poniedziałek, 22 października 2012

Nie ma drugiej Irlandii, jest za to druga Polska...

Złotousty polski premier, Słońce Peru, obiecał że w naszym kRAJU będzie druga Irlandia. Niestety, Irlandii w Polsce ciągle nie ma, za to z Irlandii robi się druga Polska...

Z powodu banskterskiego kryzysu, pracodawcy mają pretekst żeby zamrozić, czy wręcz obniżyć płace. Samą pracę, przynajmniej tę dla najmniej wykwalifikowanych, coraz częściej dostaje się "po znajomości", stąd całe fabryki w Eire to obecnie "family business", biznes rodzinny gdzie pracują całe tabuny kuzynów, wujków i pociotków, że o bliższej rodzinie nie wspominając. Każdy o tym wie, nikt głośno nie mówi.

Mało tego, w co niektórych irlandzkich manufakturach, pomimo prestiżowego loga umieszczonego nad fabryczną halą, stosuje się metody rodem z kapitalizmu made in Poland lat 90-tych ub. wieku. Niedługo robotnikom przy irlandzkich fabrycznych taśmach każą pampersy zakładać, jak pewna portugalska firma polskim kasjerkom...

Ramię w ramię z pracodawcami idzie irlandzki rząd. Zresztą, nie wiadomo czy jest to ramię w ramię, czy bardziej pod dyktando, niemniej - coś jest na rzeczy, a przynajmniej wydaje się, ze irlandzcy politycy pobierali lekcje u swoich polskich kolegów. Weźmy choćby (nie)sławny program JobBridge, który miał umożliwić zdobycie kwalifikacji przez bezrobotnych żeby następnie zostać zatrudnionym u pracodawcy u którego odbyli ten staż. Problem w tym, że nikt nie był specjalnie zainteresowany bezrobotnymi bez kwalifikacji, za to chętnie przyjmowano tychże bezrobotnych z wiedzą i umiejętnościami często przekraczających to, co z przykościelnej szkółki powszechnej wyniósł ich szef. Ci przez kolejne 9 miesięcy w stachanowskim tempie za równowartość zasiłku dla bezrobotnych plus 50 euro tygodniowo extra odrobili zaległości, nadrobili to, co nadrobić można było, zrobili swoje i... mogli odejść. Ba, mogli - musieli. Zdecydowanej większości z nich nikt nie zaproponował stałej pracy. Po co, skoro można "zatrudnić" następnego "stażystę", który będzie robił dwa razy więcej niż etatowy pracownik, za to za połowę pensji?

Takie same numery znamy z przedunijnej Polski, tyle że w kRAJU tak zwani biznesmeni doszli do takiej perfekcji, że nie tylko nie płacili stażystom, ale nierzadko stażyści sami za staż byli gotowi zapłacić. Jak widać, irlandzcy "biznesmeni" mogą się od naszych rodzimych ludzi sukcesu jeszcze sporo nauczyć. Na razie zaczynają testować bezpłatne okresy próbne: przyjmują na dzień czy dwa "na próbę", zagonią do roboty, po czym stwierdzą że sorry, ale nie jest busy, ewentualnie inne dowolne kłamstewko, a już następnego dnia miejsce na zmywaku zajmuje kolejny "stażysta".  O tempora, o mores...

Dla wielu irlandzkie Eldorado już się skończyło, a banksterzy zaczęli egzekwować zajęte już kilka lat temu hipoteki. Problem tym większy, że nadmuchana wcześniej do niebotycznych rozmiarów spekulacyjna bańka mieszkaniowa pękła, ceny spadły na łeb na szyję, często nawet o 70 i więcej procent, ale chętnych na zakup - nie ma. Młodzi Irlandczycy widząc co się święci oczywiście nie zasypują gruszek w popiele, i wzorem swoich ojców, dziadów i pradziadów - emigrują. Ale nie tak trywialnie jak my, ledwie do sąsiedniego kraju czy pierwszą napotkaną wyspę. Oni mają większy rozmach, Kanada, Australia i Bóg wie, gdzie jeszcze. Ale mają również większy rozmach jeżeli chodzi o zarobki: większość z nas jest zadowolonych jak dostanie obecnie 10 euro na godzinę, oni - liczą sobie po 5-6 razy więcej. Niemniej komornicy i emigracja - to rzeczy świetnie nam z Polski znane...

Miejsce irlandzkich emigrantów zajmują nasi Rodacy. Tyle tylko, że różnego sortu, bo Zieloną Wyspę upatrzyli sobie na spokojny i bezpieczny azyl również ci, którzy mają sporo za uszami w Polsce, i nie chodzi tutaj o jazdę na gapę bez ważnego biletu. Polskiej bandyterki w Irlandii wyraźnie przybywa, a przynajmniej - staje się coraz bardziej widoczna. Być może przez to, że ci "normalni" Polacy wtopili się już w irlandzką rzeczywistość. Coraz wyraźniej widać, że występuje tutaj nadreprezentacja osób, od których nie kupilibyśmy używanego samochodu. Nowego zresztą też nie.

Mam też wrażenie, że w polonijnym światku w Irlandii zaczynają się pojawiać polsko - polskie animozje, wcześniej niewidoczne, może za wyjątkiem "stolycy". Nie czas jeszcze by o tym pisać, ale obawiam się, że wkrótce będziemy świadkami przeróżnych dziwnych historii i skakania sobie do gardeł przez tę czy inną polonijną organizację, i to być może nie tylko w jednym mieście. W końcu podziały - to nasza polska specjalność, a określenie "polskiego piekiełka" nie wzięło się znikąd.

Za to rosną w siłę polskie biznesy, stając się coraz bardziej widoczne. Sklepy zwiększają metraż za to obniżają ceny, zaczynają zaglądać do nich, na razie nieśmiało, nawet autochtoni. Ba, niektórzy zwietrzyli w tym dobry interes i otwierają hurtownie z polskimi produktami. Tym samym polska obecność w Irlandii, choćby tylko w wymiarze bigosowo - pierogowym, coraz bardziej się utwierdza.

Z kolei druga, młoda Polska rozpycha się w Irlandii coraz bardziej, łokciami i kolanami. Rodzi się coraz więcej polskich dzieci, jeszcze Polaków a jednocześnie już Irlandczyków. Ci, obecnie z pieluchą pod pupą, za jakiś czas będzie zmieniać oblicze Zielonej wyspy. Na jakie? Jak dożyjemy, to zobaczymy...

Oczywiście, mimo wszystko, daj nam Panie Boże taki dobrobyt w Polsce, jaki mają Irlandczycy w czasie swojego kryzysu...

15 komentarzy:

  1. Po pierwsze znam się trochę na ekonomii - zawodowo, po drugie pracowałem w Irlandii kilka lat.
    Pierwszą rzeczą, która mnie tam zdziwiła była zamożność ludzi w kraju, który proporcjonalnie ma bardzo mało przemysłu i jest w zasadzie krajem rolniczym. Każdy kto się uczył historii czy ekonomii wie, że rolnictwo nie jest dostatecznym napędem dla żadnej obecnie gospodarki.
    Dominują kraje wysoko uprzemysłowione ( Niemcy,USA, Japonia) lub bogate w surowce ( Norwegia, ZEA itd.).
    W Irlandii tego nie ma. Ich boom był sztucznie pompowany budownictwem opartym na kredytach i tyle. Cała ich prosperita to wielka bańka kredytowo-spekulacyjna.
    Kto pamięta czasy Gierka ten wie jak to było.
    Rozdmuchane budownictwo za zachodnie pożyczki, które nie przynosiło późniejszych efektów gospodarczych, a jedynie wzrost zatrudnienia w okresie realizacji inwestycji. Irlandia ma to samo. Budownictwo dawało boom i miejsca pracy, problem tylko, że nie było komu sprzedaż efektów tego boomu. No i z boomu zrobił się bum.
    A teraz to po ptakach. Część młodych wyjedzie. Zostanie starsze pokolenie i napływ z demoludów, który i tak mając socjalne minimum ma się lepiej w Irlandii niż u w swoich krajach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co powtarzasz coś co było napisane już miliony razy? Napisz coś czego nie wiemy.

      Usuń
    2. Nie tylko rolnictwo. A co z gigantami technologiczymi z USA, którzy zainwestowali (i nadal inwestują) grube miliardy w Eire, bo CIT niewielki?

      Usuń


  2. W tej sprawie trudno coś wymyślić. Koń jak jest każdy widzi. Poniżej link z prognozami gospodarczymi dla Irlandii. Wynika z nich,że wzrost gospodarczy przewidywany jest w skali 0,8% rocznie. Uwzględniając fakt, że gospodarka skurczyła się o w sumie o ponad 10% w latach 2008-2010 to oznacza, że teraz potrzeba co najmniej 13-15 lat aby wszystko wrócił do normy z roku 2007.
    Nie uwzględniam tu emigracji z i do Irlandii.
    Bezrobocie od 2007 roku do 2012 skoczyło z 4,5% do 14% czyli trzykrotnie.
    Obok Grecji nigdzie tak nie było.


    http://www.fxcentre.com/news.asp?2996509

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaje ze jestem zmartwiony. A to dlatego, ze planowalem wkrotce wyjazd do Irlandii i zycie na minimum wage, albo niewiele wyzszej pensji - bom jest tzw. humanista, czyli roboty raczej nie ma dobrze platnej, a lepiej pracowac za blisko minimum w IE niz PL - tak myslalem dotad..teraz sie okazuje ze o robote w IE tez trudno.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już lepiej jedź do UK. Fakt, że nie ten urok co na mniejszej wyspie, ale obecnie chyba bezpieczniej

      Usuń
  4. Czesc,
    Piszesz z UK? Wiem ze statystyki to nie wszystko, ale wg statystyk, takie Cork, Galway czy inny Limerick (minimum wage, wiec Dublin ze wzgledu na koszty zycia odpada) wydaja sie byc bardzo bezpieczne..
    A w UK jest PODOBNO (bylem tylko w Londynie, w ktorym na pewno nie osiade ze wzgledu chocby na koszty zycia) duzo niezintegrowanej imigracji - brzmi jak tykajaca bomba zegarowa..
    Choc fakt, ze wg tych wlasnie statystyk, Belfast jest bezpieczny...

    OdpowiedzUsuń
  5. tak troche o wszystkim o niczym ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o czym miał być. O trumnach smoleńskich. Ludzie debatują o sytuacji w Irlandii a nie Polandii

      Usuń
  6. Bezpiecznie pewno jest ale perspektywy z pracą nie najlepsze. Zwłaszcza w Limerick, gdzie po zamknięciu Della bezrobocie skoczyło dramatycznie a ceny nieruchomości poleciały na łeb na szyję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam ze tym razem nie na temat ale mysle ze wielu moze to zainteresowac:

    http://hekatonchejres.salon24.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Polskiej i litewskiej 'bandyterki' faktycznie tu nie brakuje. Czytam sobie różne gazety lokalne, w których można m.in. znaleźć ciekawe zapiski z kroniki kryminalnej. Polacy są ich głównymi bohaterami, oczywiście zaraz po Irlandczykach. Niespecjalnie mnie to dziwi. Najbardziej uderzyło mnie to, że spora część z nich była już wcześniej notowana. Niektórzy kilka razy, ale byli też tacy, którzy mieli na swoim koncie kilkadziesiąt (!) występków.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Zdecydowanej większości z nich nikt nie zaproponował stałej pracy."
    http://www.welfare.ie/EN/Press/PressReleases/2012/Pages/pr221012.aspx
    - "Over half of JobBridge 'finishers' are in paid employment"

    "Młodzi Irlandczycy ... emigrują. Ale nie tak trywialnie jak my, ledwie do sąsiedniego kraju czy pierwszą napotkaną wyspę. Oni mają większy rozmach, ..."
    Maja wiekszy rozmach, bo w przeciwienstwie do nas nie wyjezdzaja do byle jakiej pracy, ale tam gdzie potrzeba wykwalifikowanych pracownikow, po to aby nie tylko godziwie zarobic ale rowniez rozwinac swoja kariere.

    "Polskiej bandyterki w Irlandii wyraźnie przybywa, a przynajmniej - staje się coraz bardziej widoczna."
    Cale szczescie, ze nie mam i nie mialam stycznosci, dlatego nie wydaje mi sie, zeby Cork byl taki zly. Wiadomosci ogladam i jeszcze co drugi kryminalista nie ma polsko brzmiacego nazwiska, oby sie nie pogorszylo.

    "Mam też wrażenie, że w polonijnym światku w Irlandii zaczynają się pojawiać polsko - polskie animozje, wcześniej niewidoczne, może za wyjątkiem "stolycy"."
    Mysle, ze to tylko wrazenie. W Corku mamy dwie organizacjie i obie spelniaja swoje (rozne) role. I chwala im za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy: "Over half of JobBridge 'finishers' are in paid employment"

      Mam kilkunastu znajomych, którzy "odbyli" JobBridge, byli chwaleni przez pracodawców, sprawdzili się na tym stanowisku. Stałej pracy nie zaproponowano żadnemu... Przypadek? Jak widać, jest rozbieżność pomiędzy rządową propagandą sukcesu, a tym, co widac na ulicy...

      @Anonimowy: "Maja wiekszy rozmach, bo w przeciwienstwie do nas nie wyjezdzaja do byle jakiej pracy, ale tam gdzie potrzeba wykwalifikowanych pracownikow"

      Nie zgodzę się... Mój kolega, Irlandczyk, wyemigrował tam jako stolarz, chociaż bardziej - jako pomocnik, bo o stolarce większego pojęcia nie ma. Ale być rozwinie tam swoją stolarską karierę - przy budowie jakiegoś wielkiego centrum handlowego... Wyjeżdża sporo młodych ludzi zaraz po szkole - w takim przypadku nie można mówić, że są wykwalifikowani, bo to co najwyżej materiał na pracownika...

      @Anonimowy: "Cale szczescie, ze nie mam i nie mialam stycznosci,"

      Ja też nie mam i nie miałem, ale widzę co się dzieje. Jeżeli jeszcze nie ma ich w wiadomościach, to tylko kwestia czasu...

      @ Anonimowy: "Mysle, ze to tylko wrazenie. W Corku mamy dwie organizacjie i obie spelniaja swoje (rozne) role. I chwala im za to."

      Te wrażenia opieram na tym, co widzę. Poczekajmy 2-3 miesiące, zobaczymy...

      Usuń
    2. Wracam do tego po 4 latach:
      Anonimowy: "Zdecydowanej większości z nich nikt nie zaproponował stałej pracy."
      http://www.welfare.ie/EN/Press/PressReleases/2012/Pages/pr221012.aspx
      - "Over half of JobBridge 'finishers' are in paid employment"

      Jak się okazuje, irlandzki rząd właśnie likwiduje JobBridge. Powód? Dokładnie ten co napisałem, plus oczywiście liczne nadużycia i wynaturzenie rynku pracy.

      Usuń