środa, 17 czerwca 2009

Golasy

Uwielbiam kino niskobudżetowe. Pisałem już o tym przy okazji notki "Kino klasy B". Wg mnie nie jest dużym problemem nakręcenie przez średniej klasy reżysera kinowego hitu, kiedy dysponuje się praktycznie nieograniczonym budżetem. Ale nakręcić film którego akcja toczy się w jednym pomieszczeniu i który da się oglądać i - to już coś ;-) Jednym z takich filmów są nasze polskie "Golasy".

"Golasy" - to film sprzed prawie 10 lat, ale dopiero teraz udało mi się go obejrzeć. Akcja filmu ma miejsce w jednym biurowym pokoju i rozgrywa się w ciągu jednego dnia pracy. Są tam urzędniczki - dla jednej z nich to pierwszy dzień w pracy - jest kierownik, konserwator, są petenci, itp. Nie wiemy, co to za biuro, wiemy jedynie że nie szczepi się tam psów i nie wpłaca się tam bankowych oszczędności - bowiem petenci przychodzący z tymi sprawami są bezwzględnie wyrzucani za drzwi. W ogóle - petenci nie są tam mile widziani. Urzędniczki mentalnie tkwią jeszcze w minionej epoce. Żadna z nich - poza świeżo przyjętą do pracy - nie potrafi obsługiwać komputera, za to cały dzień spędzają na plotkach, kierowniczka ucina sobie w pracy drzemkę, ba - nawet na wyniesionym z pokoju przełożonego telewizorze oglądają kolejny odcinek bzdurnego serialu o lekarzach ;-) Ot, typowe polskie biuro w jakiejś państwowej instytucji.

Ale - twórcy filmu ukazując tę nagą prawdę poszli krok dalej: wszyscy aktorzy występujący w filmie grają nago. Oczywiście, nie ma tu mowy o jakichkolwiek seksualnych podtekstach. Jak powiedział w jednym z wywiadów Witold Święcicki, reżyser tego filmu: "Golasy nie mają nic wspólnego z pornografią. Pomysł jest szalony, ale uważam że w tym szaleństwie jest metoda. Jeśli występujący w filmie ludzie będą nadzy, nawet proste prawdy nabiorą specjalnego znaczenia." Twórcy filmu przyznali również, że "do nakręcenia "Golasów" zainspirowały ich wielokrotne, dostarczające niezapomnianych wrażeń wizyty w polskich urzędach". I tak jest w istocie: nagość urzędników i petentów potęguje absurdalność istnienia tego biura, a tym samym - chyba większości polskich urzędów. Dodatkowo, pomimo że wszyscy grający tam aktorzy to amatorzy, możemy obserwować cały szereg masek, jakie większość z nas na co dzień przybiera.

Z ciekawostek, za filmweb.pl: film kręcono w dawnych biurach PKP na Dworcu Świebodzkim we Wrocławiu. Zdjęcia do filmu trwały od 28 kwietnia do 9 maja 2000. Świadomą decyzją reżysera było niezatrudnienie ani jednego charakteryzatora/-rki, chodziło o to, żeby pokazać ludzkie ciało takim, jakie naprawdę jest. Castingi trwały prawie 2 miesiące, a wzięło w nich udział ponad 300 mieszkańców Dolnego Śląska. Odtwórca jednej z głównych ról w filmie został zwolniony z pracy - pracował w Sądzie Rejonowym w Lubaniu. Film kręcono jedną kamerą w jednym wnętrzu.

Polecam, film jest z całą pewnością inny od tego plastiku który możemy obejrzeć w tv.

1 komentarz:

  1. ...ciekawostką jest również to,że film nie zdobył nagrody za...kostiumy;-) a na poważnie... warto obejrzeć, jak prawie wszystkie polskie filmy...

    OdpowiedzUsuń