sobota, 15 sierpnia 2009

Obyś żył w ciekawych czasach

- głosi znana starożytna chińska klątwa. Jakie były "najciekawsze" czasy w Polsce? Jak dla mnie - lata 90-te ub.w. Znacie to? Znamy. No to posłuchajcie...

Pierwsza połowa dekady lat 90-tych zaczęła się, w dużym uproszczeniu, u schyłku dekady poprzedniej, rozmowami w Magdalence i obradami Okrągłego Stołu, gdzie ówcześnie rządząca ekipa, zwana później "ludźmi honoru" (?) w obliczu nadciągającego gospodarczego krachu oddała władzę tzw. opozycji, sama gwarantując sobie zawczasu stołki z tłustymi pensjami w różnych "byznesach". Oczywiście wszystko to było możliwe tylko dzięki przyzwoleniu z Sowieckiego Sojuza, w którym Gorbaczow zarządził głasnost i pierestrojkę, więc opowieści że ktoś tam z kimś innym obalił komunę - można między bajki włożyć.

Później elektryk został prezydentem a tzw. masy pracujące miast i wsi szybko na własnej skórze odczuły realia kapitalizmu, chociaż na początku jeszcze trwał karnawał. Zanim Wałęsa został prezydentem, nie sposób pominąć lekcji demokracji jaką dostaliśmy dzięki Tymińskiemu. Niewiele brakowało żeby to ten facet, który wyskoczył jak królik z kapelusza, został prezydentem. Nikt nie traktował go poważnie, a tu proszę, okazuje się że wtedy w Polsce prezydentem mógł zostać praktycznie każdy...

Byłem wówczas w szkole średniej, kończyłem technikum (bo przecież politolog to hobby, a nie zawód, a każdy facet powinien jednak jakiś zawód posiadać) i doskonale pamiętam ten entuzjazm, że oto będziemy mieli kapitalizm i na każdego spłynie deszcz dolarów. Deszcz spłynął, ale dla większości był to tylko "złoty deszcz"... Na marginesie: w czerwcu 89 r. do pełnoletności brakowało mi parę miesięcy, stąd nie przyłożyłem ręki do tamtego "obalania komuny". Niestety, a może na szczęście - nie wiem...

Pamiętam też wieszanie krzyży gdzie się dało - od sal sejmowych po sale szkolne, pomimo że rzekomo żyliśmy w państwie świeckim. No ale, wtedy w Polsce nadawały ton osoby pokroju Goryszewskiego, który wypowiedział słynne zdanie: "Nie jest ważne czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt. Najważniejsze, żeby Polska była katolicka".

Potem wiadomo: sprzedawanie czego się dało, w dodatku w myśl zasady że dana fabryka warta jest tyle, ile ktoś chce za nią zapłacić, przy czym z reguły sprzedawano to, co dochodowe, a nie dochodowe - likwidowano. Miało to swoją logikę? Miało, ale można było też spróbować odwrotnie: to co dochodowe zatrzymać dla państwa, a sprzedawać to co niedochodowe, bo w końcu to prywatny właściciel był bardziej efektywny - więc zapewne to co niedochodowe pod jego zarządem wkrótce dochodowym by się stało. Sprzedawało państwo, sprzedawali ludzie, najczęściej z gazety na chodniku lub polowego łóżka. Kto miał wtedy łeb, szybko się dorobił, ale nie każdemu się udało ten majątek utrzymać, bo fiskus wkrótce się otrząsnął i przystąpił do kontrataku.

Pierwsze afery z Grobelnym i Art B w roli głównej, fundowanie policji samochodów przez różnej maści szemranych biznesmenów, chodzenie pod rękę gangsterów z politykami, w wyniku czego ci ostatni nawet tracili życie (Sekuła, Dębski), zresztą tak naprawdę trudno było wtedy odróżnić, kto jest gangsterem a kto politykiem. W tej materii niewiele zmieniło się do dzisiaj...

W międzyczasie skuteczne zatrzymanie lustracji, co odbija nam się czkawką do dzisiaj (Wielgus), przeróżne "wojny na górze", "wzmacnianie lewej nogi", "falandyzacja prawa", itp., itd. a to wszystko w rytm "muzyki chodnikowej" czyli disco - polo, której nikt nie nadawał ale którą niemal wszyscy słuchali, chociaż większość się do tego nie przyznaje. Tak, to były ciekawe czasy...

Później, po wyborze Kwaśniewskiego i przy AWS-owskich rządach nie było już może tak spektakularnie, za to państwo powoli, acz skutecznie, wzięło za pysk swoich obywateli. Przytoczę tutaj cytat z tekstu jednego z emigrantów mieszkającego obecnie w Australii, znanego pod nickiem "Stary Wiarus": "Nie cierpię (jeszcze) na sklerozę. Pamiętam świetnie, w jakim fantastycznym stylu niepodległa i suwerenna Rzeczpospolita Polska przetrąciła kręgosłup setkom tysięcy lokalnych inicjatyw biznesowych polskich ciułaczy krajowych, we wczesnych latach 90. Dla przypomnienia tym, którzy woleliby zapomnieć: ustawę o działalności gospodarczej Wilczka-Rakowskiego, wprowadzoną w ostatnich drgawkach PRL, wolna Rzeczpospolita uznała za zanadto liberalną. Eksplozja inicjatywy handlowo-przemysłowej Polaków po 1989 roku, potencjalnie zdolna napędzać wprost fantastyczne tempo rozwoju przez następne 50 lat, została szybko i sprawnie zahamowana. Ludzka inicjatywa została zaduszona przez państwo, przy pomocy systemu podatkowego i oszalałej biurokracji godnych carycy Katarzyny. Na skutek tego wspomnienia, nie uwierzę w żadną zasadniczą reformę biurokracji RP, dopóki nie zobaczę na bruku, z wilczym biletem na zatrudnienie w sektorze publicznym, w kolejce po darmową zupę Caritasu, co najmniej połowy spośród ponad 600 000 urzędników RP."

Nic dodać, nic ująć...

Na koniec, element artystyczny, piosenka Kazika Staszewskiego pt. "Jeszcze Polska" z wczesnych lat 90-tych:

"Coście skurwysyny uczynili z tą krainą
Pomieszanie katolika z manią postkomunistyczną
Ci modlący się co rano i chodzący do kościoła
Chętnie by zabili ciebie tylko za kształt twego nosa
(...)
W każdym jednym towarzystwie tylko mowa o pieniądzach
Przedsiębiorcy się bogacą, ale coraz brudniej w kiblach
Na ulicy pod pałacem smród handlarzy się unosi
Piją plują i rzygają i sprzedają w międzyczasie
(...)
Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami
Całe życie tyrał w hucie a do huty dokładali
Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte
Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę
(...)
W samochodach przy chodnikach z lustrzanymi okularami
Siedzą groźni i ponurzy z gazowymi naganami
Tu złodzieje okradają wszystkich którzy się ruszają
I nie myślą o policji, bo ci teraz spowiedź mają

Czasy rodzą się na nowo o pięćdziesiąt lat za późno..."

Ech, tak było... A jak jest? Zmieniło się bardzo? Trochę na pewno. Ot choćby od trzech tygodni nie ma już "handlarzy pod pałacem" - o których śpiewał Kazik, przypomnę, na początku lat 90-tych. 21 lipca b.r. komornik przy pomocy ochrony (nielegalnie) i policji (legalnie) wyrzucił sprzedających tam handlarzy (czy też "kupców", jak kto woli).

A poza tym? Bez większych zmian, sama kosmetyka...

5 komentarzy:

  1. A jakie czasy były dla Ciebie, Piotrze, najlepsze? BTW Gratuluję coraz lepszych wpisów-felietonów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy skrót ciekawych czasów... Zastanawiałem się kiedyś, czemu nie wyjechałem z Polski wcześniej. Oni, czyli te squrvenseny polscy politycy doprowadzili mnie kiedyś do szaleństwa a potem do wyjazdu. I wciąz te same mordy w telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anonimowy: "A jakie czasy były dla Ciebie, Piotrze, najlepsze?"

    Ja ciągle mam nadzieję, że najlepsze jest dopiero przede mną ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja już od dawna próbuję przebić się z pomysłem BOJKOTOWANIA polskich polityków. Po co o nich pisać? Po co o nich mówić? Po co pokazywać ich w TV? Są ciekawsze rzeczy i świetne filmy, a takie stacje jak TVN24 powinno się zamknąć! Z okazji kolejnych wyborów pojawiają się także głosy - "głosuj, bo jak nie, to nie jesteś prawdziwym patriotą". A może wcale nie trzeba być patriotą? Czasami myślę sobie przekornie - szkoda, że wyzwoliliśmy się spod zaborów... Dlaczego? Być może nie wybuchłaby wtedy II wojna światowa, a teraz lepiej byłoby być biednym Niemcem, niż biednym Polakiem. No i Europa byłaby dużo wcześniej "zjednoczona". Co nam z tego, że jesteśmy Polakami? Jest tak, jak napisał Piotr - firmy, banki, sklepy - już dawno nie są polskie. Zostały tylko debilne urzędy (i jeszcze debilni urzędnicy), którzy SWOJEGO obywatela mają za nic. Pracujesz u Hindusa, zakupy robisz u Niemca, paliwo tankujesz od Ruska, albo Anglika. Do czego potrzebna jest Polska?

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam !
    Pozwoliłam sobie zacytować "u siebie"
    (http://chomikuj.pl/KasandraXXI) fragment wypowiedzi DARKA w nadziei, że nie będzie sprzeciwu. Jeśli jest inaczej bardzo proszę o wiadomość tamże... natychmiast usunę.
    Pozdrawiam i dołączam do życzeń urodzinowych swoje (lepiej późno niż wcale):Oby następne lata były może nie tak bardzo ciekawe, ale za to bardzo radosne i szczęśliwe!

    OdpowiedzUsuń