sobota, 10 grudnia 2011

Wywiad w "Kurierze Polskim"

W grudniowym, świątecznym numerze, Kurier Polski opublikował wywiad p. Dagmary Adwentowskiej z moją (nie)skromną osobą.

Kurier Polski jest to obecnie bezpłatny miesięcznik, dostępny na terenie Irlandii i Irlandii Północnej. Na polonijnym rynku prasowym tytuł istnieje od 2006 roku. Publikowane są w nim informacje o bieżących wydarzeniach w Irlandii, dotyczących Polaków, tłumaczenia wybranych artykułów z prasy irlandzkiej, wiadomości kulturalne, wieści z Polski i ze świata oraz sport.

W tym wywiadzie, zatytułowanym "Polak tymczasowo w Irlandii", rozmawiamy - jak napisała p. Dagmara - "o Świętach, o Polakach którzy wyjechali, o tych którzy w ojczyźnie zostali, a także o różnicy pomiędzy emigrantem prawdziwym i zarobkowym." Okładka i wywiad poniżej:





6 komentarzy:

  1. Piotrze, bardzo podobały mi się Twoje rzeczowe odpowiedzi. Dawno nie czytałam tak mądrego, wciągającego wywiadu. Dobra robota!

    Może niekoniecznie zgodziłabym się z tą bardzo dobrą integracją Polaków, ale z całą resztą jak najbardziej tak.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  2. gratuluje, swietny wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Może niekoniecznie zgodziłabym się z tą bardzo dobrą integracją Polaków"
    Zgadzam się z Tobą. Na szczęście mamy w Cork Stowarzyszenie MyCork które na polu integracji ma duże zasługi, jak chociażby organizacja wykładu na UCC na temat odpowiedzi Irlandczyków na ruch Solidarnościowy w Polsce, prowadzonego przez Pana Gabriela. To jest wspaniała inicjatywa integracyjna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście, niespecjalnie w taką integrację wierzę. To znaczy taką w pierwszym pokoleniu, w dodatku stymulowaną "odgornie", obojetnie przez kogo. Stąd napisałem o pokoleniu drugim, które - wg mnie - będzie już w 100% zintegrowane. Dzieci integrują się błyskawicznie, młodzież - bardzo szybko, natomiast starszym przychodzi to już znacznie trudniej. Nie jest to nawet kwestią języka, co tego, że - obrazowo i w skrócie - w dzieciństwie oglądaliśmy inne bajki. Natomiast oczywiście wszelkie inicjatywy takiej jak np. MyCork i p. Gabriela zasługują na szacunek, bo pozwalają nam poznać się wzajemnie. Ale do integracji - droga jeszcze daleka. Na szczęście dzieci i młodzież osiągną to niejako samoistnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wywiad.
    Niestety nie mial Pan racji mowiac, ze bezpanskie konie w Irlandii to mit... :( Setki zginely w czasie ostatniej zimy, setki trafily do przytulkow. Prawda jest, ze wiekszosc tych zmarznietych, chorych i glodujacych koni, mialo 'wlascicieli', ale takich, ktorzy sie swoja 'wlasnoscia' z roznych powodow (ekonomicznych tez) nie interesowali. www.ihwt.ie www.irelandsequinecrisis.com
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja napisałem, cytuje, "o rzekomo bezpańskich koniach wałęsających się po ulicach Dublina". Po ulicach Dublina chyba /jeszcze/ te konie nie chodzą? Ja w każdym razie - nie widziałem.

    Pomijając wszystko, legendy są już takie, że te konie w dziesiatki tysięcy idą. Zdażylo mi się przejechać sporą część Irlandii, podróżują też po Wyspie moi przyjaciele, i ani ja, ani oni, nigdy tych końskich watah nie widzieliśmy, a gdyby chociaż część tej legendy byla prawdą, to w tak małym kraju jak Irlandia nie dałoby się tego nie zauważyć. Nie neguję, że takie przypadki się zdarzają, podobnie jak w Polsce mamy do czynienia z wieloma ludźmi, którzy nie potrafią dbać o swoje zwierzęta (chociaż w Polsce to by te konie chyba prędzej pod nóż trafiły, niż zostały wypuszczone na wolność?), ale osobiście uwazam że ten "koński problem" jest naprawde znacznie przesadzony...

    OdpowiedzUsuń