środa, 2 listopada 2005

Nie tylko o PRL-owskich komediach...

Pozyczylem pare dni temu od kolegi z pracy pare PRL-owskich filmow na dvd. Zaczalem oczywiscie od kultowego "Mis"-a, potem "Kingsajz" - a na deser: obydwa "Vabank"-i.

I - tak jakos lza sie w oku kreci...

/Powyżej: trzymam 3 kultowe polskie komedie. Chociaz ogladalem je juz po pare razy, zawsze smiesza :-) Niestety, nie moge tego powiedziec o wspolczesnych polskich "dzielach".../

W koncu - urodziłem się w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Urodzilem sie i wychowalem w niej. Do dzisiaj zachowalem moj zielony dowod osobisty jaki wyrobilem sobie zaraz po ukonczeniu 18-lat, gdzie na okladce wyraznie pisze: "Polska Rzeczpospolita Ludowa"...

Nie, nie jestem zadna "sierota po PRL" - chociaz moje dziecinstwo i wczesna mlodosc na ten okres przypadly. Udzialu w pamietnych wyborach 4 czerwca 1989 r. co prawda nie bralem, ale to dlatego ze do pelnoletnosci brakowalo mi paru miesiecy (z perspektywy czasu mysle ze - to dobrze...). Takze decyzje o zmianie ustroju panstwa podjeto bez mojego udzialu, o zdanie mnie nie pytajac. Pierwsza prace podjalem juz w "kapitalistycznej" Polsce, pozniej wlasna DG - do czasu az stwierdzilem ze pauperyzacja polskiego spoleczenstwa polaczona z mentalnoscia urzednikow i coraz bardziej idiotycznymi przepisami tworzonymi przez kolejne rzady nie pozwalaja mi juz godnie zyc w Kraju.Totez wyjechalem.

Co do polskich PRL-owskich komedii: pamietajmy, ze rzeczywistosc byla w nich przedstawiona wkrzywym zwierciadle. Wierzcie mi: nie bylo takich barow mlecznych (jaki pokazano w "Mis"-iu), w ktorych talerze byly przykrecane do stolow a lyzki i widelce przytwiedzone do tych stolow lancuchami :-)

Niemniej jednak - komedie te ukazuja szereg paranoi jakie mialy miejsce w okresie PRL (ale pamietajmy tez: ze wladza pozwalala na krecenie takich komedii...). Tyle tylko, ze... czy w obecnej "wolnej i niepodleglej" juz Polsce - jest tych paranoi mniej? Nie wydaje mi sie... Oczywiscie: nie sa to te same paranoje, tylko - inne, ale jednak - paranoje...

Ale do komedii wracajac: usmialem sie jak nigdy :-) Co prawda wiekszosc wspolczesnej mlodziezy bedzie juz miala problemy ze zrozumieniem pelnego przekazu i slownych kruczkow zawartych np. w "Kingsajz"-ie, ale... dla nich sa inne komedie.

Na marginesie, powiedzcie sami, jak to jest, ze kazdy potrafi natychmiast wymienic z pamieci co najmniej kilka - kilkanascie polskich PRL-owskich komedii, seriali i filmow, a ma trudnosci z wymienieniem takiej samej liczby filmow nakreconych po 1989 r.? Czy nie wydaje sie Wam, ze pauperyzacja siega nie tylko kieszeni przecietnych obywateli, ale i glow tworcow polskiej wspolczesnej kinematografii?

Zreszta, nie tylko o filmy tu chodzi... Ot, wezmy muzyke (rozrywkowa). Za PRL co niektorzy tworcy polskich zespolow muzycznych przebakiwali pod nosem, ze gdyby nie komuna, to oni by swiat zawojowali... Taaa... Paru nawet probowalo. Konczylo sie zalosnie. W Polsce byli na piedestale, bozyszczami tlumow itp. a w USA - kierowcami ciezarowek, jak dobrze poszlo... (nie ujmujac nic kierowcom ciezarowek).

No ale - komuna juz sie skonczyla, i to 16 lat temu... Dorasta nowe pokolenia urodzone juz po 4 czerwca 1989 r. No i co? Czy o polskich tworcach jest glosno w swiecie? Hm, nie slyszalem... Ot, wezmy taka mala Irlandie, gdzie teraz mieszkam: zyje w niej aktualnie 4 mln Irlandczykow i... caly swiat slyszal o Shinead O'Connor i U2. W Polsce zyje 40 mln Polakow, czyli 10 razy wiecej obywateli niz w Irlandii - wiec swiat powinien slyszec - proporcjonalnie - przynajmniej o 20 wspolczesnych polskich piosenkarzach i zespolach rockowych. Czy tak jest? Odpowiedz sami znacie...

Pytanie: dlaczego tak jest? Tylko prosze juz niczego nie zwalac na nieboszczke komune... Czy jestesmy mniej inteligentnym, wyksztalconym, itp. Narodem niz tacy Irlandczycy? Nic podobnego. Wiec dlaczego?

Nie mam pojecia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz