poniedziałek, 7 maja 2007

Mandat...

Jednym ze "zwyczajow" ktory budzil moje zdziwienie po przyjezdzie z Polski do Irlandii, bylo niemal powszechne przechodzenie przechodniow przez ulice - na czerwonym swietle.

Kierowcy samochodow - o dziwo - poslusznie zatrzymywali sie i przepuszczali ewidentnie lamiacych przepisy przechodniow. Zadnemu nie przychodzilo do glowy wyrazic swojej dezaprobaty choby wcisnieciem klaksonu. Przechodnie nie mieli respektu nawet dla wlasnie przejezdzajacego policyjnego radiowozu ;-) Jak mi wkrotce wytlumaczyl znajomy Irlandczyk - takie jest tutaj niepisane prawo. Pieszy ma zawsze pierwszenstwo. Swiatla sa dla kierowcow - a nie dla pieszych. To kierowca, majacy ewidentna przewage - ma uwazac, aby nie potracic pieszego...

Akceptowanie tego zwyczaju przychodzilo mi - i przychodzi nadal - z trudem. Z drugiej strony, kiedy to porownam np. z krakowskimi drugorzednymi ulicami bez sygnalizacji swietlnej, gdzie zadnemu z kierowcow widzacemu przechodnia stojacego przy pasach i probujacego przekroczyc ulice - nie przyjdzie do glowy aby sie zatrzymac lub chocby zwolnic, to mysle - ze jednak tutaj jest lepiej...

Ze jest lepiej - swiadczy tez ponizszy obrazek:

Jest to mandat jaki otrzymal moj kolega. Usunalem wszelkie dane identyfikacyjne, ale "opis i kwalifikacja prawna wykroczenia" jest widoczna: jest to mandat w wysokosci 250 zl (slownie: dwiescie piecdziesiat zl.) za, cytuje: "wejscie na przejscie dla pieszych jezeli sygnalizator swietlny S-5 nadaje sygnal czerwony art. 90 lub 92 par1".

Z policyjnego zargonu na nasze: kolega wszedl na przejscie dla pieszych na czerwonym swietle. Nie byl pijany (bo wtedy dostalby inne sankcje), nie przejezdzaly wtedy inne samochody (bo wtedy odpowiadalby za zaklocenie ruchu, itp.). Mimo to, policjant ktory nagle wyrosl przed nim jak spod ziemi ukaral go mandatem w wysokosci 250,0 zl. Kolega byl bezrobotnym, wiec nie mial z czego zaplacic. Obecnie ma juz komornika - w zwiazku z czym z 250 zl zrobilo sie juz 3 razy wiecej... Mandat jest autentyczny i jest w moim posiadaniu...

I zeby nie bylo: ja nie bronie tych przechodzacych przez pasy na czerwonym swietle. Ale mandat w wysokosci 250,0 zl wlepiony bezrobotnemu - to chyba troche duzo? I tak juz calkiem na marginesie: suma takich pojedynczych zdarzen doprowadza do tego, ze wiekszosc emigrantow podejmuje decyzje - zeby do Polski nie wracac...

18 lat temu tez dostalem podobny mandat. Przechodzilem mianowicie przez tory kolejowe. Dodam, ze bylo to w miejscowosci przez ktora pociag przejezdzal 2 razy na dobe. Mimo to zatrzymal mnie czajacy sie w poblizu sokista (to od "sluzba ochrony kolei") i oblozyl mnie mandatem za, cytuje: "włuczegostwo po torach". To nie moj blad, pomijajac juz nazwanie przejscie przez 1 metr kolejowych torow "włuczegostwem", to on naprawde napisal "włuczegostwo" przez "u".

Dodam, ze sokista nazywal sie... Polak ;-)

1 komentarz: