poniedziałek, 30 maja 2005

Po pracy

Co robią w Irlandii Polacy po pracy? Nie wiem :-) Natomiast ja - oglądam filmy. 

Jak juz pisalem, nabylem niedawno droga kupna tv i dvd, no i zapisalem sie do dwoch wypozyczalni filmów. Teraz intensywnie odrabiam zaleglosci - jeszcze z Polski. Jest to tez dobry sposob na nauke jezyka.

Ot, przyjemne z pozytecznym :-)

/Na zdjęciu powyzej stoje przed jedna z dwoch wypozyczalni dvd z ktorych korzystam/

niedziela, 29 maja 2005

Pierwsza polska procesja w Cork

Dzisiaj (inaczej niz w Polsce) w Irlandii, a wiec i w Cork, obchodzono swieto Bożego Ciała. Wziąłem udział w procesji, w której po raz pierwszy w Cork znalazła się także "polska grupa".

Na zdjęciu powyżej - formująca się nasza "polska" czesc procesji, pod flagą bialo -czerwona :-)

sobota, 28 maja 2005

(Nie)wiarygodne informacje...

Wkrotce minie okragly rok od kiedy tu jestem. Sporo sie zmienilo przez ten czas...

Najbardziej zauwazalne zmiany to masowy naplyw naszych Rodakow. Do przyjazdu zachecaja m.in. polskie gazety, podtrzymujac mit jakoby miejsca pracy czekaly tutaj na wszystkich. To nieprawda. Pisalem o tym niedawno i jeszcze raz powtorze: nie chce nikogo zniechecac do przyjazdu, ale ostrzegam: o prace moze byc ciezko! Pamietaj: na wszelki wypadek kup w Polsce bilet powrotny...

Ostatnio spotkalem Polakow, ktorzy przyjechali tutaj zwiedzieni artykulem zamieszczonym w jednym z bardzo znanym ogolnopolskim dzienniku. Tresc artykulu w ogromnym skrocie: w Irlandii jest mnostwo wolnych miejsc pracy, kazdy (nawet bez jezyka, doswiadczenia itp.) znajduje prace najdalej po 3 dniach szukania, Irlandczycy czekaja na nas z otwartymi rekami i tym podobne bzdury... Ci Polacy od kilkunastu dni bezkutecznie szukaja pracy, a przywiezione pieniazki wlasnie sie skonczyly...

Zachecam do korzystania z bardziej wiarygodnych zrodel niz artykuly zamieszczone w polskiej prasie z "nizszej polki"...


Powyzej: jestem w irlandzkim McDonaldzie. Nie pracuje tu i nie wpadlem na "siusiu" :-) Jem frytki (nic innego za bardzo zjesc tu nie moge - jestem wegetarianinem). McDonald to praktycznie jedno z nielicznych miejsc w Cork, gdzie (jeszcze) nie ma naszych Rodakow. Tzn. sa, ale albo w nim pracuja, albo wpadaja by bezplatnie skorzystac z toalety... Ciagle jeszcze Polacy nie sa klientami nawet zwyklych fastfoodow, chociaz to juz tylko kwestia czasu...

piątek, 20 maja 2005

Blarney

W ubiegłą niedzielę byłem na zamku w Blarney.

Cytuje za Wikipedia.pl:
"BLARNEY (An Bhlarna - Równina). Jest to wieś leżąca 8 km na północ od miasta Cork słynna na całym świecie z cudownego kamienia Blarney, który znajduje się na tamtejszym zamku. Legenda cudownego kamienia wywodzi się z XVII wieku. Dokładnie z 1602 roku, kiedy to właściciel zamku Cormac MacDermont MacCarthy nie chcąc ulec podbojowi Anglików i narzuceniu przez nich nowych praw przeciągał pertraktacje długimi przemowami i wyszukiwaniem coraz to nowych przeszkód. Za każdym razem robił to bardzo taktownie często używając nadzwyczaj grzecznych, wręcz usłużnych wobec Królowej słów. Przedstawiciel Królowej Elżbiety Lord Carew, który rozmawiał z MacCarthy'm kilkakrotnie przedstawiał Królowej coraz to nowe zastrzeżenia i poprawki pana zamku do porozumienia z Koroną. Wybiegi Cormac MacDermont'a zamiast rozłościć Królową wprawiły ją w doskonały humor i to właśnie ona miała rzekomo powiedzieć że: "wszystko to Blarney, to co mówi nigdy nie oznacza tego co chciał powiedzieć".

/Powyżej: Blarney Castle/

Dar elokwencji wspomniany właściciel zamku miał rzekomo osiągnąć dzięki słynnemu kamieniowi, którego pocałowanie ma magiczne właściwości. A ten kto to uczyni zdobywa łatwość wypowiedzi i dar konwersacji. Kamień ten znajduje się na wieży zamkowej i jest on kamieniem węgielnym na którym widnieje następujący napis: "Cormac MacCarthy fortis me fieri fecit AD 1446". Swoją światową sławę zamek i kamień zyskały dzięki pieśni pt.: "Zagajniki Blarney", napisanej około 1798 roku. Słowo "blarney" znalazło się w potocznym języku angielskim i znaczy tyle co "piękne słówka" albo "kadzenie komuś".

Latem zamek jest oblegany przez turystów z różnych stron świata. Tłumy stoją w kolejce aby pocałować cudny kamień. Pocałowanie kamienia wcale nie jest takie proste, (co widać na załączonym zdjęciu). Oprócz wyczynów ekwilibrystycznych śmiałkowie ponoszą dodatkowe ryzyko ze względów higienicznych :) kamień po każdym pocałunku przecierany jest jedynie szmatką..."

/Powyżej: jak widać, kamień pocałowałem ;-)/

Poniżej - filmik nakręcony rok później, w 2006 roku:

niedziela, 15 maja 2005