sobota, 24 czerwca 2006

Ani Mru Mru w Cork

Wczoraj w Cork odbył się debiut kabaretu "Ani Mru Mru". Debiut - w Irlandii, oczywiście :-)

Bilety zostały sprzedane kilka tygodni przed występem. Nic dziwnego - w końcu po raz pierwszy gościliśmy w Cork polski kabaret, w dodatku - jeden z najlepszych. Sam występ również był świetny :-)

/Na zdjęciu: Marcin Wójcik z "Ani Mru-Mru" podpisuje dla mnie płytę kabaretu.)/

Ale zaczęło się nieciekawie. Gdy zobaczyłem polski tłumek krecacy się przed wejściem, zaczalem miec nienajlepsze przeczucia. Kiedy - po drobnym opoznieniu - rozpoczęto wpuszczanie szczesliwych posiadaczy biletow, doznałem uczucia deja vu: jakbym się cofnal w czasie do lat dzieciństwa i przepychanek w kolejkach mrocznego okresu stanu wojennego. Tłum zafalował - i ruszył do przodu niczym Rudy 102, nie bacząc na dzieci i kobiety w ciąży.

Swoja droga, to jest typowe i specyficzne dla naszej nacji: pchamy się przy wsiadaniu do autobusu czy tramwaju, próbujemy się wpychać w kolejkę do urzędowego okienka lub do lotniczej odprawy, itp, itd.

Niesiony przez tlum dostałem się do srodka, a nawet udalo mi się zająć miejsce siedzące - co wcale nie jest takie oczywiste, bowiem sprzedano więcej biletów - niz bylo tychże miejsc. Toteż ci co się zagapili - musieli stac, względnie zaanektowali podloge tuz przed scena.

Na szczescie na tym się skonczylo - za to zaczal się występ, w którym "Ani Mru Mru" po raz kolejny udowodniło, ze niebezpodstawnie jest uważane za jednych z najlepszych w swojej branży :-) Praktycznie od pierwszych slow rzuconych po spojrzeniu na gęsto wypełnioną salę - "proszę państwa, jeżeli wy w takim tempie będziecie opuszczali Polskę, to my za 2 miesiące będziemy mogli tam występować jedynie dla polskiego rządu" :-) - po ostatni bis, nie ustawały salwy śmiechu i gromkie brawa.

Przed - i po występie mozna bylo nabyć oficjalna plyte dvd kabaretu, a następnie ustawic się w kolejkę po autograf :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz