piątek, 29 maja 2015

Cork Islamic Centre

W Cork przy Shandon Street działa już Cork Islamic Centre, czyli centrum muzułmańskie. Nie wiem od jak dawna, dopiero dzisiaj zauważyłem to miejsce, czy też - zwróciła moją uwagę kręcąca się przy wejściu grupa brodatych charakterystycznie ubranych facetów. Uczą tam koranu, odbywają się muzułmańskie eventy, itp.

/Powyżej: Cork Islamic Centre/

Irlandia się zmienia. Z jednej strony są od zeszłego piątku przeforsowano w referendum małżeństwa dla osób tej samej płci /pomimo że od 2010 r. osoby homoseksualne mogły tutaj prawnie zarejestrować swój związek/. Z drugiej strony - Kościół Rzymski, który przez wieki angielskiej dominacji pozwalał Irlandczykom utrzymać swoją tożsamość narodową - jest w głębokiej defensywie. Jego miejsce zajmują stale rosnący w liczbę i siłę muzułmanie.

Za jakiejś 15-20 lat będzie tutaj "ciekawie", bo o ile Kościół przetrwa choćby i w podziemiu, to społeczność muzułmańska i małżeństwa gejowskie zdecydowanie nie są kompatybilne. Oj, będzie się działo...

czwartek, 28 maja 2015

Media polityków, internet obywateli

Kampania prezydencka za nami. Były emocje, nieoczekiwane zwroty akcji i ciosy poniżej pasa. Kto wygrał? Internet.

Jeszcze chyba nigdy nie było takiej mobilizacji funkcjonariuszy medialnych /niektórzy z nich ciągle mają czelność nazywać się "dziennikarzami"/ jak teraz. Gazeta Wyborcza z Adamem Michnikiem oraz wszystkie należące do niej media, TVN i jej "król" Jakub Wojewódzki oraz TVP z Tomaszem Lisem zostali postawieni w stan najwyższej gotowości. Na nic się jednak zdały apele na pierwszej stronie Wyborczej żeby głosować na Komorowskiego, nie pomogła wizyta w programie Wojewódzkiego, a już nieczyste zagrania Lisa atakującego córkę Dudy wywołały skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego.

Do niedawno sprawa byłaby jasna i przesądzona: kto ma w garści media, kto kontroluje przepływ informacji, ten ma władzę. W postkomunistycznej Polsce przekonaliśmy się o tym już w 1990 roku podczas pierwszych wyborów prezydenckich, kiedy w drugiej turze obok Lecha Wałęsy nieoczekiwanie pojawił się Stanisław Tymiński. Człowiek zupełnie w Polsce nieznany, "kandydat znikąd", dzięki swojej profesjonalnej jak na owe czasy kampanii zdołał zagrozić Lechowi Wałęsie, symbolowi Solidarności i laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla.

Oczywiście świeżo powołany układ magdalenkowy nie mógł na to pozwolić. Najpierw ruszyła do boju Służba Bezpieczeństwa pośpiesznie i dla niepoznaki przemianowana na Urząd Ochrony Państwa, której szef zarzucił Tymińskiemu "powiązania z krajami terrorystycznymi", co zresztą szybko okazało się kompletną bzdurą. Wówczas służby sięgnęły po media: Telewizję Polską i niesławną dzisiaj ale wówczas czytaną przez miliony Polaków Gazetę Wyborczą. Przed samym końcem kampanii ta ostatnia opublikowała opinię dyspozycyjnego psychologa stwierdzającego że Tymiński jest chory psychicznie, natomiast telewizja podała że kandydat na prezydenta regularnie leje swoją żonę a i jego pracownikom się obrywa. Polacy to naród szlachetny, wszystko mogą wybaczyć oprócz przemocy wobec kobiet, więc wybory z dalszymi ich konsekwencjami dla Polski wygrał ten co to "przeskoczył przez płot i obalił komunę". Po wyborach Telewizja Polska oczywiście z kretesem przegrała proces wytoczony przez Tymińskiego a pan psycholog zasłynął później z fotografowania nagich dzieci przez co oglądał świat w kratkę, no ale to już jest inna historia. Wygrał Wałęsa i historia potoczyła się tak, jak się potoczyła. Dzięki mediom, czy też ściślej: mendiom.

I tak było praktycznie do niedawna: kto kontrolował media, ten rozdawał karty. Oczywiście wypadki przy pracy się zdarzały chociaż przez ćwierć wieku raptem dwa razy, kiedy nieopatrznie dopuszczono do powstania rządów Olszewskiego i Kaczyńskiego, no ale te "błędy" z pomocą mediów szybko "naprawiono". Tymczasem zupełnie niepostrzeżenie pod bokiem rósł w siłę Internet. Początkowo niezrozumiały i kompletnie lekceważony przez "starszych i mądrzejszych", tym bardziej że Sieć to ciągle było za mało. Potrzeba było narzędzi które dałyby wszystkim jej użytkownikom możliwość błyskawicznego zweryfikowania danych, dotarcia do źródeł, skorzystania z linków do stron na których ktoś inny umieścił ważne informacje. Takie narzędzia w końcu się pojawiły: Facebook i Youtube. Pierwszy założono w 2004 roku, drugi w 2005, ale musiało minąć trochę czasu aż osiągnęły swoją masę krytyczną poprzez nagromadzenie w tym pierwszym odpowiedniej ilości osób a w tym drugim - materiałów filmowych. I ten czas właśnie nadszedł.

Nagle okazało się, że dotychczasowe media które miały w praktyce monopol na informację znalazły sie w nieznanej sobie sytuacji: ich głos przestaje być słyszalny za to paradoksalnie odbija się echem w Internecie, nad którym funkcjonariusze medialni nie mają, odpukać, do tej pory większej kontroli. Okazało się, że każde kłamstwo i manipulację dociekliwi internauci potrafią błyskawicznie zweryfikować obnażając intencje tych czy innych nadredaktorów. A co gorsza dla nich, głos anonimowego ale trzeźwo myślącego internauty okazuje się ważniejszy niż tego czy owego "autorytetu moralnego", co to przespał się na styropianie czy też kiedyś wymalował jakiś antyrządowy napis na murze, za co teraz od ćwierć wieku z łatką kombatanta tkwi przy rządowym korycie.

Na nic korowód artystów, aktorów, sportowców i innych do tej pory znanych i lubianych ciągnący się za już wkrótce byłym prezydentem w jego "komitecie poparcia". Na nic suflerka podpierająca czołem naszego Przywódcę Narodu i szepcząca mu do ucha "przytulmy panią, zaprośmy do pałacu". Internet nie zapomina, za to szybko weryfikuje dzięki czemu przy okazji słynnej pani suflerki wychodzą takie kwiatki jak z tymi najwierniejszymi "Obrońcami Krzyża" z 2010 roku, co to swoim zachowaniem wzbudzali konsternację wśród normalnych ludzi a skrajną głupkowatą wesołość wśród gawiedzi, a którzy to obrońcy okazali się ludźmi podstawionymi przez służby wierne Komorowskiemu. Jedno zdjęcie z facebookowego profilu który pani suflerka błyskawicznie chociaż zbyt późno skasowała - i mamy cię. Proszę, kto by pomyślał. Osobiście sądzę że tym dwojgu "obrońcom" wprowadzonym pomiędzy pozostałych, autentycznie zatroskanych o los Ojczyzny, po prostu brakowało którejś klepki co tylko ułatwiało sterowanie nimi przez tych którzy mieli w tym korzyść. Wystarczy przypomnieć sobie przypadek Krzysztofa Kononowicza którym kierowało paru cwaniaków, przy czym o ile w jego przypadku jak rozumiem chodziło o niesmaczny żart z człowieka który nie do końca rozumiał kontekst sytuacji w jakiej się znalazł, o tyle tutaj służbom podległym prezydentowi udało się na wiele lat poróżnić Polaków.

Oczywiście, tradycyjne media mają ciągle ogromne znaczenie w Polsce, ale ono maleje z dnia na dzień. W końcu technologia pozwala już na bezpośrednią telewizyjną transmisję nawet za pomocą telefonu komórkowego, o czym przekonaliśmy się podczas przesłuchiwania Bronisława Komorowskiego przez sąd w procesie Wojciecha Sumlińskiego, późniejszego autora bestsellerowej książki: "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego". Na sali były "poważne" telewizje ze sprzętem wartym majątek, które jednak, o dziwo, nie emitowały materiału. Za to zrobił to jeden dziennikarz stacji TV Republika za pomocą wyjętego z kieszeni telefonu. Da się? Da, szach mat, monopol przełamany. Teraz telewizję może robić praktycznie każdy, wystarczy telefon i konto na youtube, a facebook dopełni reszty. To samo dotyczy również radia i w pewnym stopniu prasy.

W dobie internetu już nie da się tak łatwo manipulować opinią publiczną licząc że ciemny lud to kupi. Już nie trzeba mieć kosztownych kamer i wozów transmisyjnych żeby pokazać ludziom na żywo jak polityk pogrąża się z każdym zdaniem. Żeby udowodnić że ktoś kłamie nie trzeba się przekopywać przez sterty roczników gazet w bibliotece, bo inne materiały i tak byłyby niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Żeby podnieść rwetes na pół kraju wystarczy raptem kilka godzin przy zerowym wkładzie gotówkowym.

Tak działa internet. Kto to rozumie, wygrywa, kto chce nadal manipulować za pomocą tradycyjnych mediów - kończy na śmietniku historii...

poniedziałek, 25 maja 2015

Polacy w Cork wybierają Prezydenta RP /2015/

10 i 24 maja b.r.  Polacy mieszkający w Cork - razem z Rodakami w Ojczyźnie - wybierali Prezydenta RP. W Cork były dwie komisje wyborcze /74 i 75, ulokowane w Cork City Hall.

W I turze głos oddało łącznie 1931 Rodaków, w II turze - 1523.  W Cork i okolicach mieszka łącznie ponad 15 tysięcy Polaków. 

Z kolei w całej Irlandii w I turze zagłosowało 10686 Rodaków, w turze II - 8928. Wg spisu ludności w 2011 zadeklarowana liczba Polaków przebywających na wyspie wynosiła 122 585. Gdyby takie same wyniki jak na Zielonej Wyspie były w Polsce - wybory prezydenckie wygrałby w I turze Paweł Kukiz, mając ponad 57% poparcia. Z kolei w drugiej turze pomimo tego że do głosowania zarejestrowało się więcej osób niż do tury pierwszej /w I turze: 12664, w II - 16004/, to jednak zdecydowanie mniej zagłosowało /w I turze: 10686 Rodaków, w turze II - 8928/.

Z ciekawostek: 5 lat temu praktycznie identyczne poparcie już w pierwszej turze otrzymał tutaj Bronisław Komorowski, a w 2007 i 2011 roku równie masowo głosowano w Irlandii na PO. To na razie stwierdzenie faktów, na wnioski i komentarz przyjdzie czas później.

I tura

Wyniki wyborów zdecydowanie różnią się tutaj od tych w Polsce, niekwestionowanym zwycięzcą I tury wyborów w Cork /jak i w całej Irlandii/ był Paweł Kukiz, który zdobył w naszym mieście 1173 głosy /w całej Irlandii: 6042/.

Procentowo w Cork wygląda to tak /obliczyłem to sam, więc może to się nieco różnić od oficjalnych wyników/:
Kukiz: 61,3%
Duda: 13,2 %
Komorowski: 11,1%
Korwin: 7%
Braun: 2,8%
Kowalski: 1,5%
Palikot: 1,5%
Ogórek: 0,9%
Wilk: 0,5%
Pozostali - poniżej 0,5%

/Powyżej: członkowie komisji nr 74 w Cork/

Wyniki wyborów z I tury w Cork:

oddanych głosów: 1931
głosów nieważnych: 16

Grzegorz Michał Braun: 53
Andrzej Sebastian Duda: 252
Adam Sebastian Jarubas: 3
Bronisław Maria Komorowski: 213
Janusz Ryszard Korwin-Mikke: 135
Marian Janusz Kowalski: 28
Paweł Piotr Kukiz: 1173
Magdalena Agnieszka Ogórek: 18
Janusz Marian Palikot: 28
Paweł Jan Tanajno: 3
Jacek Wilk: 9

Z kolei w całej Irlandii, zgodnie z info zamieszczonym na stronie Ambasady RP w Dublinie, wygląda to tak:

Zbiorcze statystyki z siedmiu OKW w Irlandii

Liczba wyborców zarejestrowanych do głosowania w Irlandii 12664
- w tym zarejestrowanych do głosowania korespondencyjnego 2583
- w tym zarejestrowanych do głosowania osobistego 10006
- w tym głosujących na podstawie zaświadczenia o prawie do głosowania 75
Liczba wyborców, którzy oddali głos w Irlandii: 10686
1. Grzegorz Michał Braun 344
2. Andrzej Sebastian Duda 1229
3. Adam Sebastian Jarubas 15
4. Bronisław Maria Komorowski 1502
5. Janusz Ryszard Korwin-Mikke 971
6. Marian Janusz Kowalski 128
7. Paweł Piotr Kukiz 6042
8. Magdalena Agnieszka Ogórek 99
9. Janusz Marian Palikot 148
10. Paweł Jan Tanajno 42
11. Jacek Wilk 44

Czyli procentowo w całej Irlandii wygląda to tak /ponownie - obliczyłem to sam, więc jakieś ułamki procenta mogą się różnić od oficjalnych danych/:

Kukiz: 57,2%
Komorowski: 14,2%
Duda: 11,6 %
Korwin: 9,2%
Braun: 3,3%
Kowalski: 1,2%
Palikot: 1,4%
Ogórek: 0,9%
Wilk: 0,4%
Tanajno: 0,4%
Jarubas: poniżej 0,4%

II tura

Tym razem w Cork wyniki takie same jak w Polsce: zwyciężył Andrzej Duda, zdobywając 816 głosów.

Procentowo:
Duda: 55,5%
Komorowski: 44,5%

Wyniki wyborów z II tury w Cork:

oddanych głosów: 1523
głosów nieważnych: 52

Andrzej Sebastian Duda: 816
Bronisław Maria Komorowski: 655

Zbiorcze statystyki z siedmiu OKW w Irlandii:

Liczba wyborców uprawnionych do głosowania na terenie Irlandii: 16004
- w tym uprawnionych do głosowania korespondencyjnego: 3395
- w tym uprawnionych do głosowania osobistego: 12609
- w tym głosujących na podstawie zaświadczenia o prawie do głosowania: 157
Liczba wyborców, którzy oddali głos w Irlandii: 8928

Liczba oddanych głosów:
1. Andrzej Sebastian Duda 4855
2. Bronisław Maria Komorowski 4073

Procentowo:
Duda: 54%
Komorowski: 46%

A jak to wyglądało w Cork /i w Irlandii/ 5 lat temu, przy poprzednich wyborach prezydenckich, można zobaczyć tutaj: LINK.

niedziela, 24 maja 2015

XXII Warsztaty z My Little Craft World: "Bukiet z babeczek dla Mamy"

My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty artystyczne, które mialy miejsce w niedzielę, 24 maja b.r.

/Powyżej: mali artyści z bukietami z babeczek/

Na zajęciach mali artyści wykonali słodki bukiet ze babeczek dla Mamy z okazji Dnia Matki. Zwykłe babeczki dzieci zamieniły w piękne słodkie różyczki i uformowały z nich bukiet. Gościem specjalnym i osobą prowadzącą zajęcia była pani Kasia z The Sweetest Things, specjalistka od pieczenia i dekorowania tortów, babeczek i innych słodkości.

Na zajęciach dzieci wykonały również specjalną kartkę dla Mamy. Jak zawsze dzieci wzięły udział w zabawach ruchowych z chustą animacyjną, która rozwija wrażenia wzrokowe, dotykowe, słuchowe oraz ruchowe. W trakcie zajęć wszystkie dzieci otrzymały drobny poczęstunek.

/Powyżej: dzieci z kartkami dla Mamy/

Z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka dzieci wzięły również udział w zabawach z klaunem, mogły pomalować sobie buzię lub zrobić zmywalny tatuaż. Każde dziecko otrzymało również balonika - serduszko oraz mini maskotkę.

/Powyżej: mali artyści z balonikami/

Tradycją warsztatów jest również celebrowanie urodzin naszych uczestników. Na dzisiejszych zajęciach Jubilatką była Nikola, która otrzymała przypinkę "Artystyczne Urodziny" oraz urodzinową czapeczkę. Wszystkie dzieci zaśpiewały dla Nikoli "100 lat". Pani Kasia dla rodziców również miała niespodziankę: każdy Rodzic otrzymał zestaw słodkich babeczek.

Więcej zdjęć z dzisiejszych warsztatów można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK.

sobota, 23 maja 2015

Bezpłatny Dzień Dziecka "Dzieci - Dzieciom" w Ballincollig

Dzisiaj sklep "ToTu" w Ballincollig oraz My Little Craft World zaprosili wszystkie Dzieci na Bezpłatny Dzień Dziecka - "Dzieci Dzieciom".

/Powyżej: Dzień Dziecka w Ballincollig/

Impreza odbyła się na dwóch parkingach, przed i za sklepem. Dzieci mogły m.in. bawić się na dwóch zamkach dmuchanych, wziąć udział w wielu zabawach z klaunem Kaczorkiem oraz ćwiczyć swoje umiejętności plastyczne. Dla zgłodniałych dzieci i rodziców - grill cały czas serwował bezpłatne pieczone kiełbaski z chlebem i ogórkiem kiszonym.

Dorośli mogli z kolei skorzystać m.in. z kiermaszu rękodzieła oraz wziąć udział w kweście i loterii, z których cała kwota została przeznaczona na Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie: www.blind.krakow.pl. To wyjątkowa okazja w której Dzieci - wraz z Rodzicami - mogły pomóc niewidomym dzieciom z Polski. Udało się zebrać kwotę 203,56 euro. Kwesta na ten sam cel będzie prowadzona również w niedzielę, 7 czerwca b.r. przed St. Augustine's Church w Cork  przez wolontariuszy MyCork. Pomysłodawczynią i organizatorką kwesty na ten cel jest Agnieszka Chwaja.

Więcej zdjęć z Dnia Dziecka można zobaczyć w galerii na fb My Little Craft World: LINK.

poniedziałek, 18 maja 2015

Syndrom irlandzki, syndrom polski

Opisany w literaturze naukowej syndrom paryski występuje u turystów którzy odwiedzając Paryż przekonują się, że co innego widzieli w telewizji a co innego w rzeczywistości. Syndrom jerozolimski powoduje z kolei u pewnej liczby osób odwiedzających Ziemię Świętą nagłą chęć wcielenia się w jednego ze starożytnych proroków. Czy jest coś takiego jak syndrom irlandzki?

Dublin to nie Lublin, Zielona Wyspa to nie Ziemia Święta, niemniej jednak - syndrom irlandzki istnieje z pewnością i jest to jakaś wypadkowa syndromu paryskiego i jerozolimskiego. Objawia się to najpierw w wyimaginowanym obrazie celtycko-druidzkiej Irlandii skrzyżowanej z chęcią bycia bardziej irlandzkim niż niejeden Irlandczyk. Z kolei sami Irlandczycy chcą być chyba bardziej europejsko - kontynentalni niż ich dawni odwieczni wrogowie z sąsiedniej wyspy, co może być rewersem tegoż syndromu.

Oczywiście dawnej Irlandii już nie ma, to co zostało to fantastyczne widoki tu i ówdzie oraz cepelia dla turystów. Trzeba przyznać, że turystyczny marketing Irlandczycy opanowali do perfekcji, nawet to co w każdym innym kraju byłoby powodem do frustracji - tutaj zachwyceni turyści kupują bez zmrużenia oka jako przykład irlandzkiego luzu. Tego marketingu im naprawdę zazdroszczę, tym bardziej gdy mam w pamięci to, co mamy w Polsce. 

Ot, weźmy taką dublińską Szpilę, postawioną w 2003 roku. Ilu z nas wie, że my swoją Szpilę - w postaci wrocławskiej Iglicy - postawiliśmy 55 lat wcześniej, w 1948 roku? Co z tego, że nasza jest o 20 metrów niższa, skoro ponad pół wieku starsza? Irlandzkie zamki? Poza kilkoma wyjątkami nie mogą się równać z tymi co u nas, w Czechach czy na Słowacji, a jednak to do ruin w Blarney ściąga pół świata, żeby ryzykując skręcenie karku całować słynny "kamień elokwencji". Groby korytarzowe w Brú na Bóinne, "starsze od piramid"? Tyle tylko że piramidy cały czas stały, a grobowce zbudowano praktycznie na nowo ledwie parędziesiąt lat temu, ale o tym już za bardzo się turystom nie wspomina. Zresztą, w Polsce mamy jeszcze starsze "piramidy", czy też ściślej: kopce k. Izbicy Kujawskiej. I tak jest praktycznie na każdym kroku.

Z drugiej strony - Irlandia to fantastyczny kraj. Po 11 latach pobytu tutaj /właśnie mija/ mogłem tylko utwierdzić się w tym przekonaniu. Wspaniali, sympatyczni, uczynni ludzie /chociaż co sobie myślą lub mówią za plecami, to już inna historia/. Widoki, zwłaszcza po zachodniej stronie wyspy - zapierają nieraz dech w piersiach. Chociaż na mnie i tak największe wrażenie robią... chmury, oczywiście tylko wtedy, kiedy je widać. Pogoda? Odpowiada mi o wiele bardziej niż w Polsce. A jednak coraz częściej mam wrażenie że to jednak jakiś miraż, jak dokument "Czeski Sen" z 2004 roku, że to tylko, pozostając w konwencji tegoż czeskiego dokumentu - atrapa na rusztowaniu, bo prawdziwe życie toczy się gdzie indziej. 

Nie bardzo rozumiem co się teraz dzieje z "moją" Irlandią, tą z której niegdyś mnisi iroszkoccy ewangelizowali niemal całą Europę, tą w której kwitły dawne intelektualne centra myśli chrześcijańskiej, w której w końcu pisano Księgę z Kells. Tak wiem, to było tysiąc lat temu, ale przecież i później historia Irlandii potoczyła się tak że mogą być z niej dumni, chociaż oczywiście ciemne plamy też się znajdują. Jednak mam wrażenie, że ekonomiczny rozwój kraju nie idzie w parze z rozwojem społeczeństwa, że Irlandczycy odrzucają swoją tradycję i dziedzictwo poprzednich pokoleń, że przywódcy Powstania Wielkanocnego "nie o taką Irlandię walczyli" - parafrazując stwierdzenie naszego przywódcy który "nie chciał, ale musiał"Dlaczego tak jest? Nie wiem, w końcu - nie jestem i nigdy nie będę jednym z nich.

No właśnie, być czy nie być Irlandczykiem - choćby "nowym"? Dla mnie osobiście sprawa jest prosta: jestem Polakiem z tzw. całym dobrodziejstwem inwentarza. Z Polski wyjechałem, bo urzędnicza machina zrobiła wszystko by mi, prowadzącemu niewielką działalność gospodarczą, skutecznie obrzydzić tam życie. Prezydentem był wtedy komunistyczny aparatczyk Aleksander Kwaśniewski a rządziło SLD /która to partia, swoją drogą, jako kontynuatorka PZPR, wg mnie powinna być zdelegalizowana/. Nadziei znikąd, a jeszcze dochodziła depresja że moi współobywatele to banda idiotów, skoro po raz drugi wybrali komunistę na prezydenta a sld-owskie lewactwo - do rządzenia. Oczywiście, można było wybrać emigrację wewnętrzną, tylko trzeba też było coś do garnka włożyć. 

Niemniej, a może właśnie tym bardziej - rozumiem gdy ktoś chce być "nowym Irlandczykiem". W końcu, jak pisał poeta, "są w Ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli". Doszło jednak do tego, że o ile kiedyś mógł poeta kontynuować: "ale krwi nie odmówi nikt", tak teraz współczesna artystka wyśpiewuje że "nie oddałabym ci Polsko, ani jednej kropli krwi". Diametralna zmiana, przed wojną nawet lewak był gotów ginąć za Polskę, teraz - "nowoczesny" patriota to ten który mówi o sobie że: "płacę abonament i za bilet płacę, chodzę na wybory, nie jeżdżę na gapę". To może ty już jeden z drugim przestań chodzić na te wybory, skoro wybierasz to, co wybierasz, i to od wielu lat. Może w tym roku będzie inaczej, chociaż szczerze w to wątpię.

Ale pocieszające jest dla mnie nowe pokolenie emigrantów, które tutaj, w Irlandii, wchodzi w dorosłość albo okrzepło światopoglądowo. Wyraźnie widać, ze coraz więcej młodych ludzi, często w przeciwieństwie do swoich rodziców, nie tylko coraz bardziej identyfikuje się z Polską, to w dodatku ma zdroworozsądkowe poglądy. To nie jest elektorat SLD czy PO, to - niewykluczone - pokolenie które które będzie chciało odzyskać Polskę, dla siebie i kolejnych pokoleń.

Być może właśnie przyszłością Polski jest nowe pokolenie wychowane na emigracji, trzeźwo patrzące na świat, bez syndromu paryskiego, jerozolimskiego czy irlandzkiego, za to z syndromem polskim, który mówi, że Polska - jest najważniejsza... 

niedziela, 17 maja 2015

Obklejony szyld Ambasady RP w Dublinie

Cysorz to ma klawe życie. Jak widać, pracownicy Ambasady RP w Dublinie również. 

Nie przemęczają się zazbytnio, wolne we wszystkie święta irlandzkie /bo ambasada jest w Irlandii/ i w polskie / bo to przecież polska ambasada/, więc może by tak chociaż poświecili chwilkę czasu i wyczyścili swój szyld? Codziennie tysiące ludzi przechodzi tamtędy i taką widzą wizytówkę Polski. Wstyd!


Może oddelegujcie do tej roboty tego konsula, od "to jest k... jakaś jeb... paranoja". Albo nowego Pana Ambasadora, który, jak rozumiem, miał gdzieś pomoc Rodakom, gdy opluwało ich irlandzkie lewactwo, z tutejszym politykiem na czele, o czym pisałem TUTAJ. Nic nie zrobił w tej sprawie i już nie zrobi, no to może by chociaż szyld przetarł?


Zdjęcia podesłał kolega z Dublina.

sobota, 16 maja 2015

List otwarty zaniepokojonych Polaków do Narodu Irlandzkiego

W związku z referendum w Irlandii zaplanowanym na 22 maja b.r. a dotyczącym wprowadzenia m.in. małżeństw osób tej samej płci /przypomnę, że w Irlandii są już zalegalizowane tzw. "związki partnerskie" z instytucji których korzystają właśnie osoby tej samej płci/, mój kolega napisał ten "List otwarty zaniepokojonych Polaków do Narodu Irlandzkiego" /treść w j. polskim poniżej/, a m.in. ja zaangażowałem się w jego upowszechnienie i zbieranie podpisów pod nim. Treść w w j. angielskim jest dostępna m.in. na fb: LINK. Zachęcam do przeczytania i - jeżeli podzielają Państwo nasze tezy i obawy zawarte w liście - do podpisania go online: LINK.

"List otwarty zaniepokojonych Polaków do Narodu Irlandzkiego

Piszemy do was w sprawie nadchodzącego referendum, które dotyczyć będzie zmian w konstytucji. Zwracamy się do Was jako społeczność która żyje wśród was i z wami od ponad dekady. W Irlandii wychowuje się tysiące dzieci które narodziły się w polsko-irlandzkich rodzinach. Postrzegamy Irlandię jako nasz nowy dom, płacimy podatki i pragniemy wnieść pozytywny wkład w rozwój Irlandzkiego społeczeństwa. Kochamy ten kraj i zależy nam na nim pozostać, dlatego mamy żywotny interes w wynikach referendum nawet jeśli nie mamy w nim formalnego prawa głosu.

Głęboko wierzymy że rodzina to związek jednej kobiety i jednego mężczyzny, i zawsze jako taka była najlepszym środowiskiem w którym jednostka ludzka mogła wzrastać i osiągać swój pełny potencjał. To także podstawowa struktura społeczna, uprzednia i nadrzędna wobec państwa i jakiejkolwiek stworzonej przez nie instytucji. Ten pogląd mocno popierają dane zgromadzone przez Bunreacht na hÉireann. Kobieta bądź mężczyzna lojalny wobec własnej rodziny, nie może być w pełni kontrolowany , czy manipulowany. To dlatego rodzina zawsze była traktowana z podejrzliwością przez rządy o totalitarnych inklinacjach, które najlepiej wyrażają słowa faszystowskiego dyktatora Benito Mussoliniego, kiedy stwierdził iż „Wszystko poprzez państwo, nic poza państwem, nic przeciwko państwu” . Mając to na uwadze, nie dziwi fakt że poprzez dwa ostanie wieki rodzina cierpiała na skutek licznych ataków jakich doznawała ze strony totalitarnie zorientowanych polityków i reżimów na czele których stali owi politycy. Podczas rewolucji Francuskiej i Bolszewickiej, były nawet silne głosy by wreszcie z rodziną skończyć.

Dziś homoseksualni propagandyści i kulturowi Marksiści chcieli by zredukować rodzinę do funkcji „społecznego konstruktu”, który można przemienić za pomocą czarodziejskiej różdżki referendum i pełniących funkcję zaklęć głosów zwolenników homoseksualnych małżeństw. Trzeba powiedzieć że w chwili obecnej, świadomość zbiorowa Irlandczyków traktowana niczym „Tabula rasa” , niezapisana karta na której nie ma śladów pamięci licznych badań naukowych ukazujących jak fundamentalną rolę w wychowaniu dzieci odgrywają postaci obojga rodziców, zarówno ojca jak i matki. Jak gdyby Irlandczycy zapomnieli lekcję płynącą z półtora tysiąca lat doświadczeń. Znaczną część tego okresu tworzą cztery wieki obcej okupacji. Doświadczenie z którym Polacy są aż nadto zaznajomieni, dzieląc je z wami możemy z całą pewnością stwierdzić że Irlandczycy zdołali przetrwać jako naród głownie dzięki dwóm instytucjom: Irlandzkiej Rodzinie i Rzymskiemu Kościołowi.

Nie ulega wątpliwości że druga z tych instytucji przechodzi okres wielkich trudności. Lecz należy patrzeć na nie w szerszej perspektywie historycznej. Katolicyzm, poprzez wieki szerzył cywilizacje w Europie, pomógł Irlandczykom zachować ich tożsamość, i wspierał powstanie nowoczesnego państwa Irlandzkiego. Krytycy Kościoła w Irlandii zdają się często zapominać o tych faktach. Nie chcą także pamiętać że na przestrzeni ostatnich dekad, Kościół Katolicki w Irlandii nie był jedyną instytucją która zhańbiła się sposobem w jaki postępowano z podejrzanymi o wykorzystywanie dzieci, że takie same przypadki przestępstw zostały także odkryte wśród europejskich struktur rządowych. Jednak o nich mówi się z daleko bardziej posuniętą powściągliwością.

W Polsce podczas ery rządów Marksistowskiego reżimu społeczeństwo na ogół miało świadomość że Marksizm był obrzydliwą i głupią ideologią, lecz każdy bał się otwarcie wyrazić swą opinię. Ponieważ ludzie wiedzieli że spotka ich za to kara, ludzie tracili pracę, godność, życie. Ci których, których za reprezentowanie poglądów wobec komunizmu krytycznych, spotkała jedynie słowna nagana i napiętnowanie mogli uważać się z szczęśliwców.

Teraz w niektórych krajach europejskich podobny proces odbywa się pod płaszczykiem szerzenia polityki równości. Wdaje się że Irlandia to jej kolejna ofiara. Arsenał politycznie poprawnej nowomowy zawiera w sobie tak uwłaczające określenia jak: homofob, bigot, skrajna prawica, czy faszysta. Używa się tych mętnych pojęć do tego by każdego kto ośmieli się skrytykować piewców „równości”, wykluczyć z przestrzeni publicznej debaty. Słowny terror to powszechnie stosowane narzędzie do dyscyplinowania i uciszania większości społeczeństwa. I to oczywiście w imię „Nowoczesności”, „Postępu” i „Tolerancji”. Marksistowski reżim w Polsce, który był w stanie dokonać niepowetowanych zniszczeń w polskiej państwowości i nardzie, również nazywał siebie „nowoczesnym”, „postępowym” i „demokratycznym” , nazwał się nawet „Polską Rzeczypospolitą Ludową”. Mając na w pamięci to doświadczenie prosimy was o to byście nie poświęcali Irlandzkiej Rodziny na ołtarzu pustych sloganów.

Najprawdopodobniej niektórzy z was powiedzą „To nie wasza sprawa, to was nie dotyczy, jesteście tylko gośćmi w tym kraju, pilnujcie więc swojego interesu.” Ale to właśnie dlatego napisaliśmy ten list! Bowiem nie mamy złudzeń co do tego że jak tylko Irlandia ulegnie owej Polityce Równości (która w istocie z równością nie ma nic wspólnego), nasz kraj będzie następnym celem. Dlatego też właśnie prosimy was byście głosowali na „Nie” w nadchodzącym referendum.

Wciąż pamiętamy jak Irlandia uratowała Europę podczas ciemnych stuleci. Teraz Europa potrzebuje waszej pomocy raz jeszcze, byście uchronili ją od kolejnej próby samobójczej. W walce o powstrzymanie, tej fali nonsensu, nie możemy liczyć na polityków, a tylko wzajemnie na siebie samych i na wspólne wartości jakie dzielimy. Irlandczycy podobnie jak Polacy mieli odwagę strzec swego dziedzictwa i przeciwstawiać się przeważającym siłom przeciwnika. Ufając w waszą mądrość i nieugiętego ducha prosimy jeszcze raz. Powiedzcie „NIE” by uratować Irlandię! Powiedzcie “NIE” by uratować Polskę!! Powiedzcie “NIE!” by uratować Europę!!!

Prośba do wszystkich Rodaków: wierzymy, że podzielają Państwo nasze tezy i obawy zawarte w liście i mamy nadzieję że nasz wspólny głos będzie bardziej widoczny i skłoni do refleksji osoby biorące udział w referendum. Dlatego bardzo prosimy o złożenie Państwa podpisu pod tym listem: LINK.

Z Miłością i szacunkiem"

Jabłka jak gruszki, banany malinowe

Dzisiejsze zakupy, m.in. jabłka i banany. Coraz "dziwniejsze" owoce można kupić, jabłka o kształcie gruszek czy banany wielkości jabłek. Smak? Jabłka smakują jeszcze jak jabłka, ale banany mają malinowy posmak. Ot, świat się kręci ;-)

/Powyżej: rzeczone jabłko i banany/

sobota, 9 maja 2015

XXI Warsztaty z My Little Craft World: "Wazonik dla Mamy"

W sobotę, 9 maja b.r. MyLittleCraftWorld.com zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty artystyczne, na których mali artyści wykonali wazonik dla Mamy z okazji Dnia Matki.

/Powyżej: mali artyści ze swoimi pracami/

Dzieci wykonały wazonik z masy papierowej, która jest materiałem plastycznym przeznaczonym do zabawy i nauki. Modelowanie w masie plastycznej uczy rozwijać zdolności manualne, wyobraźnię, wytrwałość oraz koncentrację. Konsystencja masy papierowej pozwala na tworzenie efektownych prac plastycznych.  Jak zawsze dzieci wzięły również udział w zabawach ruchowych oraz otrzymały drobny poczęstunek.

Więcej zdjęć: LINK.

środa, 6 maja 2015

Katedra św. Colmana w Cobh

Górującą nad Cobh Katedrę św. Colmana budowano przez 47 lat. Imponująca, zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Z ciekawostek: jednym ze wzorów na posadzce jest powtarzający się motyw... swastyki /oczywiście, nie ma to nic wspólnego z nazizmem/.

/Powyżej: Katedra św. Colmana/

Neogotycka katedra została zbudowana na planie łacińskiego krzyża, budulcem był granit. Nazwa katedry pochodzi od św. Colmana (522-604), który jest patronem diecezji w Cloyne. Kamień węgielny położył biskup William Keane 30 września 1868 roku. Pierwsza msza została odprawiona 15 czerwca 1879, jednak prace wykończeniowe oraz budowa 90-metrowej wieży trwały do roku 1915.

/Powyżej: wnętrze Katedry św. Colmana/

Kiedy budowano katedrę, swastyka była uważana za symbol szczęścia, stąd jej motyw znalazł się na posadzce. Nie tylko zresztą w tym kościele i nie tylko w Irlandii. Co ciekawe, gdy w czasie II WŚ Niemcy wkraczali do krajów które napadli, z reguły niszczyli takie ornamenty, zdaje się chcąc mieć monopol na swastykę, co zresztą praktycznie im się udało.

/Powyżej: kaplica w Katedrze św. Colmana, na pierwszym planie - motyw swastyki na posadzce/

wtorek, 5 maja 2015

Museum of Style Icons w Newbridge

W Newbridge Visitor Centre mieści się Museum of Style Icons, które gromadzi eksponaty związane z największymi ikonami współczesnej popkultury, jak Audrey Hepburn, Marilyn Monroe, księżna Diana, Michael Jackson, Michael Flatley, The Beatles, Elizabeth Taylor, Barbra Streisand, Ingrid Bergman, itp.

/Powyżej: część prezentowanej kolekcji/

W sporej części - są to suknie noszone przez aktorki w znanych filmach. Jak możemy przeczytać w jednej z informacji w muzeum: "kolekcja jest uważana za jedną z najbardziej niezwykłych i cennych w swoim rodzaju na świecie. Newbridge Silverware starannie zbadał autentyczność każdej pozycji w swojej kolekcji, zapewniając że w Museum of Style Icons prezentuje się w 100% oryginalną odzież i inne pamiątki."

Wstęp jest bezpłatny, więcej zdjęć w galerii na moim fb: LINK.

poniedziałek, 4 maja 2015

Moor Abbey w Galbally

Na obrzeżach Galbally znajdują się ruiny Moor Abbey, XIII-wiecznego klasztoru Franciszkanów, który założył Donough O'Brien. 

Do naszych czasów dotrwał kościół wybudowany w 1471 roku. W 1569 roku klasztor został spalony, chociaż część zakonników w nim pozostało. W następnym roku klasztor ponownie został zaatakowany, wiemy że trzech zakonników schroniło się w wieży, jednak zostali schwytani i zamordowani.

/Powyżej: przed Moor Abbey/

/Powyżej: wewnątrz Moor Abbey/

niedziela, 3 maja 2015

Msza Św. w Galbally

Dzisiaj w Galbally miała miejsce kolejna Msza św. dla uczestników domowych katechez "Spotkania z Katechizmem Kościoła Katolickiego", celebrowana przez o. Bartłomieja Parysa. Po Mszy - domowy obiad u jednej z rodzin naszej wspólnoty oraz kolejna katecheza.

/Powyżej: uczestnicy Mszy św. w Galbally/

sobota, 2 maja 2015

Kildare

Pomimo niesprzyjającej pogody, czy też konkretnie - deszczu padającego niemal poziomo, wybraliśmy się do Kildare, miasta nierozerwalnie związanego ze świętą Brygidą, patronką Irlandii.

/Powyżej: pomnik św. Brigidy w centrum Kildare/

Najpierw wizyta w centrum turystycznym. Miły pan informuje nas, że Kildare to najstarsze miasto w Irlandii.
- A nie Waterford? - zapytałem, bo tak podają przewodniki i tak utrzymują jego mieszkańcy
- A skąd. Waterford założyli Wikingowie dopiero w X wieku, a Kildare istniało już 5 wieków wcześniej - odpowiedział.
Jak to w Irlandii, pewnie i jedni i drudzy mają rację.

/Powyżej: przed okrągłą wieżą w Kildare/

Na piętrze centrum turystycznego oglądamy film o historii miasteczka, następnie dostajemy mapkę z zaznaczonymi zabytkami, od razu kupujemy znany krzyż św. Brygidy i wyruszamy na zwiedzanie.

/Powyżej: katedra św. Brigidy/

Najważniejsze zabytki, tj. okrągła wieża, katedra św.Brygidy /obecnie - protestancka/ oraz ruiny zamku /typowego, irlandzkiego/ znajdują się praktycznie w centrum miasteczka, podobnie jak pomnik św. św.Brygidy. Wieżę można zwiedzać, ale - nie w deszczową pogodę. Za to bez przeszkód obejrzeliśmy katedrę.

/Powyżej: pomnik św. Brigidy przy źródełku/

Tuż za miasteczkiem znajduje się źródełko św. Brygidy z jej pomnikiem i kapliczką. Pomimo brzydkiej pogody co chwilę ktoś tam podjeżdżał, zapalał świeczkę w kapliczce i nabierał wody. Sam zresztą też tak zrobiłem :-)

/Powyżej: źródełko św. Brigidy/

Więcej zdjęć z Kildare: LINK.

piątek, 1 maja 2015

Piwo za darmo? No, niezupełnie... ;-)

Dublin, centrum. Z daleka wzrok przykuwa napis na tablicy: "Free Beer". Dopiero gdy podejdziemy bliżej widzimy mniejsze literki, które razem tworzą komunikat: "Free Wifi, Great Beer" /bezpłatne wifi, świetne piwo/ ;-)

/Powyżej: "Free Wifi, Great Beer"/