wtorek, 10 kwietnia 2012

II rocznica Katastrofy Smoleńskiej

Dzisiaj jest druga rocznica wydarzeń z 10.04.2010 roku. Jeżeli miałbym ten dzień i to, co nastąpiło później, porównać do któregoś z wydarzeń irlandzkiej historii, to, oczywiście w dużym uproszczeniu i w mojej subiektywnej ocenie, najbliższe byłoby chyba Powstanie Wielkanocne, które wybuchło w Irlandii 24 kwietnia 1916 roku, czy też w szczególności: to, co nastąpiło później.

Analogia oczywiście jest bardzo odległa, ale pewne mechanizmy wydają mi się zbliżone. Zanim jednak przejdę do meritum, najpierw krótka uwaga: nigdy nie byłem zwolennikiem Lecha Kaczyńskiego. Oczywiście, być może postrzegałem go przez pryzmat załganych polskojęzycznych mediów, być może też wynikało to z tego, że wyjeżdżając z Polski w 2004 roku miałem serdecznie dość polskich polityków, obojętnie z której strony i obojętnie co mówiących. Tak więc nie byłem zwolennikiem Lecha Kaczyńskiego, nie głosowałem na niego /zresztą po moim wyjeździe nie wziąłem udziału w żadnych polskich wyborach/ i nie ma co się teraz przebierać w cudze piórka /jak to, z tego co zauważyłem, robią co niektórzy/ i twierdzić co innego. I, gdybym mógł cofnąć czas jednocześnie posiadając wiedzę którą mam teraz, również nie byłbym "fanem" Lecha Kaczyńskiego. Koniec, kropka.

Ale Katastrofa Smoleńska wiele rzeczy zmieniła. I tutaj można odwołać się do podobnego przykładu z irlandzkiej historii. Gdybym miał porównać Lecha Kaczyńskiego do któregoś z irlandzkich polityków, to najbliższy byłby, oczywiście przy wszystkim różnicach, Patrick Pearse, przywódca Powstania Wielkanocnego. Irlandzcy powstańcy w 1916 roku mieli przeciwko sobie wszystkich: nie tylko brytyjskich okupantów, ale także własnych rodaków. Dublińskie gospodynie częstowały herbatą brytyjskie żołdactwo, jednocześnie pomstując na swoich rodaków, których "nieodpowiedzialna awantura" sparaliżowała życie w stolicy. Powstanie upadło po sześciu dniach, powstańców ujęto, a Patrick Pearse został stracony jako pierwszy z 16 przywódców powstania. I te właśnie egzekucje spowodowały ogromną zmianę w nastawieniu Irlandczyków. Większość z nich, chociaż początkowo popierało przywrócenie spokoju przez Brytyjczyków, zapałała oburzeniem, które rozlało się także na inne kraje zamieszkałe przez irlandzką diasporę, oraz spowodowało ogromny wzrost uczuć patriotycznych co z kolei spotęgowało dążenie do niepodległości. Gdyby nie powstanie w 1916 roku i założenie wówczas IRA, być może nie byłoby wojny o niepodległość w latach 1919-21, a w konsekwencji powstania Wolnego Państwa Irlandzkiego, które w kolejnych latach coraz bardziej uniezależniało się od byłego okupanta, przypieczętowując to w 1949 roku wystąpieniem ze Wspólnoty Brytyjskiej.

Czy można dostrzec analogię pomiędzy tym, co wydarzyło się w Irlandii w konsekwencji Powstania Wielkanocnego z 1916 roku a Katastrofą Smoleńską w 2010 roku? Wg mnie, tak. O ile wcześniej spora grupa osób, w tym i ja, nie darzyła sympatią polskich polityków którzy znaleźli się w samolocie lecącym do Smoleńska /chociaż przy całej niechęci - nikt chyba nie życzył im śmierci/, o tyle to, co się wydarzyło PO katastrofie, zaczęło budzić niepokój, a później - gniew. Polski rząd w 2010 roku popełnił błąd, tak jak rząd brytyjski w roku 1916. Każdy, choćby darzył największą niechęcią tych, którzy później zginęli w samolocie, widzi przecież, że całe to "śledztwo" pozostawione w rękach Rosjan coraz bardziej staje się farsą, kpiną nie tylko z tych, którzy zginęli oraz z ich rodzin, ale także szyderstwem z całego Narodu. Narodu Polskiego, który pomimo zaborów, dwóch wojen, okupacji niemieckiej i sowieckiej, ciągle istnieje.

Sporej części Polaków przestało być wszystko jedno. Zaczęliśmy uważniej przyglądać się mediom. Ludzie coraz bardziej gromadzą się, co widać po liczebnościach różnych wieców i pochodów, pomimo że ich liczba jest systematycznie zaniżana przez oficjalne przekaziory. Coś się w Polsce zaczęło dziać...

Dokąd to nas zaprowadzi? Zobaczymy. Być może donikąd, być może zapał zniknie tak, jak znikło "pojednanie" wielu grup po śmierci Jana Pawła II.

Ale być może jest to zalążek czegoś Wielkiego...

-------------------------
A na koniec, informacja: dzisiaj w Dublin City Council, Civic Offices, Wood Quay, Dublin 8 o godz. 18.00 będzie miało miejsce otwarcie wystawy "Prawda i Pamięć. Smoleńsk 2010", sprowadzonej do Dublina przez tamtejszy Klub Gazety Polskiej. Wystawa będzie miała miejsce, jak adres wskazuje, w miejskim magistracie, swoja obecność potwierdził Ambasador Gruzji. Natomiast zabraknie Ambasadora RP, dla którego - pomimo że wystawa jest praktycznie już znana w całej Polsce, a także była, chociaż w ocenzurowanej wersji, prezentowana w Parlamencie Europejskim, "przesłane informacje dotyczące organizowanej przez Państwa wystawy nie zostały uznane za wystarczające, by Pan Ambasador mógł potwierdzić swój udział w jej otwarciu." - jak czytamy w e-mailu przesłanym do organizatorów.

--------------------
Dopisek z 11.04.b.r. Jak przeczytałem na FB - wystawa w Dublinie dzień po otwarciu została "ocenzurowana". Jej organizatorzy napisali: "Co może nie zaskakuje, ale niewątpliwie zasmuca to fakt, że ktoś tej wystawy wyraźnie się boi .... Bo czym tłumaczyć to, że już w pierwszym dniu, organizatorzy zostali poinformowani o skardze na "polityczny podtekst" oraz "sugerowanie winy rosyjskiej"... Dostaliśmy wybór - albo pod "kontrowersyjnymi" zdjęciami podpisy zostaną zaklejone, albo wystawa będzie musiała być zdjęta.... Po poważnym zastanowieniu doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie wystawę pozostawić, pod warunkiem obecności osoby, która kontekst zasłoniętych podpisów będzie wyjaśniać. Ale nie sposób nie powiedzieć ... to jest co najmniej bardzo przykre ".

3 komentarze:

  1. Dotknął Pan ciekawej rzeczy. Juz kiedys próbowałem się zastanowić nad podobieństwami i róznicami w mesjanizmach, nacjonalizmach etc. polskim i irlandzkim. Pears został nawet przez kogoś nazwany "irlandzkim Chrystusem" i chyba spóźnił się o epokę, był bodaj ostatnim romantykiem w polityce. Może i lepiej. Uniknęli Irlandczycy tego spustoszenia romantyzmem, jakie nastapiło w Polsce, choć efekty końcowe podobne. No i ten zadziwiający splot katolicyzmu i nacjonalizmu w obu narodach. Mamy wiecej wspólnego niżby się na pierwszy rzut oka wydawało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotrze, dlaczego nie wierzyć Rosjanom a wieżyc np. Somalijczykom czy tez Amerykanom?

    Co do porównań to uważam że jest chybione, powstanie irlandzkie było zrywem gówniarzerii i tak też się skończyło. To że powstało później państwo irlandzkie głównie zawdzięczamy upadkowi hegemoni światowej UK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy: "Piotrze, dlaczego nie wierzyć Rosjanom a wieżyc np. Somalijczykom czy tez Amerykanom?"

      W takich kwestiach nikomu nie trzeba /ba, nie wolno wręcz/ wierzyć, tylko trzeba badać samemu. A co do rosyjskich polityków, to w naszej historii "sparzyliśmy" się na nich tyle razy, że ostrożność byłaby naprawdę wskazana. Prawda jest taka, że polski rząd oddał całe śledztwo w ręce Rosjan. Tymczasem wypływają coraz to nowe dowody w tej sprawie, które przeczą dotychczasowym twierdzeniem...

      @Anonimowy: "Co do porównań to uważam że jest chybione, powstanie irlandzkie było zrywem gówniarzerii i tak też się skończyło. To że powstało później państwo irlandzkie głównie zawdzięczamy upadkowi hegemoni światowej UK."

      Tak samo możemy powiedzieć o, przynajmniej niektorych, naszych powstaniach narodowych... Oczywistym jest, że na odzyskanie niepodległości przez Irlandię - tak samo jak i Polskę w 1918 roku czy w 1989 roku, wpływ miała sytuacja międzynarodowa. Ale to w 1916 roku obudził się w Irlandczykach duch niepodległości. Gdyby nie ten duch, być może skłonni by byli do pozostania poddanymi Jej Królewskiej Mości...

      Usuń