sobota, 2 sierpnia 2014

Tele-wifi-zor

Umarł telewizor, pękła lodówka i radio czeka śmierć - śpiewała kiedyś Formacja Nieżywych Schabuff. Na razie - po prawie 10 latach - wyzionął elektronicznego ducha mój telewizor. Zataszczyłem go dzisiaj na śmietnik i nabyłem drugi. Smart, bo teraz nawet trudno o inny. Sprzęty są coraz bardziej smart, odwrotnie niż ludzie ;-)

/Powyżej: blog w telewizorze ;-)/

To był klasyczny, brytyjski kineskopowy odbiornik Wharfedale, w dodatku ważył chyba z 20 kilo. Kupiło się go niedługo po przyjeździe na Wyspę i tak sobie grał przez te wszystkie lata. Znajomi z roku na rok mieli tv coraz większe za to cieńsze, a ten uparcie nadawał, nawet gdy przy przeprowadzce upuściłem go niechcący. No ale w końcu przyszedł i na niego czas. Coś strzeliło -  i koniec. Dobrze że obyło się bez fajerwerków, jakie niegdyś obowiązkowo zapewniały kolorowe ruskie odbiorniki.

Ha, jak to technologia poszła naprzód: ten jest prawie dwa razy większy od poprzedniego, za to cztery razy lżejszy. No i smart, czyli tyle, co z internetem, dodatkowymi kanałami z mnóstwem filmów, grami, itp. - a przynajmniej na razie na tyle to rozkminiłem ;-) Wracając do wspomnianego na wstępie kawałka FNS, telewizor i radio /a także telefon i czytnik do książek/ mam już z wi-fi . Lodówkę - jeszcze nie, ale to pewnie tylko kwestia czasu.

Swoją drogą, nie sądziłem że będę mógł pisać bloga - przez telewizor ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz