wtorek, 26 września 2017

Amsterdam

Wracając z Krakowa do Cork po kolejnej wizycie w Polsce - kilkanaście godzin spędziliśmy w Amsterdamie. Stolica Holandii, niegdyś słynąca z artystów i filozofów, wzbogacona na zamorskich koloniach, teraz przyciąga turystów głównie zalegalizowaniem miękkich narkotyków i prostytucji. Do tego eutanazja, "małżeństwa" pomiędzy osobami tej samej płci, itp. Niemniej, warto zobaczyć miasto stworzone przez poprzednie pokolenia.

Z lotniska Schiphol dojeżdżamy pociągiem w niespełna 20 minut do Centraal Station, głównego dworca Amsterdamu. Stamtąd nieśpiesznym spacerkiem poznajemy historyczne centrum miasta, podziwiając jednocześnie amsterdamskie kanały. Wcześniej jednak kupujemy lokalny specjał: frytki z majonezem, podawane w papierowej tutce.  Ha, co kraj to obyczaj ;-) W drodze na plac Dam mijamy Beurs van Berlage, budynek giełdy z 1903 roku. Na placu Dam podziwiamy pałac królewski i XV-wieczny Nieuwe Kerk, w którym odbywają się zaprzysiężenia władców Holandii oraz m.in. Nationaal Monument – pomnik upamiętniający wyzwolenie Amsterdamu spod okupacji niemieckiej w 1944 roku. Chcąc zobaczyć XIII-wieczny Oude Kerk /tzw. "Stary Kościół"/, niegdyś kościół katolicki, później protestancki, do którego chodził m.in. Rembrandt, trafiamy do De Wallen, dzielnicy czerwonych latarni. Jak się okazuje, kościół znajduje się w samym jej środku. Pomimo że było ledwie ok. 15:00, panie już stały w witrynach. Jak dla mnie - przypominało to targ niewolników i to w XXI wieku. Ot, taki Zachód. Z ciekawości zaglądamy /tylko zaglądamy/ do jednego z cofee shopów: można tam wybrać rodzaj trawki, sprzedawca skręca jointa którego można wypalić w znajdującej się tam palarni. Teoretycznie palić można tylko tam, w praktyce - widzieliśmy wiele osób palących przy zwykłych kawiarnianych stolikach a także spacerujących z jointami po ulicy. W końcu docieramy do Nieuwemarkt, gdzie znajduje się XV-wieczny budynek dawnej Wagi Miejskiej. Wracamy, bez przerwy uważając na całe tabuny rowerzystów. Jak podają w przewodniku, rowerów jest tu więcej niż mieszkańców.

Jako pamiątki kupujemy m.in. jak zwykle magnesy na lodówkę, oraz - cebulki różnokolorowych tulipanów, w tym czarnych i niebieskich ;-)

Więcej zdjęć z Amsterdamu znajduje się w galerii na moim fb: LINK.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz