środa, 14 grudnia 2005

Język, ktory zrozumiesz

Jakis niespelna miesiac temu wychodzac z kafejki internetowej doznalem lekkiego wstrzasu: uslyszalem bowiem w radiu sluchanym przez pania ta kafejke obslugujaca (zreszta - rodowita... Amerykanke :-) polski jezyk... Przez chwile stalem jak wryty, dopiero "are you o.k.?" - pytanie zatroskanej Amerykanki - otrzezwilo mnie na tyle by zrozumiec, ze to cos z radiem nie tak - a nie ze mna :-)

Jak sie okazalo - wszystko bylo w porzadku. Z radiem tez. Wszystkich Polakow mieszkajacych w Cork porazila juz ta nowina: oto lokalne Radio Red Fm rozpoczelo nadawanie czesci komunikatow - po polsku. Pojawily sie tez polskie reklamy.

W zasadzie - to bylo do przewidzenia. W koncu jestesmy tutaj druga - po Irlandczykach - grupa narodowa. Co bardziej przedsiebiorczy szefowie wiekszych i mniejszych irlandzkich firm widzac nasza niechec do uczenia sie jezykow obcych - a jednoczesnie zdajac sobie sprawe ze jestesmy grupa konsumentow z ktora glupota byloby sie nie liczyc - wzieli sprawy w swoje rece.

Ot, chocby taki Bank of Ireland (najwiekszy i najbardziej znany bank w Irlandii). Przechodze sobie raz kolo niego (specjalnie nim nie zainteresowany, bo konto mam w AIB - drugim irlandzkim banku, ale jak dla mnie - o wiele bardziej "przyjaznym" niz ten pierwszy), mysle - jak to sie mowi "o swoim" - ale, gdzies w podswiadomosci zaswieca sie jakas lampka. Wewnetrzny glos mi mowi: "dzieje sie cos dziwnego" :-)) Wiec przystaje. Rozgladam sie, szukam anomalii - i po chwili - mam... Duzy napis na plakacie wiszacym w oknie tegoz jak najbardziej irlandzkiego banku glosi: "Bank of Ireland: bankowosc ktora zrozumiesz bez trudu". Napis - oczywiscie po polsku...

/Powyzej: stoje przed oddzialem najwiekszego irlandzkiego banku, ktory jako pierwszy zacheca Polakow - po polsku - do korzystania z jego uslug . W dloni trzymam polsko-jezyczna ulotke tegoz banku./

Taaak... No coz, Bank of Ireland troche zasypal gruszek w popiele, co wykorzystal wlasnie AIB (Allied Irish Bank) przejmujac prowadzenie kont wiekszosci Polakow w Irlandii. Totez teraz probuje to odrobic, przyciagajac naszych Rodakow reklamami i informacjami w naszym narodowym jezyku.

To nie wszystko oczywiscie. Garda - irlandzka policja - planuje wcielic w swoje szeregi m.in. mlodych Polakow. Powod jest prozaiczny: coraz wiecej naszych Rodakow popelnia mniej lub bardziej powazne wykroczenia, a sciaganie za kazdym razem tlumacza jest czasochlonne. A tak - bedzie pod reka. Dodam, ze przy przyjeciach do irlandzkiej policji m.in. dla Polakow ma byc zniesiony obowiazek znajomosci jezyka irlandzkiego - pierwszego jezyka urzedowego w Irlandii. Czyli wkrotce nawet z policjantem w Irlandii bedziemy mogli rozmawiac - po polsku.
Idzmy dalej: niedawno rozpoczalem prace w EMC. Pierwszy dzien w nowej pracy spedzilem na szkoleniu i ogladaniu filmow instruktazowych. I - uwaga - w szczegolnie istotnych fragmentach czesci z tych filmow pojawialy sie napisy... po polsku - oczywiscie :-) Ale to nie wszystko. Niepoprawna skladnia tychze napisow pozwala sadzic, ze to nie Polak byl autorem tlumaczenia, ale - Irlandzyk wlasnie, ktory to biedak ze slownikiem polsko-angielskim w garsci mozolil sie nad tlumaczeniem poszczegolnych terminow... Nie od rzeczy bedzie dodac, ze w stolowce mojej firmy naleznosci za wybrany posilek kasuje m.in. polska kasjerka. Posilek - przygotowany m.in. przez polskiego kucharza...

Ale to nie wszystko: bez problemu znajdziemy polskojezyczna obsluge w kazdym wiekszym sklepie w Cork, oraz zamowimy posilek - po polsku - w niemal kazdym "fast-food"-ie. Jedna z lokalnych gazet planuje w najblizszym czasie dolaczac wkladke po polsku. Zreszta - polska prase - wydawana w Polsce - bez problemu kupimy takze w Cork... O takich drobnostkach, jak mozliwosci zamieszczenia ogloszen po polsku - juz nie wspomne. Ba, teraz nawet safe-pass mozna zrobic po polsku. I z lektury ogloszen wnioskuje, ze niemal wylacznie - po polsku...

Co jeszcze? Mamy w Cork coniedzielne msze po polsku, mamy polski pub, mamy tez dwie organizacje polonijne (Stowarzyszenie MyCork i Polskie Centrum w Cork).

No i nawet Cork Simon Community - organizacja pomagajaca bezdomnym (i nie tylko) przyjela w swoje szeregi polskich wolontariuszy... Przede wszystkim dlatego, ze coraz wiecej zglaszajacych sie - to Polacy, niestety...

O tym, ze na ulicach - przynajmniej w weekend - dominuje polski jezyk, juz pisalem :-) Jezeli dodamy do tego niemal masowy "import" z Polski dekoderow Cyfry + - dzieki ktorej mozna w Irlandii odbierac polska telewizje - to to mamy niemal pelny przekroj sytuacji.

Problem komunikacji werbalnej przy zakupie towarow i uslug dla czesci naszych wylacznie polsko-jezycznych Rodakow praktycznie przestal istniec...

I to tyle - co moglem zaobserwowac w moim niezbyt duzym (jak na polskie warunki, choc duzym - jak na Irlandie) - Cork...

W Dublinie jest podobno jeszcze ciekawiej :-)

Czy dobrze, ze jest jak jest? Nie mnie oceniac. Jest to zjawisko ktorego i tak sie nie da powstrzymac, wiec o czym tu debatowac? Chcialbym tylko podac przyklad pewnego Polaka z USA, ktory mimo ze mieszkal tam 30 lat - nie nauczyl sie j. angielskiego... Jak to mozliwe? A jednak - mozliwe. Mieszkal caly czas z Polakami, pracowal z Polakami, kupowal w polskich sklepach, czytal polskie gazety, itp.

Ale czy to o to chodzi?Co do mnie: polskich gazet wydawanych w Polsce - nie kupuje. Tym bardziej nie mam zamiaru zakladac polskiej tv. W koncu - wszystko ma swoje granice...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz