wtorek, 30 czerwca 2015

XXXII wizyta w Polsce (6): Jurassic World /3D/

Naukowcy na potrzeby parku parku rozrywki klonują dinozaury. Któregoś dnia w pogoni za coraz większymi oczekiwaniami publiczności - i swojego szefa - tworzą nowego dinozaura, który wymknął im się spod kontroli i stał się maszyną do zabijania.

Dobre kino akcji do coli i popcornu. Do zapomnienia zaraz po wyjściu z kina.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

niedziela, 28 czerwca 2015

XXXII wizyta w Polsce (4): nowe gazety, stare numery

Pojawiły się w Polsce nowe tytuły prasowe: tygodnik "ABC", dwutygodnik "Gazeta Stonoga" - i łudząco podobny do polskiego tygodnika "ABC" niemiecki polskojęzyczny tygodnik dla Polaków: "AZ", /czy też: od "A do Z"/, który w dodatku, dla zmylenia, określił się w winiecie jako "polski tygodnik".

/Powyżej: polski tygodnik ABC wydawany przez Fratria/

Polski tygodnik ABC i polskojęzyczny "od A do Z" zadebiutowały jednocześnie w kwietniu b.r., przy czym o ile start "ABC" był zapowiadany od dawna, to konkurencyjny "od A do Z" przygotowano w konspiracji. ABC wydaje polska grupa medialna Fratria, "od A do Z" - niemiecki Axel Springer.

Oba tytuły są łudząco do siebie podobne na co jak przeczytałem później w necie, zwracali już uwagę specjaliści. I niech nikt nie zaprzecza, bo sam dałem się na to nabrać, i kupiłem "od A do Z" mimo że byłem przekonany że kupuję "ABC". Co mnie jeszcze zmyliło? Ano bezczelne określenie niemieckiej gazety jako "polski tygodnik". Tak tak, znamy to, polski tygodnik bo wydawany przez Niemców dla Polaków. To ta sama logika co "polskich obozów zagłady", bo Niemcy wybudowali je w Polsce. Zresztą - również dla Polaków...

Dopiero wertując "od A do Z" zorientowałem się, ze coś mi tu nie gra. Piszą o jakiś bzdurach a nie o rzeczach dla Polaków ważnych. Trochę się naszukałem zagrzebanej gdzieś stopki redakcyjnej - no i jest wydawca, a jakże, wspomniany Axel Springer. Teraz już wszystko jasne. No nic, trudno, trzeba uważać, kupiłem nie to co chciałem, przeszedłem się do kiosku raz jeszcze, z tym że taki numer jest tylko na raz...

/Powyżej: niemiecki polskojęzyczny tygodnik dla Polaków "od A do Z", określajacy się jako "polski tygodnik"/

Jak wspomniałem, swoją gazetę /"Gazeta Stonoga"/ wydaje też Zbigniew Stonoga. Teksty są w niej co prawda nie podpisane, ale - nic dziwnego, bo ostro piszą o kolejnych aferach.

/Powyżej: Gazeta Stonoga/

sobota, 27 czerwca 2015

XXXII wizyta w Polsce (3): maliny, truskawki, poziomki

Hala Targowa w Krakowie. Stoły uginają się od malin, poziomek, truskawek. To jedne z tych rzeczy za którymi człowiek tęskni w Irlandii. Zjadłem, ile mogłem ;-)

/Powyżej: polskie maliny, poziomki, truskawki/

piątek, 26 czerwca 2015

XXXII wizyta w Polsce (2): paszport stary, paszport nowy

Odebrałem paszport, który czekał na mnie już kilka miesięcy. Przy okazji poznałem jedno słówko z urzędniczego slangu.

O paszport wystąpiłem w lutym b.r., było gotowy po miesiącu, więc "ponadczasowo" czekał na mnie kolejny kwartał. Z odpowiednim kwitkiem udałem się do kantorka w którym pani paszporty wydaje, okazałem dowód osobisty, pani sięgnęła po telefon i poprosiła swoja koleżankę/kolegę:
- Daj mi..., ehm, Piotr Słotwiński
- ............ ?
- Z Oświęcimia

Już miałem prostować, że w Oświęcimiu to ja raz tylko byłem ze 35 lat temu, ale - zrozumiałem. Urzędasy w swoim slangu "Oświęcimiem" nazywają te paszporty, które czekają na swoich właścicieli ponadwymiarowy czas. Zamknięte, jak w obozie, nie wiadomo kiedy go "opuszczą",  mogą tak czekać aż stracą ważność. Ot, taki urzędniczy humor...

Pani przedziurkowała mój stary i nieważny paszport i oddała go "na pamiątkę". Dzięki temu można zobaczyć jak było przed Unią, a jak w trakcie ;-):

/Powyżej: mój stary - i nowy paszport/

czwartek, 25 czerwca 2015

XXXII wizyta w Polsce (1): weekend w Krakowie

To będzie moja najkrótsza chyba wizyta w Polsce, raptem w sumie 2 dni. Albo 4, zależy jak liczyć. Przylot w czwartek późnym wieczorem, wylot w niedzielę rano.

/Powyżej: przed odlotem z Dublina/

niedziela, 21 czerwca 2015

XXIII Warsztaty z My Little Craft World: "Breloczek dla Taty"

W niedzielę, 21 czerwca b.r. MyLittleCraftWorld.com zaprosiło wszystkie dzieci na ostatnie przed wakacjami warsztaty artystyczne. Na zajęciach z okazji Dnia Ojca mali artyści wykonali breloczki dla Taty z modeliny i gliny.

/Powyżej: mali artyści z MyLittleCraftWorld.com z pamiątkowymi dyplomami.

Jak zawsze dzieci wzięły udział w zabawach ruchowych z chustą animacyjną która rozwija wrażenia wzrokowe, dotykowe, słuchowe oraz ruchowe oraz otrzymały drobny poczęstunek. Na zakończenie zajęć dzieci otrzymały pamiątkowe dyplomy za udział w warsztatach oraz birety. Zdjęcia z zajęć można zobaczyć tutaj: LINK.

sobota, 20 czerwca 2015

Shandon Street Festival 2015

Dzisiaj w Cork miał miejsce kolejny Shandon Street Festival. Organizatorzy jak co roku przygotowali sporo atrakcji, zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci.

Co roku piszę w zasadzie to samo, ale nie ma sensu wymyślać prochu, więc raz jeszcze: festiwal zaplanowano na pięć godzin godzin, od 13.00 do 18.00. Zagrały lokalne muzyczne zespoły, malowano dzieciom twarze i robiono dla nich zwierzątka z baloników, było mini zoo, jak również warsztaty z rękodzieła, był w końcu teatrzyk kukiełkowy, pokaz tańca oraz mini-koncert bębniarzy. Swoje stoiska rozłożyli lokalni rzemieślnicy i artyści.

Shandon jest to zabytkowa część Cork, niegdyś pełniąca ważną rolę ekonomiczną: to tutaj znajdowało się centrum irlandzkiego handlu masłem i wołowiną. Festiwal ma za zadanie promować to, obecnie nieco zapomniane, miejsce.

Poniżej - kilka zdjęć, więcej umieściłem w galerii MyCork na fb: LINK, a na końcu posta - filmik z tegorocznego festiwalu:

/Powyżej: uliczka przy Shandon Street/

/Powyżej: pokaz irlandzkiego tańca/

/Powyżej: młodzi, ale bardzo utalentowani artyści/

Poniżej - mój filmik z tego festiwalu:

piątek, 19 czerwca 2015

Dom ze Świętą Rodziną

Przechodząc w Cork ulicą Roman St., coś przykuło mój wzrok. Mały obrazek na frontowej ścianie domu pomiędzy oknami na piętrze, przedstawiający Świętą Rodzinę. 

Obrazek składa się z sześciu kafelków. Jaka jest jego historia, jak tam trafił i kim są właściciele domku? Nie wiem, ale - warto zatrzymać się na chwilę. Tym bardziej, że o ile nic się nie wydarzy, to takich obrazków będzie w Irlandii ubywało...

/Powyżej: dom z obrazkiem Świętej Rodziny/

/Powyżej: obrazek Świętej Rodziny/

środa, 17 czerwca 2015

Trzęsą się portki pętakom

Chociaż prezydenckie wybory już za nami, to POwyborcze emocje wciąż trwają. W Partii Miłości najpierw szok i niedowierzanie, później rozpaczliwe odcinanie się od "drogiego Bronka", a teraz z pomocą usłużnych rządowych mediów - uruchomienie Przemysłu Pogardy 2.0. Nawet brak gratulacji ze strony Ambasady RP w Dublinie dla dr Andrzeja Dudy, w sytuacji gdy raptem dwa dni wcześniej pośpiesznie i radośnie gratulowała Irlandczykom decyzji w "tęczowym" referendum - też ma swoją wymowę.

Po całym internecie niesie się, jak to określił jeden z jego użytkowników, "kwik ryjów odrywanych od koryta". Jeżeli kogoś razi to stwierdzenie, to dla równowagi cytat z być może bliższego mu ideowo Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego:
"Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom."

Dlaczego Polacy wybrali na prezydenta człowieka młodego, wykształconego, znającego języki obce zamiast wujka z dubeltówką strzelającego gafę za gafą? W samym pytaniu już tkwi odpowiedź, niemniej tym nierozumiejącym polecam lekturę "Folwarku zwierzęcego" George’a Orwella. Szczególnie wymowna jest końcowa scena, w której zwierzęta przyglądając się przez szybę wspólnie ucztującym ludziom i świniom przestają widzieć między nimi różnicę. Partia Miłości miała być nową jakością w polskiej polityce, czymś przeciwnym do tego co było przed nimi. Wielu niestety dało się na to nabrać. Ogromna w tym nabieraniu jest zasługa prorządowych mediów słusznie liczących na spory strumień państwowych pieniędzy, a osobista - naszego Słońca Peru, które oświeca teraz Parlament Europejski. Tymczasem świnie stały się ludźmi, ludzie upodobnili się do świń a towarzysze z Partii Miłości stali się nie do odróżnienia od towarzyszy z PZPR, który to skrót Leszek Moczulski występując swego czasu w sejmie rozwinął jako "Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji". Żeby było zabawniej, sam Moczulski został doradcą Komorowskiego. Ot, takimi meandrami wije się ludzki los.

Wyborcza klęska jak widać niczego nie nauczyła medialnych funkcjonariuszy. Co niektórzy już chcą rozliczać Andrzeja Dudę z przedwyborczych obietnic, pomimo że nie objął on jeszcze urzędu prezydenta. Zanim dojdzie do rozliczania Dudy, bardzo chciałbym zobaczyć rozliczenie z ośmiu lat radosnej działalności Partii Miłości. Inni rozdzierają szaty, że na Dudę rzekomo głosował elektorat ze wsi z podstawowym wykształceniem, co z kolei jest paradoksem na który wskazał inny internauta pisząc na twitterze: "Facet z doktoratem i 4 obcymi językami jest kandydatem rolników i robotników. Wujek co robi błędy ortograficzne jest kandydatem elit. Taka sytuacja."

Prawdę pisząc, wolę tego kandydata na którego wskazali mieszkańcy wsi niż tego, który jest z WSI /Wojskowych Służb Informacyjnych/, za co, mam nadzieję, wkrótce wraz z innymi stanie przed Trybunałem Stanu. I naprawdę nie chcę niczyjej krwi ani wtrącania tych, pożal się Panie Boże "elyt" za kraty, dlatego po uzyskaniu wszystkich informacji ważnych dla bezpieczeństwa polskiego państwa /zakładam, że będą się sypać na wyścigi/, proponowałbym zafundować całej tej "elycie" bilet do Moskwy, w jedną stronę, rzecz jasna.

Na razie to jednak, o dziwo, tutejsi fani tych "elyt" zachęcają do powrotu do Polski tych którzy nie potrafią ukryć radości że "wujek z dubeltówką" nie będzie już razem ze swoim szogunem skakał po krzesłach w parlamentach innych państw. Przezabawne. Nie oni ich tutaj zapraszali, nie oni pomagali odnaleźć się w tej rzeczywistości, za to oni i im podobni mieszkając w Irlandii - od pamiętnego 2007 roku głosują za ludźmi którzy fundują nam aferę za aferą. Dlaczego sami nie wrócili, skoro ich partia rządzi od ośmiu lat, a przez ostatnich pięć mieli praktycznie władzę absolutną pozwalającą kręcić aferę za aferą? Ot, zagwozdka. A ile tych afer było? Dzięki Bogu za internet - trafiłem na stronę która wyliczyła ich prawie 2 tysiące (!), a już dość dawno nie była aktualizowana... Rozumiem, że ktoś przeżył współczesną odmianę ukąszenia heglowskiego, nie jest też głupcem ten kto popełnia błąd ale ten, kto popełnia ten sam błąd dwa razy...

I jeszcze kilka słów o wyborach w Irlandii. Pomijam już fakt, że bierze w nich udział jakieś 8-10% Polaków tutaj mieszkających. To tyle, ile mają mieszkańców takie dajmy na to Mońki czy Parczew. Taka jest realna siła polskich wyborców z Irlandii, oczywiście niczego nie ujmując mieszkańcom tych miejscowości. Stąd trudno w jakikolwiek sposób analizować wyniki, bo nie ma to sensu. Tak wiem, ewenementem jest wysoka wygrana Pawła Kukiza w I turze, niemniej głosowało tak mało osób że trudno wyciągnąć jakiekolwiek wnioski oprócz tych oklepanych - że ludzie w nim upatrują zmiany, że nie chcą POPISu, itp. Sami wyborcy Kukiza w Irlandii to też wielka niewiadoma. Znam osobiście chyba z 20 osób które otwarcie deklarowało że na niego głosują, przy czym jest to rozstrzał od prawicy po skrajne lewactwo, ze wszystkimi odcieniami po drodze. Łączy ich jedno - rozbić to co jest /i słusznie/ i na to miejsce zbudować coś innego, przy czym już tutaj wizje tego co powstanie też są diametralnie różne.

Wracając do pracowników naszej ambasady, która gratulowała Irlandczykom tęczowej rewolucji ale nie zdobyła się na gratulacje dla Polaków /pomimo że publicznie zwrócono im na to uwagę/: nie lękajcie się, comrades! Jak to powiedział Pan Bóg do Kaina: "Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną." Jeżeli postępowaliście dobrze, a zakładam że tak, to miejcie "twarze pogodne". No chyba że z was jest bardziej kainowe nasienie?

Tak czy owak, jeden Duda wiosny nie czyni. Przed nami wybory parlamentarne, tymczasem wyraźnie widać że aparat państwowy dostał rozkaz sabotowania działań nowego prezydenta. Róbta tak dalej, skutek będzie dokładnie odwrotny od zamierzonego.

Dla nas, Polaków, najważniejsze jest żeby się nie dać znowu podzielić, do czego usilnie będą dążyły "wiodące media". Media które mają interes w trzymaniu ochronnego parasola nad całą tą zblazowaną ekipą i które przez ostatnie ćwierć wieku kreowały rzeczywistość, zamiast ją rzetelnie opisywać.

A na jesieni - się odmieni, czego Państwu i sobie życzę.

sobota, 13 czerwca 2015

X Narodowa Pielgrzymka Polaków do Knock

W sobotę, 13 czerwca b.r. do Sanktuarium Maryjnego w Knock wyruszyła X Narodowa Pielgrzymka Polaków z całej Irlandii. Tegorocznej pielgrzymce przewodniczył ks. bp Jan Wątroba, ordynariusz diecezji rzeszowskiej. Temat pielgrzymki: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".

/Powyżej: nasza grupa z Cork przed Sanktuarium Maryjnym w Knock/

Pielgrzymkę z Cork poprowadził ks. Piotr Galus. Wyruszyliśmy o godz. 7:00, na miejsce dotarliśmy ok. godz. 11:30. Po drodze - półgodzinna przerwa na kawę. Na miejscu najpierw tradycyjnie wzięliśmy udział w Drodze Krzyżowej /tym razem w bazylice/, później była konferencja ks. bp Jana Wątroby, następnie - spotkanie z Witkiem Wilkiem, który poprowadził prelekcję "Żyć z pasją”.

/Powyżej: Droga Krzyżowa w bazylice/

Wszyscy chętni mogli skorzystać ze spowiedzi po której wzięliśmy udział w Mszy św. z udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych. Po Mszy, w trakcie Agape w St. Joseph’s Hall miała miejsce prezentacja Staropolskiej Szkoły Wyższej w Kielcach. Do Cork wyjechaliśmy ok. godz. 18:00, dojechaliśmy po 22:00.

/Powyżej: Msza Św. dla polskich pielgrzymów/

W Pielgrzymce Polaków do Knock wziąłem udział po raz szósty /pierwszy raz - podczas V Pielgrzymki w 2010 r./, chociaż w tamtejszym Sanktuarium Maryjnym byłem już ósmy raz /pierwszy raz - w 2009 r./. Za każdym razem to niesamowite przeżycie...

Więcej zdjęć można zobaczyć w galerii Duszpasterstwa Polskiego w Cork na fb: LINK., poniżej - mój filmik z X Pielgrzymki:

piątek, 12 czerwca 2015

The Third Dimension

W Cork Vision Centre ma miejsce wystawa "The Third Dimension" /Trzeci Wymiar/, na której swoje prace przedstawiają dwie niemieckie artystki - Christine Metz i Claudia Flach, określające się jako "Spacelab". 

Na wystawę składają się obrazy z przypisaną do każdego z nich artystyczną ceramiką. Christine Metz tworzy tworzy abstrakcyjne i surrealistyczne obrazy, natomiast Claudia Flach przenosi kształty i postacie z obrazów do obiektów ceramicznych, stawiając je tym samym w trzecim wymiar. Wystawa trwa od 6 czerwca do 26 lipca b.r.

/Powyżej: fragment wystawy "The Third Dimension"/ w CVC/

środa, 10 czerwca 2015

Wojciech Sumliński: Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego

Książka która stała się legendą natychmiast po jej wydaniu, której boi się ciągle jeszcze obecny prezydent RP. Fascynująca lektura, wgniatająca w fotel i udowadniająca, że faktycznie "polskie państwo istnieje tylko teoretycznie" jak to przy wykwintnej kolacyjce na koszt podatników wyraził się swego czasu jeden z ex-ministrów. Czyta się jak jakiś thriller, co jest tym bardziej przerażające gdy wiemy  że to wszystko dzieje się naprawdę.

Niesamowita jest ilość pracy jaką włożył Wojciech Sumliński w swoją opowieść pokazując nam jak bardzo Polska jest opleciona siecią interesów przeróżnych sitw wywodzących się ze służb, drenujących z naszego kraju niewyobrażalną górę pieniędzy. Przy nich współpracujące (!) z nimi mafie pruszkowskie, wołomińskie, itp., to tylko grzeczni chłopcy na posyłki, "mafia trzepakowa" - jak to określił "Masa", jeden z gangsterów mający obecnie status świadka koronnego.

Dziennikarz udowadnia czym faktycznie były Wojskowe Służby Informacyjne, czyli działającą na szkodę Polski kompletnie zinfiltrowaną przez rosyjskie służby agenturą realizującą zlecenia z Moskwy, jakie były powiązania WSI z najważniejszymi politykami w Polsce /w tym z Bronisławem Komorowskim, który doszedł do najważniejszego stanowiska w Polsce/ i jakie miała metody działania: od korupcji, zastraszania po morderstwa, pozostając przy tym zupełnie bezkarnymi, poza jakimkolwiek zasięgiem polskiej policji, prokuratury czy sądów.

A ponadto - osobista historia autora książki pokazująca jak służby potrafią zniszczyć życie człowieka który stanął im na drodze, jak można zaszczuć jego rodzinę i bliskich, odebrać mu godność a nawet pchnąć do samobójstwa. A wszystko to w państwie podobno demokratycznym, które jest członkiem UE i NATO.

Warto też dodać, że Wojciech Sumliński wielokrotnie podkreślał że to co napisał jest w stanie udowodnić przed każdym uczciwym sądem, natomiast i tak jest to tylko, cytuje: "wierzchołek wierzchołka góry lodowej".

Lektura obowiązkowa.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Kwesta na rzecz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie

W niedzielę, 7 czerwca b.r. przed głównym wejściem do St. Augustine's Church w Cork po Mszach Św. w języku polskim, wolontariusze MyCork rozdawali dzieciom baloniki i jednocześnie prowadzili kwestę na rzecz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie /www.blind.krakow.pl/.

/Powyżej: wolontariuszki przed St. Augustine's Church/

Łącznie po obydwu Mszach Św. udało się zebrać 297,45 euro. Kilka dni wcześniej, tj. 23 maja b.r. podczas Bezpłatnego Dnia Dziecka "Dzieci - Dzieciom" w Ballincollig, organizowanego z kolei przez sklep "ToTu" oraz My Little Craft World, udało się zebrać kwotę 203,56 euro, więc razem na rzecz tego ośrodka zostanie przekazane 501,01 euro.

Pomysłodawczynią i organizatorką kwesty na ten cel jest Agnieszka Chwaja.

niedziela, 7 czerwca 2015

Procesja Bożego Ciała w Cork 2015

Już po raz jedenasty Polacy w Cork wzięli udział w Procesji Bożego Ciała, która przeszła w niedzielę, 7 czerwca b.r. ulicami miasta.

Procesja tradycyjnie wyruszyła o godzinie 15:00 sprzed Cathedral of St. Mary & St Anne i przeszła do ołtarza przy Grand Parade. Polską grupę poprowadzili ks. Kazimierz Nawalaniec i ks. Piotr Galus. Warto dodać, że w tym roku kwiatki rzucały polskie dziewczynki.

Tegoroczna procesja przeszła ulicami Cork po raz 90-ty. Tradycja sięga do roku 1926, kiedy to grupa ludzi zwróciła się do biskupa dr Daniela Coholana z prośbą o zgodę na taką procesję eucharystyczną. Polacy po raz pierwszy wzięli w niej udział w 2005 roku, o czym pisałem TUTAJ.

Poniżej kilka zdjęć, więcej - w galerii na fb Duszpasterstwa Polskiego w Cork: LINK.

/Powyżej: polska grupa przed procesją/

/Powyżej: dzieci sypiące kwiatki, dziewczynki są Polkami/

/Powyżej: Najświętszy Sakrament/


/Powyżej: film pokazujący polską grupę na tegorocznej procesji/

sobota, 6 czerwca 2015

Lewactwo dalej walczy z "nierównością i dyskryminacją"

Lewaccy aktywiści dopięli swego: w Irlandii w "tęczowym referendum" przegłosowano zmianę w konstytucji redefiniując małżeństwo, dzięki czemu teraz będą mogły je zawierać również osoby tej samej płci /pomimo że w 2010 r. z myślą o takich osobach wprowadzono instytucję rejestrowanych związków partnerskich/. Ale - to im nie wystarczy, chcą iść za ciosem. Zresztą, chyba nikt nie sądził, że na tym się zatrzymają?

/Powyżej: plakat na jednej z ulic w Cork zapraszający na spotkanie, na którym tutejsi tęczowi towarzysze chcą omówić swoje kolejne działania.../

Lewakom oczywiście jak zwykle jest mało. Jak widać na obrazku powyżej, po zwycięskiej kampanii planują kolejne działania, pytając: "Po głosowaniu na TAK, co następne do walki z nierównością i dyskryminacją?" Aż przypomniałem sobie komunistyczne hasła "walki o pokój", po której miał nie zostać "kamień na kamieniu". Obawiam się że i tutejsi comrades będą tak walczyć "z nierównością i dyskryminacją", że zdyskryminują wszystkich, którzy odważą się pomyśleć inaczej - niż oni.

Btw, drobny przykład jak lewactwo rozumie "równość i brak dyskryminacji" zobaczyłem nie tak dawno na własne oczy, podczas wizyty w Irlandii dwóch kandydatów na urząd Prezydenta RP. W Dublinie - lewaccy aktywiści obrzucili ludzi butelkami i wybili szyby w hotelu w którym miało miejsce spotkanie. W Cork - zablokowali możliwości wynajęcia sali na spotkanie, "napuścili" lokalnych polityków, wreszcie szkalowali w prasie i w necie. Ot, macie swoją "równość i brak dyskryminacji". A to wszystko przy kompletnej bierności Ambasady RP w Dublinie, która nawet nie kiwnęła palcem by pomóc swoim Rodakom, pomimo że ich o to prosiliśmy...

Tak czy owak, będzie się działo...

piątek, 5 czerwca 2015

Mgła

Pierwszy polski film dokumentalny o Katastrofie Smoleńskiej, zrealizowany w 2011 roku przez Marię Dłużewską i Joannę Lichocką.

Mocny dokument, wsparty wypowiedziami ówczesnych pracownikami Kancelarii Prezydenta, w tym - Andrzeja Dudy, który po 5-ciu latach od tamtych wydarzeniach sam został prezydentem. A do tego - ostra rockowa muzyka De Press.

Minęło 5 lat, a o Katastrofie Smoleńskiej wiemy mniej, niż podawano nam 5 godzin po tej tragedii.

No cóż, jestem przekonany, że prędzej czy później zobaczymy autentyczny film pokazujący ostatnie sekundy lotu Tu-154. Bo co do tego że taki film istnieje - nie mam żadnych wątpliwości, a w ruskie bajki o "zacięciu się taśmy magnetowidu" wierzą już chyba tylko ostatni wyznawcy sekty moskiewskiej...

czwartek, 4 czerwca 2015

Ks. Witold Pietkun: "Maryja Matka Chrystusa. Dogmat Maryjny"

Książka wydana w 1954 r. Oryginalny, 60-letni egzemplarz, wydrukowany przed soborem i gender, chociaż w głębokim socjalizmie mimo że już po śmierci Stalina, gdy "wiatr odnowy wiał".

Jak napisano w przedmowie: "Książka niniejsza w trzech pierwszych częściach jest pomyślana jako komentarz do trzech encyklik. Maryjnych, z których pierwsza wydana jest w 1500 lat po ogłoszeniu dogmatu Macierzyństwa Bogurodzicy (431-1931), druga jest bullą sprzed stu laty ogłaszającą dogmat Niepokalanego Poczęcia, a trzecia ogłasza w r. 1950 dogmat Wniebowzięcia."

Lektura, jak dla mnie, trudna, wymagająca nieustannego skupienia. Przebrnięcie przez raptem 200 stron zajęło mi 2 tygodnie. Zdecydowanie nie jest to książka którą można przeczytać w 1-2 wieczory. Ale - warto!