środa, 17 listopada 2010

Zapisałem się do biblioteki w Cork

Dzisiaj zapisałem się do Cork City Libraries - czyli Miejskiej Biblioteki w Cork :-)

W sumie po ponad 6-ciu latach pobytu tutaj - to najwyższy czas. Zapisywanie - i wypisywanie - się z bibliotek są dla mnie niejako symboliczne. Kiedy wypisywałem się z mojej osiedlowej biblioteki w Krakowie w maju 2004 r., tuż przed wyjazdem do Irlandii, czułem że coś się kończy - coś zaczyna. Podobnie było przy poprzednich wypisywaniach i zapisywaniach, zawsze się to wiązało z dużymi zmianami...

/Powyżej: moja plastikowa karta biblioteczna/

Tak więc zrobiłem ten krok ;-) Dopełniłem stosownych formalności i otrzymałem plastikową kartę, upoważniającą do korzystania ze wszystkich oddziałów miejskiej biblioteki w Cork. Mogę wypożyczyć do sześciu* rzeczy jednocześnie (bo oprócz książek także filmy i audiobooki) na dwa tygodnie, z możliwością przedłużenia, rzecz jasna także online. Od kilku lat jest też tutaj półka z polskimi książkami (sam je także do tej biblioteki oddawałem), jak również kilka/kilkanaście polskich filmów.

Na pierwszy raz wypożyczyłem "Wyspy" Normana Daviesa oraz film "Solaris" Andrei'a Tarkovsky'ego. Pani bibliotekarka przesunęła czytnikiem po kodach kreskowych i podała mi wydrukowaną karteczkę z informacją co pożyczyłem i do kiedy mam oddać. Mogę również sam to sprawdzić online po zalogowaniu się na stronie biblioteki. Jeżeli się spóźnię, dostanę ponaglającego e-maila lub sms-a.

Era papierowych fiszek, którą zapamiętałem z moich poprzednich bibliotek - definitywnie się skończyła...

------------------------
* dop. z dnia 18.01.2011 r.: dzisiaj dowiedziałem się, że zmieniono zasady i można wypożyczyć do 10 rzeczy jednocześnie :-)

5 komentarzy:

  1. Bardzo dobra decyzja, Piotrze :) Przeskanowałeś może półkę z filmami w poszukiwaniu "Man of Aran"? :)

    U mnie działa to podobnie. Różnica polega na tym, że u nas wbijają pieczątkę z datą zwrotu na specjalnej karcie przyklejonej do książki. I tak, potwierdzam - przysyłają smsa, kiedy nie odda się książki na czas. Raz mi się to przytrafiło. Sama nie wiem, jak to się stało ;)

    Cieszę się bardzo, że tutejsze biblioteki mają działy z polskimi książkami. Czasami ma się ochotę poczytać coś w rodzimym języku bez konieczności kupowania. E-booków nie lubię, więc tak naprawdę mam tylko dwie opcje: kupić książkę [nie mam już miejsca na nie, niestety], albo wypożyczyć. Bo z czytania nie mam zamiaru rezygnować.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety - nie ma tego filmu także w bibliotece w Cork. Ale - wczoraj "upolowałem" go w końcu na necie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...Witam P.Piotrze…pod notatką wyżej, mogłabym się podpisać…każde moje „nowe miejsce na ziemi” (z rodzicami przeprowadzałam się 3x, w małżeństwie 8x) to kolejna biblioteka…jedna większa, druga mniejsza, ale aura...podobna.Gdy zamknę oczy czuje ten cudny zapach (ten zmysł mam wyczulony:-) )…i tę specyficzną atmosferę…przytulną ciszę,szelest przewracanych kartek, spokojne mysli i…niespieszność…książki wybierałam godzinami:-) Teraz żyję szybciej… czytam, ale o wiele,wiele więcej mam do przeczytania!!!…pozdrawiam z „Bóg. Życie i Twórczośc” Szymona Hołowni…na tapecie, niestety…od 2ch tygodni…:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biblioteka to rewelacja. U mnie można wypożyczyć do 10 rzeczy (książki, płyty, filmy etc.). Podoba mi się również to, że karta obowiązuje w całym hrabstwie. Pasuje mi to bardzo, bo oferta bibliotek jest bardzo różna w poszczególnych miasteczkach, zresztą mogę zamówić książkę z innej biblioteki i zadzwonią do mnie, kiedy już ją sprowadzą. No i dostęp do internetu plus wi-fi... Pozdrawiam Piotrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zatem czekam z niecierpliwością na recenzję :)

    OdpowiedzUsuń