czwartek, 20 października 2005

Jestem irlandzkim podatnikiem

Jak juz pisalem, niedawno zmienilem prace. Moj byly pracodawca - zgodnie z obowiazujacymi przepisami - przeslal mi dokumenty (P45 i P60), ktorych to kopie przekazalem mojej nowej firmie - ktora to z kolei zglosila do tutejszego "urzedu skarbowego". Ten ostatni przeslal mi pare dni temu pismo, w ktorym uprzejmie :-) mnie poinformowal, ile zarobilem do tej pory, ile zaplacilem podatku, jaki podatek bede placil obecnie itp...

Czujecie roznice? Nie ja informuje fiskusa ile zarobilem - tylko fiskus mnie :-) Podoba mi sie :-)) Na marginesie - pismo jest ladnie napisane na komputerze, ale nie ma zadnej pieczatki. Pieczatek sie tu praktycznie nie uzywa, bo i po co? W Polsce - bez pieczatki - NIEWAZNE! Mimo ze taka pieczatke o dowolnej tresci mozna sobie zrobic w godzine. No ale - pieczatka to rzecz swieta!

W tutejszej skarbowce bylem tylko raz. Porownanie z polskimi "skarbowkami" wypada bardzo na niekorzysc - tych ostatnich... Tutaj urzednik jest dla mnie, a nie ja dla niego. O rozniacach mozna by dluzo pisac, ale po co...?

Pismo od tutejszej "skarbowki" - oprocz funkcji, hm - informujacej - pelni tez inna wazna role. Jest to bowiem bardzo "mocne" potwierdzenie adresu pod ktorym sie mieszka. W Irlandii - w przeciwienstwie do Polski - nie ma czegos takiego jak "obowiazek meldunkowy" - itp. Wiec potwierdzeniem adresu (potrzebnym np. do otwarcia konta bankowego, zapisania sie do wypozyczalni dvd, itp) jest np. rachunek za prad - czy pismo ze "skarbowki" :-)

Na zdjeciu powyzej jestem z moim pierwszym pismem od tutejszego fiskusa, ktory mnie w nim m.in. informuje o wysokosci podatkow jakie zaplacilem do tej pory na rzecz rzadu Irlandii, i jakie bede placil obecnie.

Na marginesie: pracownicy polskiego fiskusa swego czasu dolozyli naprawde wiele staran, zeby mnie przekonac do zmiany kraju zamieszkania, i tym samym do zmiany rzadu - na rzecz ktorego bede placil podatki...

Dodane po paru dniach: kiedy poszedlem do bankomatu po moja cotygodniowa wyplate, ze zumieniem zauwazylem ze na koncie mam o kilkaset euro wiecej - niz byc powinno... Coz sie stalo? Ano fiskus rozliczyl moje podatki jakie placilem pracujac w poprzedniej firmie - i zwrocil mi nadplate... Dacie wiare? Bez zadnych dzialan z mojej strony (tzn. nie musialem chodzic do "skarbowki", skladac jakichkolwiek pism czy wrecz o ten zwrot wystepowac, nie mowiac juz o czekaniu miesiacami...). Tutaj fiskus sam, bez "proszenia" natychmiast zwraca to, co mial zwrocic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz