poniedziałek, 30 stycznia 2017

Marcin Czajkowski: Polskie powstania narodowe

Insurekcja kościuszkowska, powstanie listopadowe i styczniowe. Od rozbioru Polski do odzyskania niepodległości w 1918 roku Polacy w każdym pokoleniu chwytali za broń przeciwko zaborcom. Nasi przodkowie chcieli mieć własne, niepodległe, narodowe państwo.

Pomimo że powstania upadły i nie uratowały państwa, to jednak ocaliły naród polski, nie pozwalając mu się rozpłynąć w narodach zaborców, pomimo intensywnej germanizacji i rusyfikacji którym byliśmy poddawani. Nie zatraciliśmy własnego języka oraz poczucia odrębności kulturowej, nie pozwoliliśmy by świat zapomniał o "sprawie polskiej".

"Polskie powstania narodowe", bogato ilustrowane, pozwalają odświeżyć i usystematyzować wiedzę o tej części naszej historii oraz m.in. przypomnieć testament Tadeusza Kościuszki: "Pierwszy krok do zrzucenia niewoli jest odważyć się być wolnym".

niedziela, 29 stycznia 2017

Przyjmujmy uchodźców, bo - Einstein...

Wokół jednego z budynków w centrum Cork wymalowano pro-uchodźcze graffiti. Typowa lewacka łzawa demagogia bez głębszej refleksji, przerabiano to już w latach 60-tych ub.w. Jedno hasło zatrzymało mnie na chwilę: "Einstein was a refugee" /Einstein był uchodźcą/. 

/Powyżej: graffiti na murze wokół budynku dawnego FASu/

Einstein nie tyle uciekł z Niemiec co nie chciał do nich wrócić, bowiem kiedy Niemcy gremialnie zagłosowali na NSDAP a Hitler został kanclerzem ich kraju, Einstein przebywał w Ameryce. Ale, niech będzie że uciekł przed Niemcami głoszącymi obłąkaną ideologię walki ras. Czym ona się różni od równie obłąkanej ideologi walki klas głoszonej przez komunistów z ich ideologiem Karolem Marksem na czele?  Dla ofiar - z pewnością niczym. Nazizm i komunizm, walka ras i walka klas, awers i rewers tej samej fałszywej monety.

Tyle że nazizm został na Zachodzie potępiony, komunizm - nie. Wprost przeciwnie, coraz śmielej podnosi łeb. Jego wyznawcy w irlandzkim Cork w samym centrum miasta prowadzą komunistyczną agitację, defilują pod czerwonymi sztandarami, malują na murach sierpy i młoty, opłakują komunistycznego dyktatora Fidela Castro, wymalowali sobie w centrum miasta swojego ideowego przywódcę, wspomnianego już Karola Marksa, itd, itp.

Na koniec taka uwaga: jak to u lewactwa bywa, tego Einsteina nikt nie malował za darmo czy też, nie daj Panie Boże, za swoje. Finansuje to Irish Aid, oficjalna agencja rządowa z wielomilionowym budżetem.

piątek, 27 stycznia 2017

Kiedy Wschód spotyka Zachód

W głównej bibliotece w Cork ma obecnie miejsce wystawa "Private Segments: When The East met the West", na której swoje prace prezentuje Xiao Ouyang, dr filozofii i pracownik naukowy UCC, który poza pracą naukową realizuje się również w klasycznej chińskiej poezji, malarstwie i literaturze. Zdjęcia z tej wystawy można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK.

/Powyżej: fragment wystawy "Private Segments: When The East met the West"/

czwartek, 26 stycznia 2017

Sierp i młot przy kościele

Tym razem pseudograffiti naprzeciwko St Augustine's Church w Cork w którym są Msze Św. w języku polskim. Sierp i młot wymalował najprawdopodobniej wandal z komunistycznego CYM, bo nieopodal nagryzmolono również te 3 litery. 

Jeżeli kogoś rażą takie bohomazy, to nieopodal ma niedawno wymalowanego na znacznie wyższym poziomie artystycznym - Karola Marksa. O innych wyczynach rosnących w siłę irlandzkich komunistów można przeczytać TUTAJ.

/Powyżej: sierp i młot przy St Augustine's Street/

środa, 25 stycznia 2017

Villages of Cork Harbour

W styczniu b.r. w Cork Airport ma miejsce wystawa: "Villages of Cork Harbour" na której swoje prace Corrine Leland. Zdjęcia z tej wystawy można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK.

Artystka mieszka w Glenbrook, jednej z wiosek nieopodal Cork, gdzie od pokoleń mieszka również jej rodzina a jej dziadek pracował w stoczniach w Cobh. Nie ma formalnego wykształcenia w tym kierunku, ale maluje "od zawsze", rozdając swoje prace krewnym i przyjaciołom. W 2014 roku miała wraz z córką niegroźny wypadek samochodowy, nie mogąc sobie pozwolić na naprawę auta była zmuszona do poruszania się bez niego, co - jak stwierdziła, spowodowało że zaczęła dostrzegać wyjątkową urodę architektury nie tylko swojej miejscowości ale również innych wiosek położonych wokół portu w Cork. w 2015 roku po raz pierwszy pokazała publicznie swoje prace na jednym z lokalnych festiwali w Passage West, co spotkało się fantastyczną reakcją mieszkańców. Teraz prace Corrine Leland mogą oglądać na lotnisku wszyscy podróżujący z - lub do - Cork.

/Powyżej: Villages of Cork Harbour w Cork Airport/

wtorek, 24 stycznia 2017

Leszek Żebrowski: "Walka o prawdę. Historia i polityka"

Mocna, wstrząsająca wręcz lektura. Książka wydana w 2013 roku, ale zawiera zbiór tekstów publikowanych przez Leszka Żebrowskiego już w latach 90-tych ub. wieku.

Książka podzielona jest tematycznie na pięć rozdziałów, autor przedstawia nam do niedawna nieznane szerzej karty polskiej historii, od komunistycznej konspiracji w okresie niemieckiej i rosyjskiej okupacji po trzecie pokolenie ludzi powiązanych z komunistycznym urzędem bezpieczeństwa.

Poznajemy zbrodniczą historię komunistycznej konspiracji w okresie wojny, która w czasie trwania PRL doczekała się swoistej hagiografii, gdy tymczasem już wiemy że jej główna działalność w czasie okupacji skupiała się na zwalczaniu niepodległościowego podziemia, gdzie cel uświęcał środki a jednym z tych środków było m.in. stosowanie donosów na gestapo w których komuniści dekonspirowali polskich patriotów.

Dowiadujemy się o tworzeniu przez komunistów w latach 1944-1947 tzw. "band pozorowanych", podszywających się pod polskie organizacje wojskowe i dokonujące grabieży i mordów na polskiej ludności - co niejednokrotnie do tej pory jest przypisywane Żołnierzom Wyklętym.

Możemy też przeczytać o czystkach antysemickich dokonywanych przez komunistów i o całej propagandzie jaką rozpętano chcąc przypisać własne zbrodnie - Polakom.

Dla mnie największe wrażenie robi jednak fakt, że wielu komunistów nie-polskiego pochodzenia o zupełnie nam obcym kodzie kulturowym, którzy przybyli do Polski wraz z Armią Czerwoną, zostało tutaj pod zmienionymi polskimi nazwiskami i zajęli się "umacnianiem władzy ludowej", która nie miała żadnego poparcia wśród Polaków. Wiemy na pewno o co najmniej o 20 tysiącach takich osób, na to są zachowane dokumenty, pytanie - o ilu nie wiemy? Ci ludzie zostali ulokowani we wszystkich najważniejszych urzędach, w redakcjach opiniotwórczych gazet, etc. Teraz prym wiedzie już ich trzecie pokolenie, przemianowane z radzieckich komunistów na "europejską lewicę" i jak na resortowe dzieci przystało - nadal zachowują ogromne wpływy.

Leszek Żebrowski dwukrotnie gościł w Cork: w sierpniu 2014 i w marcu 2015 roku.

czwartek, 19 stycznia 2017

W Cork nie chcą królowej Victorii

Mam nadzieję że w Polsce wreszcie dojdzie do kompletnej dekomunizacji nazw ulic i sukcesu oddolnej akcji "goń z pomnika bolszewika". Z kolei w irlandzkim Cork toczą się podobne dyskusje na temat, nazwijmy to - "deanglicyzacji" ulic.

Na poniższym plakacie na który się dzisiaj natknąłem widzimy ze angielską królową Victorię nazwano "królową głodu" - to nawiązanie do Wielkiego Głodu w Irlandii który miał miejsce w latach 1845–1849. "Dlaczego honorujemy ją nazywając jej imieniem nasze ulice?" - pytają Irlandczycy jednocześnie zapraszając na publiczne spotkanie w tej sprawie. Ich kraj, ich prawo, niech robią porządki tak jak im się podoba. Pytanie tylko, kim ją zastąpią? Stawiam, że jakimś kolejnym lokalnym, a kto wie, może i internacjonalistycznym lewakiem. Taki tutaj teraz mamy klimat.

/Powyżej: plakat zapraszający na ww spotkanie/

środa, 18 stycznia 2017

Żonglerzy

Chociaż na ulicach Cork dominują przede wszystkim muzycy, ale od czasu do czasu przechodniów zabawiają również m.in. - żonglerzy ;-)

/Powyżej: żonglerzy na St Patrick's Street/

Poniżej - krótki filmik:

wtorek, 17 stycznia 2017

Krzysztof Ożóg: "966. Chrzest Polski"

Solidna porcja wiedzy o najważniejszym wydarzeniu w naszej historii które było początkiem państwa polskiego: Chrzest Polski w 966 roku. Słowo wstępne do tego dzieła napisał Prezydent RP Andrzej Duda.

Prof. Krzysztof Ożóg przez ponad 200 stron prowadzi nas przez pięć wieków historii: od narodzin wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny po umocnienie chrześcijaństwa w polskim społeczeństwie przez pierwszych Piastów. Solidne wydane przez "Białego Kruka".

W nocie od wydawcy czytamy m.in.: "Autor napisał swe dzieło w oparciu o najnowszy stan wiedzy; mamy w ręku nie tylko księgę jubileuszową (1050-lecie Chrztu), ale i obfitującą w fakty oraz wydarzenia książkę historyczną. Prof. Krzysztof Ożóg tak umiejętnie przybliża nam tamten świat, że bez trudności poruszamy się w ówczesnych realiach. Przywołuje okres wczesnosłowiański, misję świętych Cyryla i Metodego, następnie opisuje pasjonujący proces narodzin państwa i narodu - Polski i Polaków w wieku X i XI. Mówi o uwarunkowaniach zewnętrznych, opowiada o ówczesnym życiu we dworach i grodach, o pierwszych kościołach i męczennikach, o toczonych wojnach, o pierwszych zabytkach kultury. Mamy nieodparte wrażenie, iż to na naszych oczach wykuwa się Polska."

Polecam.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Pucz

Wczoraj TVP wyemitowała film dokumentalny "Pucz", którego autorką jest Ewa Świecińska. Film można już obejrzeć online, również na YT. Warto! To druga "Nocna zmiana" i "Krzyż" w jednym, czyli pokazana zarówno starannie zaplanowana próba, na razie bezskuteczna, obalenia "dobrej zmiany" jak i popis niewiarygodnego wprost chamstwa posłów PO i NowoczesnejPO oraz aktywistów tzw. KODu.

Jak czytamy w opisie filmu: "Od momentu przejęcia władzy przez PiS, w demokratycznych wyborach parlamentarnych, opozycja (PO, Nowoczesna) dąży do obalenia legalnych władz i rozpisania przyśpieszonych wyborów. Z czasem środki używane do zwalczania państwa stają się coraz ostrzejsze. Kolejnym aktem tej walki była nieudana, zaplanowana od wielu miesięcy próba puczu w Sejmie RP, dokonana 16 grudnia. Film dokumentalny ma pokazać motywy, plany i sposoby działania puczystów. Kto i od kiedy przygotowywał zamach stanu?"


W zasadzie niemal wszystkie jego fragmenty widziałem już wcześniej, tym bardziej że jego lwią część nakręcili sami "puczyści" którzy dumnie publikowali w sieci swoje filmiki kręcone komórkami, ale dopiero połączone w logiczną całość robią wstrząsające wrażenie.

Czego zabrakło mi w tym filmie? Powodów dla których pucz się nie udał, czyli kompletnego załamania resztek zaufania społecznego jakie miała tzw. opozycja. Przypomnę: najpierw Petru wyjechał ze swoją partyjną "koleżanką" na Sylwestra do Portugalii - i dał sobie zrobić fotkę w samolocie a zaraz później okazało się że Kijowski utrzymuje się z pieniędzy zbieranych przez KODziarzy do puszek, pomimo że kilka dni wcześniej publicznie zarzekał się że "nie zarabia na KODzie". Litościwie odpuszczono Schetynie który w tym samym czasie zamiast siedzieć z puczystami w sejmie albo marznąć z kodziarzami przed sejmem - jeździł na sankach w Austrii.

Na szczęście nie zapomniano o reszcie "yntelygentów" którzy mieli "tupolew" oraz o rozhisteryzowanej Jandzie. Jak nisko upadliście, towarzysze, "już was w swoje szpony dopadł szmal, zdrada płynie z ust" - jak swego czasu wyśpiewywał Hołdys, niegdyś "niepokorny" bard, obecnie na wolontaryjnym etacie pożytecznego idioty, który samemu siedząc w spa - nawoływał innych do ulicznego buntu.

Jeszcze raz - warto zobaczyć.

niedziela, 15 stycznia 2017

Karol Marks wiecznie żywy

W Irlandii - Karol Marks wiecznie żywy. Ostatnio - jakby coraz bardziej żywy, dzięki swoim komunistycznym wyznawcom.

Najpierw rozprowadzali komunistyczne pisemka. Później defiladowali pod czerwonymi sztandarami i malowali na murach sierpy i młoty. Niedawno zbierali wpisy do księgi kondolencyjnej po śmierci Fidela Castro, kubańskiego komunistycznego dyktatora. Teraz przyszedł czas na publiczne epatowanie wizerunkiem twórcy najbardziej zbrodniczej ideologii w historii ludzkości...

/Powyżej: Karol Marks w Cork/

sobota, 14 stycznia 2017

Spotkanie klubu "Idź Pod Prąd" w Cork

W sobotę 14 stycznia b.r. członkowie klub "Idź Pod Prąd" w Cork spotkali się ponownie - tym razem w pubie Franciscan Well. Na spotkaniu omówiliśmy m.in. udział naszego klubu w Narodowym Dniu Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".

/Spotkanie cork-owskiego klubu "Idź Pod Prąd"/

środa, 11 stycznia 2017

Wzgórza mają oczy

Obejrzałem, jeden po drugim, dwa filmy: "Wzgórza mają oczy" z 1977 roku i jego remake z 2006 roku.

Fabuła najprostsza, za wiki: "film opowiada o amerykańskiej rodzinie – matce, ojcu, nastoletnim rodzeństwie oraz starszej siostrze, jej mężu i córce – która podczas podróży przez odludzie zostaje zaatakowana przez grupę zmutowanych kanibali".

Która wersja lepsza? Zdecydowanie ta z 1977 roku. Nie zawsze starsze jest lepsze, ale jednak w kinie ta zasada sprawdza się nadzwyczaj często. Tak jest w przypadku takich obrazów jak "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy", "Pamięć absolutna", "Kult", itd., itp. I tak jest również w przypadku tego filmu.

/Powyżej:  "Wzgórza mają oczy" z 1977 i 2006/

niedziela, 8 stycznia 2017

59 i 60 Warsztaty z My Little Craft World: Poznajemy Polskę i Mały Cukiernik.

W niedzielę 8 stycznia b.r., My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty z cyklu "Poznajemy Polskę" oraz "Mały Cukiernik".

Na zajęciach z cyklu "Poznajemy Polskę" tym razem mali artyści odwiedzili Rabkę-Zdrój w której znajduje się jedyny w Polsce pomnik świętego Mikołaja. Na zajęciach mali artyści wykonali pracę plastyczną: zimowy pejzaż oraz figurkę świętego Mikołaja. Dzieci przygotowały również dyplomy dla Babci i Dziadka z okazji nadchodzącego ich święta. Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii  My Little Craft World na fb: LINK.

/Powyżej: mali artyści ze swoimi pracami/

Z kolei na zajęciach z cyklu "Mały Cukiernik", dzieci upiekły własne babeczki oraz przygotowały słodki upominek dla Babci i Dziadka z okazji nadchodzącego ich święta. Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii  My Little Craft World na fb: LINK.

/Powyżej: mali cukiernicy z My Little Craft World/

sobota, 7 stycznia 2017

Saksofonista w Cork

"Ja jestem facet co w saksofon dmie, taką mam pracę, nie najlżejszą, nie" - śpiewał swego czasu Andrzej Zaucha. Pan z obrazka i filmiku poniżej też ma taką nie najlżejszą, nie, pracę, którą wykonuje przy St Patrick's Street, głównej ulicy Cork. Ale wygląda na zadowolonego ;-)

/Powyżej: saksofonista na ulicy w Cork/

Poniżej: krótki filmik:

piątek, 6 stycznia 2017

Wieczór Kolęd, Wierszy i Pieśni Bożonarodzeniowych

6 stycznia b.r. w MD Clinic w Cork miał miejsce "Wieczór Kolęd, Wierszy i Pieśni Bożonarodzeniowych" w wykonaniu artystów z polskiej grupy teatralnej Bric-a-Brac, działającej w Cork od 2012 roku. Świetny występ! Więcej zdjęć można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK,

/Powyżej: występ Bric-a-Brac w MD Clinic/

Poniżej filmik z fragmentem występu:

czwartek, 5 stycznia 2017

The Spell Sundered

Od 5 do 22 stycznia b.r. w St. Peter's w Cork ma miejsce wystawa "The Spell Sundered", na której swoje prace /zdjęcia i wiersze/ prezentuje J Michael Tynan, mieszkający w Cork wieloletni dziennikarz Irish Examiner.

/Powyżej: "The Spell Sundered"/

środa, 4 stycznia 2017

Pingwin na budce

Czy ktokolwiek korzysta jeszcze z budek telefonicznych? 

Ja, przyznaję, nie pamiętam kiedy ostatnio z takiej dzwoniłem. Pewnie z 20 lat temu, bo wtedy kupiłem sobie pierwszą komórkę.  No, może z małym wyjątkiem pierwszych kilku miesięcy w Irlandii, w 2004 roku, kiedy dzwoniło się "do Polski" z quasi budek telefonicznych w kafejkach internetowych, ale to z prawdziwymi ulicznymi automatami niewiele miało wspólnego.

Tak czy owak, budek telefonicznych na ulicach Cork ciągle stoi całkiem sporo. Widać to szczególnie teraz, bo na tych należących do eircomu - ustawiono niebieskie pingwiny ;-)

/Powyżej: pingwin na budce/

wtorek, 3 stycznia 2017

Tańczący malarz

Oprócz muzyka i linoskoczka w jednym, na ulicy w Cork występuje również malarz i - tancerz. Muzykę w tle - w oryginale Michaela Jacksona - musiałem niestety podmienić na inną, gdyż YT zwrócił uwagę na prawa autorskie. O tym artyście już pisałem ładnych parę lat temu tutaj, ale wtedy tylko malował ;-)

/Powyżej: tańczący malarz/

Poniżej: krótki filmik:

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Szopka w Muzeum

O ile nie jestem fanem kabaretów żartujących z polityków, bo sami politycy często są już wystarczająco żenujący, o tyle oglądając tegoroczną "Szopkę w Muzeum" Marcina Wolskiego - ocierałem łzy ze śmiechu ;-) Genialny komentarz i podsumowanie ostatniego roku w polskiej polityce.

Prawdę pisząc, pewnie nie zwróciłbym na nią uwagi gdyby nie wrzask kodziarstwa oraz polityków z PO i NowoczesnejPO którzy poczuli się "obrażeni" i zapowiadają pozwy do sądu. No cóż, chcą się ośmieszyć jeszcze bardziej - voilà. A - i żeby nie było: Wolski nie oszczędza żadnej ze stron politycznego konfliktu który od dawna dzieli Polskę.

Na stronie TVP czytamy o "Szopce...": "Akcja „Szopki Noworocznej” tym razem została umieszczona w muzeum. Grupa zwiedzających, oglądając wystawione dzieła sztuki, komentuje wydarzenia polityczne i społeczne, które miały miejsce w ciągu kilku ostatnich lat."

Szopkę można zobaczyć na stronie TVP: LINK. Na marginesie: Marcin Wolski gościł w Cork we wrześniu 2015 roku: LINK.

/Szopka w Muzeum/