piątek, 1 czerwca 2007

3 lata w Krainie Deszczowcow :-)

Wlasnie dzisiaj, 1 czerwca, mija 3 lata od chwili gdy wyjechalem z Polski. Od chwili - gdy wyjechalem, co nie znaczy, ze od chwili gdy - gdy postawilem stope na irlandzkiej ziemi ;-) Obydwie daty: wyjazu i przyjazdu - dzielilo 3 dni ;-)

Przypomne, ze 3 lata wstecz, w czerwcu 2004 r. - to jeszcze okres przed Erą Tanich lotów ;-) Wtedy mało kto przylatywal tutaj samolotem z Polski. Przyjechałem, wraz z kolegą - jak sporo osob wtedy: autobusem. Nie z oszczednosci: cena przejazdu autobusowego była podobna jak cena przelotu samolotem (a ktora to cena dzisiejszych klientow tanich linii lotniczych przyprawilaby o palpitacje serca ;-)

Po prostu, wbrew logice, autobusem było... szybciej. Juz wyjasniam: bilet autobusowy mozna bylo kupic "z dnia na dzien" a samolotowy - ze sporym wyprzedzeniem. Tymczasem czas naglił. Praca czekała ;-) No coż, okazało sie, ze wcale nie czekała, ale o tym za chwile.

3 dni w autobusie :-( Krakow - Londyn, przesiadka, Londyn - Cork. W miedzyczasie jeszcze Eurotunel i prom.

Na miejscu okazało sie, ze Irlandczyk, ktory miał koledze i mi zorganizowac prace (i ktory nalegał na nasz jak najszybszy przyjazd) - żadnej pracy nie załatwil. Podobnie jak mieszkania... Ba, nawet nas nie odebrał z dworca. Musielismy sami go odszukac. Na pytanie: "co mamy teraz zrobic?" odpowiedzial z głupawym usmieszkiem: "I don't know"...

Po chwili dodal, ze praca bedzie, być moze, za 2-3 tygodnie... Jaki miał cel w sciaganiu nas tutaj i pozniej "wystawieniu do wiatru" - do dzisiaj nie wiem, bo żadnej kasy przeciez za to nie wziął... W każdym razie wyrażenie "być może" (maybe) - było pierwszym jakie tutaj poznałem. Przydało sie - słyszałem je później wielokrotnie.

Nagle znalazłem sie w obcym dla mnie kraju, bez języka, mieszkania i pieniędzy (nie wziałem zbyt wiele, bo przeciez praca miała byc "od razu").

Jak było dalej? Bądźmy szczerzy: przez pierwszy okres głodno i chłodno. Szczegółów Wam oszczedze ;-) Dlatego tez teraz odradzam kazdemu przyjazd "w ciemno" i bez gotówki.

Co było później? A to juz mozecie przeczytac na blogu ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz