niedziela, 31 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /28/: Podróże kształcą, czyli między Irlandią a Polską

Kolejny rok już prawie za nami. Nie wiem, czy zgodzą się ze mną fizycy ze swoim twierdzeniem o dylatacji czasu, ale wedle moich obserwacji, im człowiek jest starszy, tym ten czas szybciej mu upływa. Ważne, żeby go należycie spożytkować i niczego nie żałować, kiedy przyjdzie po nas Zegarmistrz Światła Purpurowy.

Dla mnie ten rok, jak i zresztą ubiegły, upłynął w mgnieniu oka, najczęściej na podróżach pomiędzy Irlandią a Polską. Sprawy osobisto-urzędowe, o których nie czas i miejsce wspominać, ale które spowodowały, że były miesiące, gdy latałem do Polski co tydzień, zdarzało się - nawet na jeden dzień. Na lotnisku w londyńskim Stansted, gdzie z reguły robiłem sobie przesiadkę, obsługę restauracji z moim ulubionym wegańskim sushi, traktowałem niemal jak dobrych znajomych. Bywało i tak, że miałem takie momenty swoistego "zawieszenia", że budząc się rano nie wiedziałem gdzie jestem, w Cork czy w Krakowie? Oczywiście, przy takim trybie życie moje finanse są w opłakanym stanie, ale są w życiu rzeczy ważniejsze od pieniędzy, a nawet od akcji, obligacji czy kamieni szlachetnych.

Przy okazji tych przesiadek w Wielkiej Brytanii, która opuściła Unię Europejską, mogłem sobie porównać ceny unijne - i nieunijne. Z reguły w Londynie czy innym Manchesterze, było dwa razy taniej niż w Dublinie czy w Cork. I tutaj po raz kolejny objawia się ta słynna "prawda czasu i prawda ekranu", ukazana w "Misiu" Stanisława Barei: co innego widzę w tv a co innego za oknem. Wg medialnych doniesień, Wielka Brytania po wyjściu z UE to obraz nędzy i rozpaczy, a Brytyjczycy sobie w brodę plują, że w referendum zagłosowali tak, jak zagłosowali. Tymczasem na ogół wszystko jest tam tańsze a pracy jest sporo. Również mieszkania, bo chociaż też są problemy, to jednak zdecydowanie mniejsze, niż na naszej wiecznie Zielonej Wyspie. Niższe ceny widziałem na własne oczy, o braku problemów z pracą donoszą, chociażby mieszkający tam nasi Rodacy, na własnych kanałach youtubowych. Czasy mamy teraz takie, że każdy może robić własną telewizję i jedyny słuszny prounijny przekaz nie ma racji bytu.

Podróże jak wiadomo kształcą, nawet takie krótkie jak pomiędzy Polską a Irlandią. Co prawda z reguły starałem się je w jak największej części przesypiać, ale zdarzało się, że współpasażerowie mieli inne plany, co skutecznie uniemożliwiało mi samolotowe drzemki. Głównie oczywiście chodzi o alkohol i głośne rozmowy. Przy czym picie na umór dotyczyło z reguły Anglików, lecących do lub wracających z Krakowa, chociaż raz trafił się i Irlandczyk, pijany tak, że ze schodów dostawianych do samolotu zjechał na własnych czterech literach. Anglicy z kolei zawsze podróżują w grupkach, zazwyczaj grzeczni i stateczni, ale w takim Krakowie potrafili do odprawy paszportowej iść z otwartym piwem w garści, czego nigdy nie zrobiliby u siebie. Do tego wzajemne oblewanie się wspomnianym trunkiem już podczas lotu, dopełnia obrazu nędzy i rozpaczy. Nie jest tajemnicą, że taki Kraków jest traktowany jako tania imprezownia, ale to też efekt wieloletnich zaniedbań władz miasta, pozwalających traktować gród Kraka bardziej jako spelunę niż miasto historii i kultury. Gdyby jeszcze kasa się zgadzała, można by na przymknąć oko, ale miasto jest zadłużone po uszy, pomimo że odwiedza je tabuny turystów, zostawiających w nim swoje ciężko zarobione euro lub hrywny.

Po mieście, jak i po naszym ukochanym kRAJu przemieszczamy się z reguły autem, co z kolei pozwala wyciągnąć wnioski na temat kultury naszych kierowców. Więc od razu wyjaśnię: nie ma żadnej. Łamanie przepisów jest nadal absolutnie nagminne, a za niektóre powszechne zachowania, powinno się natychmiastowo i dożywotnio odbierać prawko. Naszym Rodakom wydaje się, że potrafią dobrze jeździć, tak jak i to, że świetnie gramy w piłkę nożną, dlatego z tej dyscypliny, ku pośmiewisku całego świata, uczyniliśmy swój sport narodowy. Jak jest naprawdę, dobrze wiemy, Polska jest mistrzem Polski, i wystarczy. Oczywiście, są w Europie kierowcy gorsi od nas, jak np. Włosi, ale oni przynajmniej lepiej "haratają w gałę".

Takie życie jednocześnie na dwa kraje, dało mi też możliwość porównania, jak szybko rozwija się Polska i jaka stagnacja dosięgnęła Irlandię. Aż żal patrzeć, co z dawnym celtyckim tygrysem uczynili socjaliści z Irlandii i biurokraci z Brukseli. Mieszkam tutaj już prawie 20 lat, więc miałem wystarczająco dużo czasu, by obserwować jak rok za rokiem robi się gorzej, niż było. Ogromny kryzys mieszkaniowy, płace od lat na tym samym poziomie, przy 2-3 krotnym wzroście cen. Tutaj ciągle zarabia się więcej niż w Polsce, ale przy jednocześnie znacznie większych kosztach życia, emigracja ekonomiczna przestaje mieć uzasadnienie. Oczywiście Irlandia ma też inne walory, jak przesympatycznych autochtonów /chociaż mam wrażenie, że mniej sympatycznych niż te dwie dekady temu/, oszałamiające widoki na Wild Atlantic Way, a nawet, co może zdziwi niektórych Czytelników, pogodę. Tak, taka jednostajna pogoda, z małą amplitudą temperatur i licznymi opadami, dla wielu osób jest błogosławieństwem. Sam znam kilku alergików, którzy bez leków nie mogli funkcjonować w Polsce, a tutaj je odstawili i czują się znakomicie. Tak wiem, brak słońca wpędza niektórych w depresję, ale mnie z kolei w depresję wpędza jego nadmiar, od którego dostaję wręcz zapalenia spojówek. Uwierzcie mi Państwo, są na świecie rzeczy o których, jak to mawiał Ferdynand Kiepski, "się fizjologom nie śniło" i są tutaj ludzie, dla których irlandzka pogoda jest idealna.

Co w Polsce jest lepsze? Z pewnością standard mieszkań, procedury związane z ich zakupem, które w Irlandii są drogą przez mękę, większa liczba placów zabaw dla dzieci, chociaż z kolei zabawki są ciągle tańsze na Zielonej Wyspie. Osobiście podoba mi się też postępująca cyfryzacja, chociaż i w Irlandii wcale nie jest źle pod tym kątem. No dobrze, trochę się rozpędziłem: z tą cyfryzacją w Polsce to tak na razie bardziej w formie ciekawostki, bo chcąc załatwić cokolwiek poważniejszego, ciągle trzeba stawiać się przed obliczem Urzędnika przez wielkie "u", gdy w Irlandii faktycznie sporo ważnych rzeczy można załatwić online. No ale - nie tracę nadziei. Niemniej przynajmniej na polu realizacji recept lekarskich, w Polsce jest zdaje się zdecydowanie łatwiej. No i rzecz podstawowa: polska kuchnia, która jest absolutnie najlepsza na świecie. Francuzi, Hiszpanie czy wspomniani Włosi też potrafią nieźle zjeść, ale gdzie tam ich najbardziej wykwintnym potrawom choćby do naszych placków ziemniaczanych, pierogów z grzybami czy naleśników z serem. Ba, samych podstawowych zup mamy ponad dwadzieścia, chociaż niektórzy doliczyli się ich w polskiej kuchni aż... czterystu. Tutaj Irlandczycy mogą jedynie usiąść nad rzeką Liffey - i zapłakać. Tyle że nie samym chlebem i zupą człowiek żyje, a mnogość restauracji z kuchnią całego świata, z pewnością pomoże im zrekompensować ewentualne poczucie niedosytu.

Tak swoją drogą jak to jest, że mając najlepszą kuchnię na świecie, nie potrafimy jej należycie wypromować? Ile mamy w Irlandii prawdziwie polskich restauracji, i to w sytuacji, gdy jesteśmy tutaj jedną z największych mniejszości narodowych? Problem jest głębszy, bo mając piękny kRAJ, z morzem i górami, z absolutnie fantastyczną i dumną historią, ze świetnymi zabytkami i cudami natury - również nie potrafimy tego zrobić. Doszło do tego, że to inni muszą nas chwalić i zachęcać do odwiedzin u nas, bo nasi rodzimi decydenci ciągle są opanowani jakąś niemocą i pochodną pedagogiki wstydu. Zamiast głośno nawoływać: odwiedzajcie Polskę, kraj bezpieczny, tolerancyjny /naprawdę, czasami mam wrażenie, że aż za bardzo tolerancyjny.../, o tysiącletniej wspaniałej historii, to ci jakoś tak opuszczają wzrok i mam wrażenie że mamroczą pod nosem coś w stylu, że "niedobrze jest mówić o tem" i po co zwiedzać Polskę, gdy można zwiedzać Niemcy. Przy czym nie wiem, czy nie mieli na myśli jedynie niemieckich pól szparagów. Ewentualnie, zareklamować Kraków, królewskie miasto, jako tanią imprezownię. Ta skala upadku i zwykłego skundlenia naszych "elit", jest wprost przerażająca. Popatrzmy na dumnych Irlandczyków: nie wstydzą się nawet bratobójczych walk, a z trzech starych kamieni potrafią zrobić sławną na cały świat atrakcję turystyczną. To są prawdziwi mistrzowie marketingu, i w tym przypadku powinniśmy brać z nich przykład.

Samych udanych odwiedzin w Polsce Państwu życzę.

sobota, 30 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /27/: Warszawa da się lubić

Razem z Iwą i Krzysztofem, u których właśnie gościmy, wybraliśmy się na jeden dzień do Warszawy. Nasi gospodarze mieszkają w pięknym dużym domu pod Warszawą, ale jednocześnie mają bardzo dobre połączenie kolejowe do stolicy - to raptem kilka stacji. Można więc łączyć pracę w dużym mieście z urokami mieszkania na wsi ;-)

Kiedy już dojechaliśmy do stolicy, zaczęło padać, więc zwiedzanie rozpoczęliśmy od przystanku w kultowym Barze Kawowym. Wystrój - typowy PRL, o dziwo, ceny również. Kawałek sernika to ratpem 5 zł, obowiązkowa wz-tka to tylko złotych 7. Tak niskich cen nie widziałem od dawna. Generalnie, mam wrażenie, że wszystko w stolicy było tańsze niż w takim Krakowie. Tak, wiem, ceny mieszkań są zdecydowanie wyższe, niemniej nawet obiad w barze mlecznym nieopodal Pałacu Kultury i Nauki /dawniej: im. Józefa Stalina/, kosztował raptem kilka złotych. Warszawa naprawdę da się lubić ;-) Bardzo dużo obcokrajowców, w centrum praktycznie dominuje angielski. Również większosć obcokrajowców stanowiło klientelę wspomnianych barów, kawowego i mlecznego.

Odwiedziliśmy Kapucyńską Ruchomą Szopkę i Pomnik Powstania Warszawskiego. Na starówce spotkaliśmy kataryniarza Jana, który ma swój kanał na tiktoku, i który to kanał od dawna subskrybuję. Pospacerowaliśmy po mieście i swoją eskapadę zakończyliśmy pod wspomnianym wcześniej pałacem. Świetny dzień w doborowym towarzystwie. Poprzednio byliśmy w Warszawie w 2015 roku, kiedy przyjechaliśmy tutaj na Marsz Niepodległości.

Poniżej - kilka zdjęć:





piątek, 29 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /26/: odwiedziny u Iwy i Krzysztofa Wiśniewskich

Wybraliśmy się na weekend do Iwy i Krzysztofa Wiśniewskich. Znamy się od dawna, jeszcze z Irlandii. W 2019 roku, po 13 latach pobytu na Zielonej Wyspie, wrócili do Polski. W Irlandii mieszkali w Waterford, gdzie bardzo aktywnie uczestniczyli w życiu tamtejszej Polonii, m.in. byli twórcami Polskiej Wioski Bożonarodzeniowej, prowadzili WaterPOL - lokalny portal internetowy, organizowali parady w Dniu św. Patryka, itd. Obecnie mieszkają w pięknym, dużym domu pod Warszawą, z dumnie powiewającą nad nim polską flagą, i również pozostają bardzo aktywni w działaniach na rzecz lokalnej społeczności. Prowadzą bloga: futraki.blogspot.com.

/Poniżej: wspólna kolacja/

wtorek, 26 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /25/: jasełka i żywa szopka w Krakowie

Wybraliśmy się na słynną ulicę Franciszkańską, gdzie stanęła żywa szopka bożonarodzeniowa, przygotowana przez franciszkanów. Było też wspólne kolędowanie, jasełka i koncerty. Żywa szopka jest organizowana w Krakowie po raz 31, do tego w tym roku wypada 800 rocznica szopki urządzonej w Greccio, przez świętego Franciszka z Asyżu, od której rozpoczął się ten zwyczaj. 

Poniżej - jasełka i żywa szopka:


poniedziałek, 25 grudnia 2023

niedziela, 24 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /23/: Boże Narodzenie 2023

Pierwszy raz od 20 lat, czyli od naszego wyjazdu do Irlandii, spędziliśmy Boże Narodzenie w Polsce. Do tej pory albo rodzina odwiedzała nas w Cork, albo wyjeżdzaliśmy na swięta do Dublina. Tym razem - jesteśmy w kRAJu :-)

/Powyżej: rodzinna wigilia/

sobota, 23 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /22/: Betlejem /k. Jarosławia/

Wracając z Tomaszowa Lubelskiego do Krakowa, postanowiliśmy nieco odbić z trasy żeby odwiedzić Betlejem. Oczywiście te k. Jarosławia ;-)

Legend na temat powstania nazwy miejscowości jest co najmniej kilka. Tuż za znakiem z nazwą wioski, znajduje się betlejemska stajenka. Kiedy zatrzymaliśmy się tam na chwilę, z pobliskiego domu wyszedł pan, który otworzył ogrodzenie tej bożonarodzeniowej szopki i zachęcił do zrobienia zdjęć w środku. Ogrodzenie, jak wyjaśnił, zabezpiecza szopkę przed psami, które biegają po wiosce. Cała miejscowość to raptem sześć domów, "a siódmy się buduje", jak powiedział nam wspomniany pan.

Poniżej - zdjęcia z Betelejem:


czwartek, 21 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /21/: kilka dni w Tomaszowie Lubelskim

Na kilka dni pojechaliśmy do Tomaszowa Lubelskiego, do mojego Taty, spotkać się również z moimi Siostrzeńcami, oraz zapalić znicze mojej Mamie, Siostrze i Dziadkom. Miło spędzony czas, w trakcie którego bezkarnie objadaliśmy się pirogiem biłgorajskim, cebularzami i bułeczkami z kaszą ;-)

/Powyżej: Agnieszka z Patryczkiem na tomaszowskim rynku/

niedziela, 17 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /20/: Jarmark Świąteczny w Niepołomicach

Wybraliśmy się na Jarmark Świąteczny w Niepołomicach. Podobie jak przy jarmarku w Wieliczce, swoje książki sprzedawała tam Izabella Agaczewska, która podzieliła się stoiskiem z Agnieszką, która z kolei miała miody, świeczki z wosku pszczelego, karteczki, stroiki, itp. Tym razem jarmark był pod gołym niebem, ale pogoda dopisywała. Wszyscy chętni mogli wziąć udział w śpiewaniu kolęd.

Poniżej - jarmark w Niepołomicach, śpiewanie kolęd i stoisko dziewczyn: 



piątek, 15 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /19/: Patryczek - fotograf

Dzisiaj Patryczek zrobił swoją pierwszą fotografię. A właściwie - nawet dwie. W dodatku - analogowe ;-)

Poniżej - Patryczek z aparatem i jego pierwsze zdjęcia:


wtorek, 12 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /18/: mieszkanie do góry nogami

Pisałem już o muzeum motyli i labiryncie luster. Ta sama firma /bo można kupić bilet łączony na wszystkie atrakcje, co zrobiliśmy/, oferuje również: kino 7D, labirynt laserowy i z taśm, wirtualną rzeczywistość i pokój do góry nogami. Wybraliśmy się na pozostałe atrakcje, tym bardziej że były zlokalizowane w jednym miejscu. Patryczkowi, chyba jednak z racji wieku, najbardziej przypadł do gustu wspomniany pokój, czy raczej mieszkanie, do góry nogami ;-)

Poniżej - zdjęcia:


niedziela, 10 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /17/: Jarmark Świąteczny w Wieliczce

Wybraliśmy się do Wieliczki na Jarmark Świąteczny, który miał miejsce w Centrum Edukacyjno - Rekreacyjnym "Solne Miasto". Swoje książki sprzedawała tam Izabella Agaczewska, która podzieliła się stoiskiem z Agnieszką, która z kolei miała miody, świeczki z wosku pszczelego, karteczki, stroiki, itp. 

Dobre miejsce i przemyślana impreza, bo oprócz możliwości zakupu przeróżnych rękodzielniczych wyrobów i skosztowania świetnych wyrobów kulinarnych, można też było obejrzeć szereg występów, od tria fletowego, przez występy przedszkolaków po pokazy ze szkoły tańca.

Poniżej- kilka zdjęć:




sobota, 9 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /16/: szóste spotkanie ze Świętym Mikołajem

Kolejne, już szóste spotkanie Patryczka ze Świętym Mikołajem. Tym razem w rodzinnym gronie. Gościliśmy u Angeliki i Łukasza, który zresztą wcielił się w rolę świętego. I to na tyle dobrze, że nie poznała go własna córeczka. Patryczek go rozpoznał, ale do końca czuł respekt ;-) Patryczek i Agnieszka wcielili się w pomocników Świętego, gdzie Agnieszka była aniołkiem a Patryczek - diabełkiem /chociaż nie wiem, czy to nie powinno być odwrotnie ;-)/.

/Powyżej: Łukasz jako Święty Mikołaj, Angeliką, Oliwka, Agnieszka i Patryczek/

piątek, 8 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /15/: Świąteczne Miasteczko Homla

Wybraliśmy się na Rynek, gdzie w jednej z kamieniczek swoje Świąteczne Miasteczko urządziła Homla - sieć sklepów z wyposażeniem wnętrz. Dzieci mogly wziąć udział w szeregu różnych zabaw i warsztatów, wspólnie ubrać choinkę, skosztować wyrabianych na miejscu lizaków a dorośli - napić się "zimowej herbaty" /bez alkoholu, gdyby ktoś się pytał;-)/. Sympatyczny krasnolud, podszywający się pod Świętego Mikołaja, rozdawał dzieciom prezenty.

Taka ciekawostka, trochę śmieszna, trochę żałosna: w pewnym momencie zrobiło się tłoczno. Tuż obok mnie przechodziły dwie dziewczyny, być może para. Pierwsza z nich wycedziła: "tutaj nie powinno się wpuszczać dzieci!", na co druga odparła: "ale ta impreza jest właśnie dla dzieci...". Tak, że tak...

Chociaż, jak napisałem, za Świętego Mikołaja znowu robił krasnolud, niemniej dla mojej prywatnej rachuby uznaję, że było to 5 spotkanie Patryczka z Mikołajem - w tym roku ;-)

Poniżej - zdjęcia:


czwartek, 7 grudnia 2023

środa, 6 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /13/: drugie i trzecie spotkanie ze Świętym Mikołajem

Wybraliśmy się do klubu "Zachęta" działającego przy Spółdzielni Mieszkaniowej Nowy Prokocim, na kolejnego, już drugiego Mikołaja. Patryczek spotkał tam się ze swoją kuzynka Oliwią, było przedstawienie dla dzieci, film o świętym Mikołaju i w końcu - rozdanie prezentów /przygotowanych przez rodziców ;-)/. Po powrocie do domu również czekały na nas prezenty, tym razem ukryte pod poduszką, a w rolę Świętego Mikołaja wcieliła się Agnieszka /ale zdjęcia z tego wydarzenia są już raczej do domowego archiwum ;-)/.

Poniżej - św. Mikołaj w klubie Zachęta:


wtorek, 5 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /12/: Henryk Sienkiewicz. Greatest Hits

Dzisiaj wieczorem zawieźliśmy Patryczka do Babci na cały wieczór, a sami, razem z naszą koleżanką Asią, wybraliśmy się do teatru Bagatela, na spektakl "Henryk Sienkiewicz. Greatest Hits". 

Niestety, otrzymaliśmy towar niezgodny z zamówieniem, bo opis sztuki na stronie teatru nijak się miał do tego otrzymaliśmy. Głównie  - przez nachalne polityczne anty-pisowskie wstawki, kompletnie od czapki i nie pasujące do tematu, przy jednoczesnym oddaniu hołdu nowej władzy. Bardzo to obniżyło poziom całej sztuki. Szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej, wybralibyśmy się gdzie indziej, na coś innego.

Swoją drogą, teatr Bagatela /jak i wiele innych/ otrzymuje potężne wsparcie finansowe od "rządu PiS", a jednocześnie nawet do dawno napisanych sztuk, dokłada antypisowską gębę. Świadczy to tylko o tym, że wolność twórcza jest w Polsce absolutnie nieskrępowana. 

Sami aktorzy byli bardzo dobrzy, najsłabszym ogniwem /chociaż jednocześnie najbardziej znanym i utytułowanym/ był Krzysztof Materna, który był reżyserem tej sztuki jak i zagrał postać, a jakże, Henryka Sienkiewicza.

/Powyżej: przed spektaklem/

poniedziałek, 4 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /11/: przyrząd do śnieżek

Agnieszka kupiła Patryczkowi nietypową zabawkę: przyrząd do robienie śnieżek. Ma formę sporych plastikowych "nożyc", gdzie zamiast ostrza jest podwójna forma do wyrabiania tych śnieżnych kulek. Śnieżki co prawda wychodzą idealnie, ale - trochę traci to swój urok. No nic, ważne że Patryczkowi się posoba ;-)

/Powyżej: Patryczek, Agnieszka i przyrząd do śnieżek/

sobota, 2 grudnia 2023

72 wizyta w Polsce /10/: pierwsze spotkanie ze św. Mikołajem

Zbliża się okres świąteczny, więc podobnie jak w poprzednim roku, Patryczek przynajmniej kilka razy spotka się ze św. Mikołajem. Pierwsze spotkanie - miało miejsce dzisiaj ;-)

Poniżej - zdjęcia:


piątek, 1 grudnia 2023

środa, 29 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /8/: vege śniadanie ;-)

Byliśmy woczoraj na zakupach i ich rezutatem jest moje dzisiejsze śniadanie: roślinny wędzony łosoś, vege-salami i vege-krakowska. Może to niezbyt zdrowe, ale za to smaczne ;-)

/Powyżej: moje śniadanie/

poniedziałek, 27 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /7/: pasowanie na przedszkolaka

Jak już pisałem, Patryczek od września b.r. chodzi do przedszkola. Dzisiaj jego grupa miała uroczyste pasowanie na przedszkolaka. Oczywiście byliśmy z Agnieszką i dołączyła do nas babcia Patryczka. Dzieci wspólnie zaśpiewały piosenkę, powiedziały wierszyk, pokonały tor przeszkód by na koniec zostać oficjalnie przyjętym w grono przedszkolaków, i otrzymać pamiatkowy medal i dyplom ;-)

Poniżej - zdjęcia z pasowania:


niedziela, 26 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /6/: Fabryka Pizzy w Krakowie

Na niedzielny obiad wybraliśmy się do Fabryki Pizzy w Krakowie. Mają tam spory pokój zabaw dla dzieci /co teraz jest dla nas decydującym kryterium przy wyborze lokalu/, jak również dzisiaj animatorzy prowadzili tam zabawy andrzejkowe. Na przystawkę zamówiliśmy karmelizowaną gruszkę w sosie winnym na bagietce z kozim serem i kasztanami, na danie główne - oczywiście pizzę, połowę serową a drugą połowę wegetariańską, do tego kawa dla Agnieszki i grzane białe wino dla mnie. Pycha ;-) My mogliśmy spokojnie zjeść a Patryczek wybawił z dziećmi.

Poniżej - kilka zdjęć:



sobota, 25 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /5/: labirynt luster w Krakowie

Pisałem już o muzeum motyli, teraz czas na kolejną atrakcję z tej serii: labirynt luster, oczywiście również przy Rynku Głównym w Krakowie. Podobna sytuacja, czyli zaadoptowane mieszkanie w kamienicy. Labirynt niewielki, ale robi wrażenie i można dostać zawrotu głowy. Tracimy orientację, gdzie jesteśmy. Przy wejściu dostajemy po parze foliowych rękawiczek żeby nie ubrudzić luster, w które "wejdziemy" co najmniej kilka razy. Ciekawe doświadczenie.

Poniżej - w labiryncie luster:


piątek, 24 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /4/: muzeum motyli w Krakowie

W okolicach Rynku Głównego w Krakowie, znajduje się szereg mniej lub bardziej oczywistych atrakcji turystycznych, jak muzeum motyli czy labirynt luster. Prawdopodobnie należą one do jednej osoby/firmy, gdyż można kupic bilet łączony na te atrakcje, co zresztą uczyniliśmy. Najpierw poszliśmy do Muzeum Motyli. Szumna nazwa, w rzeczywistości to zaadoptowane mieszkanie na piętrze w dawnej kamienicy, ale ciekawie urządzone i faktycznie interesujące dla dzieci. Oprócz swobodnie latających motyli, które można też dostać na rękę, były ptaszki, króliczki i ślimaki.

Poniżej - kilka zdjęć: