piątek, 19 stycznia 2007

WOSP w Cork - relacje prasowe

W dzisiejszej "Polskiej Gazecie", nr 2 (85), jest relacja z Finalu Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy.

Jest tez wzmianka, ze bohaterem aukcji byl "Obywatel" (taki wlasnie mam nick na forach dyskusyjnych :-), ktory wygral 6 licytacji :-)

Ukazala sie rowniez calostronicowa relacja w lokalnym, cork - owskm "Evening Echo", oraz informacje m.in. w "Anonsie" i polskojezycznym dodatku do dublinskiego "Evening Herald".

poniedziałek, 15 stycznia 2007

I finał WOSP w Cork. Oj, działo się :-)

Wczorajszy dzien przeszedl do historii Polonii w irlandzkim Cork :-) Po raz pierwszy - zorganizowalismy w tym miescie Final Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy :-)

A dzisiaj, tutaj, mozecie przeczytac pierwsza na swiecie relacje z tego wydarzenia :-)

12.00
Ostatnie spotkanie wolontariuszy pod poczta glowna przed rozpoczeciem kwesty. Niestety, nie obsadzilismy wszystkich "wakatow". No coz, robilismy to wszystko troche "na chybcika", organizujac nasz Final w rekordowym czasie, niemniej - z pewnoscia nie to bylo przyczyna... Informacja dotarla do mnostwa osob, o czym swiadczyl np. wypelniony po brzegi pub An Cruiscin Lan, gdzie odbyla sie finalowa impreza polaczona z licytacja na rzecz WOSP ofiarowanych przedmiotow.


No coz, tutaj, w Cork, wolontariusze maja znacznie trudniej niz w Polsce, gdzie WOSP jest wszystkim znany. Odwrotnie jest w naszym Cork: Irlandczycy o WOSP nigdy nie slyszeli... Miejmy nadzieje, ze za rok sytuacja bedzie diametralnie inna, czyli ze chetnych bedzie znacznie wiecej niz przyznana nam ilosc identyfikatorow i puszek :-)

13.00
Oficjalnie rozpoczynamy kweste. Zezwolenie wydane nam przez Garde (tutejsza policje) pozwala nam na kweste uliczna jedynie od godziny 13.00 do 18.00.

Zaczynamy kweste w Tesco - na zdjęciu ponizej razem z Agnieszką:



Zasada jest prosta: pomogam ludziom pakowac produkty do toreb lub wozkow, w zamian za to klienci - jezeli chca - wrzucaja cos do mojej puszki WOSP. W Irlandii jest to bardzo popularny sposob kwestowania. I dlatego - wygodny, chociaz po paru godzinach tegoz kwestowania i pakowania produktow napracowalem sie wiecej niz w mojej "zawodowej" pracy przez caly tydzien ;-) Wiadomo, niedziela, wiec jak to w katolickich krajach, hipermarkety sa pelne ludzi ;-)

Jednoczesnie rozpoczynam "prace u podstaw" - rozdajac anglojezyczne ulotki z informacjami o WOSP. Niestety, musze bardzo oszczedzac "orkiestrowe" serduszka. Dostalismy ich z Warszawy po prostu za malo...

Nieprzyjemnych zdarzen przy kwestowaniu raczej nie mialem. Co najwyzej nasi Rodacy, ktorzy jeszcze przed kasa biegle wladali jezykiem polskim, widzac mnie - nagle milkli lub wrecz zwracali sie do mnie nieporadna angielszczyzna. Jakich to metod ludzie sie potrafia chwytac, zeby tylko nie dac tych paru centow...

I po co to? Zakupy tak czy owak pakowalem kazdemu, a wrzucal jedynie co trzeci - czwarty kient. Ktos z jakichs powodow moze nie lubic Pana Jerzego O. - i jego Fundacji. W porzadku. Przeciez datki sa jak najbardziej dobrowolne. Nie chcesz dac - nie dajesz. Ale po co posuwac sie do takich dziecinnych unikow?

Ale - to byl margines. Wiekszosc Rodakow chetnie siegala do kieszeni po drobne :-)

17.50
Przenosze sie pod "polski kosciol". Tutaj - to juz bulka z maslem. Rodacy daja nawet papierowe ;-) Inna rzecz, ze ksiadz tydzien wczesniej - i rowniez tego dnia, poinformowal o kwescie i zachecil do wrzucania datkow. Nie nadazam z naklejaniem serduszek. Ale trwa to ledwie pare minut, bo o 18.00 zaczyna sie msza. Tuz po mszy - blyskawicznie przemieszczam sie z powrotem przed wejscie. Co prawda zezwolenie Gardy pozwala na kwestowanie na ulicy jedynie do 18.00, ale ja staje nie na ulicy - a w przedsionku kosciola. A tu - juz mi wolno do ktorej chce :-)

No niestety, wydarzyl sie incydent, w wyniku ktorego musialem po paru minutach skonczyc kweste. Mianowicie - od nadmiaru monet...pękła moja wielkoorkiestrowa puszka... No, jak sie pozniej okazalo - nie tylko mi...Stalo sie tak, poniewaz puszka byla skladana z tektury. Co prawda byla zabezpieczona banderolami, ale co z tego, gdy ciezar monet spowodowal "rozchodzenie" sie owej puszki...

Panie Jerzy O., Pan nas, wolontariuszy z Cork, po prostu niedocenil ;-) W przyszlym roku prosimy o bardziej solide puszki ;-)

Nie mialem wyjscia. W momencie kiedy drobne zaczely sie powoli sypac na ulice, natychmiast przerwalem kweste, pozbieralem co upadlo (na szczescie - niewiele zdazylo) i udalem sie do pobliskiej Centry po reklamowke. Kuplem taka zwykla, foliowa, ktora w Polsce w sklepach dostaje sie za darmo (tutaj sie placi 15 centow, i jest to b. dobre rozwiazanie, bo dzieki temu ludzie kupuja tylko tyle, ile im potrzeba, a zuzyte foliowe torby nie walaja sie pozniej po ulicach). Wlozylem do niej puszke. Nie zdazylem odejsc od kasy, kiedy... reklamowka od ciezaru puszki rowniez peka... Uff... Kupuje znacznie mocniejsza, plastikowa torbe. W koncu moge isc...

20.00
Docieram na miejsce rozliczania puszek. Oddaje swoją.

Niekwestionowana rekordzistka jest Agnieszka Chwaja: sama zebrala do swojej puszki prawie 700 euro (bez niecalych 2 euro). Brawo Agnieszko :-)

Ile zebralem ja? No coz ledwie polowe powyzszej kwoty, co i tak dalo mi zaszczytne, 3 miejsce na podium :-) A jezeli wezmiemy pod uwage, ze pozniej bralem jeszcze udzial w licytacji, gdzie z kolei sam bylem rekordzista :-) to juz jest calkiem dobrze :-)

21.00
Docieram do pubu An Cruiscin Lan, gdzie juz od 3 godzin trwa finalowa impreza polaczona z licytacja na rzecz WOSP ofiarowanych przedmiotow. Bardzo aktywnie biore w niej udzial :-)


24.00
Na koniec imprezy wszyscy, ktorzy przyczynili sie do sukcesu WOSP w Cork, mogli skosztowac pysznego tortu - z wielkim czerwonym "orkiestrowym" sercem :-) w srodku ktorego widnieja literki "KFA". To skrot od polskiego Klubu Fotografow Amatorow dzialajacego w Cork, ktorego czlonkowie z oddaniem dokumentowali Final WOSP w Cork :-)



Ile zebralismy?

Na ta chwile, jeszcze nie znamy dokladnej liczby. Nie dalismy rady policzyc tego wczoraj, tym bardziej ze impreza Wielko-Orkiestrowa skonczyla sie po polnocy, sztab mielismy b. szczuply, no a dzisiaj wszyscy idziemy do pracy (ja na szczescie - na nocke :-) )

Ze wstepnych wyliczen wynika, ze zebralismy ok. 6 tysiecy euro. Dokladne dane podam, jak tylko bede je znal.

Znamy za to dokladna wage zebranych pieniazkow: 36 kilogramow :-)

Sie ma :-)------------------------------------
02 luty b.r. Dzisiaj na adres fundacji WOSP zostalo wyslane rozlicznie naszego sztabu.
Ostateczna i cakowita kwota przekazana na konto fundacji WOSP to: 6128,71 euro.
------------------------------------

piątek, 12 stycznia 2007

Plakaty WOSP w Cork

Zakonczyla sie juz akcja "obklejania" Cork (oczywiscie - wylacznie w miejscach do tego przeznaczonych) plakatami Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy w Cork.

Plakat, zaprojektowany przez p. Ewe Rybkę, informuje po polsku i angielsku o Wielkiej Orkiestrze Swiatecznej Pomocy w Cork i zacheca do wziecia w niej udzialu.

Ponadto czlonkowie Stowarzyszenia MyCork przygotowali rowniez ulotki w j. angielskim, w ktorych wyjasniaja idee WOSP (niestety, zdecydowana wiekszosc Irlandczykow nigdy o WOSP nie slyszala, wiec tym samym zaczynamy tutaj prace u podstaw :-)

W koncu - po raz pierwszy w historii Cork :-) organizujemy tutaj Final WOSP, wiec musimy byc przygotowani na kazda okolicznosc. Za rok - bedzie juz znacznie latwiej :-)

/Na zdjęciu powyżej demonstruję plakat WOSP w Cork, ktorego autorka jest p. Ewa Rybka/

środa, 10 stycznia 2007

Pierwsze pieniadze w puszce WOSP

Wczoraj, do mojej puszki wolontariusza Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy trafily pierwsze pieniazki :-)

Ale, po kolei: w poniedzialek odebralem z rak szefa sztabu WOSP w Cork identyfikator, naklejki - serduszka, i - obanderolowana puszke.

/Powyżej: mój identyfikator i puszka/

W tym miejscu wspomniec nalezy, ze pierwszym w historii irlandzkiego Cork szefem sztabu WOSP zostal p. Adam Bulica - ktory, obejmujac ta zaszczytna, ale jednoczesnie bardzo odpowiedzialna funkcje, przeszedl tym samym do historii polskiej emigracji w Cork :-)

No i nastepnego dnia zmobilizowalem moich kolegow z pracy, z mojej zmiany, do dokonania pierwszych wplat do przypisanej do mnie puszki WOSP. Kazdy z wplacajacych dostal serduszko :-)

Kto wie, moze to byly pierwsze wplaty do puszki i pierwsze wydane serduszka w 15 Finale WOSP? Hm..., 15 Finale - tak w ogole, ale pierwszym - w Cork :-)

O ile wiem, czesc naszych, cork-owskich wolontariuszy, od jutra zacznie kwestowac na rzecz WOSP w swoich zakladach pracy :-)

A w niedziele, 14 stycznia, bedziemy kwestowac juz na ulicach Cork. Wieczorem, w pubie An Cruiscin Lan na Douglas Street, odbędzie się finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Cork. Bedzie sporo dobrej muzyki i m.in. licytacja atrakcyjnych przedmiotow.

niedziela, 7 stycznia 2007

WOSP - juz za tydzień

Wielkimi krokami zbliza sie final przygotowan do Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy w irlandzkim Cork. To juz za tydzien :-)

Dzisiaj (tj. w niedziele, 7 stycznia) odbylo sie przedostatnie juz spotkanie organizujacych ww. Final WOSP czlonkow i sympatykow Stowarzyszenia MyCork (www.mycork.org).

Pare dni temu otrzymalismy z Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z Warszawy przesylke, zawierajaca m.in. formularze niezbedne do przygotowania indentyfikatorow, puszki, i oczywiscie - serduszka :-)

Przypominam, ze WOSP w Cork zagra po raz pierwszy w historii ;-) Cork, oprocz Dublina, jest jedynym miastem w Irlandii, gdzie bedziemy zbierac pieniazki dla WOSP.

Wszelkie blizsze informacje o WOSP w Cork mozna uzyskac m.in. na forum Stowarzyszenia MyCork, tj.: www.forum.mycork.org


/Na zdjęciu powyzej w pubie Nancy Spain’s przy Barrack Street w Cork (aktualnym miejscem spotkan czlonkow i sympatykow Stowarzyszenia MyCork) wypelniam formularz niezbedny do pobrania indentyfikatora dla kwestujacego :-) /

środa, 3 stycznia 2007

Nowy Rok:2007

Nowy, 2007 rok.) Mam nadzieje, ze bedzie lepszy od poprzedniego - i gorszy od nastepnego, czego Wam wszystkim zycze :-) Sylwestra spedzilem w gronie znajomych. No, prawde piszac, w tym gronie wiecej bylo nieznajomych, no ale - grunt ze tradycji stalo sie zadosc.

W pracy - mam jeszcze pare dni wolnego, co sie nawet dobrze sklada, bo chyba po raz pierwszy od przyjazdu tutaj zlapalem jakas grype, czy cos - i powoli dochodze do siebie (stad i na Sylwestrze ograniczylem sie jedynie do popijania jakiejs tutejszej odmiany red bull-a :-)

/Powyzej: sylwester w gronie znajomych/