środa, 29 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /8/: vege śniadanie ;-)

Byliśmy woczoraj na zakupach i ich rezutatem jest moje dzisiejsze śniadanie: roślinny wędzony łosoś, vege-salami i vege-krakowska. Może to niezbyt zdrowe, ale za to smaczne ;-)

/Powyżej: moje śniadanie/

poniedziałek, 27 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /7/: pasowanie na przedszkolaka

Jak już pisałem, Patryczek od września b.r. chodzi do przedszkola. Dzisiaj jego grupa miała uroczyste pasowanie na przedszkolaka. Oczywiście byliśmy z Agnieszką i dołączyła do nas babcia Patryczka. Dzieci wspólnie zaśpiewały piosenkę, powiedziały wierszyk, pokonały tor przeszkód by na koniec zostać oficjalnie przyjętym w grono przedszkolaków, i otrzymać pamiatkowy medal i dyplom ;-)

Poniżej - zdjęcia z pasowania:


niedziela, 26 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /6/: Fabryka Pizzy w Krakowie

Na niedzielny obiad wybraliśmy się do Fabryki Pizzy w Krakowie. Mają tam spory pokój zabaw dla dzieci /co teraz jest dla nas decydującym kryterium przy wyborze lokalu/, jak również dzisiaj animatorzy prowadzili tam zabawy andrzejkowe. Na przystawkę zamówiliśmy karmelizowaną gruszkę w sosie winnym na bagietce z kozim serem i kasztanami, na danie główne - oczywiście pizzę, połowę serową a drugą połowę wegetariańską, do tego kawa dla Agnieszki i grzane białe wino dla mnie. Pycha ;-) My mogliśmy spokojnie zjeść a Patryczek wybawił z dziećmi.

Poniżej - kilka zdjęć:



sobota, 25 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /5/: labirynt luster w Krakowie

Pisałem już o muzeum motyli, teraz czas na kolejną atrakcję z tej serii: labirynt luster, oczywiście również przy Rynku Głównym w Krakowie. Podobna sytuacja, czyli zaadoptowane mieszkanie w kamienicy. Labirynt niewielki, ale robi wrażenie i można dostać zawrotu głowy. Tracimy orientację, gdzie jesteśmy. Przy wejściu dostajemy po parze foliowych rękawiczek żeby nie ubrudzić luster, w które "wejdziemy" co najmniej kilka razy. Ciekawe doświadczenie.

Poniżej - w labiryncie luster:


piątek, 24 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /4/: muzeum motyli w Krakowie

W okolicach Rynku Głównego w Krakowie, znajduje się szereg mniej lub bardziej oczywistych atrakcji turystycznych, jak muzeum motyli czy labirynt luster. Prawdopodobnie należą one do jednej osoby/firmy, gdyż można kupic bilet łączony na te atrakcje, co zresztą uczyniliśmy. Najpierw poszliśmy do Muzeum Motyli. Szumna nazwa, w rzeczywistości to zaadoptowane mieszkanie na piętrze w dawnej kamienicy, ale ciekawie urządzone i faktycznie interesujące dla dzieci. Oprócz swobodnie latających motyli, które można też dostać na rękę, były ptaszki, króliczki i ślimaki.

Poniżej - kilka zdjęć:




wtorek, 21 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /3/: MOCAK 12

Wybraliśmy się do MOCAKu żeby zobaczyć nowa wystawę: "Uczyń to realnym. Czyli podobnym do czego?". Współczesna sztuka litewska". Jak napisali kuratorzy wystawy: "Wystawa prezentuje najważniejsze tendencje oraz postaci współczesnej sztuki litewskiej. Jej motywem przewodnim jest paradoks w sztuce. Została zorganizowana we współpracy z Litewskim Narodowym Muzeum Sztuki w Wilnie i opiera się na zbiorach tej instytucji oraz kolekcjach prywatnych."

Poniżej - kilka prac z wystawy:



środa, 15 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /2/: pierwsze pozowane zdjęcia Patryczka

Patryczek wrócił do przedszkola. Jeszcze przed wyjazdem był tam jakiś teatrzyk z przedstawieniem, po którym można było sobie sobie zrobić zdjęcia. Akurat gdy wróciliśmy, były do odbioru. Kilka różnych, w tym grupowe, a jedno z nich jest poniżej. Traf chciał, od razu Patryczek trafił na pokaz iluzjonisty z prawdziwą papugą, tak że cały czas mają atrakcje w tym przedszkolu ;-)

/Powyżej: Patryczek jako pirat/

poniedziałek, 13 listopada 2023

72 wizyta w Polsce /1/: wracamy do Krakowa, przez Dublin

Opuszczamy Cork i znowu wracamy do Krakowa. Tym razem jedziemy autobusem do Dublina, skąd mamy lot do Krakowa. Jakby nie liczyć, czy lecimy z Cork przez Londyn, czy z Dublina do Krakowa, czas jest taki sam: zajmuje nam to 10-11 godzin /od momentu wyjścia z domu w Cork do wejścia do domu w Krakowie. Niestety, ciągle nie ma bezpośrednich lotów Cork - Kraków...

/Powyżej: na przystanku w Cork/

niedziela, 12 listopada 2023

Filmik z listopadowego pobytu w Cork

Nasz niespełna 2-tygodniowy pobyt w Cork dobiegł końca, znowu wracamy do Polski na czas jakiś. Zainteresowanych zapraszam do obejrzenia filmiku z naszego pobytu w tym mieście: LINK.

sobota, 11 listopada 2023

116 Warsztaty z My Little Craft World: warsztaty patriotyczne

Z okazji Narodowego Święta Niepodległości, Agnieszka poprowadziła warsztaty dla dzieci z Polskiej Szkoły w Cork. Wszyscy uczestnicy zajęć otrzymali również książeczki pt.: "Polskie Symbole". Nagrodzeni zostali również wszyscy uczestnicy konkursu plastycznego "Jesteśmy Polakami", przeprowadzonego online przez My Little Craft World.

Z ciekawostek: w zajęciach na pełnoprawnych zasadach wziął udział również... Patryczek ;-)

/Powyżej: Patryczek przy pracy i demonstrujący swoje dzieło/

/Powyżej: mali artyści na warsztatach z My Little Craft World/

środa, 8 listopada 2023

wtorek, 7 listopada 2023

Following Threads

Od 9 września b.r. do 28 stycznia 2024 r.  w Crawford Art Gallery w Cork ma miejsce wystawa Following Threads, na której swoje prace prezentuje szereg artystów. Tematyka szeroka, wiodące medium - to tkanina.

/Powyżej - Isabel Nolan: "The light poured Out of You"/

poniedziałek, 6 listopada 2023

Love Cork

Szczęśliwie dotarliśmy do Cork, nieszczęśliwie - od razu złapała nas choroba, przywleczona chyba jeszcze z KRAJu. Podobno trwa tam kolejna fala koronawirusa, ale tym razem przepisują na niego syrop. Kiedy już się podleczyliśmy, wyszliśmy w miasto ;-)

/Powyżej: Patryczek w jednym ze sklepów w Cork/

sobota, 4 listopada 2023

Listopadowe refleksje

Listopad to szczególny miesiąc w naszej polskiej tradycji. Wszystkich Świętych, Zaduszki, Święto Niepodległości, itd. Szczególnie te dwa pierwsze święta, a zarazem dwa pierwsze dni tego miesiąca, budzą zdumienie sporej części świata. Oświetlone cmentarze przypominają, że Polacy pamiętają o swoich bliskich, również tych, którzy odeszli.

Do dnia Wszystkich Świętych mam bardzo osobisty stosunek: to również dzień moich urodzin. Za komuny, w której przeżyłem swoją wczesną młodość, władza na wszelkie sposoby starała się odwrócić znaczenie tego święta, powszechnie nazywając je "dniem zmarłych". Zmarły to zmarły, zdecydowanie bardziej pasuje do systemu politycznego, który ma na koncie najwięcej wymordowanych ludzi spośród innych zbrodniczych ideologii. Do tego pasuje do materializmu dialektycznego, którym ciągle zachłystują się zachodnie uczelnie, podczas gdy te wschodnie, mając w pamięci przerobienie go w praktyce, wyraźnie wybierają materializm, bez zbędnej dialektyki.

Pojęcie "dnia zmarłych" tak się wbiło w naszą zbiorową pamięć, że niektórzy powtarzają je do tej pory. Nawet ci z nowego pokolenia, którzy komunę znają jedynie z opowiadań rodziców i komedii Stanisława Barei. Dodatkowo powszechne odwiedziny tego dnia grobów bliskich, zdają się podtrzymywać to pojęcie. Jak wspomniałem, tego dnia obchodzę swoje urodziny, więc dopóki mieszkałem w Polsce, jakoś głupio było urządzać huczną imprezę. W Irlandii to zupełnie inna sprawa: mamy śmieszkowanie w Halloween, a potem normalnie, do roboty.

Mimo to jakoś to mi gryzło, dopóki znajomy ksiądz nie powiedział mi prawdy oczywistej, o której powinienem sam wiedzieć, gdybym był bardziej inteligentny. Otóż jak stwierdził: " dzień Wszystkich Świętych to jedno z najbardziej radosnych świąt obchodzonych w Kościele. Cieszymy się z tego, że święci są już w Niebie. Masz ich wszystkich za patronów i możesz śmiało i radośnie obchodzić tego dnia swoje urodziny! Co innego Dzień Zaduszny, wtedy modlimy się za zmarłych, których dusze jeszcze nie trafiły do Nieba". Trzeba było mi aż wyjechać z Polski, by poznać rzecz oczywistą i spojrzeć na to z innej perspektywy.

Niemniej, tak swoją drogą, im jestem starszy, tym bardziej lubię spacerować po cmentarzach. Wiadomo, trzeba się już powoli przyzwyczajać. Kiedy człowiek jest młody myśli, że jest nieśmiertelny, kiedy mijają dekady i odchodzą nasi bliscy, często nawet młodsi od nas, zaczynamy się oswajać z myślą, że i nas wkrótce nie będzie. Jak to pisał Stanisław Lem w jednym ze swoich opowiadań, "ludzie martwią się, że ich kiedyś nie będzie, ale nie martwią się, że ich kiedyś nie było".

Tymczasem przechodniami jesteśmy tylko na tym świecie. W kolejnym wieku nikt już o nas nie będzie pamiętał, tak jak my nie pamiętamy o zwykłych ludziach, którzy żyli ledwie sto lat przed nami. Wszystkie nasze domy, jeżeli będą jeszcze istniały, będą zamieszkałe przez ludzi, których nigdy nie poznamy. Kto inny będzie obsiewał nasze pola i zbierał owoce z naszego sadu. Tak naprawdę jedyną nieruchomością, w którą warto zainwestować, to własny, porządnie wykonany grobowiec. Najlepiej ze zbrojonego betonu, żeby nie rozebrali go tak łatwo i szybko. Ziemny grób przestanie istnieć za 20 lat, ten z betonu może przetrwa do następnego wieku. Na pomoc dalszej rodziny przy renowacji raczej bym nie liczył, dlatego najlepiej przygotować go samemu i za życia, jeżeli chcemy, żeby pozostał po nas jakiś materialny ślad.

Tak jak w pewnym sensie zrobił to William Butler Yeats, irlandzki poeta, dramaturg i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Napisał m.in. wiersz: "Pod Ben Bulben", którego ostatnie trzy wersy kazał umieścić na swoim nagrobku na cmentarzu w Drumcliff:

"Tu, gdzie Ben Bulben łysy łeb obnażył,
Yeats leży w Drumcliff na cmentarzu.
Przy drodze wiekowy krzyż stoi,
Utarty napis marmuru nie zdobi;
Tylko na głazie wapiennym tej treści
Wyryto słowa, które sam kazał umieścić:
Tak samo chłodno spójrz
Na życie i na śmierć
Nie wstrzymuj konia, jedź!"

Byłem na tym cmentarzu, widziałem zarówno górę Ben Bulben, jak i wspomniany w wierszu "wiekowy krzyż", i oczywiście sam nagrobek poety, który wiedział gdzie będzie pochowany, i co napiszą na jego nagrobku.

Oczywiście, sporo osób może wzdrygać się na samą myśl o takich ostatecznych, chociaż przyziemnych rzeczach, warto jednak, powtórzę, zadbać o nie samemu, bo inaczej można po śmierci wylądować w jakimś przypadkowym miejscu, ba - nawet będąc ubranym w przypadkowe rzeczy, co szczególnie dotyczy pań. Tymczasem wiadomo, że na tym ziemskim łez padole, jedyne co jest pewne to śmierć - i podatki. Chociaż dla osób wierzących pozostaje nadzieja zmartwychwstania, ale to zupełnie inna historia.

Odnośnie do ubrania: ojciec mojej znajomej uszył sobie garnitur. Porządny, na miarę, z dobrej tkaniny i u dobrego krawca. Zapłacił pięć tysięcy złotych, ale nie żałuje ani złotówki, bo jak stwierdził, to będzie już jego garnitur do trumny. On już wie, w czym go pochowają i wie, że w tym garniturze będzie wyglądał dobrze, nawet po śmierci. Za to chyba warto zapłacić te pięć tysięcy?

I z takim tematem do przemyśleń, żegnam się z Państwem. Na szczęście - tylko do kolejnego blogowego wpisu ;-)

czwartek, 2 listopada 2023

71 wizyta w Polsce /20/: wracamy do Cork

Czas wracać do Cork. Na krótko, ale zawsze. Tym razem lot z Krakowa do Dublina, a później autobus z Dublina do Cork. Ten ostatni odcinek pokonywaliśmy przez 4 godziny, bo korki w Dublinie. 

/Powyżej: Agnieszka z Patryczkiem na lotnisku w Krakowie/