środa, 1 lipca 2015

XXXII wizyta w Polsce (7): 3

Tak jak uwielbiam sztukę współczesną, tak większość wystaw czasowych które mają teraz miejsce w MOCAKu - to jakieś totalne nieporozumienie.

Tematyka: gender, Żydzi, geje, Holocaust - i jeszcze dowalmy JP2 i B16. Rozumiem że lewactwo które najwidoczniej obsiadło MOCAK też ma swoje prawa do manifestacji przekonań, ale to co tam teraz pokazują ma tyle wspólnego ze sztuką, co sztuka mięsa u rzeźnika z Placu Nowego w Krakowie. Pierwszy raz w życiu z galerii sztuki współczesnej wyszedłem zniesmaczony - i to nawet nie tematyką co odgrzewaniem starych kotletów i brakiem jakiegokolwiek pomysłu. Myślałem że może im chodzi o zaszokowanie tematyką, szczególnie w takim połączeniu - ale też nie, to robiło wrażenie może ze dwie dekady temu.

Sorry, taki mamy klimat, świat idzie naprzód i epatowanie gołymi tyłkami płci obojga to trochę za mało gdy chce się dyskutować na poważne tematy. Przewietrzcie towarzysze nieco swoje salony, przestańcie pokazywać to co dawno widzieli już wszyscy - łącznie z takimi laikami jak ja - i wpuścicie do galerii młodych twórców o świeżym spojrzeniu.

/"I see I see I see" Krištofa Kintery/

Ale żeby nie było - wśród wystaw stałych pojawiła się nowa praca która przypadła mi do gustu: rzeźba czy też jak to określono - obiekt akustyczny i elektromechaniczny: "I see I see I see", której autorem jest Krištof Kintera.

Jedna jaskółka /czy też - kruk ;-)/ wiosny nie czyni, no ale - na bezrybiu i kruk ryba...

1 komentarz:

  1. Czemu nowocześni artyści nie spróbują stworzyć czegoś naprawdę ładnego? Gaudi stworzył zjawiskową architekturą. Można zatem być i nowoczesnym, i tworzyć arcydzieła. Tylko, że do tego potrzebny jest autentyczny talent.

    Jaro

    OdpowiedzUsuń