sobota, 31 lipca 2010

Dursey Island

Dursey Island jest położoną najbardziej na zachód zaludnioną wyspą w West Cork. Ale znana jest przede wszystkim z tego, że transport z wyspy na stały ląd - i odwrotnie - odbywa się tam za pomocą jedynej kolejki linowej w Irlandii. Mało tego: jest to jedyna kolejka linowa w Europie, której trasa biegnie nad oceanem. Krótki filmik z mojego przejazdu tą kolejką można zobaczyć na YT: LINK.

Kolejka linowa łącząca Dursey Island ze stałym lądem została zbudowana w 1969 r. Wyspa ma 6,5 km długości i 1,5 km szerokości, mieszka na niej tylko 6 mieszkańców oraz spora liczba owiec, krów i ptaków. Nie ma tam pubu, b&b, banku, szkoły czy policji, są za to piękne widoki i idealny spokój.

/Powyżej: kolejka linowa na Dursey Island/

Wg tablicy informacyjnej umieszczonej przed "stacją" kolejki w Ballaghboy, kursy na Dursey Island odbywają się codziennie od poniedziałku do soboty w godzinach: 9.00 - 11.00, 14.30-17.00 i 19.00-20.00, a niedzielę: 9.00 - 10.30, 13.00 - 14.30, 19.00-20.00. Jednak najlepiej przed wyjazdem sprawdzić informacje o ww. godzinach, ponieważ mogą one ulec zmianie. Jak głosi informacja również znajdująca się na ww. budynku, do kolejki może wsiąść 6 osób, pierwszeństwo wsiadania mają: mieszkańcy wyspy, zwierzęta i ładunek, nie można przewozić rowerów, oraz że bilet w obydwie strony dla dorosłego kosztuje 4 euro, a dla dziecka 1 euro.

/Powyżej: wsiadam do kolejki/

Po zakupie biletu wsiadam do kolejki. Ruszamy. Jakie środki bezpieczeństwa do dyspozycji dla pasażerów znajdują się wewnątrz kabiny? Dwa: buteleczka z wodą święconą i kartka z Psalmem 91 który mówi o zapewnieniu Bożej opieki: "(...)bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień". No cóż, podobno wiara czyni cuda i góry przenosi, więc może i z kolejkowym wagonikiem da sobie radę ;-) Podróż trwa niespełna 10 minut. Kolejka przejeżdża przed dwie "wieże", chwilami trochę trzęsie.

/Powyżej: Dursey Island/

Po wyjściu już na Dursey Island od razu trafiamy na złomowisko starych samochodów. Dalej jest już jednak coraz lepiej: cmentarz z ruinami dawnej kaplicy, wyludniona wioska, ale przede wszystkim świetne widoki. Do wyboru mamy trzy trasy spacerowe, ja udaję się trasą górską - Mountain Route. Nieco zbaczam ze szlaku żeby wyjść na najwyższy szczyt w okolicy, skąd roztaczają się fantastyczne widoki. Pogoda prawdziwie wyspiarska, zmieniała się dosłownie kilkanaście razy w trakcie mojego krótkiego tam pobytu.

Byłem na wyspie ok. 4 godzin, więc nie zdążyłem zobaczyć jej całej, ale to nic - na pewno jeszcze tam wrócę ;-)

6 komentarzy:

  1. wow super wycieczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe. Niesztampowe. Ty masz lewą nogę krótszą? To żaden wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Że co? Nic o tym nie wiem. Trzeba będzie chyba pomiarów dokonać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...fajna wycieczka:-)...choć ta irlandzka "bylejakość"...odstrasza. Ta kolejka może przecież poprostu spaść:-)...jak półka(zabijając psa) albo żyrandol(zabijając landlorda) w filmie irlandzkim pt. "Film, w którym gram"...dawno tak się nie uśmiałam...do obowiązkowego obejrzenia...ku przestrodze:-)) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń