Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Komunikacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Komunikacja. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Waterford Suir Valley Railway

Kolejny świąteczny dzień spędziliśmy w okolicy Waterford, gdzie wybraliśmy się na przejażdżkę kolejka wąskotorową. Waterford Suir Valley Railway to kolej wąskotorowa o długości 10 km, biegnąca wzdłuż rzeki Suir z Kilmeadan do Bilberry, na obrzeżach Waterford. Trasa oferuje malownicze widoki, m.in. ogrody Mount Congreve i Magic Wood. Przejazd trwa ok. 40–50 minut i częściowo pokrywa się z trasą pieszo-rowerową Waterford Greenway. Stacja Kilmeadan, otwarta pierwotnie w 1878 r., została odrestaurowana; na miejscu jest kawiarnia. Kolejka dostępna jest dla wszystkich, w tym osób z niepełnosprawnościami.

W trakcie przejazdu dzieci zaznaczały na wcześniej rozdanych kartach charakterystyczne miejsca które mijały, za co później otrzymywały nagrody w postaci drobnych maskotek.

Poniżej - kilka zdjęć, filmik z tego wydarzenia można zobaczyć na moim YT: LINK.




piątek, 19 lipca 2024

79 wizyta w Polsce /6/: Wielka Wyprawa Maluchów dla Dzieci

Wybraliśmy się na krakowski na Rynek, gdzie odbył się finał akcji charytatywnej "Wielka Wyprawa Maluchów dla Dzieci". Z tej okazji wjechało tam 80 fiatów 126p. Kierowcy zebrali aż 2 mln zł dla dzieci, które uległy wypadkom komunikacyjnym, wielkie brawa dla nich!

Swoją drogą, niewiele brakowało żebyśmy w drodze na tę imprezę sami ulegli takiemu wypadkowi: o mały włos nie potrąciła nas praktycznie nieoznakowana policyjna furgonetka. Przechodziliśmy po pasach, z zachowaniem szczególnej ostrożności, radiowóz nie był w tamtym momencie pojazdem uprzywilejowanym, mało tego: wyprzedzał na pasach. Ot,przygoda...

/Powyżej: "maluchy" na rynku/

sobota, 13 kwietnia 2024

Po 18 latach zrezygnowałem z internetu

Przez ostatnie 18 lat miałem domowy internet w jednej firmie. No może nie w jednej, bo najpierw był to Chorus, później UPC a teraz Virgin Media, niemniej nazwy się zmieniały, ja - trwałem. Do wczoraj.

Umowę z Chorusem podpisałem w 2006 roku, można o tym przeczytać tutaj: LINK. Ha, jeszcze jedna z korzyści prowadzenia bloga, ma się odnotowane takie rzeczy ;-) Przez te 18 lat było tak, jak się umówiliśmy: ja płaciłem, oni dostarczali internet. Póki był ten Chorus a później UPC, było ok. Od kiedy nastało Virgin Media, zaczęły się hocki: co roku podnosili ceny. Kiedy przegięli za bardzo, dzwoniło się na ich infolinię z fikcyjnym zamiarem rezygnacji z usług, wtedy natychmiast udzielano bonusu, tak że było najpierw było taniej, chociaż później i tak drożej, i jakoś się to kręciło przez lata. Od kilku już lat nie jestem związany na sztywno umową, okres wypowiedzenia mam 30-dniowy, za to z roku na rok jest coraz drożej. Ostatnie dwa lata i tak większość czasu spędzaliśmy w Polsce, często zaglądając jedynie na kilka dni w miesiącu do Irlandii, albo i to nawet nie, jednak utrzymywało się ten internet, tak jak opłaca się prąd. No bo jak to tak, bez interentu?

Jednak miesiąc temu zakomunikowano nam kolejną podwyżkę. Niby znowu tylko o 4 euro, ale w sumie wychodziło nam już 76 euro miesięcznie za internet + telefon /na łączu interentowym/, z którego i tak praktycznie nie korzystamy. Sam telefon dodaje do rachunku może z 5 euro, więc jest to rzecz pomijalna. Zerknąłem co oferują nowym klientom? Ano - dwa razy szybszy internet za dwa razy niższą cenę, czyli ledwie 35 euro miesięcznie, przy umowie na rok. Czyli ja, klient który od 18 lat korzysta z ich usług mam płacić o 40 euro więcej miesięcznie, w dodatku za gorszy produkt? Tak, wiem, korporacje, wszyscy tak robią. Ale gdzie logika, gdzie sens?

Przy informacji o podwyżce, standardowo umieszczono regułkę, że można z tego powodu zrezygnować z ich usług. Skoro tak, to skorzystałem, przez formularz na stronie. Przyszło nowe, przedtem, jak wspomniałem, trzeba było dzwonić na wiecznie zajętą infolinię. Minęło 30 dni, i zaczęły dziać się dziwne rzeczy: najpierw, 15 minut po północy w dniu w którym mieli wyłączyć internet /akurat wgrywałem sobie filmik z pobytu w Polsce/, wyłączyli mi na chwilę modem. Po chwili włączyli, ale prędkość internetu spadła drastycznie. I tak się działo przez kolejny dzień. W końcu - znowu wyłączyli, tym razem już na dobre.

Komórkę mam w vodafonie, na kartę, ale w ofercie takiej, że za doładowanie 30 euro miesięcznie mam m.in. nielimitowany internet. Ustawiłem na niej hotspot, podłączyłem telewizor na którym z reguły oglądam YouTube no i laptopa, i wszystko gra. Oczywiście, to tymczasowe rozwiązanie, dobre dla mnie. Kiedy będziemy tutaj wszyscy, stały internet musi być. I tutaj też jest kilka opcji: mogę ja /lub Agnieszka/ zostać "nowym" klientem Virgin Media, za 35 euro miesięcznie. Mogę zmienić firmę. Mogę nawet zaeksperymentować z modemem na kartę, chociaż to raczej ostateczność.

Zobaczymy. Tak czy owak, po 18 latach skończyła się dla mnie pewna epoka ;-)

wtorek, 12 marca 2024

AI tworzy kartki pocztowe na Świętego Patryka

Zbliża się Dzień Świętego Patryka. Z tej okazji An Post, irlandzka poczta, zaoferowała możliwość utworzenia własnej kartki pocztowej, wygenerowanej przez AI /sztuczną inteligencję/. Na razie ograniczono możliwość własnej radosnej twórczości do wyboru z góry określonych słów kluczowych, ale i tak - jest niezła zabawa. Można utworzyć do trzech wzorów, jeżeli żaden z nich nie przypadnie nam do gustu, trzeba się wylogować i zalogować ponownie, żeby utworzyć kolejne wzory. Dodam, że nawet przy użyciu tych samych słów kluczowych, proponowana kartka za każdym razem będzie inna.

Następnie można wpisać własne życzenia, lub - wygenerowane przez AI. Podajemy adres swój - i odbiorcy, płacimy, i gotowe. Za 4 euro nasza kartka zostanie wydrukowana i dostarczona w dowolne miejsce na świecie, tak przynajmniej deklarują na stronie poczty.

Poniżej - moje zabawy z generatorem wspomnianych kartek, za każdym razem zaznaczałem więcej słów kluczowych ;-)



czwartek, 29 grudnia 2022

Irlandzki znaczek cyfrowy

W październiku b.r. irlandzka poczta wprowadziła nową usługę: znaczek cyfrowy. W odróżnieniu od polskich "neoznaczków", nie drukujemy go, a - piszemy w rogu koperty, ponieważ jest to 12-cyfrowy kod. Na razie takie znaczki możemy wykorzystywać tylko w korespondencji lokalnej, na ternie Irlandii.

Znaczki można kupić w aplikacji An Post. Na razie są dwa rodzaje, w zależności od wielkości koperty. Są nieco droższe niż znaczki standardowe za takie przesyłki, ale: znaczek cyfrowy możemy kupić w każdym miejscu i czasie, nie potrzebujemy do niego drukarki i co najważniejsze: dostajemy informację o dostarczeniu przesyłki /ale nie możemy jej śledzić/.

Czekałem na okazję żeby go przetestować, i w końcu się trafiła: Agnieszka wysyłała list do konsulatu RP w Dublinie. Kupiłem taki znaczek w aplikacji, napisałem go w rogu koperty, list wrzuciłem do skrzynki. Dzisiaj dostałem powiadomienie w aplikacji, na e-mail i testowo też na nr telefonu, że list dotarł. Czyli - działa ;-)

Poniżej - list do polskiej ambasady ze znaczkiem cyfrowym oraz potwierdzenie dostarczenia listu które dostałem na e-mail:


poniedziałek, 6 czerwca 2022

TFI GO, aplikacja do biletów autobusowych

Przechodziłem dzisiaj przez dworzec autobusowy w Cork i dostałem ulotkę z informacją że Krajowy Urząd Transportu w Irlandii wprowadził aplikację do zakupu online biletów autobusowych, nazwano ją TFI GO. Do tej pory można było zdaje się korzystać jedynie z Leap Card, czyli swego rodzaju przedpłaconej karty zbliżeniowej za pomocą którą płaciło się kierowcy za kurs. Teraz można to będzie zrobić za pomocą smartfona. Zainstalowałem i kupiłem dwa bilety na próbę. Bilet przed wejściem do autobusu trzeba aktywować i okazać kierowcy. Sprawdziłem w praktyce, działa ;-)

Świetny pomysł. Karty zdarzało mi się zapomnieć, z drobnymi różnie bywa /tak naprawdę to generalnie od trzech lat nie używam już gotówki/ a telefon jednak zawsze mam przy sobie. Będąc w Polsce korzystam ze znacznie bardziej rozbudowanej aplikacji mPay, w której oprócz zakupu biletów miejskiej komunikacji można dokonać płatności za szereg innych usług.

/Powyżej: moja już nieco sfatygowana leap card (usunąłem jej numery) i aplikacja z zakupionym biletem, gotowym do aktywacji/

czwartek, 27 sierpnia 2020

Rosslare Europort

W hrabstwie Wexford znajduje się m.in. Rosslare Europort, nowoczesny port morski. Położony na południowo - wschodnim krańcu Irlandii obsługuje promy pasażerskie i towarowe. To tutaj, 3 czerwca 2004 roku po raz pierwszy postawiłem stopę na irlandzkiej ziemi ;-)

/Powyżej:  Rosslare Europort/

piątek, 24 lipca 2020

43 wizyta w Polsce (2): zabezpieczenia w taksówkach

Bierzemy taksówkę żeby dotrzeć do "zaprzyjaźnionej" wypożyczalni samochodów. Jak widać, również tutaj wprowadzono zabezpieczenia w związku z koronawirusem. Czy skuteczne?

/Powyżej: wnętrze taksówki/

czwartek, 23 lipca 2020

43 wizyta w Polsce (1): podróż w czasie zarazy

Lecimy do Polski. Mieliśmy być w marcu, ale - koronawirus i zamknięte granice, mieliśmy lecieć za miesiąc, Los zdecydował inaczej... Udało nam się kupić bilety, niemal ostatnie, w tym i na autobus do Dublina. Nie jeździ Airchoach ani GoBus, tylko państwowy Bus Éireann. Bilety znikają błyskawicznie, tym bardziej że w autobusie tylko połowa miejsc jest dostępna, bo - social distance...

Opustoszałe lotnisko w Dublinie, ale samolot - nabity do ostatniego miejsca, tutaj już nikt nie bawi się w żadne dystanse. Na każdym kroku informacja o konieczności założenia masek. I faktycznie, wszyscy w maskach. W samolocie rozdają formularze z zapytaniem o dane, adresem zamieszkania i adresem pod który się udajemy...

/Powyżej: połowa miejsc w autobusie jest niedostępna z powodu koronawirusa/

środa, 1 lipca 2020

Koronawirus w Cork /30/: obowiązkowe maseczki w miejskiej komunikacji

Od 29 czerwca w Irlandii obowiązuje nakaz używania maseczek przez pasażerów w miejskiej komunikacji. Dzisiaj jechałem właśnie do pracy takim autobusem /czasami jeżdżę naszym "firmowym" autobusem - i tam maseczki od dawna są obowiązkowe, podobnie jak noszenie ich przez cały czas w pracy/ i rzeczywiście - kierowca /sam w maseczce oczywiście/ poprosił, żebym ją założył. W autobusie wszyscy pasażerowie również mieli maseczki, czyli podchodzi się do tego naprawdę rygorystycznie.

Edit: 2 dni później, 3 lipca b.r.:
Dzisiaj znowu korzystałem z miejskiej komunikacji, do i z centrum miasta. W jedną stronę kierowa miał maseczkę ale połowa pasażerów już nie, w drugą - już wszyscy jechali bez maseczek, łącznie z kierowcą.

piątek, 1 maja 2020

Koronawirus w Cork /23/: "social distancing" w autobusie

Jak już pisałem, w środę byłem na krótkim spotkaniu w pracy. Po raz pierwszy od miesiąca jechałem autobusem - i zastałem w nim taki widok jak na zdjęciu poniżej. Znaczna część siedzeń została oznaczona papierowymi nakładkami z zakazem siadania na nich i z informacją o koronawirusie. Zrobiono to po to, by niejako "wymusić" na pasażerach zajęcie miejsc w pewnej odległości od siebie.

/Powyżej: autobus którym wracałem z pracy/

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Po latach - wracam do Vodafone

Po 5-ciu latach znowu zmieniam sieć komórkową. Z Teco Mobile wracam do Vodafona, pierwszej sieci jaką miałem po przyjeździe do Irlandii. W międzyczasie przez lata korzystałem też z Meteora i O2.

Dlaczego zmiana? Od kilku miesięcy w Teco Mobile mam problem z mobilnym internetem. Niby jest, ale tak słaby że praktycznie uniemożliwia korzystanie z niego. A w dzisiejszych czasach telefon bez  internetu jest może dobry dla ultrahipsterów, bo nawet ci tylko umiarkowani muszą jednak jakoś wrzucić zdjęcie swojego śniadanie na instagrama ;-)

Dlaczego Vodafone? Jak dla mnie najlepsza oferta i zasięg - w prepaidzie rzecz jasna, bo od początku nie chciałem się wiązać żadnymi kontraktami. Właściwe to jest również interesująca oferta w ID Mobile /15 euro za 30 GB internetu, bezpłatne rozmowy w sieci, 300 minut na pozostałe lokalne połączenia i rzeczone 15 euro na wykorzystanie w dowolny sposób/, też go przetestowałem, działa bez zarzutu, ale jednak dla mnie Vodafone jest lepszy ze względu na dobrą opcję na połączenia za granicę.

Zresztą - mam obecnie telefon na 2 karty sim i myślę że to dobre rozwiązanie bo w ten sposób można połączyć zalety ofert z różnych sieci. W przyszłości, jeżeli się da, postaram się trzymać takich modeli.

poniedziałek, 27 października 2014

Książka telefoniczna /i adresowa/

Kilka dni temu w mojej skrzynce na listy /właściwie to pod nią, bo się nie mieściła, ale - niech będzie ;-)/ znalazłem świeżo dystrybuowaną nową książkę telefoniczną. Ładnych kilka lat jej nie widziałem ;-) Przekartkowałem. Mnóstwo polskich nazwisk /chociaż większość z błędami/, a do każdego abonenta dopisano także jego dokładny domowy adres.

/Powyżej: książka telefoniczna Eircom na hrabstwo Cork/

Książkę wydał Eircom /odpowiednik polskiej Telekomunikacji/, z tego co zauważyłem jest wydawana na poszczególne hrabstwa, czyli ta która dotarła do mnie zawiera dane abonentów tylko z hrabstwa Cork. Przewertowałem i jak wspomniałem jest tam mnóstwo abonentów o polskich imionach i nazwiskach, chociaż pisownia niektórych jest chyba fonetyczna ;-) Trochę zaskoczony jestem dokładnymi adresami domowymi abonentów, bo w sumie - po co?

Nie wiem, tak samo jak nie bardzo wiem po co komuś w dzisiejszych czasach telefon stacjonarny. Sam takowego nie mam już od dobrych 15 lat i nigdy nie odczułem jego braku, wprost przeciwnie - chciałoby się napisać. Ale oczywiście próbowali wciskać wiele razy, kusząc bezpłatną instalacją, darmowymi minutami i tanim internetem przy okazji. Nie, dziękuje, mam komórkę z dwoma numerami w dobrej ofercie, dodatkowo skype i inne internetowe komunikatory, jak dla mnie - wystarczy.

Pomyślę, jak zaczną dopłacać ;-)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Autobusem do Knock

Dzisiejszy dzień - w Knock. Po raz pierwszy od dobrych kilku lat skorzystałem z międzymiastowej komunikacji publicznej. Autobus/y/: Cork - Limerick - Galway - Knock - Galway - Limerick - Cork. W sumie ponad 500 km, wyjazd o 7:25, powrót o 21:25, w Knock byłem 2,5 godziny. Dało się? Dało ;-)


Oczywiście nie obyło się bez przykładów irlandzkiego poczucia czasu i organizacji. Bilet kupiłem online, z Cork do Knock i z powrotem, wydrukowałem potwierdzenie. W autobusie w Cork kierowca wyraźnie nieszczęśliwy z tego powodu, próbował wydrukować mi bilet ze swojej maszynki na podstawie mojego wydruku. Udało mu się za 10-tym razem. Autobus był relacji Cork - Galway, ale w Limerick kazano nam się przesiąść na inny, szybszy, bo tamten jechał dookoła. Co kraj, to obyczaj. Po pół godzinie czekania podjechał ten "szybszy". W Galway autobus miał odjechać ze stanowiska nr 6 /co potwierdziła panienka w informacji/, odjechał inny ze stanowiska nr 3, chociaż ten z 6 też odjechał i też przez Knock, tylko że ten jechał dalej, a tamten bliżej. Nie rozumiem tych niuansów, nie dyskutuję, w ostatniej chwili zmieniam stanowisko i zdążam. Powrotny autobus z Knock do Galway odjechał 15 minut przed czasem. Przed, a nie po. Zdążyłem. Żeby się wyrównało, to z kolei ten z Galway przyjechał do Limerick opóźniony o 15 minut, przez co nie zdążyłbym na autobus do Cork, gdyby ten z kolei nie odjechał z opóźnieniem.

Grunt, że warto było ;-)

poniedziałek, 6 lutego 2012

Tesco Mobile

Nieco ponad miesiąc temu zmieniłem sieć komórkową z O2 na Tesco Mobile, a "zwykły" telefon na smartfon. I jestem zadowolony ;-)

Kiedy przyjechałem do Irlandii - kupiłem Vodafone. Po kilku miesiącach zmieniłem na Meteora, żeby po następnych kilku zmienić na O2. I tak zostało na prawie 7 lat. Cały czas piszę tylko i wyłącznie o prepaid. Mając różne, ale niestety zawsze negatywne doświadczenie w tym względzie z kRAJU, staram się unikać wiązania umowami z telekomami.

Niestety, O2 wyraźnie zostało w tyle za konkurencją. Cenowo oczywiście, bo zasięg już od dawne nie ma praktycznie znaczenia (jak to było kiedyś np. przy Meteorze). Z plusów O2 mogę obecnie wymienić jedynie możliwość wysłania bezpłatnych 250 sms-ów z ich strony "w świat", a nie tylko w Irlandii, oraz to, że co roku przysyłają mi sms-em życzenia urodzinowe. Tyle. A to jednak trochę za mało...

Przeczytałem w necie sporo pozytywnych opinii o Tesco Mobile. Jest to wirtualny operator korzystający z infrastruktury O2 i działający obecnie w w Wielkiej Brytanii, Republice Irlandii i Słowacji. Niemniej miałem wahania, jakoś nazwa mnie odstraszała ;-) Ale muszę przyznać, że po ponad miesiącu "testów" - był to strzał w dziesiątkę. Przynajmniej na razie, rzecz jasna.

Jak to wygląda cenowo /w prepaid/? M.in. bezpłatne rozmowy, sms-y i mms-y pomiędzy użytkownikami Tesco Mobile, rozmowy na telefony stacjonarne do Polski (i do wielu innych krajów też): 1 cent za minutę, internet: 6.99 euro za 1 GB do wykorzystania przez 30 dni /ale tego ostatniego jeszcze nie testowałem/. I, co bardzo ważne, przy doładowaniu dostajemy drugie tyle w bonusie (czyli ładujemy za 10 euro, dostajemy gratis drugie 10 euro). Ponadto dodatkowo online możemy bezpłatnie wysłać 200 sms-ów do innych sieci w Irlandii i 50 międzynarodowych. To tak bardzo skrótowo, szczegóły w odpowiednich planach taryfowych najlepiej sprawdzić samemu: www.tescomobile.ie.

W zasadzie, przy smartfonach ceny połączeń mają drugorzędne znaczenie bo można korzystać z różnego rodzaju aplikacji VoIP, gdzie ceny są zupełnie inne /czyli: z reguły znacznie niższe/ niż u danego operatora. Niemniej - w Tesco Mobile również internet jest w bardzo atrakcyjnej cenie. No i - nie każdy chce/potrzebuje smartfona. W każdym razie, jak na razie, koszą konkurencję i coraz więcej moich bliższych i dalszych znajomych przechodzi do tej sieci.

Przeniesienie numeru jest przy tym banalnie proste: można przez formularz na stronie www, ale nie zawsze to zadziała. Znacznie prostszy jest jeden telefon do działu obsługi. Pani przyjmuje zgłoszenie, pyta o numer jaki chcemy przenieść, za chwilę dzwoni pod ten numer i potwierdza zgłoszenie, i po godzinie sprawa jest załatwiona: mamy stary numer w nowej sieci.

Co do mojego - pierwszego - smartfona, to jest to prosty model serii Samsung Galaxy. Wszystko fajnie, chociaż przez kilka pierwszych dni łatwiej mi było z niego wysłać mejla, niż zadzwonić ;-) No i bateria, niestety, trzyma maksymalnie do dwóch dni, ale z reguły ładować trzeba niemal codziennie. Na wszelki wypadek, gdybym wypuścił się gdzieś dalej bez dostępu do gniazdka, kupiłem już drugą baterię, nominalnie nawet o 1/3 pojemniejszą niż oryginalna, chociaż w praktyce nie widzę różnicy w czasie działania.

No cóż, nie ukrywam że technologicznie dreptam może kilka lat za innymi, ale w końcu - nigdzie mi się nie śpieszy i niech inni przecierają ślady. W każdym bądź razie, erę internetu mobilnego - w moim przypadku - uważam za otwartą ;-)

---------------------
Dopisek z 12 czerwca 2017: po 5-latach korzystanie z Tesco Mobile stało się na tyle uciążliwe /problemy z internetem/ że wróciłem do Vodafone: KLIK.

środa, 1 września 2010

Malta: autobusy

Jedną z atrakcji Malty są... autobusy. Aż trudno uwierzyć, że spora część maltańskich autobusów ma po dobrych kilkadziesiąt lat i jest ciągle w normalnej eksploatacji. Pochodzą jeszcze z czasów gdy Malta była częścią Wielkiej Brytanii. Jaka jest recepta na taką długowieczność tych pojazdów? Oprócz solidnego wykonania sprzed pół wieku, przede wszystkim klimat i niewielkie przebiegi - trzeba pamiętać że Malta jest naprawdę niewielką wyspą. Maltańskie autobusy najlepiej obejrzeć na dworcu autobusowym w Vallettcie, możemy wtedy nacieszyć oczy ich różnorodnością :-)

/Powyżej: jeden z z kilku charakterystycznych modeli autobusów ciągle kursujących po Malcie/

piątek, 26 lutego 2010

XV wizyta w Polsce (4): bo bilet był zgięty...

Odwiedziła mnie Mama :-) Kiedy odprowadziłem ją na dworzec PKP przeżyłem interesującą "przygodę"... 

 Mama nie mieszka w Krakowie, więc kiedy wracała do domu odprowadziłem ją na dworzec PKP. Główny Dworzec PKP w Krakowie, żeby nie było niejasności. Podkreślenie o tyle istotne, ponieważ tego, co przytrafiło mi się przy kasie, nie wymyśliłby chyba nawet mistrz Bareja... Otóż kupiłem bilet, zapłaciłem, bilet machinalnie zgiąłem na pół żeby się łatwo zmieścił w kieszeni, torebce, czy portfelu - i oddałem go Mamie. Po chwili Mama zorientowała się że jest pociąg w tym samym kierunku ale o innej, bardziej pasującej jej godzinie, zawróciłem więc do kasy gdzie 3 minuty wcześniej zakupiłem ten bilet, chcąc go wymienić. 

Sprawa wydawała mi się bardzo prosta: nie chciałem zwrotu pieniędzy, etc, chciałem tylko bilet na inną godzinę ale na tę samą trasę, tyle że obsługiwaną przez innego przewoźnika. 
  - Dzień dobry raz jeszcze, chciałbym wymienić ten bilet który tutaj przed chwilą kupiłem na taki sam tylko na inną godzinę - wyłuszczyłem mój problem Pani Kasjerce od której chwilę wcześniej kupiłem ów bilet 
- Ale po co? - zapytała Pani Kasjerka 
- Ponieważ ta inna godzina bardziej mi odpowiada - odparłem 
- Ale to musi pan dostać pieczątkę że bilet anulowano i ja potrącę panu 10% wartości biletu - stwierdziła Pani Kasjerka 
- Dobrze, a gdzie mógłbym dostaćpieczątkę? - spytałem z uśmiechem czując już komizm sytuacji 
- Ale pan ma zgięty bilet - znienacka zawołała Pani Kasjera oskarżycielsko celując palcem w mój bilet który chciałem jej zwrócić 
- Proszę? - myślałem że czegoś nie zrozumiałem 
- Bilet ma pan zgięty! - niemal wykrzyczała Pani Kasjerka 
- No to co? - spytałem czując tym razem już kafkowski klimat 
- No to ja nie mogę go przyjąć! - dobitnie stwierdziła Pani Kasjerka 
Przyznam, że zaniemówiłem. Z tępego odrętwienia wyratowała mnie dopiero moja Mama, która ciągnąc mnie za łokieć stwierdziła, że nie warto... 

 Mama, szczęśliwie już bez większych perypetii odjechała, a ja po powrocie do domu zacząłem się zastanawiać, czy aby nie powinien teraz zacząć pieczołowicie prostować polskich banknotów które również, jak zwykle, zginam na pół, bo tak mi wygodniej. Kto wie, może też mi ich nie przyjmą? Nic śmiesznego i żadna przesada: przed wyjazdem do Irlandii, kiedy jeszcze naiwnie wierzyłem że w Polsce można budować kapitalizm na zdrowych zasadach, byłem jednym z tych którzy postanowili wziąć swoje sprawy w swoje ręce i, a jakże, przez kilka lat prowadziłem niewielką firemkę. Któregoś razu gdy wpłacałem podatek w kasie fiskusa, również spotkałem się z podobną sytuacją: pani kasjerko - urzędniczka zwróciła mi uwagę że banknoty które wpłacam do kasy urzędu skarbowego powinny być "czyściutkie i równo ułożone", za nic mając moje tłumaczenia że płacę tym, co sam dostaję od klientów /a pieniądze były jak pieniądze, nie nowe ale też nie zniszczone/. 
- Mi trzeba ładne dawać - stwierdziła pani kasjerko - urzędniczka. Koniec końców pieniądze przyjęła, ale była wybitnie "obrażona". 

 Jak widać, tam gdzie państwo ma swoje kasy, "komuna" wciąż ma się dobrze...

wtorek, 30 grudnia 2008

Irish Rail - czyli pociągi w Irlandii

Pociągi w Irlandii są czyste, punktualne i szybkie, a także - szczególnie te obsługujące dłuższe trasy - wygodne. Pierwsza linia kolejowa w Irlandii powstała w 1834 r. (zobacz notkę: Dublin: Pearse Station). Od tamtej pory - stale jest rozwijana, oferując szereg połączeń. 

Najwygodniej, najszybciej i najtaniej jest kupić bilet na przejazd pociągiem na stronie www irlandzkiej kolei. Bilet odbieramy na dworcu, wsuwając swoją kartę płatniczą do specjalnego automatu, który beż żadnych dodatkowych czynności z naszej strony po chwili drukuje kupione online bilety. Jeżeli przy zakupie podamy swoje imię i nazwisko, to będzie się ono wyświetlało nad zarezerwowanym przez nas miejscem - tak jak na zdjęciu poniżej.


Kontroli biletów w pociągach praktycznie nie ma, podróżni są wpuszczani z dworca na peron przez specjalną "furtkę" - i wtedy są sprawdzane bilety. Nieco inaczej jest na krótkich trasach, gdy pociąg zatrzymuje się w miejscowościach, gdzie nie ma stacji kolejowej, wówczas bilet można zakupić u konduktora, który drukuje go dla nas z podręcznej "drukarenki" - i wtedy jak najbardziej należy liczyć się z kontrolą biletów. Same wagony, przynajmniej w pociągach dalekobieżnych, są bardzo wygodne, przy fotelach znajdują się stoliki dzięki którym można wygodnie przejrzeć prasę czy coś zjeść lub wypić z menu serwowanego z wózków przez obsługę pociągu. W każdym wagonie na tego typu trasach znajdują się elektroniczne wyświetlacze, dzięki którym - jak i za pomocą komunikatów głosowych - jesteśmy na bieżąco informowani jaka będzie kolejna stacja. 

Generalnie: pociągi w Irlandii to bardzo wygodna forma podróżowania :-)

piątek, 8 sierpnia 2008

O2 w Irlandii wysyła sms-y. Po polsku.

Angielska sieć komórkowa działająca w Irlandii przysłała mi wczoraj sms-a. Po polsku.

W sms-ie tym poinformowano mnie o bardzo niskich cenach połączeń telefonicznych do Polski, jakie ta sieć oferuje. Ot, zwykły reklamowy spam, jaki czasami (chociaż baaardzo rzadko) ta sieć rozsyła. Tyle że - tym razem po raz pierwszy po polsku, chociaż mam w tej sieci numer ponad 2 lata.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że takiego sms-a dostali tylko ci zarejestrowani użytkownicy, których imiona i nazwiska w jednoznaczny sposób wskazują na pochodzenie z Polski. Boję się tylko, czego będzie dotyczyła kolejna reklama? W końcu olbrzymia rzesza Polaków w Irlandii - to łakomy kąsek także dla tych, z powodu których ci Polacy wyjechali...

Pomijam już fakt, że kiedy rejestrowałem telefon wyraźnie zastrzegłem, że nie życzę sobie otrzymywać żadnych reklam, ups, tj.: informacji, sms-em, tylko, jeżeli już muszą mi coś wysłać, to tradycyjną pocztą (tak, wiem, przez to miliony drzew idą pod topór, ale telefon który co chwilę informowałby mnie o "niewiarygodnych ofertach" - i tak bardzo szybko skończyłby rozgnieciony obcasem gdzieś na trotuarze...).

No, zobaczymy jak to dalej będzie. Jak będzie tego za dużo, to została mi jeszcze jedna sieć komórkowa w Irlandii - poza Wielką Trójką - w której nie miałem telefonu ;-)

środa, 25 czerwca 2008

Kafejki internetowe w Cork są coraz tańsze

Niemal przed trzema laty, w notce pt: "Kafejki jak grzyby", pisałem o błyskawicznie rosnącej ilości kafejek internetowych w Cork. Dzisiaj - po tym boom-ie nie ma już śladu, a właściciele tych kafejek, które jeszcze działają, zostali zmuszeni do drastycznych obniżek cen za korzystanie z komputerów...

/Na zdjęciu: obecnie w Cork, w kafejkach w centrum miasta, płaci się przeciętnie 1 euro za godzinę korzystania z internetu. Trzy lata temu - było to 3 euro. Jak widać, ceny spadły 3-krotnie.../

Przyczyna tego niezwykłego wzrostu ilości nowo otwieranych kafejek internetowych w Cork (a zapewne i w innych miejscowościach Irlandii) była jedna - masowy wzrost użytkowników, którzy przyjechali do Irlandii po maju 2004 roku. Przede wszystkim - Polaków. Kafejki służyły nie tylko do korzystania z internetu, ale także udostępniały tanie połączenia telefoniczne m.in. z Polską.

Dzisiaj, po trzech latach, liczba klientów drastycznie spadła. Powód? Nie, nie chodzi o nieprawdziwą tezę uparcie lansowaną przez polskie media o rzekomej rzeszy osób powracających do Polski (z ciekawostek: coraz częściej obserwuję zjawisko re-emigracji: ktoś przyjechał do Irlandii, trochę popracował ale tęsknił za Ojczyzną - więc niepomny doświadczeń uwierzył polskiej propagandzie o tym, że Polska rośnie w siłę a ludziom się żyje dostatniej - i wrócił do Kraju, a kiedy zrozumiał, że jednak rzeczywistość skrzeczy, czym prędzej się spakował i ponownie wyjechał z Polski).

Jaki jest więc powód załamania rynku internetowych kafejek w Cork? Po prostu - po tych kilku latach zdecydowana większość mieszkających tutaj Polaków zaczęła zapuszczać korzenie, pospłacała długi w Polsce, wynajęła lepsze mieszkania przestając się gnieść w kilkanaście osób w jednym domu, kupiła komputery i podpisała indywidualne umowy z dostawcami internetu. W tym samym czasie również operatorzy telefonii komórkowej w Irlandii wprowadzili szereg obniżek cen na połączenia m.in. z Polską, więc korzystanie z telefonów instalowanych w kafejkach internetowych - mija się z celem...

Kto dzisiaj korzysta z komputerów w kafejkach? Albo ci świeżo "przyjechani", albo ci, którzy korzystają z Internetu wyjątkowo sporadycznie, albo - młodzi Irlandczycy którzy przychodzą całą grupą pograć w gry sieciowe. Inni klienci stanowią nikły procent... A kto korzysta w telefonów instalowanych w tychże kafejkach? Nie mam pewności, czy jeszcze ktoś korzysta. Kiedy wczoraj wstąpiłem do jednej z nich, w której przez pierwsze 2 lata mojego pobytu w Irlandii pisałem tego bloga, zobaczyłem, że część kabin została już zdemontowana...