piątek, 31 grudnia 2021

Wolność w złotej klatce

Kolejny rok za nami. Mam nadzieję że przynajmniej wśród Czytelników tego bloga spotykamy się w komplecie, bo długo niemal powszechnie lekceważony koronawirus w ubiegłym roku jednak przeorał społeczeństwo. Oczywiście o żadnej hekatombie którymi straszyły nas media nadal nie ma mowy ale dzisiaj już chyba każdy z nas, o ile nie przeszedł go sam, to przynajmniej zna kogoś kto przechorował bardzo ciężko. Być może też doświadczenia tych już dwóch ubiegłych lat wpłyną również na decyzję niektórych z nas o powrocie do Polski lub przynajmniej opuszczeniu Zielonej Wyspy. 

Sama zaraza głęboko podzieliła polskie społeczeństwo. Do tej pory przy wigilijnej wieczerzy wśród zlaicyzowanej części narodu toczyły się dyskusje o wyższości jednej opcji politycznej nad drugą a teraz doszły jeszcze podziały na zaszczepionych i niezaszczepionych, przy czym jedni odmawiają drugim nie tylko prawa do własnych poglądów ale i do zasiadania przy wspólnym stole. Jak wspomniałem rzecz się tyczy tylko tych zlaicyzowanych, obchodzących Święta Zimowe i życzących sobie, bo ja wiem, radosnego bałwana. Zwykli katolicy wiedzą czyje Urodziny wtedy obchodzą i że rozmowa przy wigilijnym stole o polityce jest równie niestosowna jak polewanie wtedy wódki i zakąszanie pasztetem.

Jednak co innego polityka a co innego strach przed ciężką chorobą. Zaszczepieni boją się zarazić od niezaszczepionych chociaż szczepionki miały przed tym chronić, przynajmniej tak nam obiecywały autorytety medyczne i polityczne. Niezaszczepieni boją się z kolei zaszczepionych bo ci "emitują białko kolca", przynajmniej tak przeczytałem na jednej z antyszczepionkowych grup na facebooku. Oczywiście nie ma co wrzucać wszystkich do jednego worka, po obydwu stronach są ludzie stosujący w dyskusji racjonalne argumenty ale czasami człowiek się zastanawia czy aby na pewno wszyscy powinni mieć prawa wyborcze.

Tak swoją drogą, Rodacy mieszkający w kRAJu i pomstujący na ograniczenia stawiane przez polskie władze, chyba nie do końca zdają sobie sprawę jak to jest w tych tak zwanych rozwiniętych demokracjach zachodnich. Oczywiście że Polaka mieszkającego w Polsce nie musi interesować jakie ograniczenia nakłada na swoje społeczeństwo rząd w Irlandii ale dla Polaka mieszkającego w Irlandii musi to być widoczna różnica. Słyszał ktoś w Polsce o zakazie opuszczania domów na odległość większą niż dwa kilometry, łaskawie zwiększoną później do kilometrów aż pięciu? O listach od pracodawców będącymi swoistymi przepustkami do poruszania na drodze z i do pracy? O zakazie odwiedzania się w domach? Tutaj to było na porządku dziennym a skoro już raz to przerabialiśmy to możemy się znaleźć w tej samej sytuacji po raz drugi i trzeci. Tym samym kiedy znowu wprowadzą twardy lockdown z zamknięciem granic i zakazem opuszczania własnego podwórka, sam wolałbym wtedy być chyba w Polsce.

Społeczeństwo irlandzkie, tak ceniące sobie wolność osobistą, dość spokojnie znosi te wszystkie ograniczenia. Oczywiście tu i ówdzie stoją nadal jakieś grupki z hasłami na tekturze, doszło do kilku manifestacji i przepychania się z policją ale medialna narracja i wysokie zasiłki wypłacane początkowo w wysokości najniższej pensji którą dostaje tutaj jednak spora część społeczeństwa, zrobiły swoje. Kiedy pojawiły się szczepionki, odetchnęliśmy z ulgą mając nadzieję że to już koniec. Tymczasem show must go on, spektakl musi trwać jak to śpiewał niegdyś Freddie Mercury i widzimy że lekarstwo staje się powoli groźniejsze od choroby. Do tego władza wspomniane zasiłki znacznie obniżyła co nie musi się z podobać jego beneficjentom z nie własnej winy pozostającym w domach, więc niewykluczone że siedzimy na beczce prochu. Tym bardziej że wkrótce przyjdzie również tutaj zapłacić wysokie inflacyjne rachunki za ostatnie dwa lata, gdzie miliardy euro poszły w błoto.

W związku z tą całą sytuacją mieszkając w Irlandii mam jeszcze inne przemyślenia, mianowicie czy to nie czas już wracać do Polski? Mieszkam tu prawie osiemnaście lat, należę do pierwszej fali emigracji która w 2004 roku zaraz po przyjęciu Polski do UE dotarła na Zieloną Wyspę. W tym czasie wyrosło całe nowe pokolenie które wkrótce wyruszy do urn wyborczych. Nie obawiam się oczywiście preferencji wyborczych młodych ludzi bo zdaję sobie sprawę że i moje pokolenie w sporej części głosuje zupełnie nieracjonalnie. Chodzi bardziej o podkreślenie faktu że trochę się tutaj zasiedziałem. Dlaczego? Z tych samych powodów co spora część naszych Rodaków: bo w Polsce zrobiło się dla mnie za ciasno, bo tutaj można żyć niemal zupełnie bezstresowo, bo nawet najniższa byle regularnie otrzymywana wypłata pozwala na opłacenie rachunków i zagraniczne wakacje przynajmniej dwa razy w roku, bo Irlandczycy to fantastyczni ludzie i jeżeli nie szukasz problemów to z reguły mieszka się tutaj zupełnie dobrze.

Obawiam się jednak że mamy do czynienia z czasem przeszłym, dokonanym. Coraz częściej mam wrażenie że ten osiemnastoletni miesiąc miodowy powoli dobiega końca. Pensje generalnie od lat stoją w miejscu /tak, wiem, nie zawsze i nie dla wszystkich/, ceny systematycznie rosną, mimo to chętnych do wynajęcia mieszkań jest coraz więcej tylko lokali coraz mniej. Na zagraniczne wakacje trudno wyjechać bo lockdowny, ograniczenia i kwarantanny a sami Irlandczycy coraz podejrzliwiej patrzą na Polaków, tym bardziej po doniesieniach medialnych że polska diaspora szczepić się nie chce. To wszystko oczywiście nie jest jeszcze powodem żeby opuszczać Zieloną Wyspę, tym bardziej po osiemnastu latach pobytu. Problem jest inny, wynikający właśnie z tego że jest to wyspa. Chociaż zielona ale jednak - wyspa. Może być i we wszystkie kolory tęczy, co z tego gdy poprzez taką czy inną decyzję polityczną można zostać na niej swoistym więźniem?  

Przekonaliśmy się już o tym gdy nagle zamknięto lotniska. Znam kogoś komu w Polsce zmarła w tym czasie najbliższa osoba i, jakkolwiek to zabrzmi, w pogrzebie mógł on uczestniczyć jedynie online. To nie kontynent że wsiądziesz w samochód i jakoś dojedziesz, stąd w kryzysowej sytuacji naprawdę będzie trudno się wydostać. Tak, ja wiem że Polak potrafi, niemniej izolacja wyspy jest znacznie łatwiejsza niż kraju w środku kontynentu. Oczywiście może tak być że strachy na Lachy, że już wkrótce cała ta koronawirusowa histeria wróci do normy, że jak to śpiewał z kolei kiedyś Tilt w refrenie zaraz po zwrotce o "milionach masek", "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie". Na marginesie - ponad 30-letni utwór a nieoczekiwanie dostał drugie życie. Może tak być ale nie musi i wszystko wskazuje na to że raczej nie będzie. 

W Polsce również inflacja zbiera swoje żniwa, stąd niektórym może się wydawać że lepiej jest dostawać wypłatę w brytyjskich funtach czy niemieckim euro ale o ile z inflację i szalejącymi cenami można sobie próbować radzić w ten czy inny nawet domowy sposób, to z fundamentalnym ograniczeniem swobody przemieszczania się - już nie. Nikt z nas nie chce być chyba starym czyżykiem z fraszki Krasickiego który chociaż miał "lepsze w klatce niż w polu wygody" to jednak zdecydowanie wolał wolność.

"Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem" to z kolei śpiewali nam Chłopcy z Placu Broni. I tej wolności - oprócz zdrowia oczywiście - Państwu i sobie życzę w tym nadchodzącym 2022 roku. Oby był lepszy od poprzedniego i gorszy od następnego i żebyśmy za rok znowu spotkali się w komplecie, czy to na Zielnej Wyspie czy na Ojczyzny łonie...

czwartek, 30 grudnia 2021

Admirał w Dublinie

Admirał to rosyjska restauracja znajdująca się w centrum Dublina. Jedliśmy tam podczas naszego ostatniego pobytu w Dublinie. Świetna kuchnia, są również opcje wegetariańskie.

/Powyżej: restauracja Admirał/

/Powyżej: nasza wigilijna kolacja w restauracji Admirał, u góry menu Agnieszki u dołu - moje/

środa, 29 grudnia 2021

Church of Our Lady of Mount Carmel w Dublinie

W Church of Our Lady of Mount Carmel /kościele Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel/ przy Whitefriar Street w Dublinie znajdują się relikwie św. Walentego, patrona zakochanych ale również osób z m.in. zaburzeniami psychicznymi. 

Sam kościół należy do oo. karmelitów. Wybudowano go w latach 1826/27, jest jednym z największych kościołów w Dublinie a w 1983 roku powstały dla niego jedne z najlepszych organów w Irlandii. 

Jak podaje wikipedia: "W kościele znajduje się również kaplica (ołtarz) z figurą Najświętszej Maryi Panny z Dublina (Our Lady of Dublin), wykonana z flamandzkiego drewna dębowego na przełomie XV i XVI w., należąca przypuszczalnie do byłego opactwa cysterskiego Najświętszej Maryi Panny (St. Mary’s Abbey). Uważa się, że jest to jedyna drewniana figura tego typu, która uniknęła zniszczeń w okresie reformacji. Figura została odnaleziona w 1824 roku przez Johna Spratta i przekazana kościołowi. Uroczystość Najświętszej Maryi Panny z Dublina jest obchodzona 8 września, na który to dzień przypada również święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. (...) "W kościele znajdują się relikwie św. Walentego, przekazane kościołowi w 1836 roku w darze przez papieża Grzegorza XVI. Pierwotnie szczątki świętego spoczywały na cmentarzu św. Hipolita w Rzymie. Obecnie są one złożone w relikwiarzu w północno-wschodnim narożniku kościoła. Nad relikwiarzem ustawiona jest statua św. Walentego."

Odwiedziliśmy ten kościół w czasie świąt Bożego Narodzenia, więc przed kaplicą z figurą Najświętszej Maryi Panny z Dublina znalazła się okazała szopka betlejemska. Z ciekawostek: w 2011 roku byliśmy w bazylice Santa Maria in Cosmedin w Rzymie, gdzie również znajdują się relikwie św. Walentego, można o tym przeczytać tutaj: LINK.

Kilka zdjęć z Church of Our Lady of Mount Carmel znajduje się poniżej, można też zobaczyć fragment mojego filmiku z naszego świątecznego pobytu w Dublinie, dotyczący tego kościoła /od 10:18 minuty/: LINK.

/Powyżej:  Church of Our Lady of Mount Carmel w Dublinie/

/Powyżej: wnętrze kościoła/

/Powyżej: kaplica z figurą Najświętszej Maryi Panny z Dublina oraz szopka betlejemska/

/Powyżej: relikwie św. Walentego/

wtorek, 28 grudnia 2021

Agnieszka w dokumencie z cyklu "Pełny obraz"

Dzisiaj w programie TVP 1 można było obejrzeć dokument z cyklu "Pełny obraz" pt, "Projekt rodzina", w którym wypowiadała się m.in. Agnieszka ;-) Są tam również wypowiedzi innych Rodaków mieszkających w Irlandii oraz sporo przebitek z Cork. O wizycie filmowej ekipy w naszym domu pisałem tutaj: LINK. Film jest w całości i bezpłatnie dostępny na vod.tvp,pl, można go zobaczyć tutaj: LINK.

