sobota, 30 sierpnia 2008

IV Rozmowy (nie)Kontrolowane

W sobotę, 30 sierpnia, tradycyjnie w pubie Franciscan Well Brewery przy North Mall w Cork miały miejsce kolejne, już IV Rozmowy (nie)Kontrolowane. Tym razem moimi Gośćmi byli: Justyna Józefowicz, Krystian Tyczkowski, Ariel Piekarski, Rafał Jaros, oraz Barbara Cieślik - Wodzińska i Dariusz Cząstka.

/Na zdjęciu: część uczestników IV Rozmów (nie)Kontrolowanych/

Justyna Józefowicz jest inicjatorką i dyrektorką Kampanii "MAMA, TATA... & MYSELF?", która ma na celu promocję czytelnictwa polskiej książki dla dzieci i młodzieży, wśród polskiej emigracji w Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Ariel Piekarski (RabbiT) i Krystian Tyczkowski (Mattix) są założycielami i właścicielami pierwszego polskiego internetowego radia w Cork Radio CorkFM. Chyba wszyscy uczestnicy "Rozmów..." byli pod wrażeniem profesjonalizmu tych dwóch młodych ludzi. Ariel i Krystian mają dalekosiężne plany: docelowo chcieliby uruchomić własne radio w eterze, co - miejmy nadzieję - wkrótce im się uda.

Rafał Jaros, który na nasze "Rozmowy..." przyjechał z Dublina, jest politologiem, specjalistą od PR, założycielem polskiego klubu Toastmasters oraz Szkoły Liderów w Dublinie (szkoła oficjalnie zostanie otwarta 13 września b.r.), a ponadto - aktywnym uczestnikiem Forum Polonia.

Barbara Cieślik - Wodzińska i Dariusz Cząstka, są założycielami popularnego w Cork "BaDaCz"-a, czyli pierwszego polskiego saloniku prasowego w Irlandii. Dzięki ich obecności, wszyscy uczestnicy "Rozmów..." mieli wyjątkową okazję aby posłuchać o praktycznych aspektach prowadzenia własnej firmy w Irlandii.

Nasze "Rozmowy..." stają się powoli prawdziwą giełdą informacji, często trudno dostępnych nawet dla Polaków mieszkających w Irlandii od kilku lat, oraz możliwością bezpośredniej wymiany kontaktów pomiędzy osobami mającymi podobne zainteresowania ;-) Jest to też wyjątkowa okazja do poznania naprawdę wyjątkowych osób.

piątek, 29 sierpnia 2008

MyCork: spotkanie redakcji portalu

W piątek, 29 sierpnia, miało miejsce spotkanie redakcji portalu MyCork. Stowarzyszenie MyCork, jako jedyne polonijne stowarzyszenie w Irlandii, posiada własny, niezależny zespół dziennikarzy, redagujący witrynę www.MyCork.org
/Na zdjęciu: dziennikarze portalu MyCork podczas dzisiejszego spotkania/
Omówiono bieżące sprawy związane z całkowitą zmianą witryny internetowej MyCork.org, poruszono kwestie techniczne dotyczące publikowania materiałów prasowych, oraz wydano pozostałą cześć legitymacji prasowych tym dziennikarzom - którzy jeszcze nie zdążyli ich odebrać.

Zwrócono również uwagę na nieetyczne działania części mediów, które kopiując materiały własne dziennikarzy MyCork - nie podają źródła pochodzenia tekstu, oraz imienia i nazwiska autora. Media, które w przeszłości dopuszczały się takiego zachowania, będą na bieżąco monitorowane, a w stosunku do tych, które się takich czynności ponownie dopuszczą, będą podejmowane działania mające na celu zmusić je do poszanowania praw autorskich dziennikarzy MyCork.

czwartek, 28 sierpnia 2008

Restauracje i bary w Cork: Nutmeg Organic Restaurant

Amatorzy zdrowej żywności powinni zajrzeć do Nutmeg Organic Restaurant przy French Church Street.

/Na zdjęciu: jestem przed - oraz wewnątrz - "Nutmeg Organic Restaurant"/

Możemy zjeść wewnątrz lokalu lub, jeżeli jest ciepło i nie pada, na zewnątrz. Trafiłem tam akurat tuż po deszczu, więc wybrałem drugą opcję. Zamówiłem pite z falafelem, sałatkę i pieczone ziemniaki. Smakowało ;-)

wtorek, 26 sierpnia 2008

MyCork: legitymacje i dyktafony dla dziennikarzy

Stowarzyszenie MyCork, jako jedyne polonijne stowarzyszenie w Irlandii, posiada własny, niezależny zespół dziennikarzy, redagujący witrynę www.MyCork.org.

Nasi dziennikarze, chociaż są wolontariuszami (tak jak wszyscy członkowie MyCork), to jednak swoją społeczną pracę wykonują w sposób jak najbardziej profesjonalny, w związku z tym przed tygodniem MyCork przekazał swoim dziennikarzom legitymacje prasowe oraz dyktafony.

Gwoli ścisłości: dyktafon zakupiliśmy na razie jeden, a drugi - został podarowany redakcji przez jednego z członków MyCork ;-)

Ja sam, chociaż jestem tylko współpracownikiem portalu, również takową legitymację otrzymałem (na zdjęciu obok :-).

sobota, 23 sierpnia 2008

MyCork: spotkanie przedstawicieli organizacji polonijnych w Cork

W sobotę 23 sierpnia b.r. w Cork miało miejsce spotkanie przedstawicieli organizacji polonijnych działających w Irlandii, dążących do założenia Federacji Organizacji Polonijnych w Irlandii. Spotkanie w Cork było trzecim - po spotkaniu w Athlone (24 maja b.r.) i w Limerick (20 lipca b.r.).

W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele sześciu organizacji polonijnych: Hanna Dowling z Towarzystwa Irlandzko - Polskiego z Dublina, Kazimierz Anhalt i Marek Czenczek z Polskiego Centrum Informacji i Kultury z Dublina, Barbara Leśniak z Irlandzko - Polskiego Stowarzyszenie (GIPA) z Galway, Arkadiusz Gliniecki z Irlandzko - Polskiego Stowarzyszenie Biznesu i Kultury z Limerick, Wojciech Białek i Maciej Piwowarek z Centrum Wsparcia i Integracji "Together" z Cork.

Szczególnie cenne było dla nas przyjęcie zaproszenia przez Panią Hannę Dowling z działającego od 1979 roku Towarzystwa Irlandzko - Polskiego z Dublina, która służyła nam swoim ogromnym doświadczeniem.

Natomiast gospodarzy spotkania, czyli Stowarzyszenie MyCork, reprezentowali: Grzegorz Borys, Monika Borys, Monika Nowakowska, Beata Molendowska, Tomasz Piwoński, Stella Skowrońska, Paweł Stępień, Krzysztof Wolny - i ja.

/Na zdjęciu: uczestnicy spotkania przedstawicieli organizacji polonijnych w Cork/

"Nadreprezentacja" MyCork była celowa: właśnie dlatego zaproponowaliśmy zorganizowanie spotkania w Cork, żeby wszyscy członkowie naszego stowarzyszenia mieli możliwość wziąć w nim udział, poznać przedstawicieli innych organizacji polonijnych działających w Irlandii, a przede wszystkim - żeby mogli mieć informacje z pierwszej ręki, a nie poprzez oficjalne komunikaty prasowe. MyCork jest stowarzyszeniem absolutnie demokratycznym, wszelkie decyzje podejmuje się przez głosowanie, i również przez głosowanie członkowie MyCork za jakiś czas będą decydować, czy chcą żeby MyCork wstąpił do Federacji Organizacji Polskich w Irlandii - czy tez wolą pozostać poza jej strukturami. A świadome decyzje można podejmować tylko wtedy, kiedy ma się jak najwięcej informacji, uzyskanych u źródła, a nie z drugiej ręki...

Spotkanie przygotowaliśmy profesjonalnie: rozesłaliśmy zaproszenia do wszystkich organizacji polonijnych działających w Irlandii, do zaproszenia dołączylismy mapkę dojazdu na miejsce naszego spotkania wraz z wykazem najbliższych parkingów, oraz - co w sumie było najważniejsze - wstępną wersję statutu przyszłej federacji, tak, żeby wszyscy uczestnicy spotkania byli wcześniej zorientowani nad czym będziemy pracować. Ponadto - nasze zaproszenie opublikowaliśmy stronie internetowej www.MyCork.org - które to zaproszenie zostało następnie powielone przez kolejne media.

Chciałbym również zaznaczyć, że w moim przekonaniu MyCork wyznaczył nowe standardy spotkań przedstawicieli organizacji polonijnych w Irlandii dążących do założenia FOP, przynajmniej jeżeli chodzi o kwestie wpółpracy z mediami: o ile na dwa poprzednie spotkania z niezrozumiałych dla mnie powodów unikano zapraszania dziennikarzy, ograniczając się jedynie do wydawania komunikatu prasowego po zakończeniu danego spotkania, o tyle teraz sytuacja była diametralnie inna: w spotkaniu wzięli udział zaproszeni przez MyCork dziennikarze polonijnej prasy (korespondenci wszystkich tygodników ukazujących się w Irlandii), oraz dziennikarze portalu MyCork - bowiem nasze stowarzyszenie, jako jedyne z polonijnych stowarzyszeń w Irlandii, posiada własny, chociaż niewielki, zespół redakcyjny.

Spotkanie rozpoczęło się z 45 minutowym poślizgiem, spowodowanym spóźnieniem przedstawicieli z Polskiego Centrum Informacji i Kultury z Dublina.

Na wstępie każdy z delegatów krótko przedstawił reprezentowaną przez siebie organizację polonijną.

W początkowej części spotkania przedstawiciele PCIiK poinformowali zebranych, że wysłali do Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych zgłoszenie swojej organizacji, jednocześnie deklarując, że są gotowi "oddać" to miejsce (jeżeli je w ogóle otrzymają) przyszłej Federacji Organizacji Polskich w Irlandii. W sumie nie wiem czemu miało służyć to oświadczenie, bowiem przyszła FOP może sama takie zgłoszenie wysłać, a PCIiK - nadal w moim przekonaniu - nie spełnia wymogów statutowych EUWP żeby zostać jej członkiem (w przeciwieństwie do np. Towarzystwa Irlandzko - Polskiego, które członkiem EUWP już jest).

Następnie, ponownie przedstawiciele dublińskiego PCIiK, zaapelowali o przyśpieszenie prac nad statutem przyszłej FOP, z uwagi na - jak to się wyrazili - wizytę w Irlandii w połowie września b.r. przedstawiciela polskiego senatu, któremu "chcieliby przekazać gotowy statut". Tutaj sam stanowczo zaprotestowałem, bo niezwykle niepokojąca jest dla mnie próba wywierania presji czasowej na przedstawicielach niezależnych organizacji polonijnych z powodu wizyty tego czy innego polskiego posła, senatora, czy nawet samego prezydenta. W moim przekonaniu, które już wyrażałem na tym blogu, to polscy politycy powinni być zainteresowani sprawami Polonii i przyjeżdżać tutaj wtedy, kiedy są ewentualnie potrzebni (jeżeli oczywiście w ogóle są...) - a nie odwrotnie. Wywiązała się krótka aczkolwiek dość ostra wymiana zdań, w której przedstawiciel PCIiK określił moją niechęć do polityków mianem "fobi", w czym zresztą skwapliwie przyznałem mu rację, zaznaczając jednak, że jest to moja prywatna fobia, a jako prezes MyCork w swoich działaniach na pierwszym miejscu zawsze stawiam dobro reprezentowanego przez siebie stowarzyszenia.

W dalszej części spotkania każda z organizacji miała możliwość wyrażenia swojej opinii, co do wizji ewentualnej przyszłej federacji. Jak się okazało - tylko MyCork chciał zabrać głos w tej sprawie. W imieniu naszego stowarzyszenia stwierdziłem, że naszym zdaniem przyszła Federacja Organizacji Polskich - jeżeli zostanie powołana - musi być tworem absolutnie apolitycznym i nie dopuszczamy możliwości, aby stała się ona dla kogokolwiek platformą do robienia kariery politycznej. Jednocześnie - stoimy też na stanowisku, że przyszła FOP nie powinna zajmować się pozyskiwaniem i dystrybucją jakichkolwiek funduszy. Polityka i publiczne pieniądze to są, jak wiadomo, śliskie sprawy, i od tych rzeczy MyCork chce się trzymać z daleka.

Konkretnie: MyCork zaproponował, żeby członkami Rady Federacji Organizacji Polonijnych nie mogli być członkowie jakichkolwiek partii politycznych, oraz żeby przyszła FOP nie mogła występować o jakiekolwiek dotacje "w imieniu" członkowskich organizacji, a następnie zajmować się dystrybucją uzyskanych środków.

Nasze propozycje spotkały się ze sprzeciwem, motywowanym bardziej lub mniej logicznie, niemniej, dzięki naszemu twardemu stanowisku uzyskaliśmy tyle, że w statucie ma znaleźć się zapis mówiący, że członek Rady FOP, jeżeli jednocześnie jest członkiem partii, na czas pełnienia funkcji musi zawiesić swoje członkostwo w tej partii, oraz nie może prowadzić aktywnej działalności politycznej.

Odnośnie pozyskiwania i dystrybucji środków finansowych również udało nam się niejako "przeforsować" nasze stanowisko, żeby FOP nie mogła występować o dotacje w imieniu poszczególnych członków - którymi są organizacje polonijne, co najwyżej FOP może wystawić list, w którym poprze działania tej czy innej organizacji występującej o przyznanie środków finansowych na realizację danego projektu, jeżeli dany projekt zyska akceptację pozostałych członków Rady FOP, którymi to członkami są z kolei przedstawiciele poszczególnych organizacji polonijnych.

Po krótkiej przerwie przystąpiliśmy do prac nad statutem federacji. W trakcie tychże prac poruszono ważną kwestię dotyczącą np. przynależności organizacji polonijnej z Belfastu, która - jak nas poinformowano, chce wstąpić do Federacji Organizacji Polskich w Irlandii, ale ambasador RP obecny na pierwszym spotkaniu w Athlone (24 maja b.r.) odradził taki krok, wskazując na trudną sytuację administracyjno - polityczną: Belfast jest stolicą Irlandii Północnej, która wchodzi w skład Wielkiej Brytanii. Pojawiły się głosy, żeby nie kierować się sugestiami ambasadora, jednak na razie uznaliśmy całą rzecz za będącą na zbyt wczesnym etapie. Być może przedstawiciele organizacji polonijnych powrócą do tej kwestii na kolejnym spotkaniu.

Dyskutowaliśmy również o formie prawnej FOP, jaką trzeba wybrać przy rejestracji. Tutaj MyCork zaproponował zwrócenie się o pomoc w kwestiach prawnych do polskiej ambasady w Dublinie, ale projekt ten został odrzucony, z powodu, jak to określiło paru innych przedstawicieli niektórych pozostałych organizacji: "braku wiedzy prawniczej w tym temacie przez pracowników ambasady". Jak nas poinformowano: "oni sami często dzwonią do nas i pytają, jak ma formalnie wyglądać to czy tamto". W związku z tym postanowiono zwrócić się o poradę do niezależnych ekspertów.

Co do dalszych prac nad statutem, to w zasadzie, z powodu licznych poprawek i ograniczeń czasowych, na spotkaniu w Cork opracowano dopiero 1/3 statutu, w dość ogólnym i nie budzącym zastrzeżeń brzmieniu, gdzie podkreślono szczytne cele, które ma realizować przyszła FOP. Prace nad statutem będą kontynuowane na kolejnym spotkaniu przedstawicieli organizacji polonijnych, które zaplanowano na 27 września w Galway.

Sam przebieg spotkania, pomimo że momentami dość gorący, był jednak niezwykle spokojny i rzeczowy w porównaniu np. do poprzednich spotkań (co prawda nie brałem osobiście w nich udziału, ale swoje twierdzenie opieram na bezpośredniej relacji osób , które w nich udział brały). Jednak obecność na sali dziennikarzy – czyni cuda :-)

Moje osobiste refleksje? Jak już napisałem przy okazji notki o naszych przygotowaniach do spotkania przedstawicieli organizacji polonijnych w Cork: osobiście jestem zaangażowany w tworzenie Forum Polonia - i to wg mnie jest najbardziej odpowiednia inicjatywa jednocząca aktywnie działających Polaków w Irlandii: skupia ona grupę niezależnych wolontariuszy, z których każdy jest indywidualnością, nie ma tam mowy o jakichkolwiek aspiracjach politycznych czy dążeniu do uzyskania dotacji. Jednak część polonijnych organizacji w Irlandii widzi potrzebę powołania innego ciała. Decyzję o przystąpieniu - lub nie - MyCork do federacji podejmą wszyscy członkowie naszego stowarzyszenia w demokratycznym głosowaniu.

Uważam też, że jeżeli FOP ma być naprawdę federacją, gdzie wszystkie organizacje będą miały "równy start", to wg mnie do Rady federacji nie powinni wejść przedstawiciele dublińskich organizacji polonijnych, którzy i tak są w naturalny sposób "uprzywilejowani" z racji lokalizacji w stolicy. I absolutnie nie mam na myśli tego, że przyszła federacja powinna być kierowana z Cork, ale np. z Galway czy Limerick. Po prostu - niektóre rzeczy czasem lepiej widać z pewnej odległości... Ale to już, jak zaznaczyłem, moje osobiste uwagi.

Na koniec, jak wspomniałem: kolejne spotkanie przedstawicieli organizacji polonijnych zaplanowano na 27 września w Galway. Będzie je organizowało Irlandzko - Polskie Stowarzyszenie (GIPA).

Osobiście zalecam wszystkim organizacjom polonijnym w Irlandii wzięcie udziału w tym spotkaniu: tworzy się pewna nowa jakość, a brak Waszej obecności może spowodować, że pozostaniecie na marginesie wydarzeń, i kto inny będzie decydował o ważnych dla Polaków w Irlandii sprawach.

W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że nieobecni nie mają racji...

--------------------------------
dopisek z 23 września 2009 r.: ponieważ od opisanego spotkania minął już ponad rok, warto dodać, że żadna federacja w Irlandii nie powstała, a jej, hm, "architekci" zajęli się czymś łatwiejszym. Projekt, w którym śmiem twierdzić w jakimś stopniu maczały palce polskie władze, przerwano bez słowa wyjaśnienia dla organizacji które w nim uczestniczyły. Za to Forum Polonia, całkowicie oddolna społeczna inicjatywa, nadal krok po kroku realizuje swoje zadania.

czwartek, 21 sierpnia 2008

MyCork: Festiwal Kultury Polskiej wraz z kampanią "MAMA, TATA... & MYSELF?"

W ramach przygotowań do Festiwalu Kultury Polskiej w Cork, dzisiaj miało miejsce spotkanie m.in. koordynatorki tego projektu ze strony MyCork z inicjatorką kampanii "MAMA, TATA...& MYSELF?", podczas którego obie panie określiły zakres wzajemnej współpracy.

/Na zdjęciu główne uczestniczki dzisiejszego spotkania: od lewej - Justyna Józefowicz i Aneta Szarek/
Justyna Józefowicz jest inicjatorką i dyrektorką kampanii "MAMA, TATA...& MYSELF?", która ma na celu promocję czytelnictwa polskiej książki dla dzieci i młodzieży, wśród polskiej emigracji w Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Natomiast Aneta Szarek jest koordynatorką II Festiwalu Kultury Polskiej w Cork, organizowanego przez Stowarzyszenie MyCork.

MyCork jest pierwszym stowarzyszeniem polonijnym w Irlandii, które włączyło się w akcję promowania celów kampanii "MAMA, TATA... & MYSELF?", a ja sam miałem zaszczyt zamieścić na stronie kampanii www.czytampopolsku.pl m.in. swoją recenzję książki - i filmu, jakie polecałem najmłodszym polskim emigrantom :-)

wtorek, 19 sierpnia 2008

MyCork: przygotowania do spotkania przedstawicieli organizacji polonijnych

Dzisiaj miało miejsce kolejne spotkanie członków Stowarzyszenia MyCork - w którym brałem udział. Omówiliśmy najważniejsze sprawy, jakie chcemy poruszyć w trakcie sobotniego (23.08.b.r.) spotkania w Cork przedstawicieli organizacji polonijnych, które dążą do powołania Federacji Organizacji Polskich.

/Na zdjęciu: część członków MyCork podczas omawiania planu spotkania przedstawicieli organizacji polonijnych/

MyCork będzie gospodarzem spotkania organizacji polonijnych, wiec skupiliśmy się na opracowaniu planu przebiegu tego spotkania oraz określeniu naszego stanowiska.

Obecnie w Irlandii w praktycznie każdym większym mieście działa polonijne stowarzyszenie lub organizacja, które skupiają aktywnie działających Rodaków. Jednakże z racji rozproszenia w rzeczywistości nie ogrywają one żadnej roli w skali ogólnokrajowej, skupiając się wyłącznie na działalności lokalnej. Przedstawiciele irlandzkich władz wielokrotnie wskazywali na potrzebę wyłonienia reprezentacji, która byłaby partnerem do rozmów w celu lepszej wymiany informacji pomiedzy irlandzkimi władzami - a Polakami mieszkającymi w Irlandii.

Wszyscy uczestnicy dzisiejszego spotkania członków MyCork byli zgodni, że przyszła Federacja Organizacji Polskich - jeżeli zostanie powołana - musi być tworem absolutnie apolitycznym i nie dopuszczamy możliwości, aby stała się ona dla kogokolwiek platformą do robienia kariery politycznej. Jednocześnie - stoimy też na stanowisku, że przyszła FOP nie powinna zajmować się pozyskiwaniem i dystrybucją jakichkolwiek funduszy.

Spotkanie w Cork będzie trzecim - po spotkaniu w Athlone (24 maja b.r.) i w Limerick (20 lipca b.r.) spotkaniem roboczym przedstawicieli organizacji polonijnych w Irlandii.

Na marginesie: osobiście jestem zaangażowany w tworzenie Forum Polonia - i to wg mnie jest najbardziej odpowiednia inicjatywa jednocząca aktywnie działających Polaków w Irlandii, jednak część polonijnych organizacji w Irlandii widzi potrzebę powołania innego ciała.

Szczegóły spotkania przedstawicieli organizacji polonijnych w Irlandii zrelacjonuję w sobotę.

sobota, 16 sierpnia 2008

III Rozmowy (nie)Kontrolowane

Tradycyjnie już w sobotę, 16 sierpnia, w pubie Franciscan Well Brewery w Cork miały miejsce organizowane przeze mnie III "Rozmowy (nie) Kontrolowane".

Dzisiejsze, III "Rozmowy (nie)Kontrolowane" były absolutnie wyjątkowe. Oczywiście - dzięki naszym Gościom Specjalnym, którzy byli pasjonującymi rozmówcami dla coraz większej ilości osób przychodzących na nasze spotkania. W III "Rozmowach (nie)Kontrolowanych" udział wzięło aż... czterech wyjątkowych Gości: Renata Mikos - dziennikarka i producentka programów telewizyjnych, dr Mariusz Kamionka - biochemik z University College Cork, Katarzyna Ramsey - która zademonstrowała nam swoje hobby jakim jest filcowanie i wyrób z wełny artystycznie wykonanych tkanin, oraz Ginger - m.in. założycielka Grupy Artystycznej FOKA.

/Powyżej: część uczestników III Rozmów (nie)Kontrolowanych/

Renata Mikos, znana polska dziennikarka i producentka programów telewizyjnych, przyjechała do Cork na urlop, i znalazła czas, aby wziąć krótki udział na samym początku naszych "Rozmów...", w trakcie których opowiedziała nam m.in. o swojej pracy.

Dr Mariusz Kamionka, który jest naukowcem - biochemikiem z University College Cork, przedstawił fascynujący wykład o białkach, o ich zastosowaniu przy produkcji leków nowej generacji, a także - opowiedział o swojej drugiej pasji, jaką jest fotografia. Wykład wzbudził takie zainteresowanie, że nasz Gość długo musiał odpowiadać na pytania zafascynowanych uczestników spotkania.

Katarzyna Ramsey specjalnie przyjeżdża na nasze "Rozmowy..." z Limerick. Dzisiaj była także czynną uczestniczką: zademonstrowała nam swoje hobby jakim jest filcowanie i wyrób z wełny artystycznie wykonanych tkanin. Mogliśmy zobaczyć jakich narzędzi i środków używa się do takiej produkcji i jak wygląda wyrób takiej artystycznie wykonanej tkaniny od surowej wełny - po skończone dzieło.

Ginger, której właściwie przedstawiać chyba nikomu nie trzeba, - przyjechała do nas z Dublina, pomimo wielu przeciwności jakie stanęły na jej drodze, tj. m.in. oberwanie chmury w Dublinie i paraliż połączenia kolejowego Dublin - Cork. Dla tych spośród moich Czytelników którzy nie mieszkają w Irlandii, garść informacji o naszym Gościu: Ginger jest m.in. współautorką kultowego podcastu "Nie Tylko dla Orłów", organizatorką nie mniej kultowych "Obiadów Czwartkowych", a także założycielką Grupy Artystycznej FOKA, która m.in. zamierza wkrótce wystawić sztukę teatralną. Działa również aktywnie na Forum Aktywnych Polaków i udziela się w szeregu innych ważnych projektów. Ginger opowiedziała nam m.in. co słychać w kulturalnym Dublinie, o kulisach powstawania sztuki teatralnej, o prowadzonych przez siebie "Obiadach Czwartkowych", o swoich wrażeniach z amerykańskiego Broadway'u i o wielu innych fascynujących rzeczach.

Napiszę krótko: "Rozmowy...", zaplanowane maksymalnie na 2-3 godziny, trwały ponad 6 ;-)

czwartek, 14 sierpnia 2008

MyCork: przygotowania do wystawy Wild Poland oraz Festiwalu Kultury Polskiej

Dzisiaj odbyło się kolejne spotkanie członków i sympatyków Stowarzyszenia MyCork. Tym razem - rozpoczęliśmy przygotowania do dwóch ważnych wydarzeń w życiu kulturalnym Polonii w Cork: urządzenia wystawy Wild Poland oraz zorganizowania Festiwalu Kultury Polskiej.

/Na zdjęciu: członkowie i sympatycy MyCork na spotkaniu w trakcie którego przygotowano m.in. wstępny zarys projektu tegorocznego Festiwalu Kultury Polskiej w Cork/
Wystawa Wild Poland, dotychczas prezentowana w Dublinie, dzięki współpracy Fundacji Wild Poland oraz Stowarzyszenia MyCork - powinna pojawić się w Cork w lutym następnego roku, natomiast Festiwal Kultury Polskiej, który jest w całości inicjatywą MyCork - zaplanowaliśmy na 7 - 9 listopada b.r.

O bliższych szczegółach tego drugiego projektu napiszę, kiedy tylko dopracujemy wszystkie szczegóły.

wtorek, 12 sierpnia 2008

Harfa - godło Irlandii

Godłem Irlandii jest złota harfa ze srebrnymi strunami umieszczona na ciemnoniebieskim tle.

/Na zdjęciu: stoję przed jednym z pubów w Cork - który przyciąga bywalców m.in. charakterystycznym obrazem kobiety grającej na harfie/

Oficjalnie godło zarejestrowano 9 listopada 1945 r., ale harfa została uznana za symbol Irlandii już w XIII wieku i znajdowała się na monetach bitych przez królów Jana i Edwarda I. Wizerunek harfy widnieje także jako jeden z elementów w herbie Wielkiej Brytanii.

Chyba najsłynniejszą irlandzką harfą jest tzw. Brian Boru Harp - jest to harfa pochodząca z XIV-XV w. którą obecnie możemy zobaczyć w Long Room w Trinity College Library w Dublinie.

Niektóre irlandzkie organizacje lub firmy (jak np. Guinness) również używają stylizowanego wizerunku harfy jako swojego logo.

niedziela, 10 sierpnia 2008

Cork: pomnik żołnierzy I i II wojny światowej

Przy South Mall w Cork, w pobliżu National Monument znajduje się pomnik ku czci Irlandczyków, którzy zginęli na frontach I i II wojny światowej.

/Powyżej: pomnik upamiętniający żołnierzy irlandzkich/

Irlandia, po odzyskaniu niepodległości, zachowywała neutralność wobec konfliktów zbrojnych, ale Irlandczycy wielokrotnie walczyli na różnych frontach, często - po obydwu stronach konfliktu, jak np. w hiszpańskiej wojnie domowej (1936-1939).

Inne pomniki w Cork możecie zobaczyć tutaj: LINK.

sobota, 9 sierpnia 2008

Alimentara - rumuński sklep z polską żywnością

"Alimentara" to kolejny tzw. "polski" sklep w Cork (przynajmniej taką nazwę ma na szyldzie - w prawym górnym rogu).

/Na zdjęciu: "Alimentara" w Cork/

Wymieniam go tutaj jako ciekawostkę, bo sklep jest rumuński, czy też - prowadzony przez obywatela Rumunii. Niemniej, można w nim dostać niektóre z polskich produktów spożywczych.

Sklep "Alimentara" znajduje się na Blackpool w Cork.

piątek, 8 sierpnia 2008

O2 w Irlandii wysyła sms-y. Po polsku.

Angielska sieć komórkowa działająca w Irlandii przysłała mi wczoraj sms-a. Po polsku.

W sms-ie tym poinformowano mnie o bardzo niskich cenach połączeń telefonicznych do Polski, jakie ta sieć oferuje. Ot, zwykły reklamowy spam, jaki czasami (chociaż baaardzo rzadko) ta sieć rozsyła. Tyle że - tym razem po raz pierwszy po polsku, chociaż mam w tej sieci numer ponad 2 lata.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że takiego sms-a dostali tylko ci zarejestrowani użytkownicy, których imiona i nazwiska w jednoznaczny sposób wskazują na pochodzenie z Polski. Boję się tylko, czego będzie dotyczyła kolejna reklama? W końcu olbrzymia rzesza Polaków w Irlandii - to łakomy kąsek także dla tych, z powodu których ci Polacy wyjechali...

Pomijam już fakt, że kiedy rejestrowałem telefon wyraźnie zastrzegłem, że nie życzę sobie otrzymywać żadnych reklam, ups, tj.: informacji, sms-em, tylko, jeżeli już muszą mi coś wysłać, to tradycyjną pocztą (tak, wiem, przez to miliony drzew idą pod topór, ale telefon który co chwilę informowałby mnie o "niewiarygodnych ofertach" - i tak bardzo szybko skończyłby rozgnieciony obcasem gdzieś na trotuarze...).

No, zobaczymy jak to dalej będzie. Jak będzie tego za dużo, to została mi jeszcze jedna sieć komórkowa w Irlandii - poza Wielką Trójką - w której nie miałem telefonu ;-)

Restauracje i bary w Cork: Zanzibaar Bistro

Dla osób, które chcą zjeść posiłek w nieco egzotycznej atmosferze, dobrym miejscem może być Zanzibaar Bistro.

Restauracja mieści się na pierwszym piętrze, wchodząc na nie jesteśmy już wprowadzani w klimat przez afrykańskie maski wiszące na ścianach korytarza. Cała sala jest stylizowana na, hm, afrykańską, w tle pobrzmiewają czarne rytmy, ale potrawy serwowane w menu są - wg mnie - zupełnie europejskie.

/Na zdjęciu: jestem przed - oraz wewnątrz - "Zanzibaar Bistro"/

Jako starter zamówiłem chleb czosnkowy z żółtym serem (bardzo pyszny: serwują 4 kromki z dwóch rodzajów chleba z dwoma rodzajami żółtego sera, udekorowane ogórkiem, pomidorem, i - plastrami pomarańczy), a jako danie główne: wegetariańską lazanię z pieczonymi ziemniaczkami, a do popicia: koktajl mleczno - waniliowy.

Tu mały zgrzyt: zamiast widniejących w karcie pieczonych ziemniaków - dostałem trywialne frytki, ozdobione znowu, tak jak starter, ogórkiem, pomidorem, i - plastrami pomarańczy. Frytki z pomarańczą? No cóż, w sumie - dlaczego nie? ;-)

Restauracja mieści się w Cork przy 34 Patrick Street, ale wejście jest od Cook Street.

środa, 6 sierpnia 2008

Irlandczyk (też) potrafi :-)

Polak potrafi! - takie hasło słyszeliśmy wielokrotnie. Dotyczyło one zazwyczaj rozwiązania w nowatorski sposób, przez któregoś z naszych Rodaków, skomplikowanego problemu - np. technicznego - z którym nie radzili sobie inni, często dysponujący znacznie lepszą technologią i większymi środkami finansowymi. Ale - nie tylko Polak potrafi. Irlandczyk - też ;-)

Na załączonym obrazku przedstawiam dla przykładu nowatorskie rozwiązanie problemu kapiącej wody z otworu wentylacyjnego, zastosowane przez Irlandczyków w jednym z zakładów pracy w Cork. Jak widać, w twórczy sposób wykorzystano plastikowe wiaderko, które umocowano wysoko pod dachem hali.

A tak całkiem na marginesie: w tym zakładzie wytwarza się skomplikowane technologicznie urządzenia, których dobowa wartość produkcji liczy się w milionach euro.

Jak widać, ani technologia, ani pieniądze, nie "przeszkadzają" w twórczym rozwiązywaniu problemów :-)

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Mosty w Cork: South Gate Bridge

Most South Gate Bridge w Cork został zbudowany w 1713 roku, ale najprawdopodobniej w tym samym miejscu wcześniej istniał most zbudowany jeszcze przez Wikingów pomiędzy IX a X wiekiem.

  /Na zdjęciu: South Gate Bridge/

Pierwsza pisemna wzmianka o moście w tym miejscu pochodzi z 1163 roku, kiedy w "Annals of the Four Masters" odnotowano, że spadł z niego potomek królewskiego rodu i utopił się w Sabhrann - tak wtedy zwano południowy kanał dzisiejszej rzeki Lee.

niedziela, 3 sierpnia 2008

Cork: Red Abbey

Najstarszym budynkiem w Cork jest wieża Red Abbey. Pierwotnie - była dzwonnicą kościoła wybudowanego w końcu XIII wieku.

/Powyżej: Red Abbey/

Pomiędzy 1270 a 1288 rokiem przybyli do Cork Augustianie założyli swoje opactwo. Wtedy powstał też kościół Red Abbey (red, czyli czerwony, od koloru użytego do budowy piaskowca). Pomiędzy 1687 a 1690 rokiem zakonnicy opuścili teren opactwa, który został sprzedany. W 1690 roku w ogrodach przy Red Abbey wojska angielskie umieściły baterię armat, z których prowadzono ostrzał miasta. Sama wieża była wykorzystywana jako stanowisko obserwacyjne. W połowie XVIII wieku niektóre budynki Red Abbey były wykorzystywane jako... cukrownia. W 1799 roku wybuchł w nich pożar, który strawił wszystko - oprócz wieży, która szczęśliwie przetrwała do dzisiaj.

Red Abbey mieści się przy w Cork przy Douglas Street.

II Rozmowy (nie)Kontrolowane

W sobotę, 2 sierpnia, w pubie Franciscan Well Brewery w Cork odbyły się II "Rozmowy (nie) Kontrolowane". Gościem Specjalnym prowadzonych przeze mnie "Rozmów..." była Beata Molendowska, bibliotekarz, tłumacz i organizatorka imprez społeczno - kulturalnych, aktywnie działająca m.in. na Forum Aktywnych Polaków i w Library Association of Ireland, ponadto wspierająca m.in. kampanię MAMA, TATA...& MYSELF?", a pracująca w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Cork.

/Powyżej: część uczestników II Rozmów (nie)Kontrolowanych/

Na początku naszego spotkania odczytałem przesłany nam przez p. Dariusza Rekosza - Honorowego Ambasadora Literatury Polskiej dla Dzieci i Młodzieży - list, w którym p. Rekosz, który gościł w Cork w czerwcu b.r., - specjalnie dla uczestników "Rozmów..." napisał m.in.: "Chciałem Wam napisać krótko, że ja osobiście, szczerze Was podziwiam i cieszę się, że znaleźliście „swój kawałek podłogi”, do którego staracie się dobudować kolejną „cegiełkę” normalności. Był to dla mnie niewątpliwy zaszczyt spotkać daleko od Ojczyzny tak inteligentnych ludzi, którzy własną determinacją realizują się, w przez siebie wybrany sposób. Wasza przedsiębiorczość, operatywność, a przede wszystkim uwolniona godność osobista, wzbudziły we mnie poczucie pełnego szacunku do życia na emigracji. Co oczywiście nie oznacza, że nie miałem go wcześniej. Ale teraz, każdemu prasowemu paszkwilowi, który ukazałby się w Polsce, a przeinaczał Wasz wizerunek, potrafiłbym z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: „Emigranci w Irlandii stanowią wartościową grupę młodych, inteligentnych ludzi, którzy wyjeżdżając ‘za chlebem’ nie zatracili (a wręcz przeciwnie) prawdziwych wartości intelektualnych, kulturowych i społecznych”.

Następnie Beata opowiedziała nam m.in. o zorganizowaniu przez siebie "działu polskiego" w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Cork, o wystawie fotografii "As I see it"- gdzie swoje prace prezentowali razem polscy i irlandzcy fotograficy mieszkający w Cork oraz użytkownicy polskiego portalu fotoirlandia.com, o kampanii "MAMA, TATA...& MYSELF?"- która ma na celu promocję czytelnictwa polskiej książki dla dzieci i młodzieży wśród polskiej emigracji w Irlandii i Wielkiej Brytanii, i o wielu innych interesujących kulturalnych wydarzeniach.

Osobiście - bardzo cieszy mnie fakt, że na II "Rozmowach..." było parę osób więcej, niż na pierwszych (jedna osoba przyjechała do nas nawet z Limerick), a także - że dołączyli do nas... Irlandczycy :-)

piątek, 1 sierpnia 2008

Restauracje i bary w Cork: Istanbul

"Istanbul" to turecki bar przy Oliver Plunkett Street, serwujący dania typowe dla tamtej kuchni. Na szczęście - również wegetarianie znajdą tam coś dla siebie.

Jak napisałem, jest to turecki bar, ale w erze postępującej globalizacji nie powinno dziwić to, że jednym z, hm, "kucharzy", jest rodowity Chińczyk. W moim przypadku wyglądało to tak, że Polak, w Irlandii, składa zamówienie na coś do zjedzenia - po angielsku u Chińczyka w tureckim barze. Może być, obyśmy tylko zdrowi byli ;-)

Zamówiłem wegetariańskiego burgera z frytkami w sosie czosnkowym. Całkiem dobre.

/Powyżej: Istanbul w Cork/