czwartek, 20 grudnia 2007

Pomidor z pomidorów

W całym Cork na tzw. "polskich półkach" w sklepach Tesco i Dunnes Stores, jak i w zwykłych "polskich" sklepach pojawił się importowany z Polski napój pod marką Fortuna, o wdzięcznej i jakże intrygującej nazwie: "Pomidor ze świeżych pomidorów".

Jak dla mnie, to dość surrealistyczna nazwa, tak jak "masło ze świeżego masła" czy też "śledź ze świeżego śledzia". No ale, dobrze, może po prostu autor nazwy tego produktu chodził do innej szkoły niż ja...

Bardziej od nazwy zadziwił mnie skład tego "Pomidora ze świeżych pomidorów", podany w dwóch wersjach: pierwszej - wydrukowanej na opakowaniu tego soku i drugiej, anglojęzycznej wydrukowanej na malej karteczce naklejanej na górnej części tegoż opakowania.

/Na zdjęciu powyżej od lewej: pudełku soku "Pomidor ze świeżych pomidorów", skład po polsku i naklejona karteczka ze szczegółowym składem po angielsku./

Na pudełku czytamy wyraźnie: "Sok ze świeżych pomidorów 100%. Sok warzywny przecierowy. Bez dodatku cukru, pasteryzowany". Natomiast na wspomnianej karteczce przyklejonej do każdego opakowania, widnieje coś zgoła innego: "Fortuna Fresh Tomato Juice 1L. Ingredients: water, sugar, condensed tomato juice, salt. Pasteurized. Product of Poland", czyli, wg tejże karteczki, w środku znajduje się: "woda, cukier, zagęszczony sok pomidorowy, sól". Jedyne, co się zgadza tu i tam, to ze sok ten poddano pasteryzacji...

No i co teraz? Komu wierzyć? Jak mawiają towarzysze Rosjanie: "biez vodki nie razbieriosz". Byleby tej wódki nie popijać "Pomidorem ze świeżych pomidorów"...

Czy na przykładzie tego soku możliwe jest, że Polakom w Polsce wmawia się coś, czego nie można wmówic Polakom za granicą? Sam nie wiem, co tym myśleć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz