niedziela, 10 lutego 2013

Stephen King, Stanley Kubrick, Mick Garris: "Lśnienie"

"Lśnienie" do tej pory było dla mnie przede wszystkim świetnym filmem Stanleya Kubricka z Jackiem Nicholsonem. Widziałem je co najmniej z 5 razy. Teraz sięgnąłem także po książkę Stephena Kinga, a następnie - obejrzałem miniserial "Lśnienie" Micka Garrisa.

/Powyżej - "Lśnienie": Kinga, Kubricka i Garrisa/

Stephen King napisał "Lśnienie" w 1977 roku. Trzymająca w napięciu powieść o małżeństwie z dzieckiem, które ma spędzić samotnie wiele miesięcy w odciętym od świata hotelu Panorama, gdzie głowa rodziny, Jack Torrance, były alkoholik i nauczyciel, został zatrudniony w charakterze dozorcy. Hotel jest położony wysoko w górach i z powodu ostrych zim przez znaczną część roku jest zamknięty, a dojazd do niego jest wtedy możliwy tylko specjalistycznym sprzętem. Łączność zapewnia jedynie cb-radio, bo linie telefoniczne każdej zimy zostają zerwane. Syn Jacka, 7-letni Danny jest obdarzony zdolnościami parapsychicznymi, co ma decydujące znaczenie dla losów rodziny, ponieważ hotel który w przeszłości należał do mafii i w którym dokonano wielu morderstw, okazuje się żyć własnym życiem...

W 1980 r. Stanley Kubrick wyreżyserował kultowe "Lśnienie" z mistrzowską rolą Jacka Nicholsona. Problem w tym, że była to bardzo swobodna interpretacja książki Kinga. Reżyser wiele wątków pominął, skupiając się głownie na popadającym w obłęd Jacku Torrance, co nie spodobało się autorowi książki. "Lśnienie" Kubricka jest piękne, ale nie jest wierne  - "Lśnieniu" Kinga.

17 lat później, w 1997 roku "Lśnienie" zekranizowano ponownie, tym razem w postaci 3-odcinkowego miniserialu. Reżyserem był Mick Garris który pracował pod czujnym okiem Kinga. "Lśnienie" Garrisa to praktycznie przeniesiona na ekran kartka po kartce książka Kinga. Tym razem jest to wersja wierna, ale - no cóż, nie jest nawet w część tak dobra jak wersja Kubricka, co nie znaczy - że jest to zły film.

Ja osobiście polecam wszystko: książkę Kinga, film Kubricka i miniserial Garrisa. Razem - tworzą naprawdę świetne trio ;-)

2 komentarze:

  1. Czytałem książkę i widziałem film z 1980. Jedno i drugie świetne, na swój sposób. O miniserialu nie wiedziałem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaś ze trzy razy oglądałem Odyseję Kosmiczną i pewnie obejrzę czwarty raz za jakiś czas, bo za każdym razem widzę film o czyms innym!

    OdpowiedzUsuń