czwartek, 31 lipca 2014

Mama w Irlandii :)

Przez ostatnie 2-tygodnie gościła u nas moja Mama z Sylwkiem, moim siostrzeńcem.

Pogoda dopisała, zwiedziliśmy kawałeczek Irlandii, tej miejskiej i wiejskiej, zaliczyliśmy "plażing" nad oceanem, a wieczorami graliśmy w planszówki. Pobyt niestety minął w mgnieniu oka... :-( Myślę że jak wszystkich - Irlandia ich urzekła i szybko tu wrócą ;-)

/Powyżej: z Mamą i Sylwkiem przy Ladies View na Ring of Kerry/

środa, 30 lipca 2014

The Nocturnes

W Sirius Arts Centre w Cobh od 12 lipca do 10 sierpnia b.r. ma miejsce wystawa "The Nocturnes", której autorem jest Jack Hickey.

/Powyżej: "The Nocturnes"/

Jack Hickey w serii obrazów ilustruje nocne rozrywkowe życie w Irlandii, które jakie jest - każdy wie, kto tutaj był ;-) Jest to druga indywidualna wystawa artysty, a jednocześnie pierwsza w jego rodzinnym Cobh.

wtorek, 29 lipca 2014

poniedziałek, 28 lipca 2014

Restauracje i bary w Cork: Rockin' Joe's

Od września 2013 r. działa w Irlandii kilka restauracji pod szyldem "Rockin' Joe's". Wcześniej były to restauracje w sieci franszczyznowej Eddie Rocket's /która to sieć działa nadal/.

/Powyżej: Rockin' Joe's na Blackpool/

Wygląd i zasada działania podobne jak w Eddie Rocket's - czyli restauracja czy też bar stylizowany na amerykański lokal tego typu z lat 50-tych ub.w., zamawiamy przy stoliku, płacimy w kasie. Na moje oko - trochę większy wybór dla vege niż w Eddie Rocket's.

niedziela, 27 lipca 2014

Msza Św. w Knockadoon

Podobnie jak 2 tygodnie temu, kolejna wyjątkowa Msza Św. celebrowana przez o. Bartłomieja Parysa, tym razem w dominikańskim Knockadoon Camp, tuż nad Morzem Celtyckim.

/Powyżej: uczestnicy Mszy Św. w j. polskim w Knockadoon/

Podobnie jak poprzednio w Ballyhooly, o. Parys zajmował się radiową transmisją Mszy dla RTÉ Radio 1. Po transmisji tej Mszy - o. Bartłomiej odprawił Mszę Św. dla uczestników domowych katechez "Spotkania z Katechizmem Kościoła Katolickiego", które prowadzi od grudnia 2011 r.

Po Mszy - wspólny obiad w jednej z restauracji w Youghal.

sobota, 26 lipca 2014

Cork Monopoly

Przy końcu 2012 r. weszła na rynek cork-owska wersja planszówki "Monopoly". Na początku błyskawicznie znikała ze sklepów, potem, gdy pierwszy kurz już opadł - nabyliśmy ją drogą kupna. Przeleżała trochę czasu w szafie, aż w końcu wczoraj nadarzyła się okazja żeby wyjąć ją z folii ;-)

/Powyżej: Cork Monopoly/

czwartek, 24 lipca 2014

Swords

Miasto założone już w 560 r. przez St. Colmcille. Obecnie sypialnia Dublina. Znajduje się tam m.in. XII-wieczny zamek - Swords Castle.

/Powyżej: przed Swords Castle/

wtorek, 22 lipca 2014

Howth

Niegdyś wioska na półwyspie, obecnie część Dublina. Zamek /Howth Castle/, morskie latarnie, ładna zatoka, muzeum transportu.

/Powyżej: przed latarnią morską na Howth Head/

Popularna legenda o zamku dotyczy incydentu, który miał miejsce w 1576 roku. Podczas podróży z Dublina, królowa piratów Gráinne O'Malley chciała zajrzeć tam z kurtuazyjną wizytą. Niestety, nie została wpuszczona do środka ponieważ "państwo właśnie jedzą obiad i nie spodziewają się wizyty". Rozzłoszczona piratka porwała wnuka pana na włościach i uwolniła go dopiero po uzyskaniu obietnicy, że bramy zamku zawsze będą otwarte dla niespodziewanych gości a przy posiłku zawsze będzie czekało dodatkowe nakrycie. Podobno umowa ta jest honorowana do dzisiaj.

 /Powyżej: przed Howth Castle/

Przy zamku znajduje się National Transport Museum of Ireland, niestety chwilowo zamknięte na cztery spusty.

/Powyżej: przed National Transport Museum of Ireland/

Półwysep Howth zna chyba każdy z Rodaków, szczególnie mieszkających w Dublinie. Sporo spacerujących Polaków, w tym dużo mam z dziećmi. Wśród wędkarzy również sporo Rodaków.

Kilka zdjęć więcej z Howth: LINK.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Drogheda

Położona na wschodzie Irlandii Drogheda ma interesującą historię oraz kilka zabytków będących wizytówką miasta. Jednak i tak najbardziej jest znana z kościoła św. Piotra, a dokładniej - z przechowywanej tam głowy Olivera Plunketta.

/Powyżej: Drogheda/

Oliver Plunkett, męczennik Kościoła, prymas Irlandii i arcybiskup Armagh (1625 – 1681) ma swoją ulicę, plac lub choćby skwer chyba w każdym większym irlandzkim miasteczku. Jak podaje Wikipedia: "W 1679 roku został aresztowany i pod sfabrykowanym zarzutem spisku przeciw monarchii skazany, a następnie stracony przez powieszenie i poćwiartowanie. Był jedną z trzydziestu sześciu ofiar antykatolickiej konfabulacji dwukrotnego konwertyty, który ogłosił swoje oszczercze wymysły w 1678 roku."

/Powyżej: głowa św. Olivera Plunketta w St. Peter's Church w Droghedzie/

Plunkett został beatyfikowany w 1920 r., a kanonizowany w 1975 roku, będąc pierwszym "nowym" irlandzkim święty od prawie 700 lat. W kościele Św. Piotra w Droghedzie jest przechowywana m.in. wystawiona na widok publiczny głowa tego świętego. Przed jego relikwiami m.in. modlił się Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Irlandii w 1979 r. Obecnie - jest to obowiązkowy punkt każdej wycieczki.

Kilka zdjęć z Droghedy: LINK.

niedziela, 20 lipca 2014

Laya Healthcare’s City Spectacular 2014

W weekend 19-20 lipca b.r. Fitzgerald Park w Cork zmienił się w miejsce pełne występów ulicznych artystów. 

Dodatkową atrakcją dla dzieci /ale i wielu dorosłych ;-)/ były m.in. kopie instalacji różnych awangardowych artystów przerobione tak - by służyły do zabaw zręcznościowych. Festiwal, jak wynika z nazwy, sponsorowała jedna z firm ubezpieczeniowych. Więcej zdjęć: LINK.

/Powyżej: Laya Healthcare’s City Spectacular w Cork/

sobota, 19 lipca 2014

Knowth

Po 7 latach wróciłem do Brú na Bóinne. Newgrange widziałem poprzednio, tym razem obejrzałem neolityczne grobowce w Knowth.

/Powyżej: przed grobowcami w Knowth/

Robią wrażenie, kto wie - czy nie większe nawet niż Newgrange. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że zarówno Newgrange jak i Knowth zostało praktycznie odbudowane, a i to w niektórych detalach nie do końca zgodnie z oryginałem. Jak to zwykle jest w takich przypadkach, źródeł pisanych brak więc historia Knowth opiera się głównie na hipotezach. Niemniej, warto zobaczyć.

Zdjęcia z moich wycieczek do Knowth i Newgrange można zobaczyć TUTAJ.

piątek, 18 lipca 2014

Monasterboice

Irlandia słynie z wysokich kamiennych krzyży, na których wyrzeźbiono sceny biblijne. w Monasterboice można zobaczyć trzy takie krzyże, pochodzące sprzed tysiąca lat.

/Powyżej od lewej: Muiredach's Cross, West Cross i okrągła wieża i North Cross/

Monasterboice założył w V wieku św. Buithe. Według legendy, święty wstąpił bezpośrednio do nieba po drabinie opuszczonej z góry. Klasztor św. Buithe był ważnym ośrodkiem duchowości aż do 1142 r., kiedy przybyli tutaj cystersi i założyli w pobliżu swoje opactwo, Mellifont Abbey.

Chyba najbardziej znanym kamiennym krzyżem w Irlandii jest znajdujący się w Monasterboice Muiredach's Cross. Jego powstanie datuje się na 900-920 r. Zachował się praktycznie w idealnym stanie. Wyrzeźbiono na nim, podobnie jak na innych krzyżach tego typu, szereg scen biblijnych. Oryginalnie były one kolorowe, pokryte farbą.

W Monasterboice znajduje się również okrągła wieża, która liczy sobie około 35 metrów wysokości.

Kilka moich zdjęć z Monasterboice: LINK.

czwartek, 17 lipca 2014

Hill of Slane

Nieopodal Slane znajduje się wzgórze na którym św. Patryk w 433 r. rozpalił ogień wielkanocny, symbolicznie rozpoczynając w ten sposób w Irlandii erę chrześcijaństwa.

/Powyżej: przed ruinami klasztoru na Wzgórzu Slane/

Pierwszy ogień każdego roku mogli rozpalać tylko druidzi na Wzgórzu Tary. Św. Patryk rozpalając ogień złamał zakaz wydany przez Laoghaire’a, Wysokiego Króla z Tary. Ogień na Wzgórzu Slane był oczywiście doskonale widoczny na odległym o 16 km Wzgórzu Tary. Po zwycięskiej próbie sił z druidami - św. Patryk przekonał króla do przyjęcia chrztu i rozpoczął tym samym szeroką działalność misyjną w Irlandii.

/Powyżej: przy figurze św. Patryka na Wzgórzu Slane/

Wyświęcił też na pierwszego biskupa Slane św. Erc'a, który był wcześniej pogańskim druidem. Podobno św. Erc był z kolei nauczycielem Brendana Navigatora, jednego z 12 Apostołów Irlandii, którego wyświęcił na kapłana w 512 r.

Wkrótce na Wzgórzu Slane powstał klasztor i opactwo, które przez niemal tysiąc lat było ważnym ośrodkiem intelektualnym w Irlandii. Klasztor został ostatecznie opuszczony w 1723 r.

środa, 16 lipca 2014

Slane

Główną atrakcją Slane, miasteczka w irlandzkim hrabstwie Meath jest Slane Castle - zamek w Slane. Od 1701 r. wieku jest on siedzibą rodzinną Conynghamów, a od od 1981 r. na terenie przyzamkowym terenie organizowanie są duże koncerty muzyczne.

/Powyżej: przed zamkiem w Slane/

Zamek najpierw należał do normandzkiego rodu Flemingów, wyznania katolickiego, który w tzw. wojnie dziewięcioletniej (1688–97) wspierał króla Jakuba II. Po jego przegranej, zamek wraz posiadłością uległ konfiskacie i przeszedł w protestanckie ręce szkockiego rodu Conynghamów, który mieszka tam do dzisiaj.

W 1991 r. w zamku wybuchł pożar. Po 10-letnim remoncie otworzono go ponownie. M.in. dlatego wiele rzeczy z wyposażenia zamku tylko wyglądają na oryginalne.

Żeby było za co łatać kolejne dziury w dachu, od dekady zamek udostępniono turystom, zabraniając im jednocześnie robienia zdjęć w środku. A w środku jak w środku - tu portrety przodków, tam łoże królewskie /oczywiście - wraz z całą salą do wynajęcia dla każdego chętnego/, itp. Jak mówi przewodniczka, przez pół roku pomieszkiwało tutaj m.in. U2.

Koncerty w Slane odbywają się raz do roku, zazwyczaj w lipcu, i trwają od południa do godziny 22:00. Teren wokół zamku jest naturalnie ukształtowanym amfiteatrem i podczas koncertu może pomieścić ok. 80 tys. osób. Występowali tutaj m.in.: Queen, Thin Lizzy, The Rolling Stones, Bob Dylan, Bruce Springsteen, David Bowie, Guns N' Roses, Neil Young, R.E.M., The Verve, Robbie Williams, Bryan Adams, U2, Stereophonics, Red Hot Chili Peppers, Madonna czy Oasis.

Kilka moich zdjęć z Slane można zobaczyć tutaj: LINK.

wtorek, 15 lipca 2014

Scott Hahn: "Znaki życia. 40 zwyczajów katolickich i ich korzenie biblijne"

Solidna, ponad 300-stronicowa pozycja, w której Scott Hahn, ex-protestant, szczegółowo omawia tytułowe 40 zwyczajów katolickich i pokazuje ich umocowanie w najwcześniejszej tradycji. 

Przystępnie napisane katolickie ABC, w którym autor prowadzi nas przez cale życie człowieka wierzącego, od wody święconej, znaku krzyża i chrztu do przygotowań do śmierci i modlitwy za zmarłych.

Jak czytamy na odwrocie: "Od dziesięcioleci ludzie nie będący katolikami, a nawet niektórzy zdezorientowani katolicy kwestionują liczne wierzenia, a szczególnie akty pobożności Kościoła katolickiego. Scott Hahn odnosi się do tych problemów, dostarczając nam kryształowo czystych argumentów na rzecz tradycyjnych praktyk Kościoła. Jego własna formacja, jako człowieka nawróconego na katolicyzm, czyni z niego idealną osobę predestynowaną do napisania tej książki." O. Benedict J. Groeschel, CFR.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Taśmy amatorskie, taśmy profesjonalne...

- Kelner?
- Słucham?
- Chodzi właśnie o to, żebyś nie słuchał...


Takie i inne dowcipy zaczynają krążyć w kRAJu na Wisłą. Afera taśmowa zatacza coraz szersze kręgi i sprawia że nawet młodzi, wykształceni z wielkich miast, którzy w poprzednich wyborach systematycznie chowali babci dowód zaczynają wypierać ze świadomości na kogo postawili krzyżyk i coś tam mruczą pod nosem, że głosowali na kogoś zupełnie innego. W sumie to się zgadza, podobno co siedem lat człowiek się zmienia tylko liczba nałogów pozostaje ta sama.

Historia rejestrowanych podsłuchów jest niemal tak stara jak historia fonografu. Nierejestrowanych - jeszcze starsza. W niejednym zamku i pałacu tak umiejętnie budowano komnaty, że coś wypowiedziane szeptem w jednym kącie, było wyraźnie słychać w innym. Do tej pory można się o tym tu i ówdzie przekonać nausznie. Niemniej, wracając do naszego podwórka - chyba najbardziej znanym zarejestrowanym podsłuchem była słynna "rozmowa braci" która odbyła się pomiędzy Lechem Wałęsą a jego bratem - Stanisławem, we wrześniu 1982 roku podczas internowania tego pierwszego w Arłamowie. Co ciekawe, rozmowę zarejestrowała nie sb-cja, ale rzeczony brat Stanisław któremu później odebrano magnetofon ukryty "w okolicach pachwiny". Po upublicznieniu nagrania opozycja początkowo próbowała perswadować, że to sb-cka fałszywka, że taśmę preparowano z milimetrowych skrawków, etc. Dzisiaj już wiemy że taśma jest autentyczna. Obaj panowie, tęgo popijając wódeczkę /tak tak - na internowaniu/, rozmawiali o pieniądzach, o ustawieniu się, zdrowo nadawali na Kościół, a w końcu Lechu odwołał się do historii stwierdzając, że jego przodkiem był rzymski cesarz Walens, więc pochodząc z tak zacnego starożytnego rodu jest wprost predestynowany do wielkich dzieł. Jak sam stwierdził: "Jesteśmy z rodziny, która musi pokierować tymi wielkimi sprawami. Ja się wjeb**em w to i nie mogę się cofnąć." Gwiazdki są jak najbardziej na miejscu niestety, ponieważ nasz narodowy bohater który przeskoczył przez płot i obalił komunę operował tym samym językiem co kolejne Rywiny, Michniki, Oleksy, Gudzowaci i inni Sienkiewicze, Sikorscy i Belki, a którym na co dzień posługiwano się jedynie pod budką z piwem, zanim ostatnią z nich nie przerobiono na pub. Irlandzki, żeby było bardziej cool.

Na naszym polonijnym irlandzkim podwórku też mieliśmy niedawno, bo raptem w lutym roku bieżącego "aferę podsłuchową", kiedy to jeden z pracowników Ambasady RP w Dublinie źle odłożył słuchawkę, wskutek czego jego rozmówczyni mogła usłyszeć i zarejestrować dalszą część rozmowy którą na jej temat prowadzono. Co w niej było? Głównie najbardziej chamskie wulgaryzmy zakończone słynnym "k*** to jest jakaś jeb*** paranoja". Zgadza się, to jest jakaś paranoja że tacy ludzie znajdują tam pracę. Nie wiem po jakiej linii ich przyjmują - rodzinno-polityczno-towarzyskiej, czy może trzeba wykazać się jakimiś kwalifikacjami, jak np. znajomość kuchennej łaciny? Pracownicy naszej ambasady to w ogóle ciekawe okazy. Nie twierdzę, że wszyscy, ale co się na któregoś natknę, choćby na przysłowiowym "fejsie", to mi ręce opadają. W każdym razie, panie i dranie, kląć już umiecie więc droga w POlitycznej karierze stoi przed wami otworem.

Średnio co 2-3 lata mamy taką czy inną aferę taśmową, chociaż już dawno nikt taśm nie używa. Czy coś z tego wynika? Praktycznie nic. Nawet afera Rywina jakoś rozeszła się po kościach. Owszem, utwierdzamy się w przekonaniu że z dobrego żelaza nie robi się gwoździ a z dobrych ludzi - polityków, ale życie toczy się dalej. Teraz jednak jest szansa, że będzie inaczej. Konsekwencją afery jest żądanie dymisji rządu, przed czym na razie rząd dzielnie się broni z pomocą posłów którzy tym samym stracili szanse na reelekcję. Sam, prawdę pisząc, mam mieszane uczucia. Rząd Słońca Peru powinien gremialnie podać się do dymisji w 2010 roku, gdy oddał śledztwo w sprawie Katastrofy Smoleńskiej w ręce Rosjan. W każdym cywilizowanym kraju po czymś takim polityk, który przyłożyłby do tego rękę, nie znalazłby w swoim kraju pracy nawet w budce z hamburgerami. Mało tego, niejeden z nich ze wstydu palnąłby sobie w łeb lub rzucił się z klifu. A u nas tradycyjnie - nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało. Dymisja rządu Słońca Peru cztery lata temu miała jeszcze jakiś sens, ale teraz? Kto z rozsądnie myślących polityków będzie chciał sięgnąć po władzę, żeby zająć się przede wszystkim sprzątaniem tego pobojowiska które zostawi po sobie odchodząca "elyta" Narodu? To jest straceńcza misja...

Swoją drogą, chyba tym co najbardziej wkurzyło Rodaków jest nawet nie to, co ten czy inny paplał, ale to, że jedli i pili za cudze, /czyli za nasze/, na jedną kolacyjkę wydając tyle ile przeciętny Polak w kRAJu w pocie czoła zarabia przez miesiąc, o ile ma pracę, rzecz jasna. No cóż, jeszcze raz okazuje się, że nasi POlitycy to faceci o mentalności dworcowych kieszonkowców którzy wskutek dyzmowskiego wybryku losu znaleźli się na najważniejszych stanowiskach w kRAJu.

Ale o ile drobne czy grubsze geszefty które w innych krajach skutkowałyby strąceniem w polityczny niebyt u nas przechodzą bez echa, o tyle kompletna amatorszczyzna która pokazali nasi POlitycy kompletnie ich zdyskredytowała nawet w oczach prorządowej mainstremowej gawiedzi. Minister spraw wewnętrznych który daje się podsłuchać kelnerom czy funkcjonariusze ABW którzy pomimo wyraźnego rozkazu nie potrafią odebrać laptopa, bezskutecznie szarpiąc się z jego właścicielem na oczach dziennikarzy, narażają się nawet nie na pogardę, co na śmieszność. Przy okazji chciałbym zaapelować, żeby nie nazywać żartobliwie "naszego" ABW - ABWerą, co ma nawiązywać do Abwehry. To niesprawiedliwe dla tych drugich, bo pomimo że to były kanalie, to jednak byli profesjonalni w swoim fachu. Przy nich chłopcy z ABW mogą co najwyżej dzieci przez ulicę przeprowadzać a i to tylko przez jakąś z piątej kolejności odśnieżania.

Amatorszczyzna. Słowo klucz. Polską rządzą kompletni amatorzy, jacyś przypadkowi ludzie, ucieleśnienie marzenia tow. Lenina o tym, żeby "krajem mogła rządzić kucharka". Tyle tylko, że państwo jest zbyt skomplikowaną strukturą żeby mogli nią rzeczywiście kierować tacy ludzie. Kto więc tak naprawdę pociąga za sznurki, samemu będąc szczelnie ukrytym za medialną kurtyna, a kto pełni tylko funkcje fasadowe stojąc pod żyrandolem?

Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy. Być może z kolejnej taśmy...

niedziela, 13 lipca 2014

Msza Św. w Ballyhooly

Dzisiaj wyjątkowa Msza Św. w Ballyhooly, która była jednocześnie pierwszą w historii parafii Mszą Św. w j. polskim ;-) Bardzo kameralna, jeżeli można tak napisać: 1 kapłan, 3 ministrantów, 9 wiernych. Z piękną liturgią i pogłębionym kazaniem.

 /Powyżej: uczestnicy pierwszej Mszy Św. w j. polskim w Ballyhooly/

Wszystko to za sprawą o. Bartłomieja Parysa, który tej niedzieli zajmował się radiową transmisją Mszy dla RTÉ Radio 1. Po transmisji tej Mszy - o. Bartłomiej odprawił Mszę Św. dla uczestników domowych katechez "Spotkania z Katechizmem Kościoła Katolickiego", które od grudnia 2011 r. prowadzi o. Parys.

Po Mszy - domowy obiad u jednej z rodzin naszej wspólnoty i długie, aż do wieczora rozmowy.

sobota, 12 lipca 2014

Blarney in Bloom 2014

Dzisiaj w Blarney miała miejsce coroczna impreza "Blarney in Bloom", z której dochód został przeznaczony na Irish Guide Dogs for the Blind, organizacji charytatywnej pomagającej osobom niewidomym i słabowidzącym oraz rodzinom  z dziećmi z autyzmem.

/Powyżej: Blarney in Bloom/

Duża całodzienna impreza w bezpośrednim sąsiedztwie zamku. Sporo stoisk lokalnych rzemieślników, rękodzielników, ogrodników i farmerów. Ponadto różne warsztaty dla zainteresowanych artystycznym rękodziełem, zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Tego samego dnia w Blarney miał miejsce również Blarney Car Show.

Zdjęcia z obu wydarzeń można obejrzeć tutaj: Blarney in Bloom i tutaj: Blarney Car Show.

piątek, 11 lipca 2014

Wystawa: "Polacy na Procesji Bożego Ciała w Cork".

Od dzisiaj w St. Augustine's Church można obejrzeć wystawę "Polacy na Procesji Bożego Ciała w Cork". 

/Powyżej: zdjęcia na wystawie/

Tradycja procesji w Cork sięga do roku 1926, kiedy to grupa osób zwróciła się do biskupa dr Daniela Coholana z prośbą o zgodę na taką procesję eucharystyczną. Polacy uczestniczą w tej procesji od 2005 roku.

Jest to, o ile wiem, pierwsza taka wystawa w Irlandii ;-) I jeszcze: na 18 zdjęć - 10 jest moich ;-) Wraz z ks. Piotrem Galusem i Agnieszką powiesiliśmy je dzisiaj wieczorem na tablicach w przedsionku kościoła.

Zdjęcia z wieszania - i samą wystawę - można zobaczyć w galerii Duszpasterstwa Polskiego w Cork na fb: LINK.

czwartek, 10 lipca 2014

Ewangelizacja z paragonu

Zakupy w Dunnes Stores, paragon machinalnie chowam do kieszeni by po powrocie do domu wyrzucić go do śmieci. Zanim tam trafił, coś jednak przyciągnęło mój wzrok na odwrotnej, pokrytej reklamami stronie ;-)

Była to reklama bezpłatnych kursów biblijnych, prowadzona przez jakiś niezależny odłam chrześcijański, z cytatem z pierwszego listu św. Jana:
Ten, kto ma Syna, ma życie,
a kto nie ma Syna Bożego,
nie ma też i życia.
/1 J 5,12/

Można? Można...

/Powyżej: reklama bezpłatnych kursów biblijnych na odwrocie sklepowego paragonu/

środa, 9 lipca 2014

Prace nad nową stroną dla MyCork

Wczoraj wolontariusze MyCork spotkali się by omówić postęp prac nad nową stroną internetową dla stowarzyszenia. Wybrano również nowego vice-prezesa MyCork, którym został Adam Oleś.

/Powyżej: wolontariusze MyCork na wczorajszym spotkaniu/

Nowa strona MyCork jest juz praktycznie ukończona, w tym momencie trwają jej testy i poprawianie dostrzeżonych błędów. O ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, powinna zastąpić bieżącą w ciągu najbliższych dni.Nową stronę przygotowuje Witold Kozłowski.

wtorek, 8 lipca 2014

Monkstown

Monkstown to niewielka miejscowość w hrabstwie Cork, położona malowniczo nad zatoką. Tradycyjnie: zamek, dwa kościoły - katolicki i protestancki, kilka pubów.

/Powyżej: Monkstown/

Zamek /zdjęcie w lewym dolnym rogu/ wybudowano w 1636 roku. Na zdjęciach sprzed ledwie kilku lat porośnięty bluszczem wyglądał na popadający w malownicze ruiny, obecnie jednak jest właśnie restaurowany. Pewnie wkrótce powstanie w nim jakiś hotel z romantyczną legendą.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Znak Przymierza

Pogoda w Irlandii często jest... biblijna ;-) Tęczę, starotestamentowy Znak Przymierza można tutaj zobaczyć nawet kilka razy dziennie.

"Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa. Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach, patrząc na niego, wspomnę na przymierze wieczne między mną a wszelką istotą żyjącą w każdym ciele, które jest na ziemi». Rzekł Bóg do Noego: «To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi». /Rdz, 9,13-17/

/Powyżej: stoję pod wczorajszym Znakiem Przymierza nad Cork ;-)/

niedziela, 6 lipca 2014

Wykłady z teologii w Cork (3)

Dzisiaj w St. Augustines Church w Cork miał miejsce trzeci wykład z teologii, który wygłosił Rafał Rozmus - teolog i katecheta.

/Powyżej: Rafał Rozmus w trakcie dzisiejszego wykładu/

Kontynuujemy omawianie dzieła Benedykta XVI pt.: "Jezus z Nazaretu". Dzisiaj rozmawialiśmy m.in. o kuszeniu Jezusa na pustyni i o tajemnicy mesjańskiej. Następny wykład - za miesiąc 10 sierpnia b.r. Wszystkich zainteresowanych tą tematyką - zapraszam do dołączenia do grupy "Wykłady z teologii w Cork" na fb: LINK.

sobota, 5 lipca 2014

Scott Hahn: "Przyczyny wiary"

Kolejna książka ex-protestanta nawróconego na katolicyzm. O treści mówi jej podtytuł: "Jak rozumieć i jak wyjaśniać wiarę katolicką i jak występować w jej obronie".

Książka podzielona jest na trzy części: "Powody naturalne", "Powody biblijne" i "Powody królewskie". Część pierwsza jest skierowana do ateistów, cześć druga - do niechrześcijan, ale najciekawsza i zarazem najtrudniejsza jest część trzecia - skierowana do katolików.

Nie jestem teologiem więc nie będę nawet próbował streszczać najważniejszych tez autora, niemniej - przeczytać warto. Przez wszystkich, bo w końcu do wszystkich jest adresowana ;-)

piątek, 4 lipca 2014

Jak zginął Prezydent?

Dokument, a jednocześnie profesjonalna multimedialna prezentacja ostatnich sekund lotu samolotu Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku. Dodatkowo wypowiedzi bezpośrednich świadków katastrofy, z których wynika zupełnie co innego, niż twierdzą moskiewskie raporty. Link do filmu na YT: KLIK.


Ponad 4 lata od katastrofy, a Polacy ciągle nie mają dostępu do wraku samolotu /i tak już celowo zniszczonego/ jak i oryginalnych czarnych skrzynek i przyrządów nawigacyjnych. Za kłamstwa, jak o "przekopywaniu ziemi metr w głąb", czy pracy "ramię w ramię polskich i rosyjskich lekarzy" zamiast karać - się nagradza. Do tego seryjny samobójca i seria innych dziwnych zdarzeń. Czy w samolocie nastąpił wybuch? Gimby wiedzo - że nie /choćby i te gimby miały po kilka krzyżyków na karku/, inni - w tym wielu naukowców - nie mogą wykluczyć takiej hipotezy.

W dodatku - coraz bardziej prawdopodobnej...

czwartek, 3 lipca 2014

Restauracje i bary w Cork: Burritos & Blues

Od niespełna roku przy Paul Street można zjeść niezłe burrito w meksykańskim barze "Burritos & Blues". Oczywiście - jest też wersja vege ;-)

/Powyżej: Burritos & Blues i mój obiad ;-)/

środa, 2 lipca 2014

Łukasz Stec: "Psychoanioł w Dublinie"

Lekko psychodeliczna ze sporą dawką humoru powieść kryminalna, której akcja toczy się w Dublinie.

Główny bohater /polski imigrant pracujący jako przedstawiciel handlowy w irlandzkiej firmie sprzedającej polskie pierogi - a jednocześnie artysta tworzący współczesne dzieła sztuki/ prowadzi nas ulicami irlandzkiej stolicy starając się rozwikłać przyczynę swojej śmierci, która ma nastąpić... za tydzień, w dzień jego 30-tych urodzin. Towarzyszy mu psychoanioł /czyli anioł ateistów/, który przybrał postać Indianina w białym kitlu, kaloszach i z odpinanymi skrzydłami na plecach, oraz - "gadający" kot.

Przez karty powieści przewija się cała plejada mniej luba bardziej dziwnych postaci, z którą każdy polski emigrant w Irlandii prędzej czy później się zetknął. Czyta się szybko, treść wciąga, i aż do końca nie zorientują się Państwo że mordercą jest... ;-)

Warto przeczytać.

O autorze:
Łukasz Stec (ur. 1982 r.) jest autorem powieści, opowiadań, reportaży, tekstów publicystycznych, felietonów, recenzji i wywiadów. Publikował m.in w "Gazecie Wyborczej", "Życiu", "Przeglądzie", "Dzienniku Zachodnim", "Kulturze", "Pograniczach" oraz portalach Onet.pl i WP.pl. W latach 2007-2008 pracował jako redaktor naczelny polonijnego tygodnika "The Polish Times - Życie w Irlandii". Laureat ogólnopolskich nagród reporterskich. Ukończył socjologię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W czerwcu 2007 r. ukazała się jego debiutancka książka - zbiór opowiadań "Bimber", natomiast 25 czerwca 2014 r. ukazała się jego powieść "Psychoanioł w Dublinie". Mieszka w Warszawie.

wtorek, 1 lipca 2014

MexiCork

Od 31 maja do 26 lipca 2014 w Cork Vision Centre trwa wystawa "MexiCork", na której swoje prace wystawia siedmiu artystów: z Meksyku, Irlandii - i z Polski.

/Powyżej: prace Urszuli Nawrot na wystawie "MexiCork"/

W wystawie bierze udział nasza Rodaczka, Urszula Nawrot - aktorka, reżyser, choreograf, tancerka, pisarka i fotograf. Jak czytamy w opisie, jej "fotografie zostały specjalnie wybrane na wystawę MexiCork. Urszula szuka uniwersalnych symboli w naturze i w życiu. Treści ukazane na zdjęciach mają również głębsze znaczenie i opowiadają o życiu i śmierci, miłości i tradycji."