/Powyżej: kadr z dokumentu/

poniedziałek, 27 grudnia 2021

U Tomka i Gingera

Następnego dnia po powrocie z Dublina gościliśmy u naszego wieloletniego kolegi Tomka i jego kota, Gingera /bo rodzaj męski/. Nie wiem dlaczego ale generalnie zwierzęta mnie lubią, co widać m.in. na załączonym obrazku ;-)

/Powyżej: z Tomkiem/

/Powyżej - z Gingerem/

niedziela, 26 grudnia 2021

Boże Narodzenie 2021

Z powodu koronawirusowych ograniczeń ponownie nikt do nas nie przyjeżdża na Święta, więc zgodnie z tradycją - spędziliśmy Boże Narodzenie w Dublinie. Jak już pisałem, taki wyjazd nawet na 2-3 dni to z naszej perspektywy świetna rzecz, pozwala oderwać się od codzienności a przez to lepiej przeżyć Boże Narodzenie. 

Jak zwykle zatrzymaliśmy się w hotelu RIU Plaza The Gresham przy O'Connell Street. Dobry hotel w samym centrum miasta, polecam. Tym razem wigilijną kolację zjedliśmy w rosyjskiej restauracji Admirał. Oczywiście podzieliliśmy się opłatkiem a wcześniej odczytałem stosowny fragment Ewangelii, czyli - można. Na Pasterkę udaliśmy się do St. Saviour's Priory, gdzie są polscy Dominikanie. Następnego dnia byliśmy na polskiej Mszy w St. Audoen's Church a kolejnego, niedługo przed wyjazdem - w Church of Our Lady of Mount Carmel przy Whitefriar Street, gdzie znajdują się m.in. relikwie św. Walentego, patrona zakochanych ;-) 

Spacerując po Dublinie podjęliśmy też kilka geocachingowych labcachy. Po drodze mijaliśmy wiele namiotów rozbitych wprost na ulicy przez bezdomnych. 

Podobnie jak rok temu zaprosili nas do siebie nasi znajomi: Monika i Przemek /m.in. autor strony Shamek w Dublinie/ oraz Kasia i Tomasz u których gościł również Bogdan, wszyscy związani z Radio Wnet.

Poniżej kilka zdjęć oraz filmik z naszego świątecznego wyjazdu: LINK.

/Powyżej: nasz powrót z Pasterki/

/Powyżej: nasza wigilijna kolacja w restauracji Admirał, u góry menu Agnieszki u dołu - moje/

/Powyżej: szopka w Church of Our Lady of Mount Carmel/

Poniżej - filmik:

środa, 22 grudnia 2021

Spokojny człowiek

Amerykański film z 1952 roku z akcją toczącą się w Irlandii. Pomimo upływu czasu nadal świetny, szczególnie do obejrzenia we dwoje. Znajome krajobrazy ale pokazujący świat który już przeminął...

Fabuła: Sean Thornton (John Wayne) powraca z USA do rodzinnej Innisfree w Irlandii. W Stanach był bokserem, w czasie walki na ringu niestety zabija swojego rywala. Nie jest to jego wina, jednak nękany wyrzutami sumienia rezygnuje z bokserskiej kariery i wraca na Zieloną Wyspę. Kupuje dom w którym niegdyś się wychował. Pragnie poślubić piękną chociaż ubogą Mary Kate Dannaher (Maureen O'Hara), czemu sprzeciwia się jej brat. Thornton nie rozumie irlandzkich zwyczajów i uprzedzeń Mary. 

To tak pokrótce, jest jeszcze kilka innych wątków pobocznych które jednak mocno wzbogacają ten obraz.

Trzeba zobaczyć.


wtorek, 21 grudnia 2021

Vege kotlety z vege jajkiem

Dzisiaj na obiad stare dobre kotlety sojowe "à la schabowe" usmażone z dodatkiem roślinnego zamiennika jajek. Pycha ;-)

/Powyżej: mój vege obiad/

poniedziałek, 20 grudnia 2021

Wyszydełkowana szopka

W Blackpool Shopping Centre oprócz szopki bożonarodzeniowej stawianej tam co roku przez S.H.A.R.E., znalazła się kolejna, przygotowana przez grupę dziewiarską zrzeszającą panie w wieku 60+ i działającą przy Blackpool Community Centre.

Poniżej - szopka i znajdujące się w niej figury wykonane z wełny:


piątek, 17 grudnia 2021

Świąteczny voucher, obiad i upominki od firmy

Podobnie jak rok temu, teraz również "pochwalę" się bonusami od firmy na Święta Bożego Narodzenia. Ponownie jest to voucher do sieci Dunnes Stores, tym razem na 500 euro /w zeszłym było 150 ale wysokość zależy od stażu pracy/ + dodatkowo 100 euro do wypłaty /przed podatkiem/. Do tego tradycyjnie bezpłatny świąteczny obiad /ciastko do niego już nie załapało się na fotkę/ a zamiast li tylko czekoladek jak rok temu - znacznie solidniejsza paczka której zawartość po wypakowaniu jest na ostatnim zdjęciu. Miło ;-)

Poniżej - mój voucher, obiad /wersja vege/ i upominki:



niedziela, 12 grudnia 2021

110 Warsztaty z My Little Craft World: Poznajemy Polskę - Kraków

W niedzielę, 12 grudnia b.r. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty z cyklu "Poznajemy Polskę". Tym razem odwiedziliśmy królewskie miasto - Kraków. Dzieci poznały historię tego miasta, najważniejsze zabytki, posłuchały hejnału mariackiego, itp. Podczas zajęć praktycznych mali artyści wykonali witrażowy lampion. Każde dziecko otrzymało również książeczkę z naklejkami o Krakowie oraz kreatywne zestawy świąteczne. 

Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Litlle Craft World na fb: LINK, a krótki film na moim YT: LINK.

/Powyżej: mali artyści ze swoimi pracami/

sobota, 11 grudnia 2021

Chipsy o smaku indyka

W Irlandii na bożonarodzeniowym stole króluje indyk. Dzisiaj w jednym ze sklepów natknąłem się na chipsy o takim smaku. Kupiłem do przetestowania na Agnieszce, potwierdziła że rzeczywiście, posmak indyka jest ;-)

/Powyżej: chipsy o smaku indyka :-)/

środa, 8 grudnia 2021

Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona: Mitologia słowiańska

Słowiańskie legendy napisane na nowo. Czyta się dobrze, chociaż to znacznie słabsza wersja wiedźmińskich opowieści Sapkowskiego, z naciskiem na - słabsza, ale też inny cel przyświecał autorom.

Jak, zresztą zupełnie słusznie, napisano na odwrocie książki: "Zakrawa na paradoks, że współczesny Polak dysponuje prawdopodobnie znaczniejszym zasobem wiadomości na temat mitologii greckiej, rzymskiej, być może nawet egipskiej czy mezopotamskiej, niż mitologii słowiańskiej, najbliższej mu kulturowo. Z niej przecież wyrasta w ogromnej mierze polski folklor, obrzędowość ludowa, a nawet liczne zwyczaje obecne w kulturze ogólnonarodowej (...)."

Twarda oprawa, 140 stron. Od jednej ze słowiańskich wersji stworzenia świata po jak najbardziej historyczną postać Niklota.

Dla zainteresowanych.


wtorek, 7 grudnia 2021

Czyściciele internetu

Dokument z 2018 roku. Raz już obejrzałem, dzisiaj zrobiłem sobie powtórkę, dla utrwalenia. Rzecz o ludziach mieszkających w odległych częściach świata i odwalających dla internetowych gigantów najgorszą robotę za najniższe możliwe wynagrodzenie.

Moderacja treści w internecie jest, niestety, potrzebna, bo przyjmując ewangeliczną skalę gdzie na 12 apostołów trafił się jeden Judasz, tak i tutaj na dwunastu normalnych userów trafi się ten trzynasty, ewidentnie zaburzony. Do tego dochodzi poczucie anonimowości a co za tym idzie i bezkarności. Pytanie tylko: jak tę moderację prowadzić, które treści trzeba bezwzględnie wycinać a które zostawić w ramach wolności wymiany poglądów do której wszyscy mamy prawo? I - kto powinien to robić?

Dla takich gigantów jak facebook czy google moderację treści prowadzą ludzie zatrudnieni na Filipinach, gdzie swoją siedzibę ma firma działająca na zlecenie tychże podmiotów. Pracują za stawki umożliwiające im co najwyżej wegetację ale trzymają się tej pracy bo innej najczęściej nie ma. Za to muszą codziennie oglądać - i usuwać - tysiące postów, zdjęć i filmików wzbudzających u każdego normalnego człowieka odruch wymiotny. Nie mają czasu na głębszą refleksję, czas na reakcję mają wyliczony i ilość materiałów do przejrzenia ściśle określoną. Jeden z rozmówców wymienia liczbę, która jest wręcz szokująca: codziennie musi przejrzeć 25 tysięcy zdjęć lub innych materiałów. Na żadne wsparcie psychologiczne nie mogą liczyć, co prowadzi do załamań nerwowych a nawet - samobójstw.

Kiedy chodzi o materiały wizualne sprawa jest jeszcze w miarę prosta: jeżeli jest to nagość, przemoc, itp. to nie trzeba znać języka danego kraju, tylko można ciąć jak leci. Gorzej z symbolami ale i tutaj przechodzą szkolenia, stąd - to już dopowiedzenie ode mnie - zapewne dlatego wycinają ONR-owską falangę, pomimo że ta organizacja działa w Polsce zgodnie z prawem i jej symbole nie są zakazane. Ale nadcenzor wie lepiej a moderator musi słuchać.

A co z cenzurą materiałów pisanych w innych językach, załóżmy tak egzotycznym dla Filipińczyków jak język polski? Tłumacz google nie pomoże zrozumieć niuansów, odniesień historycznych, żartów sytuacyjnych o grze słów nie wspominając. Tutaj, obstawiam, do akcji wchodzą lokalni polskojęzyczni cenzorzy, o czym dość przypadkowo dowiedzieliśmy się w 2015 roku, gdy na facebooku masowo banowano polskie strony patriotyczne, narodowe itp. Jak się okazało, robiło to zaledwie czterech polskojęzycznych osobników zatrudnionych w siedzibie Facebooka w Dublinie, dodatkowo powiązanych z komunizującą partią polityczną w Polsce.

Dobry film, warto zobaczyć.

poniedziałek, 6 grudnia 2021

Tęcza nad Cork

Jak już kiedyś pisałem, pogoda w Irlandii często bywa... biblijna, bo na niebie pojawia się Znak Przymierza ;-) Trudno przebić dwie tęcze w Youghal ale ta dzisiejsza w Cork też była niczego sobie.

/Powyżej: tęcza w Cork/

niedziela, 5 grudnia 2021

Mikołajki z My Little Craft World 2021

W niedzielę, 5 grudnia b.r. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na spotkanie ze Świętym Mikołajem, które miało miejsce w Maldron Hotel w Cork. Ze względu na restrykcje covidowe ilość miejsc była w tym roku bardzo ograniczona.

Podczas zabawy dzieci m.in. namalowały portrety św. Mikołaja, wysłuchały historii o prawdziwym świętym Mikołaju, wzięły udział w zabawach ruchowych, i nauczyły się piosenki o św. Mikołaju. Podczas spotkania ze świętym każde dziecko otrzymało drobny prezent z zestawem kreatywnym i słodyczami. 

Zdjęcia ze spotkania można zobaczyć w galerii My Little Craft World na YT: LINK a krótki filmik na moim YT: LINK.

/Powyżej: wspólne zdjęcie z św. Mikołajem :-)/

sobota, 4 grudnia 2021

109 Warsztaty z My Little Craft World: świąteczne aniołki

W sobotę 4 grudnia b.r. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na specjalne warsztaty świąteczne, które odbyły się w Polskiej Szkole w Cork. Podczas zajęć młodzi artyści ozdobili drewniane aniołki. Zdjęcia z warsztatów można zobaczyć w galerii na fb: LINK.

Poniżej - mali artyści z Polskiej Szkoły w Cork:


czwartek, 2 grudnia 2021

Mikołaj Święty przynosi prezenty

Jak grudzień to święta, jak święta to prezenty, wiadomo. O duchowym aspekcie świąt Bożego Narodzenia pisał nie będę, bo zrobili to już przed wiekami zdecydowanie mądrzejsi ode mnie, skupię się jedynie na tym zupełnie materialnym, związanym z tradycjami i obrzędami różniącymi się zresztą w zależności od regionu Polski. Czyli - co na prezent pod choinkę?

Tak na wstępie, kto u Państwa przynosi prezenty pod choinkę? Aniołek, Dzieciątko, Gwiazdor czy święty Mikołaj /biskup Miry, nie mylić z przerośniętym krasnoludem z reklamy coca-coli/? Osobiście nie mam nic przeciwko temu żeby jednocześnie przynosiła cała czwórka, tym bardziej że im człowiek starszy tym trudniej z prezentami trafić. O ile dla dziecka zawsze coś się wymyśli to co podarować takiemu jak ja, 50-letniemu facetowi? Albo, co jeszcze trudniejsze, jego przesympatycznej żonie?

Co możemy przywieźć z Irlandii czym moglibyśmy obdarować rodzinę w Polsce? W zasadzie wszelkiego rodzaju pamiątki czy to z Irlandii czy z Polski są obecnie produkowane w Chinach ale - próbować można. Skoro to Boże Narodzenie to mogą to być różnego rodzaju symbole religijne, czyli na przykład wszelkiego rodzaju krzyże celtyckie z których słynie Zielona Wyspa, dodatkowo wykonane z nietypowych materiałów jak sprasowany torf czy marmur z Connemary. Może słynny sweter z wysp Aran, pod warunkiem że przynajmniej kupiony na jednej z tych wysp? Może jakiś kryształowy drobiazg z Waterford? Dobrym pomysłem może okazać się również biżuteria z celtyckimi ornamentami a dla naprawdę bliskiej osoby świetnym wyborem będzie słynny pierścień Claddagh.  

Dla zdecydowanej większości mężczyzn zawsze trafionym prezentem na niemal każdą okazję będzie alkohol. Oczywiście zdecydowanie ten z wyższej półki, najlepiej trudno dostępny i w dodatku istniejący w ograniczonej ilości. Takim czymś może być whisky z nieistniejącej już destylarni. Zakład zamknięto, beczki z leżakującym alkoholem zostały, po kilkunastu latach otwiera się je i rozlewa do butelek. Wbrew pozorom takich ofert jest zawsze kilka na rynku. O ile za czasów działalności takiej destylarni cena butelki nie przekraczała, przyjmijmy orientacyjnie, połowy dniówki, o tyle gdy destylarni już nie ma a tym samym więcej whisky tam nie powstanie, cena drastycznie idzie do góry i żeby nabyć taką butelczynę z pewnością miesięcznej wypłaty nie wystarczy. Dlatego takie coś można podarować wyłącznie koneserowi, który zrozumie co otrzymał a tym samym doceni nasz trud wyszukania i ubytek w portfelu. Z drugiej strony ja sam chętnie przyjąłbym wino czy nalewkę, własnoręcznie zrobione przez darczyńcę, nawet gdyby smak pozostawiał wiele do życzenia. Sama świadomość że znam twórcę trunku, wiem ile czasu na to poświęcił oraz fakt że jest to zdecydowanie domowy wyrób, niedostępny w najbardziej wyspecjalizowanym sklepie, jest dla więcej warte niż specjały z najwyżej półki.

Pytanie, czy pod choinkę wypada podarować alkohol? Zdania są podzielone, jedni twierdzą że absolutnie nie, inni że wspomniane wino czy nalewka mogą być wyjątkiem a jeszcze inni że zależy to od tego kto, kogo, gdzie i czym obdarowuje. Jeżeli jednak uznamy że sam alkohol to nienajlepszy pomysł, to coś tylko związanego z alkoholem może ustrzec przed popełnieniem faux pas. Sam niedawno dostałem wspaniałą karafkę z kompletem szklanek i kieliszków, wszystko ozdobione spersonalizowanym grawerem i zamknięte w świetnym również spersonalizowanym drewnianym pudełku. Piękna rzecz która w dodatku posłuży mi prawdopodobnie do końca życia. Można? Można jeszcze inaczej: w zeszłym roku sam sobie zrobiłem prezent kupując ręcznie wykonany degustacyjny kieliszek do mocniejszych alkoholi. Sama świadomość że jest to indywidualna  i ręczna robota czyni go wyjątkowym w tym coraz bardziej zmakdonaldyzowanym świecie, gdzie wszystko wygląda coraz bardziej podobnie i smakuje tak samo.

Zostawmy alkohol i akcesoria do jego spożywania. Świetnym prezentem może być elegancki i poręczny zestaw gier planszowych czy też same misternie wykonane szachy. Jeżeli ktoś nie umie w nie grać to niech się nauczy, najwyższy czas a podstawy są naprawdę łatwe do opanowania. Co prawda to królewska gra, życia nie wystarczy żeby ją opanować w mistrzowski sposób ale zacząć grać można już po 5-minutowym instruktażu. 

Co jeszcze? Na przykład zegarek, tyle że nie smartwach tylko klasyczny, mechaniczny, samodzielnie nakręcany. Tak Proszę Państwa, dawne zegarki wracają do łask bo część osób zaczyna czuć już przesyt elektroniką i jednocześnie chce mieć coś wyjątkowego, nawet jeżeli zdecydowanie mniej praktycznego. Bo, tak szczerze: ile znacie Państwo osób które noszą na nadgarstku mechaniczny zegarek? Jeżeli dany przedmiot ma tylko jedna osoba, sam ten fakt dodaje jej w pewien sposób prestiżu. Tylko jeszcze raz: chodzi o naprawdę mechaniczny zegarek a nie coś napędzane chińską bateryjką.

Na tej zasadzie ponowny boom przeżywają płyty winylowe oraz ich, posługując się współczesnym językiem, "odtwarzacze", czyli stare dobre gramofony, nawet jeżeli naszpikowano je współczesną elektroniką. Muzyka na płytach winylowych w czasach gdy nikt już nie słucha płyt cd a nawet ściągniętych mp3, streamując utwory tego czy innego twórcy bezpośrednio z sieci? No pewnie że tak, skoro tamto robią wszyscy to traci to jednocześnie wiele uroku a każdy kto trzymał w ręku prawdziwy winyl wie o czym piszę. O tym że analogowe czasy przeżywają swój renesans niech świadczy stale rosnąca popularność aparatów fotograficznych typu polaroid, czyli umożliwiających natychmiastowe wywołanie zdjęcia. Co z tego że zdjęcia z komórki będą ładniejsze i zdecydowanie tańsze, tutaj chodzi o coś zupełnie innego, o coś namacalnego a nie jedynie wirtualnego. Miesiąc temu na swoje urodziny otrzymałem taki prosty aparat i muszę przyznać, że mam z niego sporo radości.

Na koniec rzecz którą powinienem wymienić na początku ale zostawiłem ją celowo dla tych którzy doczytali aż dotąd: to książki oczywiście. Zawsze trafiony prezent i dla każdego. Nie musi to być przecież tylko beletrystyka, może to być album fotograficzny czy z reprodukcjami dzieł tego czy innego twórcy. Może to być ekskluzywne wydanie dzieła ulubionego pisarza lub przewodnik turystyczny po kraju o którym wiemy że zawsze interesował obdarowanego. Może to być coś związanego z jego ulubionym hobby. Może to być w końcu - i tutaj zaprzeczę nieco swoim peanom ku czci odradzającej się analogowej technologii - czytnik e-book'ów, który akurat uważam za genialny wynalazek. Cała biblioteka w kieszeni? Dlaczego nie?

Przy szukaniu bożonarodzeniowych inspiracji na prezenty pod choinkę warto zajrzeć również do różnego rodzaju sklepów charity. Wesprzemy szczytny cel a przy okazji za niewielkie pieniądze można trafić tam na absolutne perełki, niedostępne w żadnym innym miejscu.

Samych udanych bożonarodzeniowych prezentów Państwu i sobie życzę! I pamiętajmy jednocześnie Czyje urodziny wtedy tak naprawdę obchodzimy...

środa, 1 grudnia 2021

W skrzynce znalezione (12)

Kolejna porcja ulotek i innych przesyłek bezadresowych które w ubiegłym miesiącu trafiły do mojej skrzynki.

/Powyżej: miesięczna porcja ulotek/