wtorek, 31 marca 2015

poniedziałek, 30 marca 2015

Nowi Irlandczycy w Nowym Obywatelu

W dostępnym jeszcze w sprzedaży kwartalniku "Nowy Obywatel" /nr 15(66)/ datowanym na Zima 2014, znajduje się artykuł Łukasza Steca pt.: "Nowi Irlandczycy". Jest tam również moja wypowiedź ;-)

/Powyżej: fragment artykułu "Nowi Irlandczycy" z moją wypowiedzią/

niedziela, 29 marca 2015

Kiermasz Wielkanocny 2015

Tradycyjnie jak co roku w  przedsionku kościoła St. Augustine's miał miejsce Kiermasz Wielkanocny. Kiermasz organizuje Agnieszka Chwaja.

/Powyżej: rękodzielnicy biorący udział w kiermaszu/

Jak zwykle na kiermaszu można było nabyć palmy, baranki, świąteczne kartki - oraz przedmioty wykonane przez grupę MyCork Artystycznie a także dekoracje wielkanocne przygotowane przez lokalnych polskich rękodzielników.

Tradycją jest już, że część dochodu z każdego kiermaszu jest przeznaczona na wybrany cel charytatywny. Do tej pory przekazano środki dla: Marcinka chorego na neuroblastomę, Children's Leukaemia Association w Cork, Alicji walczącej z chorobą nowotworową,  bliźniaków Kuby i Maćka którzy urodzili się z mózgowym porażeniem dziecięcym oraz ciężko i przewlekle chorego Artura. W tym roku pieniądze w kwocie 116,0 euro zostaną przeznaczone na rzecz Fundacji "Dla Polonii" z Warszawy pomagającej młodzieży polskiego pochodzenia ze Wschodu.

Zdjęcia z tegorocznego kiermaszu można zobaczyć tutaj: LINK.

sobota, 28 marca 2015

PolskaÉire Festival 2015 w Cork

W ostatniej dekadzie marca b.r. w Irlandii miał miejsce festiwal "PolskaÉire 2015". Cały festiwal niejako zbudowano wokół meczu piłki nożnej w ramach eliminacji UEFA pomiędzy Irlandią a Polską, który odbędzie się w Dublinie 29 marca b.r. W ramach festiwalu miało miejsce szereg eventów w kilku miastach w Irlandii. Również - w Cork. Było dobrze, chociaż ze zgrzytem. Jak zwykle świetnie wypadł MyCork, który reklamował... Polskę.

Skąd pomysł festiwalu? Jak napisał na stronie poświęconej temu wydarzeniu Aodhán Ó Ríordáin, minister ds. Mniejszości Narodowych, Kultury i Równości: "19 listopada 2008 roku, kiedy spacerowałem w pobliżu Croke Park, usłyszałem wielką wrzawę dochodzącą ze stadionu. Odbywał się tam mecz towarzyski drużyn piłkarskich Polski i Irlandii. Pomyślałem, że właśnie strzeliliśmy gola, jednak pomyliłem się. To był kolejny gol strzelony nam przez naszych polskich gości! Po objęciu stanowiska Ministra ds. Mniejszości Narodowych, Kultury i Równości Irlandii zrozumiałem, że nadchodzący mecz w ramach kwalifikacji EURO2016 jest znakomitą okazją, by wspólnie docenić obecność polskiej społeczności w Irlandii liczącej obecnie 150,000 osób. Tak narodził się pomysł zorganizowania festiwalu "PolskaÉire2015." Festiwal będzie trwał od 21 do 29 marca 2015 roku, a jego organizatorami są instytucje publiczne, władze samorządowe, kluby sportowe, społeczności lokalne i szkoły. Chciałbym podziękować za zaangażowanie w organizowaniu festiwalu Ambasadzie RP w Dublinie, Irlandzkiemu Związkowi Piłki Nożnej, Towarzystwu Irlandzko–Polskiemu, Radzie Miasta Dublina oraz pracownikom ministerstw. Zapraszam do uczestnictwa i zachęcam do dalszej integracji."

Z kolei Gerard Keown, ambasador Irlandii w Polsce, napisał w Gazecie Wyborczej: "Aby pokazać pozytywny wkład, który polska społeczność wnosi w życie wyspy, rząd Irlandii organizuje tygodniowy festiwal Polska Éire 2015. W dniach 21-29 marca odbędzie się w całej Irlandii wiele wydarzeń festiwalowych. Przedsięwzięcie zostało zainicjowane przez ministra ds. mniejszości narodowych, kultury i równości Aodhána Ó Riordáina w ścisłej współpracy z ambasadą RP i Irlandzkim Związkiem Piłki Nożnej."

Z jednej strony bardzo cieszy to, że irlandzkie władze dostrzegają "pozytywny wkład" naszej społeczności i "organizują" nam festiwal /wbrew temu co mogłoby się wydawać - przede wszystkim polskim rękami/, z drugiej warto przypomnieć, że polska społeczność potrafiła do tej pory pokazać to sama, bez odgórnych inicjatyw. Od 2006 roku w Dublinie ma miejsce KINOPOLIS Polish Film Festival, od 2007 co roku odbywa się w Cork Festiwal Kultury Polskiej a w Limerick Festiwal Sztuki Polskiej, z kolei od 2013 roku w Dublinie ma miejsce Taste of Poland – Polish ArtFest. To tylko największe stałe imprezy a przecież jest wiele innych organizowanych przez polskie szkoły czy mniej lub bardziej spontanicznie powstałe grupki wolontariuszy skupionych przy danym projekcie.

Ale - polskich festiwali w Irlandii nigdy nie za wiele. Mamy wspaniałą historię, tradycję i kulturę którą trzeba się pochwalić i promować na Zielonej Wyspie.

/Powyżej: prezes MyCork, Izabela Krygiel-Kozłowska przemawia na otwarciu festiwalu PolskaÉire 2015 w Cork/

Jednak w Cork wspomnianym na początku sporym zgrzytem była dla mnie informacja umieszczona na stronie internetowej dotyczącej organizacji tegoż festiwalu w tym mieście. Czytamy tam mianowicie że "Festiwal PolskaEire 2015 w Cork to pierwsze takie przedsięwzięcie skupiające Polaków i Irlandczyków w Cork, które ma na celu przedstawienie wkładu żyjących tutaj Polaków w kulturowy dorobek Irlandii."

Pierwsze? Przecież jak wspomniałem, od 8 lat MyCork organizuje w Cork Festiwal Kultury Polskiej. Raz jest mniej eventów, raz więcej, ale praktycznie wszystkie imprezy jakie wchodziły w skład "PolskaEire", łącznie z meczem w piłkę kopaną i nie tylko - już miały miejsce i to nie raz? Gdyby dopisać że jest to "pierwsze organizowane przez nas" - to tak, natomiast nie pomoże jakieś pitu-pitu tłumaczenie że to pierwszy "polsko-irlandzki" festiwal, bo nie o nazewnictwo idzie, tylko o fakty. A te są takie że są w Cork wolontariusze, którzy robią to już od ładnych "paru" lat. Nieładnie tak ich dyskredytować.

Przywykłem już do tego że niektórzy mylą PR z PRopagandą, że tu i ówdzie woda się leje wiadrami /ba, żeby tylko woda/ na co kompletnie przestałem już zwracać uwagę, ale tutaj, przez szacunek dla tychże wolontariuszy - non possumus! Sprostujcie to i nie bawcie się więcej w jakieś "grube kreski" którymi chcielibyście "odkreślić przeszłość", bo to już próbowali lepsi od Was, z opłakanym zresztą skutkiem.

Dodam, że organizowanie przez MyCork Festiwalu Kultury Polskiej w Cork podkreśliła w swoim przemówieniu na otwarciu festiwalu również bardzo wyraźnie prezes MyCork, Izabela Krygiel-Kozłowska.

A dlaczego zwracam na to szczególną uwagę? Dlatego, że taka informacja o rzekomo "pierwszym festiwalu w Cork", powielona w mediach, po latach zakoduje nieprawdziwe przekonanie że aktywność Polonii w tym mieście zaczęła się od 2015 roku i to jeszcze z irlandzkiej inicjatywy. Może w niektórych miastach w Irlandii jest to pierwszy polonijny festiwal, ale - nie w Cork. I o tym trzeba głośno wołać gdy jedni milczą a drudzy próbują kreować własną rzeczywistość.

/Powyżej: rowerzyści z MyCork Cycling Club podczas festwalu przed urzędem miasta w Cork/

Wracając do samego festiwalu w Cork: właściwa całodzienna impreza odbyła się dzisiaj w urzędzie miasta, a w ciągu tygodnia towarzyszyło jej dodatkowo kilka eventów. Jeżeli chodzi o te towarzyszące wydarzenia, to chociaż bardzo interesujące - tradycyjnie borykały się z problemem frekwencji, na co wyraźnie zwrócili uwagę sami organizatorzy. No cóż, jest jak jest. Zdecydowanie lepiej było podczas finału festiwalu który miał miejsce w urzędzie miasta. Chociaż początkowo było nie więcej niż kilkadziesiąt osób łącznie z organizatorami i zaproszonymi gośćmi, to jednak przez cały dzień trwała rotacja odwiedzających, tyle że w absolutnie zdecydowanej większości byli to nasi Rodacy. Irlandczycy najwidoczniej mieli inne plany na sobotę. Szkoda, bo była to wyjątkowa okazja do skosztowania polskich potraw, poznania lokalnych biznesów prowadzonych przez naszych Rodaków oraz poznania polskiej kultury.

/Powyżej: stoisko MyCork, promujące Polskę, w środku - z-ca burmistrza Keneth O'Flynn/

Byłem od początku, tj. od godziny 11:00 do 16:00 - później musiałem niestety wyjść, nie udało mi się więc zobaczyć m.in. jeszcze jednego eventu przygotowanego przez wolontariuszy MyCork, tj.: "Odkryj świat polskich legend. Poznaj Smoka Wawelskiego" - ale z tego co słyszałem przysporzyło to dzieciakom sporo radości.  Co podobało mi się najbardziej? Wykład Gabriela Doherty’ego z Wydziału Historycznego UCC: "Irlandzka odpowiedź na polski ruch Solidarność w latach 1980-1981" /szkoda że wygłoszony niemal do pustych krzeseł bo wszyscy pobiegli robić sobie fotki z notablami/, rewelacyjny występ polskiego Zespołu Pieśni i Tańca “Koniczyna” - są niesamowici, oraz - to nie będzie niespodzianką - oczywiście stoisko Stowarzyszenia MyCork promujące... Polskę. Tak właśnie było, wszyscy promowali swoje biznesy /i bardzo dobrze/, natomiast MyCork - naszą Ojczyznę. Szacunek, czapki z głów.

/Powyżej: występ Zespołu Pieśni i Tańca “Koniczyna”/

Jutro - mecz w Dublinie. Z ciekawostek: jednym z gości honorowych na tym meczu miał być Grzegorz Schetyna, minister spraw zagranicznych, który następnego dnia miał spotkać się w ambasadzie RP w Dublinie ze starannie wyselekcjonowaną Polonią która otrzymała imienne zaproszenia /wicie rozumicie, żeby nie przyszedł jakiś oszołom/. Następnie nasz pan minister miał spotkać się ze swoim irlandzkim odpowiednikiem którym obecnie jest Charles Flanagan, w celu "konsultacji polsko - irlandzkich". Miała to być pierwsza od 9 lat wizyta Ministra Spraw Zagranicznych RP w Irlandii. Tyle tylko, że irlandzki dyplomata poleciał sobie w tym czasie do USA. Ot, prztyczek w nos, chociaż w dyplomacji to zdaje się potężny kop w 4 litery. Jak żyć, panie premierze? W każdym razie nasz pan minister strzelił focha, na mecz nie przyleciał i na spotkanie z Polonią /chociaż wyselekcjonowaną/ - również.  Tym bardziej szkoda, bo polska ambasada się postarała i nakręciła nawet kolejny zabawny filmik, tym razem pokazujący jak należy poprawnie kibicować. To trzeba przyznać - kręcenie filmików im wychodzi...

Reasumując: pierwsze koty za płoty, świetna inicjatywa, wielkie brawa dla irlandzkich władz i wszystkich osób zaangażowanych w festiwal w Cork i w całej Irlandii. Trzymam kciuki i czekam na kolejny - za rok. Mam tylko nadzieję, że już bez zgrzytów wynikających z ambicji tych, którzy chociaż nawołują do bycia razem - sami woleliby pozostać w centrum. W centrum uwagi, oczywiście...

Zdjęcia z finału festiwalu można zobaczyć tutaj: LINK.

-----------------------
Dopisek z 29 marca b.r.: wspomniany na początku mecz zakończył się remisem 1:1. Wg mnie, z takim przeciwnikiem jak Irlandia - to porażka, no ale tradycyjnie - nic się nie stało, Polacy. I jeszcze: przed meczem zapowiedziano w tv, że: "program sponsoruje Biedronka, oficjalny sponsor polskiej reprezentacji". Najpierw myślałem, że to żart albo się przesłyszałem. Sprawdziłem. To było na poważnie... Nie zawiedli za to kibice-patrioci, którzy przygotowali transparent: "Miała być Irlandia a jest Białoruś".

Dopisek z 30 marca b.r.: Jak podał dziennik "Irish Examiner", działacz PZPN Kazimierz Greń został aresztowany przed meczem reprezentacji Polski za nielegalne sprzedawanie biletów przed stadionem w Dublinie...

Dopisek z 28 listopada 2016 r.:  jak wynika z info na stronie Ambasady RP w Dublinie, organizacja tego festiwalu kosztowała polskich podatników 7237,43 euro.

sobota, 21 marca 2015

XIX Warsztaty z My Little Craft World: "Wielkanocne Ozdoby"

Zbliżają się święta Wielkanocne. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty artystyczne, na których mali artyści wykonali ozdoby wielkanocne takie jak: kurczątko, baranka lub zajączka z pomponów, kogucika lub kurkę z opakowań po jajkach oraz świąteczne kartki. 

/Powyżej: mali artyści z My Little Craft World/

Jak zawsze dzieci wzięły udział w zabawach ruchowych z chustą animacyjną oraz poznały polskie świąteczne tradycje wielkanocne. Dzieci przeniosły się również w pasjonującą podróż w czasie z opowiadaniami Mądrej Myszy pt.: "Dawniej i dziś. Jak żyły dzieci przed stu lat, a jak żyją dzisiaj" Dzieci poznały jak się żyło ich rówieśnikom sto lat temu, jak było w domu a jak w szkole, jakie ubrania nosiły dzieci, czym się bawiły, itp.?

Zdjęcia z zajęć można zobaczyć tutaj: LINK.

piątek, 20 marca 2015

Moja chata z kraja - czyli popatrykowe refleksje

Jak co roku, tradycyjnie w dzień św. Patryka, ulicami irlandzkich miast przeszły barwne parady. Również tradycyjnie w zdecydowanej większości tych parad zabrakło Polaków, pomimo że były tam widoczne inne nacje. W Cork było inaczej, ale to miasto - dzięki Stowarzyszeniu MyCork - jest chlubnym wyjątkiem na polonijnej mapie Irlandii. Ale nawet w Cork wcale nie było idealnie...

Ot, po siedmiu latach uczestniczenia w Paradzie wycofała się z niej Polska Szkoła w Cork. Dlaczego? Napisali to dość dobitnie na swoim fb: "Szanowni Państwo, Z uwagi na niewielkie zainteresowanie rodziców naszych uczniów braniem udziału w imprezach organizowanych przez szkołę - w tym w dorocznej Paradzie Św. Patryka - decyzją grona pedagogicznego oraz Rady Rodziców i przedstawicieli Stowarzyszenia podjęta została decyzja o niezgłaszaniu szkoły do udziału w paradzie w obecnym roku szkolnym.  W ubiegłym roku na ponad 700 uczniów plus szacunkowo około 1400 rodziców maszerowało nas niewiele ponad 50 osób z czego większość stanowili nauczyciele i ich rodziny. Jest nam przykro, że inicjatywy dyrekcji i nauczycieli są ignorowane, zwłaszcza, że mają one na celu integrację, zaznajamianie dzieci z tradycjami i kulturą, wspólne spędzanie czasu nie tylko na nauce. Dzieci chętnie brałyby w nich udział, ale niestety rodzice mają inne zdanie na ten temat. Prośba syna, aby rodzina pojechała na szkolne zawody albo piknik kwitowana słowami "SZKODA PALIWA" jest tego najlepszym dowodem. Rodzice posyłają do szkoły swe pociechy- tylko po co? Nauka języka to priorytet, ale co z resztą??? 17 marca Parada w Cork wraz ze stowarzyszeniem MyCork idzie grupa naszych uczniów - harcerzy. Będą oni nieśli szkolny baner. Osoby chętne mogą się przyłączyć. Zapraszamy jak zawsze bardzo bardzo serdecznie."

I tak się stało. MyCork chętnie "przygarnął" do siebie harcerzy i zgodził się na baner Polskiej Szkoły. Wyszło super, można o tym przeczytać i obejrzeć to tutaj: LINK. Ale - dlaczego jest tak, jak jest?

Stanowimy tutaj największą mniejszość - jakkolwiek by to brzmiało - ale w przeciwieństwie do innych mniejszości jesteśmy zupełnie niewidoczni w życiu społecznym tego kraju. To nie znaczy że tak dobrze się integrujemy bo jak z tą integracją jest to każdy widzi. To znaczy tylko że panuje u nas totalny, brzydko pisząc, "tumiwisizm", oczekiwanie że "ktoś coś zrobi za mnie" i filozofia "moja chata z kraja". Nie bierzemy aktywnego udziału w tutejszych eventach co najwyżej pokazując się w charakterze gapiów, nie uczestniczymy w lokalnych wyborach, ba - idę o zakład że większość z nas nawet nie zna irlandzkiego hymnu.

Część osób nie chce się wychylać czy to z powodu jakiejś przeżytej w Polsce traumy i związanej z tym potrzebą spokoju, czy to z powodu kłopotów jakie mieli na Ojczyzny łonie o których chcieliby zapomnieć, co jednak nie znaczy że problemy zapomniały o nich. Lepiej siedzieć cicho, bo a nuż pokaże się gdzieś o jedno zdjęcie za dużo, ktoś wklepie nazwisko w policyjną wyszukiwarkę i problemy gotowe. Takich osób jest zapewne margines, ale w tutejszej Polonii margines jest znacznie szerszy niż w kRAJu.

Duża grupa nie chce nic robić w obawie przed internetowym hejtem. Fakt jest faktem, zawsze się znajdą jakieś persony których życiową misją jest - najczęściej anonimowe - udowodnienie organizatorom różnych polonijnych wydarzeń że minęli się z powołaniem którym jest orka na ugorze czy inny wypas trzody. Takich "krytyków" to szkoda nawet na konserwy dla psów, żyją w swoim Matrixie i przeżyją w nim resztę życia. Młodość minęła, lepiej już było a przecież nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy - jak twierdziła noblistka Szymborska, gdy już przestała pisać peany na cześć Partii i Wodza Narodów. Jedyne co więc pozostało, to wrzucanie kamyczków do gnojówki, z nadzieją że kogoś ochlapie.

Przyglądając się grupom które co roku biorą udział w patrykowych Paradach widzę że dla wielu irlandzkich biznesów jest to świetna okazja do autopromocji. I tak maszerują szkoły sportowe i taneczne, adepci sztuk walki i kuglarstwa czy inni malarze i cykliści. No cóż, nasze polskie biznesy to głównie warsztaty samochodowe, lekarze i sklepikarze, więc pewnie niewiele da się z tego wydusić.

Spora część zasłania się brakiem czasu. Być może faktycznie dotyczy to kilku procent, ba - promili bardziej, jednak w zdecydowanej większości argument o braku czasu gdy codziennie przecieka im przez palce dobrych kilka godzin przed tv lub facebookiem - brzmi dość absurdalnie.

Jednak bierność pozostałej, największej części była i jest dla mnie zagadką. Co tak naprawdę powoduje, że większość Rodaków woli stać ściśnięta jak śledzie wśród tłumu gapiów, lub wręcz siedzieć przed tv, zamiast dołączyć do nielicznych polskich grup biorących udział w tych Paradach?

Powoli jednak widać że coś się zmienia. Pałeczkę przejmuje pokolenie które przyjechało do Irlandii jako dzieci, ale przez ostatnią dekadę zdążyło podrosnąć i powoli zastępuje "zmęczonych" 30 i 40 parolatków, którzy zdążyli się już wypalić w wolontaryjnej pracy na rzecz irlandzkiej Polonii. Pracy, do której trzeba dokładać z własnej kieszeni, za którą nikt nie podziękuje natomiast nie pytanych o zdanie pseudokrytyków jest cała chmara.

Swoją drogą, czy nie powinno być rolą polskiej ambasady wspieranie i aktywowanie polskiej społeczności w Irlandii? Niestety, w moim przekonaniu ambasada - przynajmniej w ostatnim okresie - jest kompletnie nieaktywna w tym temacie a nawet sprawia wrażenie hamulcowego niektórych inicjatyw. A PolskaÉire 2015 Festival? - ktoś zapyta. O tym mam nadzieję napiszę oddzielny tekst, ale nie zapominajmy że ta inicjatywa wyszła od strony irlandzkiej. Swoją drogą, zapytajmy Rodaków w Irlandii czy wiedzą jak się nazywa nowy - i poprzedni polski ambasador w Dublinie? Idę o zakład, że będzie to tak jak z tym irlandzkim hymnem. Ambasada kojarzy się wyłącznie z wyrabianiem paszportów, no i jeszcze ze słynnym "k***, to jest jakaś je**** paranoja" jak raczył wyrazić się swego czasu w pracy polski pan konsul z Dublina. No cóż, taką mamy w Dublinie dyplomację...

Akurat jest zmiana warty na ambasadorskich stołkach, miejsce Marcin Nawrota zajmuje Ryszard Sarkowicz. Tego pierwszego po czterech latach jego pobytu w Dublinie kojarzę tylko z "interwencji" jaką podjął po publikacji artykułu w jednej z irlandzkich gazet która opisała historię bezrobotnej kelnerki z Polski która chwaliła sobie życie na zasiłkach - oraz z odmowy wzięcia udziału w otwarciu wystawy "Prawda i Pamięć. Smoleńsk 2010" która miała miejsce w Dublin City Council. Tylko tyle, cztery lata i dwa wydarzenia. Ach, przepraszam, są jeszcze ambasadorskie youtubowe filmiki z życzeniami. Oczywiście, być może z perspektywy Dublina czy też członka organizacji uczepionej klamki ambasady i uzależnionej w swoim działaniu od grantów wygląda to inaczej, ja piszę to tylko i wyłącznie z perspektywy mocno przeciętnego faceta mieszkającego w Cork, który interesuje się nieco życiem Polonii w Irlandii.

Jaki będzie nowy ambasador? Trudno wyrokować, chociaż mam swoją teorię, że co drugi odciska swoje piętno. Mieszkam w Irlandii 11 lat, "przeżyłem" tutaj już niemal cztery ambasadorskie kadencje: był Witold Sobków, Tadeusz Szumowski, Marcin Nawrot i obecnie Ryszard Sarkowicz. Pierwszego nie kojarzę w ogóle, drugi - w moim przekonaniu mocno angażował się w życie Polonii w Irlandii często bywając również na "prowincji", z trzecim było jak napisałem akapit wyżej, zobaczymy co pokaże czwarty.

Niemniej, nie ma co patrzeć na ambasadę, tylko trzeba liczyć na siebie. Dopóki Polonia w Irlandii nie stanie się tak silną grupą jak inne, znacznie od nas mniejsze nacje mieszkające na Zielonej Wyspie, dopóty będziemy tutaj na znacznie gorszej pozycji niż te nacje, które potrafią same być ambasadorami swoich krajów aktywnie promując kulturę swoich narodów w Irlandii.

Choćby biorąc udział w Paradzie w Dniu św. Patryka...

wtorek, 17 marca 2015

Parada w Dniu św. Patryka w Cork 2015

Największe święto w Irlandii, którego kulminacją są uroczyste Parady w niemal wszystkich większych i mniejszych irlandzkich miastach. Już po raz ósmy wolontariusze i sympatycy Stowarzyszenia MyCork wzięli udział w Paradzie w Cork, ale tym razem był to udział wyjątkowy, ponieważ w grupie MyCork w Paradzie poszli również harcerze i uczniowie z Polskiej Szkoły w Cork. Była to pierwsza taka inicjatywa integrująca Polonię. Koordynatorką grupy MyCork była Oliwia Mindler.


/Powyżej: zuchy i harcerze w grupie MyCork/

MyCork bierze udział w Paradach w Cork od 2008 roku, 3-krotnie zdobywając nagrodę Best Overall Entry - w latach 20082010 i 2011. Warto też przypomnieć, że w 2013 roku dzięki staraniom członków MyCork, po raz pierwszy paradę otworzyła grupa polskich motocyklistów i grupa "Winged Riders".

/Powyżej: mycork-owa Syrenka i Smok/

A jak było w tym roku? Jak zwykle - świetnie. Grupę MyCork otwierały Zuchy i Harcerze z Polskiej Szkoły w Cork, następnie była Syrenka Warszawska i  Smok Wawelski, za nimi krakowianki a grupę zamykali piłkarze, kibice oraz jeżdżące na rolkach cheerleaderki - a to w nawiązaniu do meczu Irlandia – Polska, mającego się wkrótce odbyć w Dublinie.

/Powyżej: "krakowianki" z MyCork na Paradzie/

Podczas przemarszu obok trybuny honorowej na której znajdowały się m.in. władze miasta, jednak z krakowianek /a konkretnie - Agnieszka Chwaja ;-)/, przekazała pani burmistrz Cork Mary Shields prawdziwie polski bochenek chleba. Miły akcent, bardzo ciepło przyjęty przez panią burmistrz.

/Powyżej: Agnieszka Chwaja przekazuje bochenek chleba  pani burmistrz Cork/

Po zakończeniu Parady uczestnicy grupy MyCork zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie:

/Powyżej: pamiątkowa wspólna fotka po Paradzie/

Więcej zdjęć z tegorocznej Parady znajduje się tutaj: LINK. Poniżej - filmik z tego wydarzenia:

niedziela, 15 marca 2015

Wykłady z teologii w Cork (13)

Kolejny wykład z teologii w St. Augustines Church w Cork, prowadzony przez Rafała Rozmusa - teologa i katechetę. Dzisiaj m.in. omawialiśmy znaczenie pojęcia "wiara" na przykładzie wielkich biblijnych postaci, poczynając od Abrahama aż do Maryi.

/Powyżej: Rafał Rozmus w trakcie dzisiejszego wykładu/

sobota, 14 marca 2015

Kennedy Park

Pomiędzy Victoria Rd i Monahan Rd w Cork znajduje się Kennedy Park. Park /czy właściwie - skwer/ nazwano na cześć prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego, którego odleciał stąd helikopterem po wizycie w Cork w lipcu 1963 roku.

/Powyżej: Kennedy Park/

środa, 11 marca 2015

Polski chleb w Cork (37): Chleb na Zakwasie

Tym razem w mojej kolekcji "polskich chlebów w Cork" perełka: żytni chleb na zakwasie. Ciężki, zwarty i smaczny :-) Chleb jest pieczony przez 5M Bakery. Kupiłem w Pewexie.

/Powyżej: Chleb na Zakwasie/

niedziela, 8 marca 2015

"Zielona" cola w Cork

W końcu udało mi się ją kupić, bo szybko znika ze sklepów. Smak? Trochę inny niż zwykłej coli. Trochę. Słodzona stewią, podobno zdrowa ;-)

/Powyżej: "zielona" cola/

sobota, 7 marca 2015

XVIII Warsztaty z My Little Craft World: "Irlandzkie symbole"

Zbliża się największe święto w Irlandii, Dzień św. Patryka. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty artystyczne, w sobotę, 7 marca b.r. 

/Powyżej: część z małych artystów, uczestników zajęć/

Na zajęciach dzieci wykonały trójlistną koniczynkę lub Leprechauna oraz poznały legendę o św Patryku, patronie Irlandii. Jak zawsze w trakcie warsztatów dzieci wzięły również udział w zabawach ruchowych oraz otrzymały drobny poczęstunek i napój.

Więcej zdjęć z dzisiejszych zajęć: LINK.

czwartek, 5 marca 2015

Figury Matki Boskiej w Cork (21)

Kolejna kapliczka z figurą Matki Bożej na jednym z osiedli w Cork. Tym razem - przy Upper Beaumont Dr.

/Powyżej: kapliczka przy Upper Beaumont Dr/

/Powyżej: figura Matki Boskiej w kapliczce/

środa, 4 marca 2015

Wystawa Cork Camera Group w CVC

W Cork Vision Centre od 4 do 27 marca b.r. ma miejsce wystawa Cork Camera Group. Swoje prace prezentują tam również nasi Rodacy: Mariusz Kalinowski i Jacek Pieciak. 

/Powyżej: fragment wystawy w CVC/

Cork Camera Group to znana grupa fotograficzna założona w Cork w 1986 r. Podczas corocznej wystawy członkowie grupy prezentują swoje najlepsze zdjęcia.

poniedziałek, 2 marca 2015

Spotkanie redakcyjne MyCork

Wczoraj miało miejsce spotkanie informacyjne MyCork adresowane do wolontariuszy chętnych do pracy przy portalu stowarzyszenia. 

Byłem przez chwilę i zobaczyłem że przyszło naprawdę sporo osób i to - przede wszystkim osób młodych. Super, że młodzież, ba, wręcz zupełnie nowe pokolenie - garnie się do takiej działalności :-)

/Powyżej: spotkanie redakcyjne MyCork/

niedziela, 1 marca 2015

Dzień Żołnierzy Wyklętych - w Cork

Dzisiaj, 1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". 

Chcąc go należycie uczcić Narodowy Front Emigrantów i Niepoprawne Radio PL zorganizowali w "salce na górze" St. Augustine's Church w Cork wykład nt. Żołnierzy Wyklętych, wygłoszony przez p. Leszka Żebrowskiego, a w przedsionku kościoła umieszczono wystawę poświęconą tym polskim bohaterom, którzy do końca nie złożyli broni. Zarówno wykład jak i wystawa cieszyły się dużym zainteresowaniem.

/Powyżej: wykład Leszka Żebrowskiego w Cork/

/Powyżej: wystawa w przedsionku St. Augustine's Church poświęcona Żołnierzom Wyklętym/