niedziela, 14 czerwca 2020

Freejack

Kino akcji sf z 1992 roku, w którym akcja toczy się w roku 2009. Zagrali min. Mick Jagger i Anthony Hopkins. Krytycy ocenili ten film negatywnie, mi - bardzo mi się spodobał ;-)

Wg twórców filmu, w 2009 roku Nowy Jork przypomina ogromne slumsy zamieszkałe przez zdegenerowaną patologię. Degeneracja jest spowodowana, uwaga: dziurą ozonową i zażywaniem narkotyków nieznanych w XX wieku. Kradzieże, rozboje i morderstwa są na porządku dziennym. Niemniej istnieje nadzwyczajna kasta bardzo bogatych ludzi, którzy żyją sobie spokojnie na strzeżonych terenach. Technologia poszła naprzód i dostępne są pewne możliwości ingerencji w czasie i przestrzeni. Wykorzystują to bogaci aby zapewnić sobie nieśmiertelność: gdy są chorzy lub starzy ich umysł jest cyfrowo kopiowany i "wgrywany" do umysłu wybranego młodego człowieka, którego ciało /po uprzednim "skasowaniu"własnego umysłu dawcy/ pozwala na dalsze życie. Nie ma mowy o przeszczepie mózgu, ale właśnie o kopiowaniu umysłu. Skąd wziąć ciała młodych ludzi? Z teraźniejszości nie warto bo ludzkość się zdegenerowała, ale gdy się zna dokładnie co do sekundy czas i miejsce śmierci wybranego człowieka w przeszłości, można w nią zaingerować i niejako "porwać" ciało na ułamki sekund przed śmiercią, żeby je przenieść w przyszłość i wykorzystać do "wgrania" umysłu bogatej persony.


Taki właśnie los spotkał głównego bohatera, Alexa: w 1991 roku jest młodym kierowcą rajdowym, który zginął na oczach setek ludzi podczas wyścigu. Auto zostało kompletnie rozbite i spalone, ciała nie odnaleziono, bo - na ułamki sekund przed zderzeniem - zostało porwane i przeniesione w przyszłość. Jednak w wyniku zawiązanej intrygi, Alex spróbuje oszukać przeznaczenie...

No dobrze, film jak film, typowe kino klasy B, dobrze się ogląda bo przypomina dawne filmy z lat 80-90 ub.w., oglądane na wypożyczonych kasetach video. Mick Jagger jako Vacendak, najemnik ścigający Aleksa radzi sobie świetnie. Ale warto na chwilę zastanowić się nad takimi futurystycznymi wizjami dawnych filmów: od lat 60-tych ub.w. pokazywano że w perspektywie 10-20 lat zabraknie żywności i ropy a Ziemia zostanie skażona. Mijają dziesięciolecia, pomimo że ludzi jest coraz więcej - żywności nie brakuje /a jeżeli gdzieś brakuje to wynika to nawet nie tyle ze sposobu dystrybucji, co z powodu systemu politycznego panującego w danym kraju. Dalej: surowce energetyczne miały się skończyć już dawno, tymczasem ropa jest tania jak nigdy /pomijam już to, że państwa coraz więcej inwestują w odnawialne źródła energii/. W końcu: dziura ozonowa którą straszono jeszcze kilkanaście lat temu - czy ktoś o niej w ogóle pamięta? Tak, wiem - teraz konikiem są zmiany klimatyczne. Pożyjemy, zobaczymy.

Ale w jednym twórcy Freejack akurat trafili, chociaż rzecz dotyczy nie 2009 roku, a czerwca roku 2020: amerykańskie miasta po przejściu "pochodów" lewicy rzeczywiście przypominają slumsy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz