piątek, 23 lutego 2007

Polski chleb w Cork (2) - w irlandzkich "Centra"-ch

Po tesco i dunnes stores, polska zywnosc zaczynają wprowadzać także mniejsze irlandzkie sieci handlowe, jak np. sklepy "Centra".

/Na zdjęciu obok demonstruje kupiony wlasnie w malym irlandzkim sklepiku spożywczym - "polski chleb"/

O "polskim chlebie" pisywałem na blogu juz parokrotnie. Obecnie tzw. "polski chleb" mozna bez problemu kupic niemal w każdym większym sklepie spożywczym w Cork.

Parę dni temu ze zdumieniem zauwazylem, ze "polski chleb" trafil na stale do sprzedaży nawet w "moim", pobliskim malym sklepie "Centra". W ww. "Centrze" oprócz "polskiego chleba" pojawiły się tez importowane z Polski jogurty, salatki i napoje.

poniedziałek, 19 lutego 2007

Prezydent RP w Irlandii

Dzisiaj, tj. w niedziele 18 lutego b.r., po poludniu, do Irlandii przyleci z 3-dniowa wizyta prezydent RP Lech Kaczynski.

Jak podaje wychodzaca w Irlandii "Polska Gazeta" nr 6(89) z 15.02.b.r., w tekscie Anny Krezlewicz pt.: "Prezydent Kaczynski nie dla wszystkich":

"Z rodakami prezydent spotka sie tylko raz, na zamknietym spotkaniu w rezydencji ambasadora, kilka godzin po przylocie. Zaproszeni goscie zostali specjalnie wyselekcjonowani przez polska ambasade. Spotkania "dla ludu", na ktore moglby przyjsc kazdy zainteresowany, nie bedzie.

(...) Prawdopodobnie beda poruszane tez tematy wazne dla mieszkajacych tu Polakow, np. dotyczace utworzenia stanowiska pracy dla polskiego specjalisty przy irlandzkim ministerstwie pracy czy zwiekszenia liczby polskich przedstawicieli SIPTU (SIPTU - jest najwiekszym zwiazkiem zawodowym w Irlandii, dop. i wytluszczenia moje - P.S.)".

Jak do wizyty prezydenta podchodza Polacy mieszkajacy w Irlandii? Oficjalnego badania opinii publicznej nie przeprowadzono, jednakze z wypowiedzi w prasie, oraz na najwiekszych polskich forach internetowych skupiajacych Polonie w Irlandii wynika, ze wsrod irlandzkiej Polonii powszechna jest negatywna opinia /z nielicznymi wyjatkami/ co do celu i sensu prezydenckiej wizyty w Dublinie.

Niewykluczone, ze w trakcie 3-dniowej wizyty Kaczynskiego w Irlandii, przed polską ambasada w Dublinie dojdzie do planowanych pikiet demonstracyjnych.

-------------------------------------
24.02.07.: uaktualnienie notki:

Jak przebiegla wizyta polskiego prezydenta w Irlandii - widziana oczami mieszkajacego tam Polaka? Prawde piszac, podejrzewam ze gdybym zyl, jak sporo Rodakow tutaj, w tzw. trojkacie bermudzkim: dom -> praca -> lidl, to nawet nie wiedziałbym, ze polski prezydent zlozyl wizytę na Wyspie...

Nie udało mi się "wyłowić" tej informacji z irlandzkich mediów. Oglądałem (czasami) wiadomości, słuchałem (czasami) radia i rzucałem okiem na pierwsze strony gazet. Tak jak każdego dnia. No - niestety. Medialna cisza...

Oczywiście - jest to wyłącznie moje subiektywne wrażenie. Mój kolega z kolei twierdzi, ze prezydenta Kaczyńskiego przez parę sekund w irlandzkiej tv, na drugim programie - widział. Największe irlandzkie gazety tez odnotowały fakt tej wizyty, chociaż niekoniecznie na pierwszej stronie.

Tak naprawdę, irlandzkie media rozpisały się o prezydencie Kaczyńskim dopiero - gdy wyjechał. I - niestety - nie zostawiły na nim suchej nitki... Ma to bezpośredni związek z jego wypowiedzią o mniejszościach seksualnych... Nie będę się o tym rozpisywał, zainteresowani znajda odpowiednie informacje choćby na polskich forach dyskusyjnych w Irlandii.

Chciałbym jedynie przytoczyć relacje polskiej prasy, wydawanej w Irlandii, dotyczące wizyty prezydenta Kaczynskiego w Dublinie.

I tak np. "Polska Gazeta" nr 7(90) z dn. 22.02.b.r. powołując sie na irlandzkie media (?) w tekscie "Irlandczycy komentuja", pisze: W "The Irish Times" obszerny artykul ze zdjeciem glowy panstwa polskiego znalazl sie na piatej stronie z tytulem: "Prezydent zapowiada, ze znaczacy odsetek Polakow wroci do domu". Ponadto w "PG" znajdziemy tez stwierdzenie: "Przy okazji wizyty polskiego prezydenta irlandzkie gazety poinformowaly w ramach ciekawostki swoich czytelnikow, ze "wygladający identycznie jak Lech brat blizniak Kaczynskiego jest premierem Polski." Oczywiscie "Polska Gazeta" nie ogranicza sie do ww. "ciekawostek", ale zamieszcza wlasna 2-stronicowa relacje. Jednak kiedy ja czytalem odnioslem wrazenie, ze sa to informacje wziete niemal z prezydenckiej witryny internetowej...

"Zycie w Irlandii", nr 8(21) z dn. 23.02.2007 r., w tekscie pt.: "Ja tego nie dozyje..." rozpoczyna swoja relacje od przytoczenia slow prezydenta Kaczynskiego: "Prezydent RP na zadane pytanie, kiedy wedlug p. Prezydenta rozwoj gospodarczy i poziom zycia Polakow dorowna temu, jaki obserwujemy w Irlandii stwierdzil, ze on tego momentu nie dozyje..."

Znacznie bardziej zywiolowa relacje z wizyty prezydenta Kaczynskiego w Irlandii zamieszcza "Anons Polski". W "AP", nr 28 z dn. 23.02.b.r., w tekscie pt.: "Rozczarowanie i niedosyt", Aneta Antczak pisze m.in.:

"Wizyta prezydenta Kaczycznskiego w Irlandii pozostawila po sobie niezatarte wrazenia: niedosytu, rozczarowania i niezadowolenia. Polacy na Wyspie sa rozgoryczeni tym, ze glowa panstwa nie znalazla czasu na spotkanie z nimi.

(...) Mimo to, juz przed polska swiatynia rodacy rozwineli transparent z napisem: "Nieudacznicy witaja prezydenta w Irlandii".
(...) Pod brama rezydencji (ambasady - dop. moj, P.S.) miejsce zajeli mlodzi ludzie ze wspomnianym transparentem. Irlandczyk dzielnie dzierzyl karton z napisem 'Spiepszaj dziadu" (pisownia oryginalna, dop. moj - P.S.).
- Jestesmy tutaj po to, zeby wesprzec Polakow. To daje nam sile. Nie wiem zbyt wiele o prezydencie, ale skoro wy macie mu cos do zarzucenia, to ja sie pod tym podpisuje - mowi Marc.
(...) Jestesmy tutaj, bo chcialbym zadac panu prezydentowi pytanie, co czuje, gdy widzi kwiat polskiej mlodziezy wyksztalconej za pieniadze polskich podatnikow, pracujacych na dobrobyt Irlandii - dodal Przemek.

(...) Podczas rozmow po oficjalnym wystapieniu prezydent dodal:
- Za mojego zycia Polska nie dorowna gospodarczo Irlandii. Lech Kaczynski wyrazil nadzieje, ze w ciagu najblizszych siedmiu lat kraj nad Wisla osiagnie wzrost gospodarczy 6 procent.
- Nie jestem zwolennikiem wyzszego wzrostu. Nie mozna przegrzewac gospodarki. Nie chcialbym tez, zeby Polacy stali sie nadmiernymi optymistami inwestycyjnymi.
(...) Mi nigdy nie przyszlo do glowy, zeby emigrowac, choc jako dzialacza opozycyjnego, chciano mnie z Polski wypchnac. Mialem mozliwosci, ale nie wyjechalem. Choc, gdybym mogl cofnac czas, to chetnie powykladalbym na wyzszej uczelni.

(...) Dziennikarze pozostali z wielkim niedosytem, niepadlo wiele waznych pytan. Jeszcze bardziej rozczarowani wizyta byli jednak rodacy, ktorym nie dane bylo zadac glowie panstwa ani jednego pytania.
(...) - Niech sie go pani zapyta, dlaczego w programie wizyty nie bylo spotkania z Polakami? Chcielibysmy, zeby nam spojrzal w twarz, zobaczyl, kim jestesmy - zalil sie w telefonie do "Anonsu Polskiego" Krzysztof"

Od autora bloga: Wszelkie skroty i wytluszczenia w ww. tekscie pochodza ode mnie. Dokonujac niezbednych przy cytowaniu skrotow, staralem sie za wszelka cene uniknac znieksztalcenia informacji i przekazu zawartego w artykule.

sobota, 17 lutego 2007

Emigracja.ie - nr 1

Od dzisiaj Polonia w irlandzkim Cork ma swoja wlasna gazete! Wlasnie dzisiaj, w samo poludnie, ruszyla sprzedaz pierwszego w historii Cork lokalnego polskiego dwutygodnika "Emigracja.ie" :-)

Osoba, ktorej Polonia w Cork zawdziecza swoja wlasna gazete, jest p. Pawel Burda. Wszelkie blizsze informacje na temat ww. wydawnictwa mozna uzyskac na stronie www.emigracja.ie.


/Obok: zdjecie pierwszej strony 1 numeru pierwszej lokalnej polskiej gazety w Cork :-) /

Ogromna przewaga naszej nowej cork-owskiej gazety, nad dotychczas dostepna w Cork polska prasa, sa przede wszystkim lokalne informacje. (chociaz, jak widac na pierwszej stronie, nie brakuje i tych "ogolnokrajowych", dotyczacych Polakow w Irlandii). Nie ukrywajmy, wiekszosc z nas srednio interesuje to, co dzieje sie w Dublinie - a glownie o tym do tej pory informowaly nas polskie gazety, dostepne w Cork, ale wydawane wlasnie w irlandzkiej stolicy. Teraz to sie wreszcie zmieni :-)

Dla wielu z nas rownie istotne co informacje z zycia "naszego" miasta, sa lokalne ogloszenia dotyczace pracy w Cork, dostepne w "Emigracja.ie"

A ja pragne z duma doniesc, ze w pierwszym numerze "Emigracja.ie" znajduja sie 3 teksty mojego autorstwa, z ktorymi Czytelnicy bloga mogli sie zapoznac juz wczesniej, tj. "Polacy otwieraja w Irlandii... agencje towarzyskie", "Dzien Swietego Patryka", oraz "Nielegalna Cyfra +" :-)

"Emigracja.ie" jest dostepna w sprzedazy przede wszystkim w tych miejscach w Cork, gdzie odbywa sie sprzedaz polskiej prasy, czyli w "polskich" sklepach, ale nie tylko.


-----------
Dopisek z dn. 19 lipca br.r: od numeru 6 "Emigracji" zmienil sie wlasciciel i red. naczelny. Aktualnie wydawnie "Emigracji" zostalo zawieszone. Moje teksty tam publikowane mozecie zobaczyc tutaj: http://picasaweb.google.com/piotr.slotwinski/prasa

piątek, 16 lutego 2007

Emigracja.ie - pierwsza polska gazeta w Cork

W chwili kiedy pisze te slowa, dobiega konca druk pierwszej w irlandzkim Cork polskiej lokalnej gazety. Prosze Panstwa: od jutra bedzie mozna kupic w Cork polonijny dwutygodnik "Emigracja.ie" :-)

Blizsze informacje o ww. dwutygodniku mozna przeczytac na stronie, jak latwo zgadnac - www.emigracja.ie :-)

Z duma pragne doniesc, ze jego wydawca, p. Pawel Burda, zaproponowal mi stala wspolprace przy redagowaniu "Emigracja.ie". Oczywiscie zgodzilem sie bez wahania, zdajac sobie sprawe, ze dzieki temu mam swoj udzial w tworzeniu historii polskiej lokalnej prasy w Irlandii :-)

Samej gazety jeszcze nie widzialem (mam nadzieje ze jako jeden z pierwszych zobacze ja jutro w sprzedazy), ale juz dzisiaj wiem, jak bedzie wygladala "moja" strona, na ktorej sa umieszczone dwa moje teksty (w numerze bedzie jeszcze trzeci :-)


/Powyzej: "moja" strona w 1 numerze 2-tygodnika "Emigracja.ie"./

Wkrotce zamieszcze wiecej informacji o ww. tytule.

sobota, 10 lutego 2007

Polacy otwieraja w Irlandii... agencje towarzyskie

W ubieglym tygodniu w jednym z polskich tygodnikow wydawanych w Irlandii pojawilo sie ogloszenie: "Zatrudnimy panie w agencji towarzyskiej do 35 lat. 1000 euro tygodniowo. Oferty z opisem przeslac na numer tel: 085... Oddzwonimy, Cork, Limerick, Galway".

Do tej pory tego typu "przybytki" byly Irlandczykom, przynajmniej z autopsji, w wiekszosci nieznane... Istnieja co prawda nocne kluby ze striptizem (przez niektorych mylone z "klasycznymi" tzw. agencjami) - ale to w zasadzie wszystko. Ba, tutaj nawet pisma pornograficzne sa sprzedawane wylacznie w sex-shopach, a nie jak w Polsce - w kazdej budce z gazetami...

/Na zdjęciu powyzej widnieje wyzej opisane ogloszenie... Numer telefonu zamazalem/

Co prawda, kiedy weszlismy do UE, i do Irlandii zaczeli tlumnie docierac Polacy, zaraz ci nasi Rodacy "uswiadomili" Irlandczykow, ze ci ostatni zyja w "zacofanym" kraju, bo w Polsce przy kazdej ulicy mieszcza sie srednio po 3 agentury. No i ceny za "uslugi" jak na kieszen Irlandczyka - sa po prostu smiesznie niskie. Tajemnica Poliszynela jest fakt, ze od co najmniej roku Irlandczycy tlumnie jezdza do Polski na "sex-wycieczki". Ot, taki weekendowy wypad.

No ale - rynek nie znosi prozni. W slad za ludzmi szukajacymi pracy, nastepnie bandziorow uciekajacych przed polska policja, nadszedl teraz czas na polskich alfonsow, ktorzy wlasnie rozpoczeli werbunek polskich "panienek"...

A polskie "panienki"? Sa tu juz od dawna. Do tej pory oglaszaly sie same, np. na tablicach ogloszen w tesco - przyczepiajac swoja karteczke z opisem uslugi i nr telefonu - pomiedzy ofertami nielegalnej sprzedazy przemyconych polskich papierosow, takiej samej wodeczki jak rowniez ofert nielegalnego udostepniania spiraconych gier komputerowych i filmow na dvd. Tyle ze polscy pracownicy tesco, na polecenie swoich przelozonych, ktorym z kolei zwracali uwage klienci (polskie "panienki" oferowaly swoje uslugi reklamujac sie po polsku - i po angielsku) ciagle im te "oferty" zrywali.

No, ale juz koniec tej ich drogi przez meke. Czas na "profesjonalizm" (czytaj: agencje towarzyskie w Irlandii). Niestety: zakladane przez Polakow.

Pusty smiech mnie ogrania, kiedy przypomne sobie, jak prawie 3 lata temu nas, Polakow, traktowano tutaj niemal jak swietych, bo pochodzimy z kraju Jana Pawla II. No, to teraz my im teraz w "rewanzu" pootwieramy agencje towarzyskie. Nie tedy droga...

poniedziałek, 5 lutego 2007

Niezależny Związek Robotników

Do zwiekszajacej sie z kazdym tygodniem ilosci Polakow w Irlandii swoja oferte zaczely kierowac zwiazki zawodowe. Oferte - po polsku.

Ostatnim tego przykladem jest IWU, tj. Independent Workers Union (czyli.: Niezalezny Zwiazek Robotnikow), ktore na swojej stronie: www.union.ie zamieszcza rowniez informacje w jezyku polskim: www.union.ie/iwupolish.htm oraz rozpoczelo wydawanie swojego bezplatnego biuletynu - po polsku, o jakze swojskim tytule: "Kiszona Kapusta" :-)

/Na zdjęciu obok demonstruje pierwszy numer (datowany na styczen 2007 r.) biuletynu Polskiej Grupy Niezaleznego Zwiazku Robotnikow (Independent Workers Union) o wdziecznym tytule: "Kiszona Kapusta" :-)/

Biuletyn zostal zredagowany (prawdopodobnie w calosci) przez Radoslawa Sawickiego, ktory 2 lata temu zostal okrzykniety przez irlandzka prase „nowym Lechem Wałęsą“. Sawicki - buntujac sie przeciwko nierownemu traktowaniu pracownikow agencyjnych i kontraktowych, jak rowniez przeciwko ciaglemu podnoszeniu dziennej normy - zostal wyrzucony z pracy w irlandzkim tesco. Wtedy to m.in. zalozyl w Dublinie "Komitet Obrony Robotników Agencyjnych TESCO", ktory urzadzil pikiety protestacyjne przed tescowymi hipermarketami w Irlandii - i w Polsce. Radoslaw Sawicki - na dlugo przed wyjazdem do Irlandii - byl znany w Polsce ze swoich radykalnych dzialan.

Jakkolwiek jezyk i tresc biuletynu zywcem kojarzy mi sie z agitacyjnymi lewicowymi pisemkami schylku XIX w. no ale, jak mowi stare łacińskie przysłowie: „de gustibus non disputandum est”. Wazna jest przede wszystkim skutecznosc...

W obecnej chwili Independent Workers Union ma swoje siedziby w Dublinie i w Cork.

piątek, 2 lutego 2007

Ryś

Juz za tydzien, 9 lutego, na ekrany polskich kin wejdzie "Ryś". Ma to byc dalszy ciag opowiesci o perypetiach Ryszarda Ochódzkiego, prezesa klubu sportowego "Tęcza".

Ale zanim na ekranach kin i domowych tv pojawi sie "Ryś", mozemy juz przeczytac ksiazke pod tym samym tytulem (a na okrase zawierajaca fotki z filmu), bedaca, wg Tyma, przerobionym scenariuszem filmu.

/Na zdjęciu obok demonstruje film "Mis" oraz ksiazke "Ryś", napisana na podstawie scenariusza do kolejnej czesci przygod, znanego wszystkim, prezesa klubu sportowego "Tecza"./

"Rysia" Stanislawa Tyma przeczytalem w 2 godziny. Nie dlatego, ze byla tak interesujaca, ale jedynie dlatego, ze byla cienka. Doslownie. W przenosni zreszta troche tez...

Zazwyczaj jest tak, ze ksiazka jest niemal zawsze bardziej interesujaca od filmu. Mam nadzieje, ze w przypadku "Rysia" - bedzie odwrotnie.

"Miś" ustawil poprzeczke bardzo wysoko, stajac sie kultowym filmem z ktorego cytaty weszly do potocznej polszczyzny. Czy "Rys" /film/ zblizy sie do tak wysrubowanego rekordu? Przekonamy sie juz za tydzien...

W kazdym razie ja, powtarzajac za trenerem Jarzabkiem:
"Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam!"
- trzymam kciuki :-)

Natomiast ksiazka "Rys" stac sie kultowa raczej szans nie ma... Moze ona pelnic jedynie role "zapychacza czasu", kiedy znajdujemy sie w, dajmy na to, autobusie pks-u jadacego droga na Ostroleke, a i to w przypadku gdy znudzi nam sie standardowa wyliczanka: kon, kura, kaczka... ;-)

Niemniej, dla wielbicieli "Misia" - jest to lektura obowiazkowa ;-)

--------------------------
dopisek z 19.09.2007:
Obejrzałem "Rysia". Osobiście uważam, że twórcy filmu powinni widzom na kolanach przed kinami pieniądze oddawać. Nie za sam film, bo w końcu filmów złych nakręcono w Polsce w ostatnim czasie mnóstwo i nikt z tego powodu szat nie rozdziera, ale - za nawiązanie do kultowego "Misia"...

czwartek, 1 lutego 2007

Anons Polski: "Blog obywatelski" :-)

Samochwalstwa ciag dalszy: w biezacym numerze wydawanego w Irlandii tygodnika "Anons Polski" (nr 25 z 28 stycznia 2007 r.) ukazal sie polstronicowy artykul o moim blogu :-)

W tekscie pt.: "Blog obywatelski" p. Aneta Antczak pisze m.in.: "Piotr Slotwinski (...) od samego poczatku dokumentowal pierwsze kroki, odnajdywanie sie i stabilizacje w emigranckiej rzeczywistosci. Przez prawie trzy lata powstal zapis losow obywatela, tak podobny do tysiecy Rodakow na Wyspie".
/Na zdjęciu powyzej - opisany artykul/

Jego kopie mozna zobaczyc klikajac tutaj: http://picasaweb.google.com/piotr.slotwinski/Inne