piątek, 24 lipca 2015

Jeremiah O’ Donovan Rossa Torchlit Parade. "Wolność dla Polski" - w blasku pochodni

W tym roku minęła setna rocznica śmierci Jeremiaha O'Donovan Rossa, irlandzkiego patrioty i działacza niepodległościowego. Z tej okazji w Skibbereen złożono mu niezwykły hołd, inscenizując pochód z pochodniami, który został przez niego zorganizowany 5 marca 1863 roku - dla poparcia polskiego Powstania Styczniowego.

/Powyżej: uczestnicy marszu z transparentami, kadr z filmiku/

Wówczas, pomimo formalnego zakazu, wzięło w nim udział ponad 6 tysięcy osób, które niosły polskie flagi i transparenty popierające polskie dążenia do niepodległości, a sam Jeremiah O'Donovan Rossa wygłosił płomienne przemówienie do zgromadzonych na rzecz wolności wszystkich narodów.

Oczywiście nie należy mieć złudzeń: ówcześni Irlandczycy zapewne wiedzieli tyle samo o Polsce, co współcześnie żyjący nasi Rodacy w swojej zdecydowanej większości wiedzieli o Irlandii nieco ponad dekadę temu, zanim ta otworzyła dla nas swój rynek pracy: czyli praktycznie nic. Więcej o Polsce słyszeli współcześnie żyjący rodowici mieszkańcy Zielonej Wyspy: bo Papież /zresztą jedyny który odwiedził ich kraj/, bo Solidarność, bo Lech Wałęsa który "przeskoczył płot i obalił komunę", sam, w pojedynkę, "tymi ręcami" - ale to już inna historia. Niemniej część z nich myślała że Polska leży gdzieś w Rosji, po ulicach chodzą u nas białe niedźwiedzie i byli zdziwieni że potrafimy włączyć mikrofalówkę. Na szczęście spora grupa z nich skuszona tanimi lotami i jeszcze tańszym piwem odwiedziła nasz kRAJ, co spowodowało źle maskowany opad szczęki i jednoznacznie położyło kres głupim dowcipom. My też zrozumieliśmy ze Irlandia i Islandia to dwa różne kraje, chociaż większość z nas mieszkająca tutaj od lat do tej pory nie zna irlandzkiego hymnu.

Niemniej, ponad półtora stulecia temu to Irlandczycy upomnieli się o "wolność dla Polski", chociaż zapewne był to tylko i wyłącznie pretekst by upomnieć się o wolność swoją, czego nie mogli wyartykułować wprost. Demonstrując w obronie Polski - sprzeciwiali się "tyranii niszczącej małe państwa". Jakiekolwiek były ich rzeczywiste intencje - panowie, czapki z głów...

W tym roku mieszkańcy Skibbereen również stanęli na wysokości zadania: całe miasteczko dzięki starannym dekoracjom dosłownie cofnęło się o ponad wiek a demonstranci przebrani w stroje z epoki, tak jak 152 lata temu ponownie ruszyli ulicami miasta domagając się... wolności dla Polski! Warto dodać, że tym razem wraz z Irlandczykami szła również grupa naszych Rodaków z Cork. Wrażenie niesamowite. Tym bardziej gdy sobie uświadomimy, że hasła skandowane ponad półtora wieku temu - niestety w dużej mierze nadal są aktualne.

/Powyżej: uczestnicy marszu z pochodniami/

"Freedom for Poland" - skandowali uczestnicy tegorocznego pochodu w Skibbereen. Można oczywiście wziąć za dobrą monetę bajania polskojęzycznej rządowej sitwy o "25 latach wolności", chociaż większość z nas już wie że była to wyłącznie wolność dla różnego rodzaju szumowin które zalęgły się w naszym kRAJu, a dla nas - była to wolność od zdrowego rozsądku, od narodowego majątku, od prawdziwej historii naszej Ojczyzny. Kiedy Sowieci wkraczali na nasze ziemie podobnie nas uwalniali - od fabryk, inwentarza czy zaskórniaków schowanych gdzieś za piecem. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że niemal cały nasz przemysł który przetrwał niemiecką okupację został zniszczony przez Sowietów, którzy demontowali i wywozili w głąb Sowieckiego Sojuza praktycznie wszystko. Zresztą złodziejstwo sołdatów Stalina było przysłowiowe, nawet słynną fotografię z wieszania sowieckiej flagi na Reichstagu ilustrującą wiele podręczników do historii trzeba było retuszować, bo ruski sołdat miał na nadgarstkach dwa zegarki. "Trofiejne", rzecz jasna. Teraz takich samych kradzieży tyle że w białych rękawiczkach dokonują ich mentalni spadkobiercy. Zresztą, czasami nie tylko mentalni ale jak najbardziej wywodzący się z prostej linii.

Kto wie, być może to wołanie w Skibbereen o "wolność dla Polski" ma także, wbrew pozorom, głębsze znaczenie. Nie może być wolnej Europy bez wolnej Polski. Oczywiście mam na myśli całą Europę, a nie to co zachodni historycy i czytelnicy ich książek często za Europę uważają. Dla nich Europa kończyła się na wschodniej granicy Niemiec a zaszczyt należenia do niej przypadał tylko co niektórym pięknym i bogatym krainom, które chociaż relatywnie nadal są bogate, popadają w coraz większa dekadencję. Tymczasem czy im się podoba czy nie, Europa to także Polska, Węgry, Czechy i Słowacja, to nie tylko kraje nordyckie ale i bałtyckie, to nie tylko zachód ale i pozostałe kierunki geograficzne, to w końcu również Białoruś i Ukraina. Jeżeli nie będzie wolnej Polski nie będzie też wolnej Litwy, Łotwy, Estonii, itp. Tak więc Irlandczycy skandując zarówno w 1863 jak i w 2015 roku "Freedom for Poland", wołają też o wolność dla innych. W tym - i dla swojego kraju.

/Powyżej: polska grupa z Cork tuż przed odjazdem z Skibbereen/

Warto jeszcze przypomnieć, że marsz pod hasłem "wolność dla Polski" i wtedy i teraz odbył się w blasku pochodni. Biedni polskojęzyczni lewacy, jak tu teraz skrytykować Irlandczyków za faszyzm, bo przecież według lewackiej logiki potępiającej takie marsze organizowane przez polskie środowiska patriotyczne - kto maszeruje z pochodnią, ten faszysta? A tutaj taki celtycki numer Irlandczycy im wykręcili, ci sami zresztą którzy nie tak dawno w tęczowym referendum wprowadzili u siebie małżeństwa tej samej płci. Jak to pogodzić, comrades? No chyba że wg lewaków monopol na bycie faszystą mają tylko wspomniani polscy patrioci - to wtedy co innego.

Wiadomo że faszyści z nas straszni, tak przynajmniej głoszą lewaccy tzw. "antyfaszyści", bo "polskie obozy pracy", bo "Nasze matki, nasi ojcowie", bo "Ida" i "Pokłosie". Winston Churchill podobno powiedział, że "w przyszłości faszyści będą sami nazywali siebie antyfaszystami", z kolei Joseph Goebbels - że "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą." Z kolei gdy Chińczyk za kimś nie przepada to życzy mu aby "żył w ciekawych czasach". My niestety żyjemy w tych ciekawych czasach w których kłamstwo przedstawia się jako prawdę, prawdę - jako kłamstwo, a prym w mass mediach wiodą faszyści nazywający siebie antyfaszystami.

I w których o wolność dla Polski - apelują Irlandczycy. Choćby tylko w historycznych inscenizacjach...

Więcej zdjęć znajduje się w mojej galerii na fb: LINK. Poniżej - nakręcony przeze mnie filmik z parady w Skibbereen:

5 komentarzy:

  1. "pochód z pochodniami"

    "przebrani w stroje z epoki ruszyli ponownie ulicami miasta domagając się... wolności dla Polski"

    Oj dobrze ze nie widzial tego zaden dziennikarz GazWyb bo by sie im dostalo od "faszystow"

    wesol dzien
    PiotrROI

    OdpowiedzUsuń
  2. Freedom for Poland. Chyba chcą legalizacji homomałżeństw w Polsce, tak jak jest w Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Chcą żeby Polska była wolna od ruskich wpływów, tak jak tego chcieli 150 lat temu. Wtedy nikt nie słyszał o homomałzeństwach i innych tego typu wynalazkach. Zresztą, za 150 lat też już nikt nie będzie o tym słyszał,

      Usuń
    2. Wątpię, aby przeciętny irlandzki piwożłop wiedział cokolwiek o relacjach polsko-ruskich teraz i w przeszłości. Tak samo jak Polacy mieszkający w Polsce nic nie wiedzą o historii Irlandii i jej zatargach z Anglikami. Irysy myślą głównie o tym co zjeść gdzie się napić i jakiś mecz obejrzeć piłkarski lub GAA.
      Nie liczmy na nic więcej.

      Usuń
    3. Oczywiscie nie należy mieć złudzeń: ówcześni Irlandczycy zapewne wiedzieli tyle samo o Polsce, co współcześnie zyjący nasi Rodacy w swojej zdecydowanej większości wiedzieli o Irlandii nieco ponad dekadę temu, zanim ta otworzyła dla nas swój rynek pracy: czyli praktycznie nic. Więcej o Polsce słyszeli wspólczesni rodowici mieszkańcy Zielonej Wysy, bo Papież /zresztą jedyny który odwiedził ich kraj, bo Solidarność, bo Lech Wałęsa który "przeskoczył płot i obalił komunę", sam, w pojedynkę, "tymi ręcami" - ale to już inna historia. Niemniej część myślała że leżymy gdzieś w Rosji, po ulicach chodzą u nas białe niedźwiedzie i byli zdziwieni że potrafimy włączyć mikrofalówkę. Na szczęście spora grupa z nich skuszona tanimi lotami i tanim piwem odwiedziła nasz kRAJ, co spowodowało źle maskowany opad szczęki i jednoznacznie położyło kres głupim dowcipom. My też zrozumieliśmy ze Irlandia i Islandia to dwa różne kraje, chociaż większość z nas do tej pory nie zna irlandzkiego hymnu...

      Usuń