środa, 11 lutego 2015

XXXI wizyta w Polsce (10): polski mam paszport ma sercu...

Udałem się do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego żeby wyrobić sobie nowy paszport. Przy okazji dowiedziałem się, że praktycznie nie mam linii papilarnych ;-)

Poprzedni paszport stracił ważność prawie rok temu, dlatego po prawie 10-latach "niemania" dowodu osobistego wyrobiłem sobie takowy w zeszłym roku, coby mieć jak granice przekraczać, chociaż niby jesteśmy w UE i granic nie ma. To znaczy niby nie ma, ale są. To tak jak z Polską, niby istnieje ale "tylko teoretycznie", jak to stwierdził swego czasu minister Sienkiewicz. Zresztą, nieważne...

Tak czy owak, wziąłem sobie do serca słowa poety z "Misia":
Lądy i morza przemierzam, 
kulę ziemską z otwartym czołem. 
Polski mam paszport na sercu. 
Skąd, pytam, skąd go wziąłem? 
A wziąłem go z dumy i trudu, 
ze znoju codziennej pracy, 
ze stali, z żelaza, z węgla. 
A węgiel to koks, to antracyt. ;-)

Początkowo paszport planowałem sobie wyrobić w konsulacie RP w Dublinie. Jednak kiedy dowiedziałem się, że Polacy płacą za wyrobienie paszportu w swoim konsulacie nawet 4 razy więcej niż inne nacje, powiedziałem sobie - a pies wam mordy lizał, złodzieje, wyrobię sobie w kRAJu. I nie chodzi o kasę, tylko o zasady. Dlaczego mamy płacić 4 razy więcej niż, dajmy na to - Słowacy? Bo tak nam pan minister Sikorski załatwił? Rozumiem że wino i ośmiorniczki kosztują, ale nie rozumiem, dlaczego te sqr**syny po ujawnieniu żarcia kolacyjek na koszt podatników ciągle siedzą w rządzie - zamiast za kratami? Może dlatego, że faktycznie Polska istnieje tylko teoretycznie...


Nic to, zajechałem do urzędu. Na drzwiach wita mnie kartka pisana cyrylicą - na obrazku powyżej. Tak wiem, "kurica nie ptica, Polsza nie zagranica" jak to mawiają Moskale i urzędasy z Krakowa wzięły to sobie do serca. Btw, na moim profilu na fb wywiązała się dyskusja na ten temat, gdzie moi szanowni oponenci twierdzili, że nie przeszkadzają mi kartki w j. polskim na drzwiach irlandzkich urzędów, a to przecież podobna sytuacja. Nie, nie jest podobna. U nas też są informacje po angielsku, więc jest symetria. Jak zobaczę na drzwiach podobnego ruskiego urzędu w Moskwie czy innym Lenin- czy Stalin-gradzie info po polsku, wtedy będzie o.k. Na razie - symetrii brak...

Wypełniam kwitek z danymi. Idzie gładko do momentu wpisania "adresu stałego zamieszkania". Wracam do informacji:
- Dzień dobry, przepraszam, nie wiem co mam tutaj wpisać? Od ponad 10 lat nie mieszkam w Polsce, nie mam tutaj zameldowania, o proszę tutaj jest mój dowód - bez meldunku? - się zapytałem
- No, wielu nie ma zameldowania chociaż mieszka - stwierdziła Panienka z Okienka - Proszę wpisać dokładny adres zamieszkania za granicą!
- Po co wam to?
- Prosze pana, urząd może chcieć się z panem skontaktować!
- Acha... To może adres e-mail wam zostawię? I numer telefonu? Tak będzie chyba najszybciej i najwygodniej?
- Co pan?! Musimy mieć pana "fizyczny" adres!
- Ale po co?
- Prosze nie blokować kolejki!
- Ale nie ma żadnej kolejki? A zresztą...
Tak wyglądał mój dialog z Panienką z Okienka. Wpisałem jakiś adres, oczywiście polski, gdzie bywam raz na, nomen-omen, ruski rok. I tak idzie ku lepszemu - kiedyś żeby wyrobić sobie paszport bez meldunku potrzebna była zgoda wojewody, teraz wystarczy podać "adres stałego zamieszkania", bo "urząd może chcieć się skontaktować". Pytanie, czy petenci mają ochotę na kontakt z urzędem...

Zapłaciłem ile kazali i podszedłem do innego okienka, gdzie przyjmowali wnioski. Pani obejrzała, porównała dokładnie dane, i poinformowała że pobierze ode mnie odciski palców. Byłem na to przygotowany bo paszporty teraz podobno biometryczne, czy jak tam to zwał, więc wszystkich jak leci się daktyloskopuje. Dobrze, że jeszcze chipów nie wszczepiają, ale to pewnie już niedługo. Myślałem że odciski palców będzie się pobierać jak na starych filmach, czyli farba, papier, odcisk ;-) Nic z tych rzeczy, technologia poszła naprzód, do pobierania linii papilarnych poinstalowali im elektroniczne czytniki. Cztery palce lewej ręki /za wyjątkiem najmniejszego/.
- Ma pan słabo widoczne linie papilarne, nie udało się ich pobrać - powiedziała pani.
- O, i co teraz będzie?
- Nic, będzie miał pan paszport biometryczny bez linii papilarnych.
- Co jest tego przyczyną? Dużo osob tak ma?
- Średnio co trzeci. A przyczyną może być na przykład ciężka praca, przy której ręce się niszczą.

No proszę... Się spojrzało na swoje robotnicze dłonie. Co prawda zawsze wolałem pracować bez rękawic, czy to na budowie czy w fabryce, ale żeby aż tak? Oto, co dała mi Irlandia ;-)

1 komentarz:

  1. polska biurokracja ma swoje głębokie korzenie sięgające zaborów, przy czym chodzi tu konkretnie o rosyjski zabór. Potem utrwaliło się to wszystko za komuny i jest jak jest. Dotyczy to nie tylko urzędników, bo i w mojej robocie zdarzają się ludzie, którym władza uderza do głowy. I taka panienka, choćby nawet wydawał ubrania robocze, robi z tego wielką ceremonię. Średnio na buty robocze czeka się 2-3 miesiące, choć idzie temat załatwić w tydzień. Co raz mniej tego dziadostwa, ale wciąż istnieje.
    Jaro

    OdpowiedzUsuń