piątek, 4 lipca 2025

83 wizyta w Polsce /2/: Wola Matiaszowa

Postanowiliśmy rzucić wszystko - i wyjechać w Bieszczady ;-) Nie na zawsze oczywiście, ale na dobre 5 dni. Wybór padł na jeden z małych prywatnych ośrodków w Woli Matiaszowej. Głównie ze względu na dzieci - towarzyszyli nam również Angelika i Łukasz wraz Oliwią. Kilka domków, obok basen i plac zabaw. 

Dzieci były bardzo zadowolone, my - nieco mniej. Za sporą dopłatą wybraliśmy "lepszą" wersję domku, sugerując się głównie dobrymi opiniami na google. Na miejscu okazało się, że sprzątanie odbywa się tam "po łebkach", pościel nadaje się tylko do wyrzucenia, kilka rzeczy zwyczajnie nie działało, brak było talerzy i sztućców, itp. Zgłosiliśmy to, mieli naprawić następnego dnia - nie naprawili do końca naszego pobytu. W zeszłym roku byliśmy też w prywatnym pensjonacie w Dąbkach /przez "prywatny" mam na myśli to, że prowadzony przez jednego  właściciela, obecnego na miejscu/ - wszystko było w najlepszym porządku. Tutaj - już nie dokońca. 

Zapłaciliśmy ile kazali, łącznie z opłatą klimatyczną, oczywiście - żadnego rachunku nie dostaliśmy. To standard w takich miejscach, ale chyba zaczniemy się upominać. Podobnie było zresztą z kupnem pamiątek, itp. w pobliskim miasteczku: drewniane budki, płatność wszędzie tylko gotówką, żadnej kasy fiskalnej. Czy mi to przeszkadza? Nie, bo wierzę że ludzie lepiej wydadzą zarobione pieniądze, niż zrobi to za nich fiskus. Przeszkadzało by mi, gdybym sam prowadził tam biznes i chciałbym działać zgodnie z przepisami, wtedy takie hocki byłyby po prostu nieuczciwą konkurencją. Dziwne jest jednak to, że takie miejsca normalnie funkcjonują, przez nikogo nie niepokojone. Gdybym ja spróbował zrobić coś takiego w Krakowie, zaraz miałbym na głowie wszystkie możliwe instytucje. Po takich wioskach, gdzie zapewne wszyscy się znają, uchodzi to zupełnie bezkarnie.

Poniżej - domki, basen i plac zabaw w naszym ośrodku:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz