piątek, 2 czerwca 2023

Wystawy na lotnisku

Obecnie na lotnisku w Cork są dwie wystawy: na jednej z nich swoje prace prezentują Milla Rudenko i Regina Bachinska, artystki pochodzące z Ukrainy, na drugiej - George Frost, lokalny 78 letni artysta z Cork. Te pierwsze prezentują szeroką tematykę i przekrój swojej twórczości, ten drugi - realistyczne widoki z Cork i okolicy. Z ciekawostek: część obrazków pań pospadało i leżało na ziemi / w sumie - 5/, pierwszy raz coś takiego widziałem.

Poniżej - bieżące wystawy na lotnisku w Cork:


niedziela, 28 maja 2023

67 wizyta w Polsce /7/: wracam do Cork, jem w Leonie

Czas wracać do Cork. Na razie sam, Agnieszka z Patryczkiem dołączy za kilka dni. Tak jak zwykle, przynajmniej ostatnio, lecę przez Londyn Stansted. Zarówno kiedy leciałem w tamtą stronę jak i z powrotem - "stołowałem" się w restauracji Leon. Generalnie rzecz biorąc, restauracje na lotniskach nie są takie złe ;-)

Powyżej - moje posiłki w drodze do Krakowa i z powrotem:



sobota, 27 maja 2023

67 wizyta w Polsce /6/: na krakowskim Rynku, czyli rękodzieło z Nepalu i węgierskie langosze

Wybraliśmy się na spacer po krakowskim Rynku. Sporo straganów, od rękodzieła z Nepalu po stoiska serwujące mniej lub bardziej wyszukane potrawy. Zdecydowałem się na zupę czosnkową i węgierskiego langosza. Zupa - taka sobie, langosz - znacznie lepszy ;-) Tak swoją drogą, nasycenie turystami na Rynku - ogromne. Zresztą, mam wrażenie że w całym Krakowie Polacy będą wkrótce stanowili mniejszość narodową...

Poniżej - ze śpiącym Patryczkiem na ulicy Floriańskiej oraz mój langosz:


piątek, 26 maja 2023

67 wizyta w Polsce /5/: pierwsza wizyta Patryczka u dentysty

Poszliśmy z Patryczkiem do dentysty, na jego pierwszą, zapoznawczą można powiedzieć, wizytę. Nic mu się złego z ząbkami nie dzieje, ale - trzeba się przyzwyczajać, a im wcześniej, tym lepiej. Było trochę strachu, ale usiadłem razem z nim na fotelu, chwilę "bawiliśmy" się narzędziami stomatologicznymi, w końcu - mały pacjent usiadł sam ;-)

/Powyżej: z Patryczkiem na fotelu/

czwartek, 25 maja 2023

67 wizyta w Polsce /4/: święto krakowskiej Straży Pożarnej

Wybraliśmy się na plac przed Dworcem Głównym PKP w Krakowie, gdzie z okazji 150 rocznicy powstania krakowskiej straży pożarnej, można było m.in. nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, poznać zagrożenia które mogą doprowadzić do pożaru w domu, obejrzeć wóz strażacki, zobaczyć pokazy umiejętności psów, itp. Jednak największą atrakcją dla dzieci /w tym i Patryczka/, był szereg dmuchanych zamków ;-)

Poniżej - kilka zdjęć: 



środa, 24 maja 2023

67 wizyta w Polsce /3/: wizyta w Kosmoparku

Wybraliśmy się do Kosmoparku. To spora interaktywna wystawa, która mieści się w centrum handlowym Solvay Park. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, zarówno 2-latek jak i 52-latek ;-) Z ciekawostek: można m.in. sprawdzić ile się będzie ważyło i jak brzmi nasz glos na innych planetach, jak działa grawitacja i pole elektromagnetyczne, i wiele, wiele innych.

Poniżej - kilka zdjęć:



wtorek, 23 maja 2023

67 wizyta w Polsce /2/: nowy laptop, bardzo tani

Dzisiaj kurier przywiózł mi nowego laptopa. To już drugi zamówiony na aliexpress, poprzedni kupiłem rok temu, działa tak, jak pierwszego dnia. Ten drugi to również pełnowymiarowy laptop, co prawda tylko 8 GB ram i ledwie 160 GB dysku, ale: ma mi służyć tylko do przeglądania neta, obejrzenia czegoś na YT i pisania bloga. Oczywiście pamięć można łatwo rozszerzyć, zresztą teraz i tak większość rzeczy trzyma się  w chmurze. Za to cena: 179 euro, przy dzisiejszym kursie wychodzi 806 złotych. Grzech było nie brać ;-) Zostanie w Polsce, przyda się gdy tu jestem, a jestem, jak widać, bardzo często.

/Powyżej: nowy laptop/

poniedziałek, 22 maja 2023

67 wizyta w Polsce /1/: drobne upominki z Irlandii

Kolejny wyjazd do Polski. Tym razem krótszy, na tydzień.  W Carroll's kupiłem do rozdania kilka irlandzkich drobiazgów: słodycze, podkładkę, dwie torby na zakupy /w tym jedna ze świetnym motywem Księgi z Kells/ i nasiona irlandzkich kwiatów, chociaż ściślej: kwiatków rosnących m.in. w Irlandii ;-)

/Powyżej: irlandzkie upominki/

niedziela, 21 maja 2023

Bodywork

Od 28.04 do 20.08 b.r. w Crawford Art Gallery w Cork ma miejsce wystawa "Bodywork", na której swoje prace prezentuje szereg artystów. Jak napisali kuratorzy: "Ludzkie ciało jest złożonym, fascynującym i cudownym obiektem, które dla artysty staje się zarówno podmiotem, jak i przedmiotem."

/Powyżej: fragment wystawy "Bodywork"/

sobota, 20 maja 2023

Młodzieżówka komunistyczna apeluje do faszystów

Młodzieżówka komunistyczna w Cork oszpeca ulice miasta kolejnymi graffiti. Tym razem na jednym z budynków przy North Main Street, zwracają się do "faszystów". Nie wiem skąd oni ich biorą, tych faszystów? Pewnie z tego samego miejsca, co polskojęzyczna tvn brała uczestników urodzin niedoszłego austriackiego malarza. Jeszcze bardziej niezrozumiałe jest dla mnie, jak można, będąc młodym człowiekiem, żyjącym w bogatym zachodnim kraju, z dostępem do pełni wiedzy historycznej, wyznawać ideały spod sierpa i młota?

/Powyżej: kolejne graffiti sygnowane przez młodzieżówkę komunistyczną/

piątek, 19 maja 2023

Warp Spasm i Express Yourself

W Laneway Gallery w Cork mają miejsce obecnie dwie wystawy: Warp Spasm i Express Yourself.

Pierwsza, której autorką jest Elinor O'Donovan, nawiązuje do tzw. "Saipan Incident". W 2002 roku irlandzkimi kibicami wstrząsnęła publiczna kłótnia kapitana reprezentacji Irlandii, Roya Keane'a z menadżerem Mickiem McCarthym, która miała miejsce podczas przygotowań do Mistrzostw Świata 2002 w Korei i Japonii. W jej wyniku ten pierwszy wrócił do domu, a całą Irlandię podzieliła dyskusja, kto zawinił?

Druga, której autorem jest artysta występujący jako Ciano, to w zasadzie jego mniej lub bardziej radosna wielotematyczna twórczość.

Poniżej - Warp Spasm i Express Yourself:


czwartek, 18 maja 2023

Posiłki w irlandzkich szpitalach

Jak wyglądają posiłki w irlandzkich szpitalach? Ostatnie 2 tygodnie spędziłem w Cork University Hospital. Już mnie wypuścili, wszystko w porządku - gdyby to kogoś interesowało ;-) Napiszę o tym inny, dłuższy tekst, ale tutaj, dla zainteresowanych, chciałbym się podzielić fotkami szpitalnych posiłków. Widziałem sporo raczej fejkowych memów o tym, jak karmią w polskich szpitalach. A jak to wygląda w szpitalach irlandzkich, a przynajmniej w tym konkretnym, w Cork? 

Zaraz po rejestracji można było liczyć na kilka kanapek, jogurt, kawę lub herbatę z ciastkiem. Ci czekający trochę dłużej - dostawali obiad. Kiedy już przyjęto pacjenta na oddział, można było wręcz sobie wybierać dania ze swoistego menu, spośród kilku opcji. Z reguły były to, jeżeli chodzi o obiad, dwa dania mięsne i jedno wegetariańskie. Kolacja i śniadanie były bezmięsne, za to w kilku wariantach. Gdyby ktoś był nadal głodny, zawsze mógł skorzystać z ogólnie dostępnego bufetu, znajdującego się na parterze. Do tego dwa razy dziennie można było dostać kawę lub herbatę z ciastkiem, owocem lub jogurtem - do wyboru.

Poniżej przykładowe śniadanie /owsianka/, obiad /tofu z ryżem/ i kolacja /sałatka z jajkiem/, więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK.



poniedziałek, 15 maja 2023

Polacy w Irlandii a wybory w Polsce

W tym roku w Polsce odbędą się wybory parlamentarne, więc partie polityczne rozgrzewają się do kampanii. Polityka, to jak wiadomo, sztuka zdobycia i utrzymania władzy a dobrym politykiem jest tylko ten, który jest skutecznym. Przyjęło się uważać, że w tej walce o władzę wszystkie chwyty są dozwolone, przy czym jednak w reżimach oponentów się morduje a wybory fałszuje, a w demokracjach z reguły ogranicza się do kuszenia kiełbasą wyborczą i straszeniu, że jak władzę przejmą "tamci", to nie tylko kiełbasy zabraknie, ale nawet musztardy do niej. Na szczęście ocet zostanie, bo przecież zawsze był.

Ostatnio często bywam w Polsce, więc widzę jak miasta zalała fala czerwonych billboardów z twierdzeniem że "PiS = drożyzna". Oczywiście, przekaz opiera się na emocjach i jest adresowany do mniej politycznie wyrobionych wyborców. Pozornie wszystko się zgadza: rządzi obecnie Prawo i Sprawiedliwość? Tak. Czy w Polsce ceny idą w górę? Tak. No, to sprawa załatwiona. Tyle że w innych europejskich krajach nie rządzi PiS, a ceny też idą w górę, no to jak to jest? Oczywiście od razu ten czy inny odpowie: a co mnie obchodzą inne kraje, moja chata z kraja, ja mieszkam w Polsce i wszystko drożeje. Zgoda, tylko wychodzi na to że mechanizm inflacji może wynikać nie tylko z mniej lub bardziej udanych rządów tej konkretnej partii, a z przyczyn zgoła innych, których też istnieje cały splot. W dodatku, przy akcentowaniu różnicy w cenach za towary, w okresie kiedy obecna opozycja była u władzy, ci manipulanci zapominają o pokazaniu różnicy w płacach. Tak naprawdę nie jest przecież ważne, ile kosztuje masło, tylko to, ile za swoją pensję możesz tego masła kupić.

Tak na marginesie, chciałbym opisać scenkę rodzajową, której byłem świadkiem. Otóż udałem wieczorową porą do małego, ale czynnego całą dobę sklepu monopolowego, po papierosy dla teściowej. Tak, wiem, paskudny nałóg, też Jej to mówię. Oprócz mnie w sklepie była też trójka studentów, którzy sięgnęli do lodówki po kilka piw. Okazało się, że piwa były ciepłe, bo lodówka nie włączona do prądu. Na pytanie "dlaczego?", pani sprzedawczyni odpowiedziała, żeby "podziękować jaśnie nam rządzącym". W domyśle, bo PiS, bo drożyzna, na prąd jej nie stać. Studenci popatrzyli tylko po sobie, piwo odstawili na miejsce i poszli do konkurencji. Wiem, bo ich spotkałem w drodze powrotnej. No właśnie, konkurencja. W tym miejscu w promieniu ledwie 50 metrów znajdują się co najmniej 4 sklepy, w których można kupić alkohol, łącznie z całodobowo otwartą stacją benzynową. Może tutaj tkwi problem? Owszem, Polacy za kołnierz nie wylewają, a alkoholizm to prawdziwa plaga, jednak takie nasycenie osiedli polskich miast sklepami z alkoholem, wydaje się być zgubne dla samych właścicieli tych sklepów.

Wracając do meritum: jaką mamy gwarancję, że po przejęciu władzy przez Platformę Obywatelską i jej przystawki /bo tak naprawdę tylko ci gracze się liczą/, sytuacja się zmieni? Żadnej. Ich program wyborczy to "odsunąć PiS od władzy" i obietnica zwiększenia socjalu, wprowadzonego przez poprzedników. Jeżeli 500+ zmieni się w 700+ a państwo będzie dopłacać każdemu do wszystkiego, to inflacja się zmniejszy, czy raczej zwiększy? Pytanie retoryczne, rzecz jasna. Ale trzeba kłamać, kłamać, kłamać, a po wyborach wytłumaczy się tłuszczy, że "piniendzy nie ma i nie będzie", bo tamci wszystko ukradli.

Proszę nie zrozumieć mnie źle: nie agituję za PiS, bo ilość błędów jakie popełniła ta partia, jest przerażająca. Tyle tylko, że coś jest na rzeczy z psalmem 33, gdzie śpiewamy że: "On miłuje prawo i sprawiedliwość". Zaprawdę, powiadam Państwu: Pan Bóg musi miłować tę partię, skoro dał jej tak głupią i skrajnie wulgarną opozycję. Tyle tylko, że w ten sposób mamy do czynienia z mniejszym i większym złem, a nie o to przecież chodzi.

Niemniej, sam doskonale pamiętam czasy gdy rządziła w Polsce lewica, wtedy właśnie wyjechałem do Irlandii. Różnice w realnych płacach na "rękę" wynosiły nawet 7-8 razy. Wiem, że brzmi to niewiarygodnie, ale proszę sobie odszukać stosowne dane, ile się wtedy w Polsce płaciło. Jeżeli znajdziecie jakieś info o "przeciętnym wynagrodzeniu brutto", to podzielcie to przez dwa, wtedy otrzymacie realną pensję, jaką otrzymywał przeciętny zjadacz chleba. Zresztą, ta zasada obowiązuje do dzisiaj. Do tego olbrzymie bezrobocie, które napędziło milionową emigracyjną falę.

Pamiętam też rządy Platformy Obywatelskiej, chociaż już nie mieszkałem w Polsce, ale odwiedzałem nasz kRAJ regularnie. Te orły z czekolady i różowe baloniki zamiast flag. Gdyby coś takiego próbowano zrobić w Irlandii, byłoby to natychmiastowe i spektakularne polityczne samobójstwo, prawdopodobnie połączone jeszcze z zamieszkami. Bo Irlandczycy to owszem, wspaniali i przesympatyczni ludzie /nie zawsze i nie wszyscy, rzecz jasna/, ale jednak narodowa flaga - to dla nich świętość. Przynajmniej na równi z tą tęczową. O Smoleńsku nawet nie wspomnę, bo winni oddania śledztwa Rosjanom w sprawie katastrofy polskiego samolotu /który został wyprodukowany w Rosji, serwisowany w Rosji i rozbity w Rosji/, powinni do końca życia oglądać świat w kratkę. I w tej kwestii naprawdę nie zapraszam do dyskusji. Swoją drogą, po tym co zrobił Putin na Ukrainie, wielu powątpiewających w teorię o zamachu, zaczyna chyba mieć wątpliwości. Dlatego: nigdy więcej, ani po sowieckich komunistów ani pro niemieckich koniunkturalistów.

Problem jest tylko z socjalistami, a takimi są niewątpliwie rządzący z PiS. A do czego doprowadzają socjalistyczne rządy, możemy zobaczyć w Irlandii. Niegdyś celtycki tygrys, dynamiczna gospodarka i świetne miejsce do życia, teraz: ogromny kryzys mieszkalnictwa i spadek realnej płacy. Owszem, tutaj ciągle zarabia się więcej niż w Polsce, ale już nie 7-8 razy, jak to było dwadzieścia lat temu, ale tylko 2-3. Pytanie: czy to Irlandia stanęła w miejscu, czy Polska idzie do przodu? Jedno i drugie, proszę Państwa. Na szczęście nasi socjaliści są mniej socjalistyczni od tych irlandzkich, więc jest szansa, że za jakieś dziesięć lat, o ile nie wydarzy się coś nieprzewidywalnego /kto by kilka lat temu dał wiarę w zamknięcie gospodarek niemal całego świata, z powodu pandemii?/ Polska rzeczywiście stanie się "zieloną wyspą", jak to piętnaście lat temu obiecywał Donald Tusk. Obiecywał, ale nie dotrzymał, ot co.

Na kogo więc oddać głos? Oczywiście, nie odpowiem na to pytanie, bo nie o agitację wyborczą tutaj chodzi. Każdy ma swój rozum dany mu przez Pana Boga i chyba nikt nie uważa, że akurat tego bożego daru otrzymał zbyt mało. Dla mnie to i tak są tylko teoretyczne rozważania, bo póki co, jako Polak mieszkający od wielu lat w Irlandii, "od zawsze" uważam że emigracja nie powinna głosować. Uważam, że Polonia mieszkająca praktycznie na stałe za granicą, nie powinna wybierać Polakom w Polsce kto ma nimi rządzić. Polonia ma inne zadania: powinna brać udział w wyborach w swoich krajach i wybierać tam polityków przychylnych Polsce i Polakom, w ten sposób wpływając na sytuację międzynarodową naszej Ojczyzny. Natomiast wybierać kto ma rządzić w Polsce ale samemu mieszkać za granicą i nie ponosić konsekwencji swoich wyborów? No jakoś tak, nie ładnie. Ale szanuję odmienne opinie. Ba, moja Żona uważa inaczej, ale nie kłócimy się z tego powodu. Oczywiście, sam biorę udział w wyborach irlandzkich, tych lokalnych i do europarlamentu, a od kiedy kupiłem sobie irlandzkie obywatelstwo /bo przecież nikt mi go za darmo nie dał/, również do parlamentu irlandzkiego. Czy jestem więc za odebraniem Polonii prawa głosu w polskich wyborach? Nie, ale zdecydowanie jestem za likwidacją komisji wyborczych za granicą.

Tak swoją drogą, głosowanie za granicą to wyjątek, a nie reguła i zdaje się w zdecydowanej większości państw, takiej możliwości nie ma. Również w Irlandii, którą bardzo często Rodacy mieszkający tutaj, i gardłujący za prawem do wyborczego głosu, dają za przykład innym. Dlatego uważam, że głos powinno się oddawać tylko w kRAJu. Mieszkasz na stałe za granicą, ale uważasz że masz prawo głosować, bo masz polskie obywatelstwo? Nie ma problemu, ale przyjedź w tym celu do Polski. Tak byłoby fair i chyba nie jest to jakieś wielkie poświęcenie? Tym bardziej, że jak zakładam, taki głosujący chce utrzymywać jakąś więź z kRAJem? Dlaczego mieszkający w Polsce polscy podatnicy powinni pokrywać wcale niemałe koszty wynajmu lokali wyborczych i pracy komisji w Irlandii, i w wielu innych krajach na świecie? Wg mnie, lepiej przekazać to na jakieś schronisko, nawet dla zwierząt. Pomijam już fakt, że w wyborach bierze udział ledwie garstka tej mitycznej Polonii, 5-10%. Nie ma po co i nie ma dla kogo, ot co.

Samych mądrych, nadchodzących wyborów Państwu życzę.

czwartek, 4 maja 2023

66 wizyta w Polsce /5/: znaki na niebie

Czas wracać na kolejne dwa tygodnie do Cork. Muszę dzielić czas pomiędzy Polską a Irlandią, co oczywiście najbardziej dotkliwie odczuwa mój portfel. Ale jak wiadomo, pieniądze to nie wszystko, liczą się również akcje, obligacje i inne papiery wartościowe ;-)

Na lotnisku w Krakowie, niedługo przed wylotem, zauważyłem że nagle wszyscy zaczęli robić zdjęcie temu, co za oknem. Był to wschód słońca, gdzie jednocześnie jeszcze był świetnie widoczny księżyc. Trzeba przyznać, że dość niezwykle to wyglądało.

/Powyżej: wschód słońca i zachód księżyca/

sobota, 29 kwietnia 2023

66 wizyta w Polsce /4/: ślub Julii i Piotra

Zostaliśmy zaproszeni na ślub i wesele Julii i Piotra. Julia jest córką naszych przyjaciół. Wesele było bezalkoholowe, więc bez wahania wzięliśmy z sobą Patryczka, dla którego była to pierwsza taka impreza. Było super, świetnie się bawiliśmy, a najbardziej na parkiecie szalał - Patryczek ;-)

Poniżej - kilka zdjęć:




czwartek, 27 kwietnia 2023

66 wizyta w Polsce /3/: Kicia Kocia w M1

Człowiek się uczy cały czas. Właśnie dowiedziałem się o istnieniu kogoś takiego jak Kicia Kocia, która jest bohaterką książeczek dla najmłodszych. W centrum handlowym M1 w Krakowie było spotkanie z bohaterami tych książeczek i sporo różnych zabaw dla dzieci. Oczywiście wybraliśmy się tam z Patryczkiem ;-)

/Powyżej: Patryczek z Agnieszką i jedną z bohaterem bajek/

środa, 26 kwietnia 2023

66 wizyta w Polsce /2/: z Patryczkiem na wystawie pająków

Patryczek ma teraz fazę na poznawanie świata owadów, ze szczególnym uwzględnieniem mrówek. Pomimo ze jest bardzo ruchliwym dzieckiem, potrafi na długo nieruchomo przykucnąć i obserwować poczynania pojedynczych osobników. 

Skoro tak, to zabrałem go, dość przypadkowo zresztą, na wystawę pająków w centrum handlowym Bonarka, na której byłem z Agnieszką w ubiegłym roku. Przypadkowo, bo głównym celem naszej wizyty była znajdująca się tam "Sala Zabaw Fikołki", gdzie Patryczek wybiegał się, wyskakał i wywspinał przez bite dwie godziny, a i pewnie kolejne dwie też dałby radę. Niemniej wystawa pająków również zrobiła na nim spore wrażenie ;-)

/Powyżej: Patryczek przed wejściem na wystawę pająków/

środa, 19 kwietnia 2023

66 wizyta w Polsce /1/: jajko po szkocku

Znowu wylot do Krakowa. Tym razem przez London Gatwick. Sporo obywateli Ukrainy podróżujących w drugą stronę, tj. z zachodu na wschód. Rok temu kierunek był zupełnie inny. Nie komentuję, tylko stwierdzam fakt. Również coraz więcej osób ponownie zakłada maseczki...

Na lotnisku kupiłem coś, czego wcześniej nie znałem: jajko po szkocku, a w każdym razie ich wegetariańską wersję. Jak smakuje? Jak jajko w chlebie ;-)

/Powyżej: jajko po szkocku/

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Stracone "pokolenie internetu"

Na naszych oczach na dziejową scenę wchodzi pokolenie wychowane przez internet, zrodzone przez rodziców wychowanych przez telewizję. Bądźmy szczerzy: jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Jeżeli szybko nie podejmiemy kroków zaradczych, przyszłe pokolenia będą miały prawo nami gardzić, za los jaki im, przez własną wygodę i niefrasobliwość, szykujemy.

Wielopokoleniowe rodziny odchodzą w niepamięć. Dziadkowie już nie przekazują wnukom swojej gromadzonej przez dziesięciolecia wiedzy, robią to filmiki na YouTube. Rodzice tych dzieci, sami wychowani przy ciągle włączonym telewizorze, nie zawsze widzą w tym coś złego. Tym samym po raz pierwszy w historii, nową generację wychowują różnej maści nastoletni influencerzy, a rodzice zostali sprowadzeni do kogoś, kto zapełnia lodówkę i płaci rachunki.

Ostatnio mamy wysyp filmików pokazujących skrajnie patologiczne zachowania młodzieży. Zapadła jakaś moda na filmowanie grupowego bicia ofiary i wrzucania tego do sieci. Oczywiście, tak się dzieje nie tylko w Polsce, w Irlandii pod tym względem wcale nie jest lepiej. Pomijając najważniejszy oczywiście, czyli kryminalny aspekt takiego napadu, to dokumentowanie i upublicznianie takiego zachowania, świadczy dodatkowo o skrajnej głupocie. Albo o niczym nieuzasadnionym poczuciu bezkarności.

Za moich szkolnych czasów nigdy nie zdarzyło się, żeby kilka osób pobiło jedną. Owszem, były tak zwane "solówki", ale jak sama nazwa mówi, chłopaki brali się za łby pojedynczo, sam na sam, chociaż często przy sporej publice. Nie wolno było uderzyć leżącego, trzeba było honorowo poczekać, aż delikwent wstanie. Moi starsi koledzy wspominali nieraz, że dawniej nawet kopnięcia były uznawane za niehonorowe, godne co najwyżej nieuczonego plebsu. Zdaje się, że dopiero wyświetlane w polskich kinach w latach 80. "Wejście smoka", trochę przesunęło tę granicę. Niemniej, pewne reguły były ustalone, a kto ich nie przestrzegał, szybko był przywołany do porządku przez kibicującą szkolną gawiedź. Po bójce, zazwyczaj trwającej do "pierwszej krwi", adwersarze podawali sobie ręce i rozchodzili się pogodzeni. Emocje znalazły ujście, męskość i rycerskość się hartowała.

Dzisiaj? Napada się w kilka osób na jedną, dodatkowo ją poniża i jeszcze kręci się z tego filmik. Skąd takie wzorce zachowań? Internet, może trochę gry i telewizja. Bo przecież nie z opowieści dziadka, który przy ciepłym kaloryferze wspominał, jak budował Nową Hutę. Rodzice, od początku lat 90. ub.w. walczący o przetrwanie od wypłaty do wypłaty, względnie od faktury do faktury, na wychowanie dzieci nie mieli już czasu. Pewnie liczyli, że tak jak w ich przypadku, sprawę załatwi telewizja, bo na szkołę przecież nie mieli co liczyć. Tylko że on mieli dwa programy, za to z Sondą, Zwierzyńcem, Klubem sześciu kontynentów, Latającym Holenderem, Spektrum, Kwantem i Przybyszami z Matplanety. Dzisiaj młodzież ma do wyboru tysiące kanałów na YT czy TikToku i zawsze wybierze to, co najgłupsze. No, może prawie zawsze.

Do tego dochodzą skutki eksperymentów pedagogicznych, zwanych pod nazwą "bezstresowe wychowanie". Osobiście mam teorię, że suma stresu musi być równa w społeczeństwie, więc jeśli człowiek nie stresował się w dzieciństwie, to będzie stresował innych w swoim dorosłym życiu, zaczynając zapewne od własnych rodziców, przerażonych pierwszą wizytą policji w domu. To ostatni dzwonek na otrzeźwienie, chociaż często bywa już za późno.

Coraz częściej słyszymy o przypadkach, gdy dzieci zabijają inne dzieci. Ostatnio całe Niemcy były zszokowane zabójstwem 12-latki, dokonanym przez jej dwie koleżanki, w wieku 12 i 13 lat. Prawnie niewiele można im zrobić, bo - to dzieci, nie ukończyły nawet 14 roku życia, od którego w Niemczech odpowiada się za swoje wybryki. Kogo w takim razie winić za ich czyny? Ja tam bym karał rodziców, którzy również w sensie prawnym odpowiadają za zachowania swoich latorośli. Może wtedy jeden z drugim zainteresowałby się, gdzie spędza wieczory jego dziecko oraz co przegląda w internecie. Sam widząc ostatnio dosłownie watahy 10-12 latków, snujące się wieczorową porą po ulicach Corku, zastanawiam się, gdzie są ich rodzice? Nie martwią się, że 11-letniej dziewczynki nie ma jeszcze w domu, chociaż jest to zdecydowanie pora, gdy po wieczornym paciorku powinna kłaść się do łóżka? Co na to funkcjonariusze Gardy, których najczęściej można spotkać kupujących frytki w McDonaldzie, za to od dawna trudno dostrzec na ulicy pieszy patrol?

Spotkać taką zaczepnie nastawioną watahę na swojej drodze, naprawdę nie jest niczym przyjemnym. Owszem, to ciągle dzieci, ale w kupie i wiedzące, że są bezkarne. Lepiej nawet nie próbować się bronić, bo nie daj Panie Boże, niechcący złamie się takiemu smarkowi nos, co zresztą również niedawno przydarzyło się naszemu Rodakowi, który stanął w obronie swojej córeczki, i tragedia gotowa. Wtedy jedyne chyba co pozostaje, to błyskawicznie się pakować i ewakuować z Zielonej Wyspy, bo można wyłapać kilka lat odsiadki i mieć jeszcze paragrafy za pedofilię, bo w końcu dotknęło się cudze dziecko. Oczywiście, irlandzkie media zrobią z ciebie potwora a część tutejszych polskojęzycznych mieszkańców z polskim paszportem, jeszcze będzie bić im brawo i oburzać się na własnego Rodaka.

Starsi Irlandczycy wspominają, że niegdyś takiej patologii nie było. To zrodziło się w latach 90. ub.w., kiedy mieszkańcom Zielonej Wyspy, całe życie klepiącym biedę i zmuszonym od pokoleń emigrować za chlebem, nagle finansowo znacznie się polepszyło. Nastała era "celtyckiego tygrysa", weszły używki do tej pory zarezerwowane dla zdecydowanie bogatszych poszukiwaczy nowych wrażeń. Skutki tego widzimy do dzisiaj, wystarczy wieczorową porą przespacerować się po ścisłym centrum Dublina. Od narkomanów trudno się opędzić. Prawdę pisząc, takich widoków nie widziałem do tej pory w żadnym innym większym mieście europejskim, w którym byłem. Owszem, widziałem tłumy bezdomnych w Rzymie czy dziesiątki nachalnych niedopitych meneli w Liverpoolu. W Paryżu, przesiąkniętym strachem przed zamachami, musiałem pokazywać zawartość torby, zarówno gdy wchodziłem do galerii sztuki, jak i do McDonalda w centrum miasta. Ale tylu narkomanów, w dodatku nachalnie domagających się datków na podtrzymanie swojego nałogu, można spotkać tylko w Dublinie.

Niemniej, to nie alkohol i narkotyki są prawdziwym problemem, a wychowanie czy raczej, jego brak. Być może dostęp do internetu powinien być możliwy tylko dla osób pełnoletnich? To w końcu nie jest takie samo medium jak książki czy gazety, wymaga zdecydowanie większej odpowiedzialności. Skoro limituje się, stosując cezurę wieku, dostęp do pewnych filmów czy używek, dlaczego nie limitować dostępu do tego interaktywnego medium, dającym niespotykane dotychczas możliwości? Tyle tylko, że znaczną część hejtu, /o czym przekonałem się na własnej skórze/, tworzą osoby jak najbardziej dojrzałe, czy wręcz - przejrzałe, i to niezależnie od statusu społecznego czy formalnego wykształcenia. Zdarzyło mi się czytać skrajnie wulgarne wypowiedzi, generowane na przykład przez... nauczycieli. W tym przypadku, bardziej stosowne byłoby ich nazywać co najwyżej pracownikami szkoły, tyle że oni faktycznie mają dostęp do młodzieży i żyją z zatruwania młodych umysłów.

Ograniczenia w dostępie do sieci oczywiście nie mają sensu, wspomniałem o tym tylko dlatego, żeby zwrócić uwagę na rangę problemu. Cenzura internetu również nie powinna być dopuszczalne, oczywiście poza przypadkami ewidentnego łamania prawa. Ale jako społeczeństwo powinniśmy zacząć zwracać baczną uwagę na treści, jaką serwują nam media z internetem na czele, i gdzie tylko się da, głosować własnym portfelem. Trzeba przywrócić autorytet, jakim jeszcze 20-30 lat temu byli darzeni rodzice. To ostatnie może okazać się trudne, ale już reforma szkolnictwa, z proponowanym przez różne partie polityczne "bonem edukacyjnym", będzie przy tym bardzo prosta, wbrew opinii nauczycieli, którym zależy, żeby było tak, jak było.

Jak mówi przysłowie, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Jeżeli przegramy bitwę o kolejne pokolenie młodych dusz, przegramy wojnę o całą naszą cywilizację, jaką znamy. A że życie nie znosi próżni, w miejsce naszej cywilizacji wejdzie kolejna. Tym razem taka, której naprawdę byśmy nie chcieli...

środa, 12 kwietnia 2023

65 wizyta w Polsce /9/: Mickiewicz w gumiakach i bimber w słoiku

Czas wracać do Cork. Tym razem z Krakowa przez Londyn /Luton/. Na lotnisku w Krakowie przyjrzałem się chwilę oferowanym tam alkoholom, z których sporej części chyba nie ma w sprzedaży w zwykłych sklepach. Ot, np. "bimber" serwowany w słoiku czy polskie wino o nazwie Mickiewicz, z brudnymi gumofilcami na etykiecie? Niech będzie że to pierwsze, to nasz odpowiednik "whiskey in the jar", ale to drugie - wystarczająco niesmaczne, i to bez degustacji...

Poniżej - bimber w słoiku i wino z gumofilcami:


wtorek, 11 kwietnia 2023

65 wizyta w Polsce /8/: Tradycyjne Święto Rękawki

Wybraliśmy się na Kopiec Kraka, na Tradycyjne Święto Rękawki. Sporo stoisk z autentycznym rękodziełem, bez wszechobecnej chińszczyzny. Serwowano też niezłe jedzenie. Dużo gier i zabaw dla dzieci. Warto było ;-)

Poniżej - baner, stoiska i Kopiec Kraka:


poniedziałek, 10 kwietnia 2023

65 wizyta w Polsce /7/: krakowski Emaus 2023

Podobnie jak rok temu, wybraliśmy się na Emaus, krakowski odpust mający kilkusetletnią tradycję. Tym razem całą rodziną. Jak zwykle, głównie chińszczyzna, z lokalnych rzeczy to tylko kulinaria. Z ciekawostek: w tym roku organizatorzy mieli zakazać wystawcom sprzedaży plastikowych karabinów i - figurek Żydów trzymających w garści monetę. To pierwsze, rzekomo żeby nie rozwijać agresji u chłopców, a to drugie - żeby nie podtrzymywać... stereotypów ;-) Oczywiście i karabinków i Żydów z monetami w garści - było sporo.

Poniżej - odpust i nasza pamiątkowa fotka:


niedziela, 9 kwietnia 2023

65 wizyta w Polsce /6/: Wielkanoc 2023

Święta spędziliśmy u mojego Taty, w Tomaszowie Lubelskim. Podobnie jak rok temu, poświęciliśmy pokarmy w kościele Najświętszego Serca Jezusa, uczestniczyliśmy w nabożeństwach podczas Triduum Paschalnego i wspólnie zjedliśmy świąteczne śniadanie. Po śniadaniu wróciliśmy do Krakowa.

Poniżej kilka zdjęć - koszyczki, nasz i Patryczka, poświęcenie ognia przed kościołem i nasze wielkanocne śniadanie:



wtorek, 4 kwietnia 2023

65 wizyta w Polsce /5/: roślinny łosoś

W jednym z krakowskich dużych sklepów natknąłem się na "roślinnego wędzonego łososia w plastrach". W smaku - bardzo dobre. 

/Powyżej: roślinny łosoś/

niedziela, 2 kwietnia 2023

czwartek, 30 marca 2023

65 wizyta w Polsce /2/: Stary Sącz

Ponownie pojechaliśmy do Nowego Sącza, gdzie mieliśmy do załatwienia Bardzo Ważną Sprawę. A przy okazji - odwiedziliśmy również Stary Sącz, jedno z najstarszych miast w Polsce, w dodatku z zachowaną średniowieczną zabudowę miasta.

Poniżej zdjęcia w kolejności - rynek w Starym Sączu, klasztor Klarysek, źródło św. Kingi i Ołtarz Papieski, zbudowany w celu odprawienia przez papieża Jana Pawła II 16 czerwca 1999 mszy świętej, związanej z kanonizacją świętej Kingi:




wtorek, 28 marca 2023

65 wizyta w Polsce /1/: obiad w WonderTree

Znowu lecę do Polski na dwa tygodnie, znowu przez Londyn, ale tym razem przesiadka na lotnisku Gatwick. Znajduje się tam restauracja WonderTree, w której zjadłem skromny obiad ;-)

Poniżej - instalacja nawiązująca do nazwy restauracji i moja sałatka:


poniedziałek, 27 marca 2023

Laneway Gallery w Cork

W listopadzie ub.r. roku powstała nowa galeria sztuki w Cork: "Laneway Gallery" przy Shandon Street. 

Jak przeczytałem w broszurce tej galerii: "The Laneway to niezależna galeria sztuki prowadzona przez artystów, której celem jest prezentacja współczesnej sztuki tworzonej w Cork i innych częściach Irlandii. Galeria znajduje się na szczycie Shandon Street, w historycznej dzielnicy Shandon w północnej części miasta. Shandon jest pełne charakteru i jest domem dla kultowej Shandon Tower, Firken Crane i Butter Market. Co roku pod koniec października odbywa się tam popularna parada uliczna Dragon of Shandon z okazji Samhain, celtyckiego festiwalu oznaczającego początek zimy. Jej stare wąskie uliczki są warte odwiedzenia. W XIX wieku obecny budynek składał się z trzech małych domków, znanych jako Twomey's Cottages, które znajdowały się na jednej z wielu miejskich uliczek przy głównej arterii, prowadzącej do mostu zwodzonego North Gate, starego miasta (na końcu North Main Street). Przez wiele lat mieścił się tutaj sklep z używanymi meblami, dobrze znany w okolicy."

Sama galeria to dostępne dla publiczności dwa niewielkie pomieszczenia, z czego jeden to wręcz przedsionek. Trzecim pomieszczeniem jest studio, przeznaczone dla artystów. Pomieszczenia galerii można wynająć np. na własną wystawę, ale na ich stronie internetowej widnieje informacja że rezerwacje sięgają już do marca przyszłego roku. Jak widać, jest tu wielu artystów którzy, pisząc w ich żargonie, nie mają się gdzie "powiesić".

W galerii obecnie ma miejsce wystawa "Head Up Down Town", na której swoje prace prezentuje troje artystów z Cork.

Poniżej - wejście do galerii i fragment aktualnej wystawy: