czwartek, 25 czerwca 2020

West Cork Virgin Oak Cask

W Irlandii /podobnie zresztą jak w Polsce/ większość flagowych marek alkoholi od dawna już została przejęta przez zagraniczne koncerny. Na szczęście na Zielonej Wyspie powstają nowe destylarnie, jak np. West Cork w Skibbereen, założona w 2003 roku przez przyjaciół z dzieciństwa: Johna O’Connella, Gera McCarthy'ego i Denisa McCarthy'ego.

Jak napisali na swojej stronie, otwieranie nowej destylarni w 2003 roku nie miało żadnego ekonomicznego sensu ale wszyscy chcieli spróbować czegoś innego. Początkowo, aż do 2014 roku, destylarnia mieściła się na tyłach domu jednego z nich. Wiedzą na temat produkcji alkoholu dysponował John, który pochodził z rodziny której wiele pokoleń przodków się tym zajmowało, chociaż raczej jego nielegalną odmianą - wytwarzając poitín. Obecnie destylarnia mieści się w Skibbereen /tam, gdzie odbył się słynny marsz "Wolność dla Polski"/ i jest, jak twierdzą jej twórcy: "największą, całkowicie irlandzką gorzelnią w kraju". Zadeklarowali również, że "będziemy nadal rozwijać naszą działalność ale firma pozostanie irlandzka a my będziemy wierni naszemu dziedzictwu z West Cork."

/Powyżej: West Cork Virgin Oak Cask, kieliszek oczywiście z mojej ulubionej destylarni Kilbeggan/

Tyle historii, a ponieważ w Lidlu ;-) właśnie pokazała się whiskey West Cork Virgin Oak Cask z tej destylarni /oczywiście mowa o single malt, chociaż firma ma też blendy w swojej ofercie/, nabyłem butelkę widoczną powyżej. Urzekł mnie oczywiście opis od producenta: "Single Malt Irish Whisky cierpliwie dojrzewała w pierwszym napełnieniu beczek po bourbonie i finiszowała w beczkach z dębu dziewiczego. Bez filtrowania na zimno i bez dodanego koloru. Smak: bardzo lekki z owocami, ale głównym smakiem na końcu jest czarny pieprz. Aromat: siano, wióry dębowe, trociny, wanilia." Do tego słuszne 43%, chociaż nie jest to oczywiście moc beczki /ale cask strength też jest w ofercie, z tymże jest to, o dziwo, blend/. Duży plus za brak fałszowania koloru - karmelem, co jest teraz powszechne.

No cóż, jak moje wrażenia? Tak jak już pisałem przy Connemara, mój aparat węchowo-smakowy nie jest tak wysublimowany żebym to wszystko odczuł, ale faktycznie - dębową beczkę czuć jak i czarny pieprz /a może to wyższa zawartość alkoholu?/. Do picia w czystej postaci, hm, tak sobie, ale jako wzmocnienie Baileys'a - nadaje się znakomicie ;-)

1 komentarz:

  1. Polecam polskie piwa z regionalnych browarów (Ciechan!!!). Spokojnie mogą konkurować z najlepszymi europejskimi markami i są o niebo lepsze od polskich, markowych piw produkowanych przez wielkie browary. Cena wyższa (nawet do 16 zł/butelka), ale cena odpowiada jakości. Ciechan Porter to absolutnie najlepszy ciemny Porter i generalnie ciemne piwo jakie piłem. Guinnes leży i kwiczy przy tym piwie.

    OdpowiedzUsuń