poniedziałek, 12 października 2015

Piraniokonda

Kiedy tylko zobaczyłem ten tytuł, wiedziałem że muszę to obejrzeć. Kilka razy się przymierzałem, kończyło się tak samo: po kilku minutach nie dawałem rady i wyłączałem tv. Aż w końcu, jak mawia młodzież, ogarnąłem się - i zrobiłem to. Obejrzałem "Piraniokondę" ;-)

Ten film, chociaż ledwie z 2012 roku, w niejednym rankingu już pretenduje do najgorszego filmu świata. Uwielbiam takie filmy. Są totalnie bez sensu i tak bardzo złe, że aż dobre. No ale "Piraniokonda" to było jednak wyzwanie i klasa sama w sobie. To nie jest zwykłe kino klasy B, to nie jest nawet C czy D, tutaj już może alfabetu zabraknąć. O dziwo, nie najgorsza obsada aktorska.

Fabuła: ekipa filmowców kręci gdzieś w dżungli niskobudżetowy horror "Siepacz głów 3". Ich losy splatają się z bezwzględnym naukowcem który wykradł jajo piraniokondy /czyli skrzyżowania piranii z anakondą/ oraz z bandziorami którzy dla okupu porywają aktorów. A na to wszystko nakłada się oczywiście tytułowa krwiożercza piraniokonda. A właściwie - dwie, bo do tanga trzeba dwojga a życie układa się parami, czy jakoś tak. Do tego fascynujące efekty specjalne wyglądające tak, jakby robił je jakiś gimnazjalista i to chyba w paincie ;-)

Dałem radę. Tylko dla największych miłośników gatunku!

1 komentarz:

  1. Stary - gdzie ty wynajdujesz takie ewenementa??? :)

    OdpowiedzUsuń