piątek, 28 kwietnia 2006

"Nienawidzę" - monolog o Polakach...

Pare dni temu kolega (dzieki, Adam :-) pozyczyl mi ksiazke Marka Koterskiego pt.: "Dzien Swira". Slyszeliscie, prawda? Jesli nawet nie o ksiazce, to o filmie pod tym tytulem. Film podobno bije rekordy popularnosci w Polsce. Niestety, nie ogladalem. Jeszcze :-) Ale mam zamiar wkrotce to nadrobic :-) *

Marek Koterski (ur. w 1942 r.), rezyser filmowy i teatralny, dramaturg i scenarzysta, to m.in. autor glosnych w Polsce filmow: "Porno", "Nic smiesznego", "Ajlawju", no i przede wszystkim "Dzien Swira". Ksiazka wymieniona we wstepie, ktorej pelny tytul to: "Dzien Swira i inne monologi Adasia Miauczynskiego na jedna lub wiecej osob" zawiera m.in. teksty: "Dzien Swira", "Dom wariatow", "Zycie wewnetrzne" oraz "Nienawidze". Ten ostatni monolog zaczyna pelnic role kultowego tekstu wsrod polskiej emigracji.

Dlaczego? No coz, zeby to zrozumiec, trzeba go najpierw przeczytac. Ze wzgledu na wzgledy - nie moge tego tekstu zamiescic tutaj, jednak pozwole sobie zacytowac fragmenty ww. monologu, co choc w przyblizeniu daje pojecie o calosci. Zachecam przede wszystkim do nabycia ksiazki - naprawde warto, bez wzgledu na to, czy zgadzamy sie z autorem, czy nie...

Przy cytowaniu staralem sie zachowac oryginalna pisownie i interpunkcje, jednak byc moze przeoczylem gdzies popelnione przez siebie literowki... Ach - i jeszcze: ponizszy tekst zawiera tzw. wulgaryzmy, wiec jezeli masz bardzo wysublimowany literacki smak, etc, ewentualnie jestes osoba niepelnoletnia - to prosze Cie o zakonczenie czytania tej notki wlasnie w tym momencie...

Oddajmy glos autorowi "Dnia Swira":

----------------------------------------------------------

Marek Koterski: "Nienawidze". Monolog - na jedna lub wiecej osob - z piosenkami.

Jeslis mlody, to emigruj
chocby obcym nogi myc;
bo niepewny tutaj los twoj
- z bidy wyc i z glodu tyc.
Porzuc bliskich, zone, dzieci
Rzuc Ojczyzne, Polske rzuc
Gary myj, zamiataj smieci
Z kupa forsy silny wroc.
(...)
Chcialbym, zeby ten kraj przestal istniec. Zeby stal sie piecdziesiatym ktoryms stanem Ameryki, landem Erefenu, prowincja Kanady, kantonem Szwajcarii... Zamienilbym za to w sekunde! i godlo i sztandar i honor i ojczyzne... nienawidze tego pierrrr.. kraju! Zreszta prawie wszyscy wyklinaja na niego kazdego dnia. A zyja tu, bo musza; gdzie sie maja, gdzie sie maja podziac. Nie chca byc psami gdzie indziej, choc tu nie czuja sie ludzmi. Co mowie - psami! Kundlami! Psy rasowe maja tam czesto lepiej od nas. I godniej.
O Polsko Ciebie juz nie ma! Polsko ktora codziennie staramy sie usunac ze swych mysli, zeby juz zupelnie nie zwariowac. Nie ma cie, Polsko, nie ma ciebie! tutaj, bo nie istniejesz w sercach ludzkich! jest terytorium... Jest nazwa, a ciebie Polsko, nie ma. Bo nie ma cie w sercach Polakow. Nie ma cie w sercach ludzi, ktorzy chca wszedzie, byle nie tutaj. Moze potem, gdzies, tam - w sercach emigrantow - powraca twoj obraz, zlagodzony przez odleglosc i czas. Wyidealizowany. Slodki, bo nieprawdziwy. Ale tutaj cie nie ma. Nie ma cie w sercach tych wszystkich ludzi, ktorzy szarpia cie jak postaw sukna na zamkowym Placu. Do siebie tylko kazdy! Do siebie! Do siebie!
(...)
Byc Amerykaninem... Jak ktos mowi o czyms w jezyku angielskim, to od razu sie w to sie bardziej wierzy, chyba nawet i amerykanskim Murzynem juz lepiej byc... no, moze Murzynem nie... Orzel bialy... Czytalem, jak to niegdys rodzice zachecali synow do szczytnego obowiazku obrony Ojczyzny i jakos to rozumialem, choc przeciez drzalem na mysl o tym, to znaczy o mojego syna w takiej sytuacji. A teraz, gdyby ktokolwiek napadl na nas - powiedzialbym chlopakowi: - Wyrywaj! uciekaj jak najdalej!
Kogo bronic, czego?! tego zasyfionego kraju?! rodakow moich moze?!
Co i kogo kochac?! strony rodzinne?! pejzaz?! ludzi?!
(...)
Za granica tylko raz jeden zdenerwowalem sie na Zachodzie... jak spotkalem Polaczkow wlasnie... moich rodakow, niech ich szlag trafi. Wszyscy inni trzymaja sztame ze swoimi - czy Jugole, czy Turcy; dasz w ucho arabskiemu gowniarzowi, to za chwile masz na karku ze dwudziestu tych kasztanow z nozami, a Polacy tylko patrza jak sie wzajemnie podgryzc, dokopac sobie wzajemnie. Albo zakablowac na siebie do policji. Ze drugi na czarno pracuje, na przyklad.
Dochodzi do tego, ze sie ciesze kiedy Polacy w pilke przegrywaja. Se mysle: dobrze wam tak - niedolegom, przegrancom...
(...)
Przeciez u nas do kosciola sie chodzilo przeciwko komunistom. A Polak jest ostatnim, ktory by na co dzien zyl po chrzescijansku, bo jest agresywnym gnojem, wyzbytym milosci do bliznich, nietolerancyjnym, zazdrosnym, zawistnym, nieposlusznym, aspolecznym, anarchicznym warcholem, balaganiarzem, brudasem, pijakiem i leniem.
I juz metr od kosciola zagryzlby jeden drugiego (zreszta w kosciele - tez - tylko jeden Bog wie naprawde co Polacy mysla o sobie wzajemnie i czego sobie zycza).
(...)
Kiedy ranne wstaja zorze,
ledwie oczy swe otworze,
juz modlitwe ma zanosze
Bogu Ojcu i Synowi:
"Dopierdolcie sasiadowi!
Dla siebie o nic nie wnosze,
tylko m u dosrajcie, prosze"

Kto ja jestem! Polak maly.
Maly, zawistny i podly.
Jaki znak moj? - Krwawe galy.
Oto wznosze swoje modly
do Boga, Marii i Syna:
"Zniszcie tego skurwysyna!
- mego rodaka, sasiada
- tego wroga! tego gada!
Zeby mu sie tak nie wiodlo
Zeby go to zarcie bodlo
Zeby mu okradli garaz
(- nic dla siebie nie chce z tego,
tylko chciejcie m u do... tego!)
Zeby go przezyla stara.
Zeby mu sie corka... z czarnym
i wogle - zeby mial marnie
Zeby mu spalili sklep
(- ja nie musze byc bogaty,
lecz j e g o zrobcie na szmaty)
Zeby dostal cegla w leb!
Zeby mial ejtsa i raka!.."
- oto modlitwa Polaka.

Oto jestem mala Polka,
bojowniczka, matka-Polka.
"W imie Ojca, Syna, Ducha
chciej modlitwy mej wysluchac"
- zwracam sie ku Marii Matce
- "racz dopieprzyc mej sasiadce:
- zeby jej sie zbieglo w praniu,
- zeby ja zaparlo w sraniu,
- zeby jej zafarbowalo,
- zeby ja tam pojebalo!
- zeby nikt z nia nie chcial spac,
- zeby ja szlag! kurwa mac!
- zeby w grobie miala kolki!..."
- to modlitwa malej Polki.

Jedno tylko jest w tym "ale",
ze my nie wierzymy wcale.
- Ja nie wierze
- Ja nie wierze
Lecz nienawidzimy szczerze.

A w kosciele paranoja,
nasza polska paranoja:
"Przekazcie se znak pokoja"?!
Popatruje gnoj na gnoja:
"Ja mu mam dac znak pokoja?!
Moge dac ci znak pokoja,
lecz i tak cie mam za gnoja!
Potem ci pokaze gnoju,
jak wyglada znak pokoju!
Jak ci w oko splune gnoju,
to zobaczysz znak pokoju!
Jak ci zapierdole gnoju
to ci blysnie znak pokoju!"...

Trzymaj se lape w mej lapie
i tak ci slipia wydrapie!"

Jesli Polska nie zginela
m y ja dobijemy!
Czego obca moc nie wziela
- sami rozdrapiemy!
Jeszcze Polska!... Ojcze nasz!..
Poki my zyjemy!...
Nie bedzie Niemiec plul nam w twarz!
Sami se naplujemy!
(...)
Ten narod jednoczy sie tylko z lufa przy skroni... Trawiony ogniem... Zalewany woda... Przy temperaturze 36,6 ten narod ginie!... Ten narod potrafi tylko - wszystko albo nic. Wiec wciaz nie ma prawie nic.
Czuje msciwa radosc przy kazdym Polaku, ktory stad wyjechal. I zazdrosc oczywiscie. I gorzka pocieche, ze nie tylko ja mysle, ze jest tu nie do wytrzymania.

-----------------------------------------------------------------

Koniec wybranych cytatow z tekstu Marka koterskiego.

Osobiscie - goraco wierze w to, ze ww. obraz nas samych jest mocno przejaskrawiony. Ze Polacy - to jednak mimo wszystko wspaniali ludzie, tworzacy dumny Narod. Sam odczuwam dume z tego - ze jestem Polakiem. Ale czasami - nachodza mnie watpliwosci: a moze jednak racje ma autor "Dnia Swira"? Moze i ze mna jest tak, jak pisze Koterski o Polsce: "(..)w sercach emigrantow - powraca twoj obraz, zlagodzony przez odleglosc i czas. Wyidealizowany. Slodki, bo nieprawdziwy."


* Wkrotce po publikacji tej notki odezwal sie do mnie jeden z Czytelnikow, rowniez mieszkajacy w Cork, ktory udostepnil mi ten film (dzieki, Tomek :-) Film swietny (polecam!), ksiazka - jeszcze lepsza (tym bardziej polecam :-)) Swoja droga - wydaje mi sie, ze "Dzien Swira" ma szanse zajac miejsce kultowego, choc nieco juz podstarzalego - "Rejs"-u...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz