poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nie jestem Charlie...

Koleżanka przywiozła mi w prezencie z Paryża egzemplarz Charlie Hebdo. Pierwszy, który wyszedł po zamachu na redakcję, z prorokiem Mahometem na okładce, trzymającego kartkę z napisem: "Jestem Charlie". 

/Powyżej: Charlie Hebdo/

Przejrzałem. Francuskiego nie znam, chociaż znam treść tegoż numeru z różnych polskojęzycznych tvn-ów. Ale wystarczą same rysunki. Moja opinia? No cóż, "Nie" Urbana to przy tym szczyt smaku i intelektualnej finezji. Szkoda słów...

To tylko pokazuje całą degrengoladę i upadek naszej łacińskiej cywilizacji. Swoją drogą, co by było, gdyby u nas ktoś takiemu Urbanowi zrobił jakąś krzywdę, za te wszystkie krzywdy które przez lata on i jego koledzy robili innym? Czy wówczas "Nie" stałoby się symbolem walki o wolność wypowiedzi? O tempora, o mores...

Jednak żeby jakiś kolejny tropiący wszędzie Żydów nadredaktor nie oznajmił światu swojej następnej facebookowej "mundrości" że "Słotwiński popiera morderców i zamach na wolność słowa!!!111" - nie, nie popieram, dla morderstwa nie ma usprawiedliwienia a zbrodniarze powinni resztę życia spędzić ciężko harując w kamieniołomach - to chyba oczywiste.

Ale nie identyfikuję się z całych "ruchem" Je suis Charlie. Sorry, nie jestem Charlie, mnie zamiećcie na oddzielną stertę...

1 komentarz:

  1. Charlie to nic. Właśnie dziś ogłosili referendum w sprawie "małżeństw" jednopłciowych w Irlandii.
    Cała nadzieja w Polakach aby przekonali Irysów, że są w błędzie.

    OdpowiedzUsuń