czwartek, 22 września 2005

Wysyłam w świat komputery Apple

Zmienilem pracę. Nie tyle chcialem - co musialem. Coraz ciasniej sie robi na budowach w Cork i coraz trudniej o prace w porzadnej firmie (czyli takiej - ktora odpowiednio i terminowo placi).
Teraz pracuje w firmie spedycyjnej. Wysylam w swiat (chociaz dokladnie: po Europie) komputery Apple.


/Obok: jestem na hali firmy w ktorej pracuje.
Za mna na paletach sa komputery Apple, ktore to rozsylam po swiecie :-)/

W Cork jest fabryka Apple, a firma w ktorej pracuje zajmuje sie tylko i wylacznie wysylka tychze komputerow. Nadal nosze zolte kamizelke (po hali jezdza wozki widlowe, wiec jest to wymog - chodzi o to zeby byc widocznym dla operatorow tychze wozkow), ale juz chodze bez kasku :-)

Co dokladnie robie? Odbieram zamowienia, wyszukuje dane kompy, skanuje umieszczone na nich kody paskowe, wklepuje dane do komputerka (ale o dziwo - zwyklego pc, w dodatku dzialajacego pod starym dobrym dos-em), itp., itd.
Pracuje praktycznie z samymi Irlandczykami, wiec jest luz. Ta prace ktora w Polsce wykonywalo by moze z 7 osob, tutaj wykonuje 20. Irlandczyk to Irlandczyk: w swojej wlasnej ojczyznie poganiac sie nie da, ma czas na rozmowe, kawke i papieroska...

Jest tu tez dotowana pracownicza stolowka z bardzo tanimi posiłami (ceny sa kilka razy nizsze niz "na miescie"), w czasie przerw mozna tez bezplatnie korzystac z internetowej kafejki (oczywiscie - sa w niej komputery Apple :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz