czwartek, 30 lipca 2009

Knock - narodowe Sanktuarium Maryjne w Irlandii

Knock (w hr. Mayo) to niewielka miejscowość w Irlandii w której znajduje się sanktuarium narodowe Irlandczyków, uważane też za jedno z ważniejszych sanktuariów maryjnych na świecie.

Historia objawiania

Świadkowie twierdzili, że 21 sierpnia 1879 r. przy zewnętrznej tylnej ścianie miejscowego kościoła ukazał się ołtarz z krzyżem i Chrystusem symbolizowanym przez baranka nad którymi unosiło się kilka aniołów, oraz św. Maria /matka Jezusa/, św. Józef i św. Jan Ewangelista. Objawienie miało trwać ok. 2 godzin i obserwowało je bezpośrednio 15 osób. Było to tzw. "milczące objawienie", do obserwujących je osób nie zostało skierowane żadne "ustne"przesłanie.

Wkrótce, kiedy wieść o objawieniu się rozeszła, do Knock zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi, w tym ludzie chorzy, z których spora część miała zostać cudownie uzdrowiona.

W 1879 r. Kościół powołał komisję do zbadania tego wydarzenia, która przedstawiła raport, że "zeznania wszystkich świadków były wiarygodne i satysfakcjonujące". W 1936 r. powołano następną komisję, która przesłuchała trzech jeszcze żyjących świadków tego wydarzenia: cała trójka potwierdziła oryginalne zeznania z 1879 r.

/Na zdjęciu: kościół wraz z dobudowaną Kaplica Objawienia/

Miejsce objawienia

Tylna ściana kościoła w Knock przy której miało mieć miejsce objawienie maryjne - to najświętsze miejsce katolików w Irlandii. Obecnie dobudowano do niej kaplicę o charakterystycznym kształcie. Przy ścianie i bezpośrednio na niej za pomocą figur odwzorowano obraz objawienia z 1879 r.

 /Na zdjęciu: ściana, przy której miało mieć miejsce Objawienie Maryjne w Knock/

Bazylika

W 1976 r. wybudowano nowy, duży kościół i rozbudowano infrastrukturę dla pielgrzymów. W 1979 r., w setną rocznicę objawień do Knock przybył Papież Jan Paweł II, nadając kościołowi godność bazyliki. Papieża witało pół miliona wiernych. Jan Paweł II podarował Knock złotą różę, która jest obecnie eksponowana przy kościele, w pobliżu którego miało mieć miejsce objawienie. Na pamiątkę papieskiej wizyty nieopodal bazyliki ustawiono duży krzyż.

/Na zdjęciu: Bazylika w Knock/

Woda z Knock

Już pierwsi pielgrzymi przybywający do Knock wierzyli, że woda pochodząca z tego miejsca ma cudowne właściwości. W pobliżu kościoła przy którego ścianie miało mieć miejsce objawienie, znajduje się szereg kranów z których można zaczerpnąć tę wodę.

/Na zdjęciu: napełniam wodą z Knock niewielką buteleczkę/

Muzeum

Na terenie sanktuarium znajduje się Knock Folk Museum, które prezentuje historię związaną z objawieniem, z budową sanktuarium i z samym Knock. Znajdziemy tam kilka wystaw tematycznych.

/Na zdjęciu: przed wejściem do muzeum/

Infrastruktura dla pielgrzymów


Co roku Knock odwiedza ok. miliona pielgrzymów (różne źródła podają różne dane). Przygotowano dla nich szereg ułatwień. W Knock jest co najmniej kilkadziesiąt sklepów i stoisk z dewocjonaliami. Największym popytem cieszą się plastikowe buteleczki różnych kształtów, do których pielgrzymi wlewają wodę z ujęć przed kościołem, gdzie miało mieć miejsce Objawienie. Na terenie samego sanktuarium znajduje się duży bezpłatny parking, bezpłatne toalety, itp. Osobom starszym - równie bezpłatnie - pomagają się przemieszczać po terenie sanktuarium kierowcy specjalnych melexów. W całym miasteczku znajduje się duża ilość miejsc noclegowych.

/Na zdjęciu: stoiska z dewocjonaliami/

Drzewko Wałęsy (TW "Bolka")

W lipcu 2007 r. były prezydent Polski oraz współpracownik sb Lech Wałęsa odwiedził Knock, gdzie posadził symboliczne drzewko. Postanowiłem je zobaczyć. Nie wiedziałem, gdzie się dokładnie znajduje, doczytałem tylko, że "z tyłu bazyliki". Zapytałem Irlandczyka który strzygł tam trawę - nie wiedział, ale odesłał mnie do swojego starszego kolegi. Ten z kolei doskonale pamiętał wizytę Wałęsy - i wskazał mi to drzewko. Drzewko, jak drzewko, niewielkie i bez żadnej tabliczki. Ale -jest :-)

/Na zdjęciu: stoję przed drzewkiem posadzonym w Knock przez Lecha Wałęsę/

Moje wrażenia

Sanktuarium Maryjne w Knock to miejsce które koniecznie trzeba odwiedzić, nawet jeżeli nie jest się osobą wierzącą. Na mnie osobiście największe wrażenie wywarła sama ściana, przy której miało dojść do objawienia. Bazylika - to również warty zobaczenia przykład współczesnej architektury sakralnej, chociaż nie wszystkim musi przypaść do gustu. Przy bazylice znajduje się ogród, m.in. ze stacjami Drogi Krzyżowej. W zasadzie sanktuarium to kompleks wielu budynków, w tym kościołów. Pozytywne zaskoczenie - to duży bezpłatny parking, możliwość bezpłatnej przejazdy melexem i sam przebieg Mszy Św., a szczególnie kazania, wygłonego z zaangażowaniem, bez monotonii jaka ma często miejsce w polskich kościołach.

Byłem nieco zaskoczony ilością sklepów z dewocjonaliami (ale zlokalizowanymi poza sanktuarium), oraz samych dewocjonalii: plastikowe butelki na wodę w kształcie Matki Boskiej, której odkręcało się koronę żeby nalać do środka wodę widziałem już wcześniej, ale medaliki z Ojcem Pio - do których był dołączany rzekomo autentyczny skrawek jego szaty - to już naprawdę przesada ;-) No ale, to taki urok dewocjonalnej cepelii ;-)

wtorek, 28 lipca 2009

Restauracje i bary w Cork: Lennoxs

Lennoxs przy Anglesea Street w Cork to fastfood - ale w tradycyjnym stylu. W dodatku mieści się w budynku, w którym mieszkał dziadek James'a Joyce'a.

/Na zdjęciu obok: stoję przed wejsciem do lokalu, z porcją frytek ;-)/

W Lennoxs sprzedają chyba najlepsze frytki w Cork, pakując je w tradycyjny sposób - w kilka warstw papieru.

Przed ok. 150 laty mieszkał w tym budynku James Augustine Joyce (1827 - 1866), jego wnukiem był James Augustine Aloysius Joyce - wielki irlandzki pisarz. Dla przypomnienia tego faktu, w 1984 r. przed wejściem do lokalu wmurowano pamiątkową tablicę.

poniedziałek, 27 lipca 2009

Doneraile Wildlife Park

W miejscowości Doneraile (hr. Cork) mieści się Doneraile Wildlife Park - park krajobrazowy.

Doneraile Wildlife Park to park o powierzchni 166 hektarów. Jedną z jego atrakcji są hodowane tam stada jeleni. Jelenie pasą się co prawda za siatką, ale są najwyraźniej oswojone ponieważ śmiało podchodzą do ogrodzenia, dzięki czemu można im się przyjrzeć całkiem z bliska. Jest to też świetne miejsce do długiego spaceru.

W parku znajduje się też rezydencja dawnych właścicieli parku, obecnie trwają w niej prace remontowe, po zakończeniu których budynek ma być udostępniony publiczności.

Poniżej - kilka zdjęć:




niedziela, 26 lipca 2009

Wykład p. Stanisława Michalkiewicza w Cork

W niedzielę 26 lipca b.r. Stowarzyszenie MyCork zorganizowało wykład p. Stanisława Michalkiewicza dla Polonii w Cork. Temat wykładu: "Polska wobec kryzysu". Wstęp na wykład był bezpłatny.

/Wykład p. Stanisława Michalkiewicza w Victoria Hotel w Cork/

Na wykład wynajęliśmy najbardziej reprezentacyjną salę w Victoria Hotel - Parnell Suite. Przedmiotem wykładu był kryzys, który p. Stanisław Michalkiewicz przedstawił w trzech aspektach: ekonomicznym, politycznym i moralnym - oraz - w jaki sposób przekłada się to wszystko na sytuację w Polsce i - po trzecie - czy i jakie można zastosować remedia. Spotkanie zaplanowane przez nas na ok. półtorej godziny, z racji dużego zainteresowania publiczności, trwało ponad trzy.

/Powyżej: ze Stanisławem Michalkiewiczem/

Za www.wikipedia.pl: Stanisław Michalkiewicz (ur. 8 listopada 1947 w Lublinie) – polski prawnik, sędzia Trybunału Stanu, eseista, publicysta i autor książek o tematyce społeczno-politycznej. Współzałożyciel Unii Polityki Realnej.

Wykładowca w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie oraz Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Autor projektu polskiej konstytucji, w którym zawarty był m.in. zakaz uchwalania budżetu z deficytem. Był też autorem projektu nowelizacji kodeksu karnego przewidującej przywrócenie kary śmierci. Deklaruje się jako konserwatywny liberał. W latach 1997-1999 prezes, a od 2004 do 18 kwietnia 2005 wiceprezes Unii Polityki Realnej.

Oficjalna strona p. Stanisława Michalkiewicza: www.michalkiewicz.pl.

sobota, 25 lipca 2009

Polskie Karoke w Cork

"Polskie Karaoke" na stałe zagościło w kalendarzu polskich imprez w Cork.

W sobotę 25 lipca b.r. po raz kolejny Rodacy w Cork mogli bawić się przy polskiej muzyce w klubie Mardyke. Organizator stale rozszerza swoją ofertę: tym razem, oprócz możliwości śpiewania - a także grania w bilard, można było wypić m.in. polskie piwo - i eksportową "Żubrówkę", a także - zamówić posiłek.

Organizatorem polskich wieczorów karaoke jest Dj Versall, stały patronat medialny nad tym wydarzeniem objęło Stowarzyszenie MyCork, które przekazało również jako nagrody w konkursie karaoke podwójne wejściówki do kina.

/Powyżej: uczestniczki "Polskiego Karaoke"/

piątek, 24 lipca 2009

The Sense of Cycling

W dniach 21 - 25 lipca b.r. w Unitarian Church przy Princes Street w Cork ma miejsce wystawa The Sense of Cycling.

/Na zdjęciu: oglądam wystawę The Sense of Cycling/

The Sense of Cycling jest to wystawa w ramach Cork Cycling Arts Festival. Artyści w różnych formach sztuki przestawiają swoje dzieła związane z rowerami ;-)

czwartek, 23 lipca 2009

Herb Cork

W 1997 r. przy wjeździe do Cork ustawiono pomnik ze stali nierdzewnej przedstawiający herb miasta wykonany. Herb Cork został oficjalnie zarejestrowany 23 sierpnia 1949 r. Przedstawia trójmasztowy statek płynący po morzu między dwiema czerwonymi wieżami. Poniżej widnieje łacińska dewiza: "Statio Bene Fide Carinis", co oznacza: "Bezpieczna przystań dla statków". Sam herb, pomimo że zarejestrowany stosunkowo niedawno, jest w podobnej postaci znany znacznie dłużej. Natomiast flaga Cork jest czerwono - biała ;-)

/Powyżej: herb Cork przy Lower Glanmire Road/

środa, 22 lipca 2009

Czeka na nas świat

Kilka dni temu obejrzałem "Czeka na nas świat" - polski film pokazujący absurdy rzeczywistości w III RP, gdzie panuje pseudokapitalizm w nadwiślańskim wydaniu.

Bohater filmu, 30-letni bezrobotny, musi szybko znaleźć pracę - aby przeżyć. Ale "to jest Polska Bezrobotna 2005 - a nie Hollywood..." - jak stwierdza właściciel lombardu, w którym nasz bohater zastawia swój sprzęt grający.

W rzeczonym lombardzie, kiedy już nie ma co oddać, kobiety oddają - siebie, przy przyjęciu do pracy w hipermarkecie kandydaci są oceniani jak zwierzęta - m.in., tak jak koniom, bada im się stan uzębienia, natomiast zabawa nowobogackich Polaków, do której wykorzystuje się ludzi zbieranych z ulicy i pojonych wódką - przekreśla definicję człowieczeństwa.

Dobry film, warto obejrzeć.

poniedziałek, 20 lipca 2009

Polskie (przy)smaki ;-)

Jak już pisałem, mamy teraz w Cork spory wybór sprowadzanych z Polski owoców i warzyw, m.in. takich, jakie są na moim talerzu ;-)

/Na zdjęciu: owoce i warzywa z Polski dostępne w Cork/

Oprócz własnoręcznie kiszonych ogórków, możemy się delektować także smakiem polskich truskawek, malin, pomidorów, jeżyn, itp. W dodatku - w zupełnie przyzwoitych cenach.

niedziela, 19 lipca 2009

MyCork: spotkanie w sprawie Magazynu Festiwalowego na Festiwal Kultury Polskiej

W niedzielę, 19 lipca b.r. w Soho przy Grand Parade odbyło się się spotkanie dotyczące zredagowania Magazynu Festiwalowego - na III Festiwal Kultury Polskiej w Cork.

/Na zdjęciu: uczestnicy spotkania. Pierwsza z prawej koordynatorka festiwalu, p. Monika Nowakowska/

W 2-języcznym polsko - angielskim Magazynie Festiwalowym będzie można przeczytać m.in. o planie samego festiwalu, ale także o Stowarzyszeniu MyCork, o Polakach w Cork, o ciekawych faktach z historii Polski - i Irlandii, i o wielu interesujących rzeczach ;-)

To już trzeci Festiwal Kultury Polskiej w Cork organizowany przez Stowarzyszenie MyCork. W tym roku nasz festiwal będzie zorganizowany z jeszcze większym "rozmachem" - niż poprzednie. Koordynatorka festiwalu, p. Monika Nowakowska, podała już jego datę: będzie on miał miejsce w dniach 13 - 15 listopada b.r.

XXIII Rozmowy (nie)Kontrolowane

W sobotę, 18 lipca b.r., w pubie Slate w Cork, miały miejsce XXIII "Rozmowy (nie)Kontrolowane".  Moim gościem był Piotr Sobociński, bloger, fotograf, podróżnik, autor przewodnika po zabytkach hrabstwa Meath.

Kilka słów o naszym Gościu Specjalnym: Piotr Sobociński (rocznik 1969) - znany bardziej jako Pendragon, autor popularnego bloga o Irlandii opisującego miejsca na Zielonej Wyspie warte zobaczenia: around-ireland.blogspot.com, podróżnik, współpracownik polonijnych gazet i portali internetowych. Zwycięzca konkursu fotografii amatorskiej zorganizowanej przez Meath Tourism, autor przewodnika po zabytkach hrabstwa Meath, pasjonat kamieni i prehistorycznych miejsc trudno dostępnych i pomijanych w przewodnikach. Znalazł się w Irlandii przez przypadek i niewiele o niej wiedząc odkrył ją dla siebie. Zawodowo doświadczony w różnych kierunkach, o swoim wykształceniu mówi rzadko, bo uważa, że ważniejsze są umiejętności i że studia to była tylko strata czasu. Obecnie planuje otworzyć własną firmę i oprowadzać wycieczki po ciekawych miejscach w Irlandii.

/Powyżej: uczestnicy XXIII "Rozmów..."/

piątek, 17 lipca 2009

Leahy's Open Farm

Leahy's Open Farm to skrzyżowanie muzeum ludowego z ogrodem zoologicznym oraz placem zabaw.

Farma położona niedaleko Dungourney w hr. Cork została otwarta dla publiczności w 1996 r., jej właściciele zgromadzili spory zbiór zabytkowych ciągników i maszyn i innych urządzeń jakie były używane w irlandzkim rolnictwie w ciągu ostatniego wieku. Dodatkowo odtworzono wygląd irlandzkiego wiejskiego domu, szkoły, sklepu, itp. - sprzed stu lat. Ale główną atrakcją farmy - są zwierzęta, od tych całkiem typowych, jak kury, świnie, konie i owce - po lamy, węża, małpki - i wielbłąda ;-)

/Na zdjęciu: karmię wielbłąda - naprawdę duże zwierzę ;-)/

Po wejściu do budynku trafiam do domowej restauracji, w której można kupić bilet - i w której po obejrzeniu całej farmy - zakończę zwiedzanie. Już w tej restauracyjnej salce zgromadzono sporo eksponatów, od średniowiecznego broni obuchowej - korbacza poprzez proste narzędzia domowe po telefonu z początku ub. wieku. Właściwe zwiedzanie rozpoczynam po wejściu do pomieszczenia, w którym odtworzono wygląd domu, szkoły i sklepu - sprzed stu lat. Oczywiście, chodzi głównie o wnętrza. W domu znajduje się kilka pomieszczeń, w tym i pokój dziecięcy, z pełnym umeblowaniem i wyposażeniem. Sklep kusi mnogością towarów zachwalanych przez reklamy z początku ub. wieku. Szkoła, z ławkami w których jest miejsce na kałamarze, nie budzi we mnie miłych wspomnień ;-) Oprócz mebli i sprzętów domowego użytku można także oglądać dawne stroje.

Po wyjściu z "domu" trafiam na kolejne ekspozycje, gdzie można zobaczyć m.in. dawny wóz cygański: część Irlandczyków, tzw. Travelersi, chociaż nie jest w żaden sposób spokrewniona z Romami, wiodła niemal identyczny jak oni wędrowny styl życia, obecnie - zamienili wozy na samochody z przyczepami. Kolejne wystawy pokazują szereg dawnych sprzętów i urządzeń, od maszyn do szycia, poprzez piekarniki, pralki, rowery, dziecięce zabawki, dawne radia i telefony po maszyny niemal przemysłowe, których przeznaczenia nie zawsze udaje się mi odgadnąć.

Po obejrzeniu ww. wystaw wychodzę z budynku kierując się na farmę. Najpierw rzuca się w oczy mały okrągły domek z drewna i słomy. Podobno w takich domkach mieszkano w okresie najazdu Wikingów. Idąc dalej można przyjrzeć się kolejnym narzędziom rolniczym, często używanym jeszcze kilkadziesiąt lat temu. W końcu dochodzę do zwierząt, od zwykłego drobiu - po konie, krowy, osły, lamy i owce. Przy zakupie biletu dostaje się malutką papierową torebkę z pokruszonym ciastem. "To dla kaczek" - wyjaśnia pani, ja jednak wykorzystuję je do "karmienia" m.in źrebięcia kucyka, małych owieczek a nawet - wielbłąda, ale o tym za chwilę ;-) Wcześniej jeszcze mijamy miniaturowy ogród i lasek.

Następnie - można wejść do zabudowań gospodarczych, gdzie w poszczególnych boksach umieszczono przeróżne zwierzęta: od ozdobnego drobiu, poprzez sukę - która właśnie się oszczeniła i karmi swoje młode - po węża. Pojawia się właściciel, który wyciąga z klatki dużego królika - i rzeczonego węża, z którymi można sobie zapozować do zdjęcia. Oczywiście, zgłaszam się na ochotnika i wkrótce moja szyja jest owym wężem owinięta. A wąż, zapewne z wrodzonego instynktu, zaciska uchwyt ;-) Oczywiście - wszystko jest pod kontrolę jego opiekuna. Kolejne pomieszczenia - już ze znacznie większymi zwierzętami, w tym - z wielbłądem. To było największe zwierzę jakie karmiłem z ręki. Kiedy wstał - to budził respekt ;-)

Kolejne pomieszczenia, kolejne maszyny i narzędzia. Szczególną uwagę budzą ciągniki i wóz strażacki sprzed pół wieku, można zasiąść za ich kierownicą, oraz autko Morris 1000, legendarny brytyjski samochód z 1965r., podobno całkowicie "na chodzie". Dochodzę do klatki z marmoset - małymi małpkami pochodzącymi z Brazylii i do pomieszczeń ze świniami: tymi dzikimi i udomowionymi.

To nie wszystko: jest sporo dodatkowych atrakcji dla dzieci dla których przygotowano kilka placów zabaw.

Po zakończeniu zwiedzania, poprzez sklep z różnymi gadżetami mającymi upamiętnić nasz pobyt w Leahy's Open Farm wracam do restauracji, od której rozpocząłem zwiedzanie. Zamawiam świetną zupę grzybową z domowo pieczonym chlebem, takiż domowy deser i herbatę. Pycha ;-)

Leahy's Open Farm to świetne miejsce na interesujące spędzenie całego dnia. Polecam ;-) Dokładny adres to: Leahy's Open Farm, Dungourney, Co.Cork.

Owce - element irlandzkiego krajobrazu

Owce - to nieodłączny element krajobrazu Irlandii. Tej prawdziwej Irlandii...

/Na zdjęciu: jestem na drodze gdzieś w okolicy Millstreet, typowy irlandzki krajobraz: zieleń, przestrzeń, owce, deszczowa pogoda. /

Turyści w Irlandii chętnie kupują malownicze kartki z irlandzkimi drogami i bezdrożami, przy których pasą się owce, ale żeby samemu zobaczyć takie widoki, trzeba wyjechać z miasta. Najlepiej na jakąś całkiem trzeciorzędną drogę - taką jak ta niedaleko Millstreet - po której owce swobodnie spacerują, chociaż podejść do siebie nie pozwalają, zachowując odpowiedni dystans ;-)

czwartek, 16 lipca 2009

Market Gallery

Nawet podczas tak prozaicznej czynności jak zakupy na targu - można obcować ze sztuką ;-)


Oczywiście, pod warunkiem że ów targ - to Targ Angielski, czyli English Market w Cork. Znajduje się w nim niewielka galeria - Market Gallery (na zdjęciu powyżej) - w której możemy obejrzeć, i rzecz jasna - kupić, prezentowane tam współczesne obrazy i fotografie.

środa, 15 lipca 2009

Stanisław Lem: "Wysoki Zamek"

Właśnie przeczytałem "Wysoki Zamek" Stanisława Lema.

Na okładce czytamy notę od Wydawcy: "Wysoki Zamek" powstał w okresie największych triumfów pisarskich Lema jako autora fantastyki, ale do niej nie należy. Jest autoportretem pisarza z okresu dzieciństwa, dociekliwą, nie oszczędzająca siebie, ale też pełną humoru historią o rodzeniu się i kształtowaniu jego osobowości, inteligencji i wyobraźni. Na tle panoramy międzywojennego Lwowa Lem czyni siebie samego bohaterem opowieści o dojrzewaniu - nie mniej atrakcyjnej i pełnej zaskoczeń niż fantastyczne fabuły. Bo też po co zagląda się w dzieciństwo? Najpierw z przyczyn sentymentalnych i dla rekonstrukcji minionego świata. Potem jednak po to, by siebie - dojrzałego - zrozumieć i w centrum panoramy zbudować Wysoki Zamek sensu, pomnik przymierza miedzy dawnymi a nowymi laty."

Rewelacyjna książka, jak zresztą każda książka Lema. Nie tyle jako książka autobiograficzna, bo raczej trudno o tym mówić, ale jako fascynujący zapis sięgania przez Autora do najdalszych zakamarków pamięci.

poniedziałek, 13 lipca 2009

Rok w MyCork

Dzisiaj mija dokładnie rok od dnia, kiedy członkowie Stowarzyszenia MyCork obdarzyli mnie zaszczytem objęcia funkcji prezesa naszego stowarzyszenia.

Stowarzyszenie MyCork - to ewenement na skalę co najmniej europejską, jeżeli nie światową. To grupa społeczników poświęcająca swój własny czas - i pieniądze - dla pracy na rzecz lokalnej społeczności. Nie ma u nas żadnych "etacików dla działaczy". Mało tego, MyCork nie jest uzależnione w swojej działalności od jakichkolwiek zewnętrznych dotacji: to całkowicie niezależne od nikogo - oprócz swoich członków - stowarzyszenie.

My nie musimy nikogo pytać, czy możemy zrobić to, czy owo. My nie musimy z czapką w garści ubiegać się jakiekolwiek dotacje. Członkowie MyCork sami współfinansują działalność swojego stowarzyszenia płacąc składki członkowskie, chyba najwyższe spośród innych organizacji tego typu. Drugim źródłem dochodu dla MyCork jest prowadzona strona internetowa: www.mycork.org, gdzie można wykupić komercyjną reklamę. Jednocześnie Stowarzyszenie MyCork udostępnia na swojej stronie i forum bezpłatną przestrzeń reklamową, dzięki czemu może w Cork działać wiele małych polskich biznesów. Wszystkie środki pozyskane przez MyCork są następnie przeznaczane na projekty kierowane do naszej lokalnej społeczności, ale także na takie wydarzenia, które mają za zadanie integrować społeczność polską i irlandzką.

Jaki był ten miniony rok? Dla mnie - pełen nowych wyzwań i doświadczeń, dla MyCork, dzięki wspaniałym ludziom skupionym w naszym stowarzyszeniu - był to rok rekordowej pod względem ilości - i jakości, rzecz jasna, zrealizowanych z sukcesem projektów społeczno - kulturalnych adresowanych do Polonii w Cork.

W ciągu minionego roku, żeby tylko wymienić pokrótce, Stowarzyszenie MyCork zorganizowało m.in. (wymieniając w kolejności chronologicznej):

- "Rozmowy nieKontrolowane"; realizowany przeze mnie projekt mający na celu integrację Polonii w Cork, a także umożliwiający interesujące spędzenie wolnego czasu. "Rozmowy..." to organizowane regularnie co 2 tygodnie spotkania z ciekawymi ludźmi: naukowcami, artystami, podróżnikami, dziennikarzami, itp. Odbyły się już 22 takie spotkania na które zaprosiłem 38 tzw. "Gości Specjalnych". O "Rozmowach..." można przeczytać TUTAJ i TUTAJ;

- spotkanie w Cork przedstawicieli organizacji polonijnych dążących do założenia Federacji Organizacji Polonijnych. Na tym spotkaniu, przypomnę, MyCork ustanowiło nowe standardy otwartości i jawności takich spotkań - zapraszając na nie dziennikarzy wszystkich polonijnych mediów w Irlandii, co wcześniej nie było praktykowane;

- bezpłatny kolportaż broszur: "Irlandzki Niezbędnik 2" i "Powrotnik. Nawigacja dla powracających". Pierwsza broszura pomagała poznać irlandzkie realia osobom które niedawno przyjechały do Irlandii, druga - polskie realia osobom które planowały wrócić do Ojczyzny;

- II Festiwal Kultury Polskiej w Cork, trzydniowy, pełen wydarzeń integracyjny festiwal, zrealizowany tylko i wyłącznie siłami wolontariuszy. Każdy znalazł coś dla siebie: była wystawa obrazów i fotografii - oraz polska dyskoteka, mecz piłkarski Polska - Irlandia oraz Halloween Party dla polskich i irlandzkich dzieci, pokaz akrobatyki i tańca oraz koncert zespołu z Polski. Taki festiwal ma miejsce tylko w Cork;

- akcję "Podziel się książkami", mająca za cel powiększenie oferty polskich książek w Bibliotece Głównej w Cork;

- kolejny, już trzeci Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Cork; sztab Stowarzyszenia MyCork był ponownie tym sztabem, w którym zebrano najwięcej pieniędzy na szczytny cel - spośród innych sztabów w Irlandii, dokładnie 8609 euro, czyli o ponad 500 euro więcej niż kolejny sztab za nami - z Dublina;

- kolejną edycję Konkursu Prozy i Poezji "Na Bagnisku" adresowaną do Polonii w Irlandii;

- akcję "Bezpłatna pomoc bezrobotnym"; skierowana do Rodaków nie radzących sobie z wypełnieniem formularzy niezbędnych do uzyskania należnych świadczeń dla bezrobotnych czy potrzebujących pomocy w rozmowie z urzędnikiem. Dotychczas takie usługi świadczyły komercyjne podmioty, w MyCork bezrobotni mogli uzyskać taką pomoc całkowicie bezpłatnie;

- "Dzień Kobiet"; bardzo sympatyczną i ciepło przyjętą akcję, podczas której wręczyliśmy tego dnia wielu Paniom - Polkom i Irlandkom - symbolicznego kwiatka. Szczególnie dla Irlandek było to ogromne - ale bardzo miłe - zaskoczenie;

- polska część Parady z okazji Dnia św. Patryka w Cork, czyli coś, czego na przykład nie ma w Dublinie, pomimo całej gamy polonijnych stowarzyszeń tam działających. Nasz udział w tej Paradzie świadczy jednoznacznie o tym, że szanujemy zwyczaje i tradycje mieszkańców kraju, w którym teraz żyjemy;

- wykład znanego fotografa Krzysztofa Miękusa w Cork;

- akcję informacyjną nt. wyborów lokalnych w Irlandii;

- "Dni Kultury Chrześcijańskiej", czyli również wydarzenie, które miało miejsce tylko w Cork. Przez cztery dni Rodacy (chociaż nie tylko, rzecz jasna) w Cork, mieli możliwość zobaczyć m.in.: pokaz pantomimy, wziąć udział w spotkaniu z pisarzem i w pokazie filmu, wysłuchać koncertu gitarowego - a to wszystko oczywiście bezpłatnie dla publiczności, jak wszystkie wydarzenia organizowane przez Stowarzyszenie MyCork;

- inne projekty są w trakcie realizacji.

Ale chyba najważniejszym projektem Stowarzyszenia MyCork jest prowadzenie własnego, dużego polonijnego portalu i forum: www.mycork.org, na których Czytelnicy mogą wziąć udział w wielu konkursach systematycznie organizowanych przez nasze stowarzyszenie. Przeznaczamy do rozlosowania m.in. bilety do kina i wejściówki na występy znanych polskich artystów goszczących w Cork. Portal m.in. z lokalnymi informacjami jest praktycznie codziennie aktualizowany, jego statystyki odwiedzin nieprzerwanie rosną, a forum jest miejscem aktywnej wymiany informacji przez bardzo wielu aktywnych użytkowników.


To oczywiście nie wszystko. Stowarzyszenie MyCork udzieliło pomocy także innym stowarzyszeniom i organizacjom, oraz wsparło wiele projektów realizowanych przez osoby prywatne. M.in. Stowarzyszenie MyCork:

- pomogło w kweście na rzecz Sirius Arts Centre; irlandzkiego centrum sztuki powstałego w 1988 r. w Cobh i działającego na zasadach non - profit. O naszym udziale w kweście pisałem TUTAJ i TUTAJ;

- wspierało medialnie działania Kampanii Mama, Tata &... Myself?;

- wsparło medialnie i współfinansowało "Piknik dla rodzin", organizowany wspólnie z "Centrum - Together";

- wsparło medialnie i za pomocą ufundowanych nagród imprezy m.in. Biesiade Śląską, Walentynki, Polskie Karaoke - i wiele innych.


Ale i to nie wszystko. Stowarzyszenie MyCork aktywnie współtworzy także większe organizacje, w tym Forum Polonia i Cork Integration Forum, uczestnicząc w ich pracach.


Panie i Panowie: to wszystko w ciągu roku zrobiła tak naprawdę niewielka garstka wolontariuszy, która w dodatku sama na to zarobiła. Podkreślę: zrobiło to niewielu ludzi, którzy oprócz działalności w MyCork mają swoją pracę, rodziny i wiele innych zajęć. Zrobili to ludzie, którym nikt za to nie zapłacił, wprost przeciwnie: sami pokryli część kosztów z własnej kieszeni płacąc wysokie członkowskie składki. Tak niewielu zrobiło tak wiele dla tak wielu. Pamiętajmy też, że na każde wydarzenie, które trwa nawet bardzo krótko, trzeba przeznaczyć sporo czasu na jego organizację. Publiczność widzi tylko efekt końcowy, często nie zdając sobie sprawy z ilości czasu, pracy i nakładów finansowych - jakie trzeba na to przeznaczyć.

W mojej subiektywnej ocenie - nie ma drugiego tak prężnie działającego samofinansującego się polonijnego stowarzyszenia w Irlandii. Jest to, podkreślę raz jeszcze - wyłącznie zasługa Członków i Sympatyków MyCork, dzięki którym nasze stowarzyszenie ma powody do dumy.

Czuję się naprawdę zaszczycony, że mogę współpracować z tak wspaniałymi ludźmi, którzy tworzą Stowarzyszenie MyCork.

niedziela, 12 lipca 2009

Grillujemy!

Dzisiaj była ładna pogoda, nie padało /co już jest rzadkością w Irlandii/, więc przyszli do nas znajomi i urządziliśmy sobie grilla ;-)

Poniżej - nasze grillowanie:


piątek, 10 lipca 2009

Pierwsze oficjalne spotkanie w sprawie organizacji Festiwalu Kultury Polskiej Cork 2009

W piątek, 10 lipca b.r. w "Broadwalk" przy Lapp's Quay w Cork miało miejsce pierwsze - otwarte dla wszystkich - oficjalne spotkanie organizacyjne dotyczące Festiwalu Kultury Polskiej Cork 2009.

Jak już pisałem, koordynatorką festiwalu - już trzeciego organizowanego przez Stowarzyszenie MyCork - jest Monika Nowakowska (na zdjęciu obok), piastująca w MyCork również funkcję PR. Monika była także koordynatorką I Festiwalu Kultury Polskiej w Cork.

Podczas spotkania przedstawiono szereg pomysłów, z kolei niektóre z wcześniejszych pomysłów - musiały ulec zmianie, ale to tylko z korzyścią dla naszego festiwalu. Planujemy dużo muzyki, pokazy filmów, degustacje polskich potraw, i wiele, wiele innych wydarzeń.

Liczymy, że Rodacy w Cork aktywnie włączą się w pomoc przy organizacji III Festiwalu Kultury Polskiej w Cork.

/Na zdjęciu: uczestnicy dzisiejszego spotkania/

Cork County Hall

W Cork znajdują się dwa najwyższe budynki w Irlandii. Pierwszym - jest Elysian. Drugi - to Cork County Hall.

/Powyżej: Cork County Hall/

Cork County Hall (czyli, w dużym uproszczeniu, odpowiednik urzędu wojewódzkiego w Polsce), to mający 17 pięter i mierzący 67 metrów wysokości wieżowiec, który został otwarty w 1968 roku. W latach 2002 - 2006 biurowiec przebudowano i podwyższono (przed przebudową jego wysokość wynosiła 64 metry). Przez niemal 40 lat Cork County Hall był najwyższym budynkiem w Irlandii. Dopiero otwarcie Elysian pozbawiło go palmy pierwszeństwa.

W 1976 r. ustawiono przed budynkiem charakterystyczną rzeźbę dwóch mężczyzn patrzących do góry - na szczyt wieżowca.

/Powyżej: pomnik dwóch mężczyzn spoglądających na  Cork County Hall/

czwartek, 9 lipca 2009

Land's End

Od 6 czerwca do 29 lipca 2009 r. w Cork Vision Centre ma miejsce wystawa "Land's End". Autorami wystawy, na ktorej dominują pejzaże, jest malarz Matthieu Dorval i pisarka Chloé Batissou.

/Na zdjęciu: fragment wystawy "Land's End"/

wtorek, 7 lipca 2009

MyCork: spotkanie Zarządu Stowarzyszenia

We wtorek, 7 lipca b.r., miało miejsce comiesięczne spotkanie członków Zarządu Stowarzyszenia MyCork.

/Na zdjęciu: Zarząd Stowarzyszenia MyCork (prawie) w komplecie/

W trakcie spotkania, jak co miesiąc, poruszyliśmy szereg spraw bieżących związanych z naszym stowarzyszeniem, m.in. sprawy finansowe, w tym składki które członkowie MyCork co pół roku wpłacają na rzecz stowarzyszenia.

Przypomnę, że Stowarzyszenie MyCork samo finansuje swoją działalność: poprzez reklamy na portalu i składki członkowskie wolontariuszy naszego stowarzyszenia. W przeciwieństwie do wielu innych polonijnych organizacji, nie jesteśmy w swojej działalności uzależnieni od jakichkolwiek grantów czy dotacji.

Ponadto podjęliśmy m.in. decyzję o konieczności nawiązania współpracy z prawnikiem, bowiem nasze stowarzyszenie się rozwija i chcemy mieć profesjonalną opiekę prawną, która umożliwi nam skupienie się wyłącznie na realizacji naszych projektów.

poniedziałek, 6 lipca 2009

Kiszę ogórki ;-)

Dzisiaj pierwszy raz jadłem własnoręcznie ukiszone ogórki :-)

Jak już pisałem, w Cork można wreszcie kupić polskie warzywa. Parę dni temu kupiłem m.in. ogórki gruntowe, chrzan, koper i czosnek. I - stosowny słoik. Włożyłem wszystko do słoika, zalałem wodą, dodałem soli - i odstawiłem (na zdjęciu obok).

Dzisiaj po raz pierwszy spróbowałem własnoręcznie ukiszonego ogórka. Pierwszy raz w Irlandii i w ogóle - pierwszy raz w życiu. Pycha ;-)

niedziela, 5 lipca 2009

Logos Hope w porcie w Cork

Do portu w Cork wpłynął Logos Hope - statek na którym pływa 300 wolontariuszy z ponad 40 krajów.

/Na zdjęciu: Logos Hope w porcie w Cork/

Załoga statku to wspólnota chrześcijan z wielu krajów, ludzi różnych zawodów których łączy jeden cel: chcą pomagać innym.

Statek gości w porcie w Cork od 3 do 14 lipca, można go zwiedzać: wejście na pokład kosztuje 1 euro, za dodatkowe 3 euro przewodnik w małych grupach oprowadzi nas po całym statku, za kolejne 2 euro można nabyć świetny album o tym statku. Na statku znajduje się również dobrze wyposażona księgarnia, w której oprócz książek można nabyć sporo pamiątek tematycznie związanych z Logos Hope.

/Na zdjęciu: stoję na kapitańskim mostku ;-)/

sobota, 4 lipca 2009

XXII Rozmowy (nie)Kontrolowane

W sobotę, 4 lipca b.r., w pubie Slate w Cork miały miejsce XXII "Rozmowy (nie)Kontrolowane". Gościem Specjalnym "Rozmów..." był Sławomir Bogucki, właściciel serwisu komputerowego Magicomp Service: www.magicomp.ie działającego w Cork.

/Powyżej: uczestnicy XXII "Rozmów..."/

Kilka słów o naszym Gościu:

Sławomir Bogucki, ur. w 1970 roku, żonaty, ojciec czwórki dzieci. Przed Irlandią - mieszkał także w Austrii. W Irlandii jest od lipca 2005 r. W 2006 r. założył własną działalność gospodarczą: remonty - i serwis komputerowy. Stale inwestuje i rozwija swój biznes. Marzenia Sławka to: szczęśliwa rodzina, zdrowe i wykształcone dzieci, własny domek nad jeziorem gdzieś na wiosce, daleko do zgiełku. Docelowo planuje zamieszkać w jakimś ciepłym kraju. W trakcie "Rozmów..." można było uzyskać cenne - chociaż wyjątkowo tego dnia darmowe - porady związane z codziennym użytkowaniem komputera, w tym związane z przedłużeniem bezawaryjnego działania laptopów, a także z prowadzeniem własnej firmy w Irlandii - dowiedzieliśmy się m.in. szczegółowo o wyjątkowo prostych procedurach otworzenia i prowadzenia własnej firmy w Irlandii.

Dodatkowo, wśród uczestników "Rozmów...", zostały rozlosowane nagrody ufundowane przez naszego Gościa: m.in. program antywirusowy "Kaspersky" oraz płyty do zapisywania danych. Ponadto każdy uczestnik "Rozmów..." otrzymał 10% zniżkę na usługi w firmie Sławomira Boguckiego.

piątek, 3 lipca 2009

MyCork: przygotowania do Festiwalu Kultury Polskiej

W czwartek, 2 lipca b.r., członkowie Stowarzyszenia MyCork spotkali się w celu wstępnego omówienia spraw związanych z organizacją przez nasze stowarzyszenie III Festiwalu Kultury Polskiej w Cork.

/Na zdjęciu: uczestnicy spotkania/

III Festiwal Kultury Polskiej tradycyjnie jest zaplanowany na listopad. Koordynatorem tego projektu jest Monika Nowakowska. Na razie jeszcze jest zbyt wcześnie by szczegółowo przedstawić plan festiwalu, niemniej uchylę rąbka tajemnicy i zdradzę, że w tym roku chcemy położyć duży nacisk na polsko - irlandzką integrację. W tym celu Monika chce m.in. zaprosić bardzo znany zespół muzyczny z Polski, który śpiewa także po angielsku. Planujemy także wspólne śpiewanie, gdzie Irlandczycy będą śpiewać znaną polską piosenkę po polsku, a Polacy znaną irlandzką piosenkę - po irlandzku (podkreślę: po irlandzku - nie po angielsku). Kolejnym integracyjnym wydarzeniem w ramach Festiwalu Kultury Polskiej będą projekcje polskich filmów z angielskimi napisami. Ale to oczywiście tylko "krople w morzu" wydarzeń przygotowywanych przez Stowarzyszenie MyCork.

O poprzednim Festiwalu Kultury Polskiej w Cork organizowanym przez Stowarzyszenie MyCork można przeczytać TUTAJ.

czwartek, 2 lipca 2009

Polskie warzywa i owoce w sklepie "Wędlinka" w Cork

Od niedawna mamy w Cork szeroki wybór sprowadzanych z Polski owoców i warzyw.

/Na zdjęciu: fragment stoiska z warzywami w sklepie "Wędlinka"/

W sklepie "Wędlinka" przy Washington Street (poprzednio mieścił się tam sklep "Miś") możemy kupić świeże ogórki gruntowe, koper, czosnek (czyli - zestaw do kiszenia), rzodkiewki, cebulę, ziemniaki, kukurydzę, maliny, bób, agrest, pomidory, czereśnie, jagody, porzeczki, itp. - a wszystko - w przystępnych cenach.

-----------
Dopisek z 30.12.2009 r.: sklep zakończył już działalność.

środa, 1 lipca 2009

Nowa siedziba Saloniku Prasowego "BaDaCz"

Od dzisiaj, tj. 1 lipca b.r. Salonik Prasowy "BaDaCz" w Cork ma nową siedzibę: znajduje się w samym centrum miasta, przy Paul Street (naprzeciwko Tesco)*.

/Na zdjęciu: świeżo malowana nowa siedziba Saloniku Prasowego "BaDaCz" w pierwszym dniu swojej działalności w nowym miejscu/

Salonik Prasowy "BaDaCz" został otwarty 10 maja 2007 r., przez pierwsze 2 lata swoje działalności mieścił się przy North Main Street. Od samego początku było to nie tylko miejsce sprzedaży książek i prasy, ale także miejsce wielu wydarzeń kulturalnych. To właśnie w "BadaCz-u" gościli pisarze, dominikanin o. Mariusz Lisak, autor m.in. znanej książki pt.: "Dwie fale. Przewodnik duchowy emigranta" oraz Dariusz Rekosz, Honorowy Ambasador Literatury Dla Dzieci i Młodzieży Kampanii MAMA, TATA... & MYSELF?, autor książek dla dzieci - i dla dorosłych. W "BaDaCz"-u podpisywała swoje płyty także Kasia Kowalska.

/Na zdjęciu: właściciele Saloniku Prasowego "BaDaCz", pp. Barbara Cieślik - Wodzińska i Dariusz Cząstka w trakcie otwarcia nowej siedziby saloniku/

Właściciele Saloniku Prasowego "BaDaCz", pp. Barbara Cieślik - Wodzińska i Dariusz Cząstka, zawsze wspierają akcje organizowane przez Stowarzyszenie MyCork, m.in. Finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Festiwal Kultury Polskiej czy Dni Kultury Chrześcijańskiej i szereg innych, fundując wiele atrakcyjnych nagród.

Warto odwiedzić także stronę internetową Saloniku Prasowego "BaDaCz": www.BaDaCz.eu.

-----------------------
*dopisek z 4.12.2012 r.: kilka dni temu Salonik Prasowy "BadaCz" został przeniesiony na 11 Kyle Street w Cork.

*dopisek z 2.10.2013 r.: Salonik Prasowy "BadaCz" został zamkniety.