Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Turystyka: Francja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Turystyka: Francja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 sierpnia 2024

80 wizyta w Polsce /1/: z Cork do Krakowa, przez Paryż

Wracam do Polski. Tym razem z przesiadką na podparyskim lotnisku Beauvais. Dlaczego tak? Pisałem już o tym wiele razy: nie ma bezpośrednich połączeń Cork - Kraków, a loty z Dublina, do którego i tak muszę jechać przez pół Irlandii, są często są 3-4 razy droższe niż loty z Cork z przesiadką gdzieś po drodze. Kiedy się lata tak często jak ja, czyli co miesiąc, robi to różnicę. Pomijam już fakt, że zawsze coś nowego się zobaczy, a wtedy podróże naprawdę kształcą ;-)

Zacznijmy od Cork: wylot miałem po 5 rano, przyjechałem więc na lotnisko w środku nocy. Wejście na kontrolę bezpieczeństwa było jeszcze zamknięte, otworzyli je dopiero o 4:00 rano. Lotnisko jest otwarte całą dobę, nie zamykają go nawet na te 5-6 godzin, gdy odleciał już ostatni samolot, a jeszcze nie przyleciał pierwszy. Niemniej wszystkie sklepy i kafejki są zamknięte, można jedynie kupić napoje i przekąski z automatów. Naliczyłem ze 40 osób, śpiących gdzie popadnie, chociaż kilka było przygotowanych i miało ze sobą śpiwory. Ot, oszczędność na hotelu znaczna ;-) Od 4 rano można było przejść kontrolę bezpieczeństwa, sklep i bar dostępne w tej strefie odlotów są już również czynne od tej godziny.

Lot standardowo głównie przespałem. Lotnisko Beauvais wygląda tak, jakby je zbudowali z namiotów i blachy falistej i to raptem przed tygodniem. Byłem już tam, stąd wracaliśmy z Agnieszką w 2018 roku po naszym tygodniowym pobycie w Paryżu, ale wtedy nie wywarło na mnie takiego smutnego wrażenia. Dwa niewielkie terminale, w obydwu te same kafejki. W sumie to małe lotnisko dla tanich lotów, więc nie ma czego wymagać.

Obsługa niezbyt niechętnie mówi po angielsku. W kafejce, chłopak od którego kupowałem makaroniki /chociaż o wielkości dłoni/ nie znał ani słowa w tym języku. Kafejka, przypomnę, na lotnisku, gdzie pełno turystów, zostawiających swoje pieniądze. I powiem Wam: bardzo mi się to podoba. Oczywiście, utrudnia komunikację, ale jednocześnie podkreślają, że mają swój język. W tej jednej rzeczy powinniśmy brać przykład z Francuzów, a nie na wyścigi przekładać angielski - nad polski. Spójrzcie na lotniska w Polsce: wszystko po angielsku, po polsku drobnymi literkami albo wcale, chociaż klientami w większości są jednak Polacy.

Dziwna sprawa była z kontrolą: 3 razy sprawdzali mi kartę pokładową, 2 razy ja skanując, za to ominąłem kontrolę paszportową, przechodząc obok pustych budek w których nie było celników. Pojawili się w nich godzinę później, dokładnie sprawdzając każdego. Może akurat wyszli na kawę i crossanta, nie wiem.

1/3 pasażerów samolotu z Paryża do Krakowa - to Ukrainki. Zakładam, że z Krakowa przemieszczały się dalej na Ukrainę, odwiedzić bliskich. Ukraińców było bardzo niewielu, co zrozumiałe /obawa przed zatrzymaniem i skierowaniem na front, pomimo - w zdecydowanej większości - wcześniejszej łapówki, umożliwiającej wyjazd z Ukrainy/. 

W Krakowie, chyba po raz pierwszy, wyszedłem już bez kontroli paszportowej, bo przyleciałem ze strefy Schengen. Zainteresowanym polecam filmik na YT z tą moją podróżą: LINK.

/Powyżej: replika wieży Eiffla przed lotniskiem Beauvais/ 

wtorek, 15 maja 2018

Wracamy z Paryża

Wracamy z Paryża, tym razem z lotniska Beauvais-Tillé. 

Małe lotnisko, dużo żołnierzy. Zdjęcie niewyraźne bo z dużej odległości i z komórki, ale widok uzbrojonych po zęby żołnierzy nie zachęca do robienia sobie z nimi selfików. Co prawda stan wyjątkowy który został wprowadzony we Francji w 2015 roku został zdaje się zniesiony, ale w miejscach typowo turystycznych są ciągłe kontrole, ochrona sprawdza wchodzących nawet do McDonalda, przy wielu zabytkach widać żołnierzy uzbrojonych w pistolety maszynowe. Dość wspomnieć, że pierwszym dniu naszego pobytu kolejny muzułmański terrorysta zamordował nożem niewinne osoby które miały pecha znaleźć się nieopodal tamtejszej opery. No cóż, jak to powiedział Sadiq Khan, pierwszy muzułmański burmistrz Londynu: "ataki terrorystyczne są częścią życia w wielkim mieście". Pytanie, co jest przyczyną tych ataków i obyśmy trzymali te przyczyny jak najdalej od Polski...

/Powyżej - żołnierze na lotnisku Beauvais-Tillé/

Zdjęcia z naszego pobytu w Paryżu można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK, a poniżej - krótki filmik:

Paryż: Łuk Triumfalny

Ostatnim punktem naszego spaceru po Paryżu jest znajdujący się nieopodal naszego hotelu Łuk Triumfalny na Placu de Gaulle’a. 

Budowę łuku zlecił Napoleon dla uczczenia tych którzy zginęli za Francję w czasie rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich. Łuk budowano, z przerwami, przez 30 lat. Wyryto na nim nazwiska 386 oficerów napoleońskich, w tym 7 Polaków, a także nazwy 5 polskich miast. Na łuku znajduje się platforma widokowa.

/Powyżej: Łuk Triumfalny/

Paryż: Plac Trocadéro

Przez kładkę Passerelle Debilly docieramy do Placu Trocadéro. Liczne fontanny i rzeźby. To tutaj w 1940 Adolf Hitler został sfotografowany podczas podziwiania panoramy miasta z Wieżą Eiffla. Podobno wtedy ten lewacki satrapa podjął decyzję aby Paryż zachować /poprzednio miał zamiar go zburzyć/ a samo zdjęcie stało się jedną z ikon II Wojny Światowej.

/Powyżej: widok na  Plac Trocadéro/

/Powyżej: jedna z wielu rzeźb na placu/

/Powyżej: widok na Wieżę Eiffla/

Paryż: kłódka na Passerelle Debilly

W 1898 roku w ramach przygotowań do wystawy światowej w Paryżu zbudowano prowizoryczną żelazną kładkę dla pieszych, obecnie zwaną Passerelle Debilly. Jak to z prowizorkami bywa, często służą kolejnym pokoleniom - nie inaczej stało się z rzeczoną kładką. Ten most jest - obok Wieży Eiffla - uznany za drugi paryski zabytek metalurgii zaklasyfikowany jako zabytek o szczególnej wartości historycznej. Obecnie znany jest również z tego, że zakochani przypinają tutaj kłódki ze swoimi imionami. Zrobiliśmy tak samo ;-)

/Powyżej: widok z Passerelle Debilly na Wieżę Eiffla/

/Powyżej: nasza kłódka/

/Powyżej: fragment balustrady kładki/

Paryż: Płomień Wolności

Ostatni dzień naszego pobytu w Paryżu. Po śniadaniu opuszczamy hotel zostawiając jeszcze tam bagaże w przechowalni i udajemy się na ostatni spacer po Paryżu. Zaczynamy od Płomienia Wolności - miejsca gdzie zginęła księżna Diana.

W 1997 roku przy wjeździe do położonego pod mostem tunelu Alma zginęła księżna Diana. 8 lat wcześniej, w 1989 roku ustawiono w tym miejscu "Płomień Wolności", rzeźbę będąca pełnowymiarową repliką pochodni trzymanej w prawej ręce przez nowojorską Statuę Wolności. Pomimo że rzeźba powstała z okazji setnej rocznicy wydawania w Paryżu anglojęzycznej gazety "International Herald Tribune", to jednak po śmierci Diany stała się nieoficjalnym pomnikiem ku jej czci. Podobno większość osób które tutaj przychodzi jest przekonana, że pomnik został postawiony właśnie dla niej.

/Powyżej: "Płomień Wolności"

/Powyżej: kwiaty składane w hołdzie księżnej Dianie/

/Powyżej: tunel w którym zginęła Diana/

poniedziałek, 14 maja 2018

Paryż: Pole Marsowe

Wieczorem idziemy na spacer na Pole Marsowe. Kiedyś ćwiczyło tutaj wojsko /stąd nazwa/, świętowano zdobycie Bastylii, organizowano próby lotów balonem i wystawy światowe. Teraz - to miejsce gdzie turyści leżąc na kocykach raczą się winem podziwiając Wieżę Eiffla. Jeżeli ktoś zapomniał swojego napoju - bez problemu może go kupić u kręcących się bezustannie sprzedawców, czy to w dzień, czy w nocy.

/Powyżej: Pole Marsowe i Wieża Eiffla/

Paryż: Place de la Concorde

Z katedry Notre-Dame udajemy się na Place de la Concorde /pl.: plac Zgody/. To tutaj w czasie rewolucji ścięto na gilotynie króla Ludwika XVI i królową Marię Antoninę oraz ponad 1300 innych osób. Obecnie na środku placu znajduje się egipski obelisk podarowany w 1831 roku przez ówczesnego wicekróla Egiptu. Obelisk ma ponad 3300 lat, ma 23 metry wysokości, waży 230 ton i pochodzi ze świątyni w Luksorze. Na placu znajdują się również dwie fontanny: Fontanna Rzek i Fontanna Mórz.

/Powyżej: Place de la Concorde, przy pomniku po prawej stronie stała gilotyna//

/Powyżej: Place de la Concorde, na pierwszym planie egipski obelisk, następnie - nieco za mgłą -widać Wieżę Eiffla/

Paryż: Katedra Notre-Dame

Kolejnym naszym przystankiem po Luwrze jest katedra Notre-Dame. 

Tym razem wchodzimy znowu praktycznie bez kolejki, oczywiście po uprzedniej kontroli. Wspaniała świątynia, pokazującą dawną dumną przeszłość Francji. Teraz garstka wiernych uczestnicząca akurat we Mszy Św. jest otoczona barierkami a dookoła bez skrępowania chodzą turyści i robią im zdjęcia. Na placu przed katedrą, który od 2006 roku nosi nazwę Jana Pawła II, znajduje się niewielka ośmioramienna gwiazda będąca "punktem zero". Umieszczono ja tutaj w 1769 roku i służyła do odliczania odległości do wszystkich miast Francji - i nie tylko.

/Powyżej: Katedra Notre-Dame/

/Powyżej: wnętrze katedry/

/Powyżej: punkt zero przed katedrą/

Paryż: Luwr

Poniedziałek zaczynamy od zobaczenia Luwru, przynajmniej z zewnątrz. Zazwyczaj w ten dzień galerie i muzea są nieczynne, ale - nie tutaj. W Paryżu tym dniem jest wtorek. 

Przez wejście w szklanej piramidzie stosunkowo szybko dostajemy się do środka - oczywiście przechodząc kontrolę. W środku - mnóstwo ludzi w następnej kolejce do kolejnej bramki bezpieczeństwa, przez którą można wejść na wystawy. Na oko co najmniej godzinę-dwie czekania, jak nie dłużej. Udało nam się wejść niemal bez kolejki do Centre Pompidou i na Wieżę Eiffla /nieco antycypując: bez kolejki wejdziemy również do katedry Notre-Dame/ ale tutaj szczęście nas opuściło. Nie chcemy tracić tyle czasu, poprzestajemy więc na kawie i ciastku w kafejce i spacerze wokół piramidy. A właściwie - trzech piramid ulokowanych na tym placu, pomimo że w oczy rzuca się tylko największa.

/Powyżej: Luwr/

/Powyżej: po wejściu, pod szklaną piramidą/

/Powyżej: z tyłu piramidy/

niedziela, 13 maja 2018

Paryż: Bazylika Sacré-Cœur

Na niedzielną Mszę Świętą poszliśmy do Bazyliki Sacré-Cœur. Znajduje się ona na na szczycie wzgórza Montmartre, skąd można podziwiać również panoramę Paryża. 

Powstała jako votum wdzięczności dwóch francuskich przemysłowców za uratowanie Paryża od zniszczeń wojennych podczas wojny francusko-pruskiej w 1870 roku. Ukończono ją w 1914 roku ale wybuch I wojny światowej uniemożliwił konsekrację, która odbyła się 5 lat później, w roku 1919 roku. Znajduje się tutaj największy dzwon w Paryżu, ważący 19 ton i nazwany "Savoyarde". Bazylika coraz bardziej zaczyna przypominać muzeum, ale Msze Św. jeszcze są odprawiane. Modlił się w tym miejscu również Jan Paweł II. Przed wejściem do bazyliki stoi trzech uzbrojonych żołnierzy a ochrona sprawdza wszystkich wchodzących /podobnie jak w Pompidou, wieży Eiffla, itp./ Tak teraz tutaj mają. U nas do galerii sztuki współczesnej czy zabytkowego kościoła ciągle można wejść bez kontroli osobistej. I oby jak najdłużej...

/Powyżej: Bazylika Sacré-Cœur/

/Powyżej: widok z bazyliki/

Paryż: Le Passe-Muraille

Na Montmartre przy niewielkim placu im. Marcela Aymé znajduje się pomnik mężczyzny przechodzącego przez ściany. 

Jego twórcą jest Jean Marais, pomnik powstał w 1989 roku jako hołd złożony "Le Passe-Muraille", jednemu z opowiadań francuskiego pisarza, od którego imienia został nazwany ten plac. Opowiadanie którego tytuł można przetłumaczyć jako "Człowiek który przechodził przez ściany" powstało w 1943 roku i powiada o mężczyźnie w średnim wieku który nagle zauważył u siebie ten niezwykły dar. Początkowo nie miał zamiaru go używać wkrótce jednak wykorzystuje go - najpierw mszcząc się na swoim szefie, później okradając banki i sklepy jubilerskie by w końcu zakradać się do zamężnej kobiety pod nieobecność jej męża. Właśnie wracając od niej stracił swój dar i został uwięziony w murze. Jedna z dłoni tego pomnika jest wyraźnie jaśniejsza - to efekt tysięcy dotknięć przez turystów którzy próbują "pomóc" mężczyźnie wydostać się z muru ;-)

/Powyżej: Le Passe-Muraille/

Paryż: zupa cebulowa

W jednej z knajpek na Montmartre jemy obiad. Najbardziej francuskie i wegetariańskie danie jakie udało mi się tutaj znaleźć - to zupa cebulowa. A - i wypiłem tutaj najdroższe piwo jakie do tej pory miałem okazję: 11 euro za kufelek zwykłego jasnego. Cenią się ;-)

/Powyżej: zupa cebulowa/

Paryż: Montmartre

Montmartre to historyczna dzielnica Paryża, która od XIX wieku stała się ulubionym miejscem artystycznej cyganerii. 

Dzielnica jest położna na wzgórzu o tej samej nazwie. Prawdopodobnie tutaj około roku 250 poniósł męczeńską śmierć pierwszy biskup Paryża św. Dionizy z dwoma towarzyszami Rustykiem i Eleuterem. Również tutaj w 1534 roku Ignacy Loyola złożył śluby założenia zakonu Jezuitów. Na szczycie wzgórza mieści się Bazylika Sacré-Cœur /Bazylika Najświętszego Serca/.

/Powyżej: artyści na Montmartre/

/Powyżej: artyści na Montmartre/

Paryż: Ściana Miłości

W parku Jehan Rictus w Montmartre znajduje się Ściana Miłości /fr.: Le mur des je t'aime/. 

Jej twórcami są Fédéric Baron i Claire Kito. Ściana o wymiarach 40 metrów kwadratowych została wykonana w 2000 roku i składa się z 612 emaliowanych płytek na których zwrot "Kocham Cię" jest umieszczony 311 razy w 250 językach. Mur, będąc symbolem podziału i separacji, tutaj pełni rolę wsparcia dla najpiękniejszych ludzkich uczuć. Czerwone plamy na ścianie symbolizują części złamanego serca, po zebraniu utworzą pełne serce ;-)

/Powyżej: Ściana Miłości/

Paryż: Plac Pigalle

Nieopodal kabaretu Moulin Rouge znajduje się słynny Plac Pigalle, uwieczniony w 11 odcinku serialu "Stawka większa niż życie" dzięki hasłu: "W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle". Sam odcinek nosił tytuł, nomen omen, "Hasło".

No cóż, może w nocy przy zaświeconych neonach ma to jakiś wątpliwy urok, ale w dzień odrapane tynki i zaśmiecona fontanna bez wody bardziej przypomina jakieś polskie powiatowe miasteczko z wczesnych lat 90-tych ub.w. a nie jeden z bardziej znanych placów Paryża. O kasztanach oczywiście nikt tam raczej nie słyszał ;-), za to wokół placu jest sporo sex-shopów, lokali z tancerkami go-go, itp.

/Powyżej: Plac Pigalle/

/Powyżej: Plac Pigalle/

Paryż: Moulin Rouge

Drugi dzień w Paryżu postanowiliśmy rozpocząć od obejrzenia budynku kabaretu Moulin Rouge.

/Powyżej: Moulin Rouge/

sobota, 12 maja 2018

Paryż: Wieża Eiffla

Wieczorem pierwszego dnia wybraliśmy się na spacer pod Wieżę Eiffla. Niespodziewanie dla nas samych - niemal od razu wjechaliśmy na sam jej szczyt ;-)

Kilka tygodni wcześniej próbowaliśmy przez internet zarezerwować wejście na wieżę, ale nie było już miejsc. Planowaliśmy wejść na nią dopiero jutro, nastawiając się na nawet kilkugodzinne stanie w kolejce, ale nagle, przypadkowo, spacerując wokół niej znaleźliśmy się tuż przy wejściu. Było ok. 22:00, przed nami w kolejce do kontroli stało ledwie kilka osób. No właśnie, trzeba wspomnieć o kontrolach: są praktycznie przy każdej turystycznej atrakcji i nie mniej rygorystyczne jak te na lotnisku. Poszliśmy do kas i kupiliśmy bilety na sam szczyt wieży - również bez żadnej kolejki. Widoki na drugim poziomie na którym zmieniamy windę - fantastyczne, na trzecim - jeszcze lepsze, chociaż ogląda się je przez drucianą siatkę i mocno wieje. Wyjątkowe przeżycie ;-)

/Powyżej: wieża Eiffla/

/Powyżej: oznaczone "miejsce do pocałunków" na samym szczycie wieży;-) /

/Powyżej: ;-) /

/Powyżej: wieża Eiffla widziana z dołu/

Paryż: Hôtel Ampère

Z Centre Pompidou jedziemy do hotelu Ampère, gdzie zatrzymamy się na trzy kolejne noce. Jest w centrum, blisko stacji metra Pereire. 

Spędziłem w necie trochę czasu na wybieraniu hotelu. Standard sporej części z nich, pomimo gwiazdek, to jakieś nieporozumienie. W Polsce by to nie przeszło ale tutaj turystów sporo, więc wszystko da się sprzedać. Ot, Francja-elegancja... Tak czy owak, odpowiedni hotel znalazłem o czym świadczy to, że witali mnie po nazwisku na ekranie hotelowego telewizora ;-)

/Powyżej: telewizor w pokoju/

Paryż: Centre Pompidou

Wylądowaliśmy ok. 9:30, hotel będziemy mieli dostępny od godz. 14:00, więc żeby nie tracić czasu prosto z lotniska jedziemy do Centre Pompidou, muzeum sztuki współczesnej działającego od 1977 roku. 

Sam budynek wygląda fantastycznie, wszystkie instalacje zostały wyprowadzone na zewnątrz. Czytałem o sporych kolejkach do tego muzeum, więc przezornie kupiłem bilety wcześniej przez internet. Traf chciał że udało nam się wejść praktycznie od razu, ale gdy wychodziliśmy kolejka do wejścia ciągnęła się przez cały plac. Ale - kolejka powstaje nie dlatego że chętnych jest dużo a kas biletowych mało, ale dlatego że każdy przed wejściem przechodzi przez bramkę bezpieczeństwa z prześwietleniem wnoszonych toreb, itp. Zostawiamy bagaż w przechowalni i najpierw udajemy się na swego rodzaju taras widokowy z którego można podziwiać panoramę miasta, z wieżą Eiffla włącznie. Później - oglądamy wystawy.  Bez genderyzmu i pochwały lewactwa. Można? Można.

/Powyżej: budynek Centre Pompidou/

/Powyżej: fragment wystawy w Centre Pompidou/