niedziela, 5 stycznia 2014

Stanisław Lem: "Bajki Robotów"

Książka wydana w 1964 roku, a więc pół wieku temu, a jednak bawi - i poucza - do dzisiaj.

Przeczytałem ją po raz trzeci - i za każdym razem robi wrażenie. Pierwszy raz - gdzieś w latach 80-tych ub.w., niestety, co pamiętam do dziś, książkę przez nieuwagę zostawiłem w pociągu. Mam nadzieję że temu, kto ją znalazł, również się spodobała ;-) Kolejny raz, z 10-15 lat temu, ale już w pdf-ie na monitorze komputera. Trzeci - teraz, i tytułem odnotowania sobie ku pamięci - to pierwsza książka którą w całości przeczytałem na telefonie. Ot, nowe czasy.

13 opowiadań w konwencji klech i legend bajkowego świata robotów. Jak to u Lema, wszystko ma także swoje drugie dno, więc Autor pod pretekstem lekkostrawnej lektury podrzuca nam również sporo ważnych filozoficznych pytań i refleksji. No i sam język opowiadań - genialny.

3 komentarze:

  1. Ja się na "Bajkach..." uczyłem czytać. W wieku czterech lat :) Moja ulubiona książka, nawet potrafię z pamięci napisać pełne imię Mistrza Oh: Gridipidagititositipopokarturtegwauanatopocotuototam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrz Oh to chyba w Dziennikach Gwiazdowych był... ;-)

      Usuń
    2. Wiem, ale chciałem się pochwalić, że znam na pamięć najdłuższe imię bohatera książkowego...

      W Bajkach Robotów to był Chrzęskrzyboczek Pacionkociewiczarokrzysztofoniczny, no i słynna Bamba, która się odmurczy i goła powróci. Nie wspominając o Gniewnym Gienku Gieneratorze, którzy garbiąc garści grzązł gwałtownie :)

      Usuń