środa, 14 czerwca 2006

Irish Examiner pisze o Polakach

Jeden z najwiekszych irlandzkich dziennikow "Irish Examiner" rozpoczal na swoich lamach cykl artykulow o Polakach. Artykuly sa w jezyku angielskim - i polskim.

/Na zdjęciu obok trzymam wczorajszy (tj. z 13 b.m.) "Irish Examiner", gdzie na pierwszej stronie widzimy duza polska flage nad wstepniakiem inaugurujacym ww. cykl artykulow. /

Na pierwszej stronie, w tekscie podzielonym na dwie kolumny - angielska i polska - czytamy:

"Nowi Irlandczycy ze Wschodu

Co miesiac przyjezdzaja do Irlandii w tysiacach, ale kim tak naprawde sa ci wszyscy obywatele polscy, ktorzy wybieraja Irlandie jako swoj nowy dom? Dlaczego tu przyjezdzaja i zostawiaja swoje ukochane osoby z wizja niepewnej przyszlosci?

Poczawszy od dzisiaj, w serii dwujezycznych, odkrywczych artykulow, Irish Examiner podrozuje po calej Polsce, aby opowiedziec Wam historie o tych, ktorzy wyjezdzaja. Dzisiaj, w pierwszym z trzech wnikliwych artykulow opublikowanych w jezyku polskim i angielskim, mozna przeczytac nieopowiedziane historie tych, ktorzy znajduja sie w samym srodku najwiekszej fali emigracji, naplywajacej z jednego tylo kraju, jakiej kiedykolwiek doswiadczyla Irlandia.

Jutro, w obliczu rosnacego problemu wyzysku pracownikow, pokazemy, jak latwo pracodawcy moga wyzyskiwac tych bezbronnych pracownikow.
Nasze sledztwo specjalne demaskuje agencje posrednictwa pracy, w tym jedna z najbardziej szanowanych agencji na swiecie, ktore sa gotowe zaoferowac personelowi zatrudnionemu przez irlandzkich pracodawcow jedynie polowe obowiazujacej stawki minimalnej.

Natomiast w ostatniej czesci naszej serii, wkraczamy do slynnej stoczni gdanskiej, gdzie ci, ktorzy wyjezdzaja za granice, sa zastepowani przez robotnikow z Ukrainy i Korei Polnocnej, ktorzy pracuja na "niewolniczych" zasadach.
Tylko w Irish Examiner w tym tygodniu."

Uaktualnienie notki (15.b.m.)

Ponizej zamieszczam streszczenia ww. artykulow. Wszelkie podkreslenia w tekscie pochodza ode mnie.

----------------------------------
cytaty za: Michael O'Farrel: "Wylot Polakow", Irish Examiner, nr 57,202 z dn. 13.06.b.r., str. 11)

I. Dzien pierwszy, (13. b.m.)
Tytul: Wylot Polakow

"Korespondent polityczny Michael O'Farrel zapytuje Polakow dlaczego tylu z nich tak bardzo chce wyjechac do Irlandii

(...)Polsce, ktora jest o wiele wiekszym i niezwykle dumnym narodem, zalezy na tym, aby nie naglasniac negatywnej przeslanki, jaka odlatujacy samolot czy autobus wypelniony imigrantami moze miec dla jej wlasnej gospodarki. A zatem kiedy polski Minister Pracy i Polityki Spolecznej Krzysztof Michalkiewicz, zabiera glos na konferencji, doklada wszelkich staran aby wyjasnic, ze emigracja z Polski "nie jest bynajmniej zjawiskiem masowym"(...) Sean Murray, pierwszy oficer w irlandzkim Ministerstwie Handlu i Przedsiebiorczosci, ma inna opinie na ten temat.(...)

Smutnym zjawiskiem jest fakt, ze ludzie dobrze wyksztalceni wyjezdzaja do pracy i obsadzaja stanowiska ponizej ich kwalifikacji i przez to czuja sie niedocenieni. Ludzie nawet nie staraja sie poszukac pracy tutaj, od razy wyjezdzaja. Mimo ze polska gospodarka ciagnie korzysci z pieniedzy przychodzacych z Irlandii, ale pada rowniez ofiara rosnacego zjawiska odplywu ludzi wyksztalconych. Wielu pracodawcow juz teraz narzeka, ze nie moga znalezc wykwalifikowanych pracownikow, poniewaz wszyscy wyemigrowali".

Ponadto, w olbrzymim skrocie: autor opisuje bar "Wenus" w Lebie, gdzie to przy dzwiekach U2 i Pidzamy Porno "miejscowe kobiety pija piwo przez slomke, a chlopaki graja w pilkarzyki i strzalki" - popijajac oczywiscie "tania czysta wodke", oraz fakt - ze gdzie sie nie ruszyli, to napotkani Polacy. dowiadujac sie ze sa z Irlandii, nagabywali ich prosbami o zalatwienie pracy: "I na terenie calej Polski to przeslanie rozbrzmiewa jasno i przejrzyscie. "Irlandia, chce zeby moj syn tam pojechal i znalazl prace. Czy Panowie mu pomoga?" - nastepnego dnia zapytuje nas starsza kobieta, ktora dzieli z nami przedzial w pociagu. (...) Od jednego konca Polski po drugi, ma sie wrazenie, ze wiele osob zna kogos w Irlandii lub same chca tam pracowac."

A na pytanie, dlaczego Polacy chca wyjechac, zawsze padala ta sama odpowiedz. Znacie ja :-)
----------------------------------

cytaty za: Michael O'Farrel: "Polacy w poszukiwaniu raju", Irish Examiner, nr 57,204 z dn. 14.06.b.r., str. 13)

II. Dzien drugi, (14. b.m.)
Tytul: "Polacy w poszukiwniu raju"

"Irlandia to ziemia obiecana dla wielu Polakow, ktorzy przyjezdzaja tytaj w poszukiwaniu pracy za uczciwe pieniadze, ale czasami trudno o uczciwosc, pisze korespondent polityczny Michael O'Farrel.

(...) Sprawdzajac liste 26 licencjonowanych agencji, ktora zamieszczona jest na stronie internetowej Ambasady Polskiej w Dublinie, znajdujemy 7 agencji, ktore sa w stanie zaoferowac pracownikom mniejsza stawke niz ta obowiazujaca. To prawie jedna trzecia wszystkich wymienionych agencji. W internecie znajdujemy kolejne dwie agencje, ktore z checia znajda nam pracownikow ponizej placy minimalnej."

Tak sobie mysle, ze chyba za malo szukali...

Nastepnie czytamy, jak to przedstawiciele "Irish Examiner" podszywajac sie pod fikcyjna firme budowlana, zwrocili sie do polskich agencji z prosba o wyszukanie odpowiednich pracownikow, jednoczesnie oferujac place mniejsza od minimalnej okreslonej w odpowiednich przepisach dla danej branzy. Dodam, ze np. minimalna placa w budownictwie jest inna niz "ogolna" placa minimalna, ponadto w Irlandii wynagrodzenie moze byc zroznicowane ze wzgledu na wiek, itp. - ale o takich rzeczach pracownicy polskich agencji ktore wysylaja ludzi do Irlandii - wiedziec musza. To w koncu ich chleb codzienny - no i zyjemy w epoce internetu. Dodatkowo przedstawiciele tejze fikcyjnej irlandzkiej firmy budowlanej zazyczyli sobie, ze beda potracac z pensji za zakwaterowanie, ze wymagaja 60 godzinowego tygodnia pracy (nie wspominajac nic o placeniu nadgodzin), itp, itd - czyli postawili szereg warunkow ktore nie powinny miec miejsca. Jak bylo do przewidzenia, zadna z agencji nie oponowala, a zatrudnieni w niej Polacy wrecz przyklaskiwali kolejnym pomyslom "dokrecenia sruby" potencjalnym pracownikom...

Irish Examiner wymienia w swoim tekscie agencje, ktore wg. autora - Michael'a O'Farrel - sa gotowe wyslac pracownikow do Irlandii do pracy na budowie, oferujac im place ponizej placy minimalnej w budownictwie, a czesto - w ogole ponizej placy minimalnej.

Sa to znane, licencjonowane agencje. Az strach pomyslec, co sie dzieje w tych mniejszych...

Na szczescie, irlandzki dziennik podkresla, ze wiekszosc polskich agencji przestrzega jednak obowiazujacych w Irlandii przepisow placowych. Totez polecam - przed skorzystaniem z uslug jakiejkolwiek agencji - sprawdzenie, czy dana firma posredniczaca, oprocz tego ze ma licencje, oferuje pracownikom wysylanym za granice co najmniej minimalna kwote obowiazujaca w danym kraju... A ww. agencje - do czasu wiarygodnego wyjasnienia przez nie zaistnialej sytuacji - polecam omijac szerokim lukiem...

Irish Examiner zamiescil rowniez imiona i pelne nazwiska osob - Polakow zatrudnionych w ww. agencjach, z ktorymi rozmawial i ktorzy to zaproponowali podstawionym irlandzkim dziennikarzom - polskich pracownikow, ktorym chcieli zaoferowac stawki ponizej obowiazujacych w Irlandii przepisow.


------------------------------------

cytaty za: Michael O'Farrel: "W obliczu nowej walki", Irish Examiner, nr 57,205 z dn. 15.06.b.r., str. 11)

III. Dzien trzeci, (15. b.m.)
Tytul: "W obliczu nowej walki"

"Ze Stoczni Gdanskiej, kolebki zwiazku zawodowego Solidarnosc, wyemigrowalo wielu pracownikow i zostalo zastapionych przez nowa fale emigrantow pisze korespondent polityczny Michael O'Farrel.

Gdansk to miasto pelne przejmujacej symboliki - od rdzewiejacych dzwigow, ktore wypelniaja horyzont nad slynna Stocznia Gdanska, do zdezelowanego transportera z czasow sowieckich, stojacego jako pomnik upamietniajacy walke u glownej bramy stoczni.

Ale oto widzimy napis na prostej czarnej koszulce - jednej z wielu sprzedawanych przez ulicznego sprzedawce naprzeciwko dworca kolejowego - ktory najlepiej podsumowuje walke dnia dzisiejszego jaka toczy to miasta. "Szukam pracy" - mozna z latwoscia przeczytac haslo bedace podsumowaniem sytuacji zyciowej 20% obywateli Polski.

(...) Jakze gorzka jest ironia losu, skoro wielu z tych robotnikow, ktorzy byli swiadkami poczatku kapitulacji Zwiazku Radzieckiego pod wplywem zadan Solidarnosci wlasnie w tym miejscu w 1980 roku, teraz postanawiaja wyemigrowac. To lepsze zycie, o ktore walczyli, nigdy sie tak naprawde nie ziscilo.(..) Ci, ktorzy moga, wyjezdzaja do Norwegii, Szwecji, Anglii czy Irlandii - jakze czesto aby pasc ofiara wyzysku na kiepsko oplacanych stanowiskach.
"To jedynie odzwierciedla smutna rzeczywistosc Polski i ciezka sytuacje naszej gospodarki - naszym celem byloby zatrzymanie tych ludzi w kraju" - mowi Andrzej Matla, miedzynarodowy koordynator Solidarnosci. Siedzac w swoim gdanskim biurze, wymienia szokujace przypadki, kiedy to ciala polskich emigrantow byly przemycane do kraju w celu pochowku, gdyz ich zagraniczni pracodawcy chcieli uniknac koniecznosci wyplacenia zasilku posmiertnego.

Na jego biurku lezy egzemplarz najwiekszej norweskiej gazety ekonomicznej Dagens Naeringsliv z 26 marca. W srodku wiele stron jest poswieconych zjawisku polskiej emigracji do Irlandii. Jaki widzimy naglowek? POLISH INVASION - POLSKA INWAZJA. Ale Andrzej w dyplomatyczny sposob wypowiada sie na temat niepokojow Irlandczykow co do przesuniec stanowisk pracy z powodu wzrostu liczby emigrantow szukajacych zatrudnienia.
- "Nie chcemy pomniejszac wagi tego, co osiagnely irlandzkie zwiazki zawodowe, a po drugie to nie chcemy aby nasi obywatele sprzedawali swoja prace za pol ceny" - wypowiada sie. Ale juz nastepnego dnia staje sie jasne, ze niektorzy chca "sie sprzedac" nawet za mniej niz pol ceny.(...) Kiedy juz zbieramy sie do wyjscia, podchodzi do nas grupa trzech robotnikow. Przysluchiwali sie z oddali i omylkowo mysleli, ze szukamy pracownikow do irlandzkiej firmy. Wszyscy trzej chca wyjechac i zaczynaja targowac sie z naszym tlumaczem, ktory postanowia troche poudawac. Po 10 minutach sa zdecydowani przyjac oferte 7 euro za godzine (czyli ponizej placy minimalnej w Irlandii jak rowniez znacznie ponizej placy w tej branzy - dop. moj P.S.)

(...) Gdyby nie historyczne znaczenie tego miejsca, to prawdopodobnie juz dawno bym sie to nie udalo (tj. utrzymac stoczni - dop. moj P.S.). Jednak jak na razie stocznia dalej walczy, wspierana przez dawke demonstracji i sentymentalizmu wystarczajaca do tego, aby dalej otrzymywac dotacje od panstwa. Jednak gorzka ironia polega na tym, ze niektorzy wyjezdzajacy do Irlandii lub do innych krajow, sa zastepowani tansza sila robocza z Ukrainy, czy nawet Korei Polnocnej.

(..) Stocznia Gdanska, byc moze najsilniejszy swiatowy symbol walki o prawa pracownicze, teraz sama staje sie przykladem wyzysku.(...) Tylko ze tym razem kto inny gra role ofiary. Z najnowszego raportu Radia Polanski wynika, ze rzad Korei Polnocnej przechwytuje wiekszosc zarobkow, podczas gdy robotnicy znajduja sie pod ciaglym nadzorem strazy Partii Komunistycznej, przyslanej z Korei Polnocnej, zas ich rodziny sa trzymane jako zakladnicy, na wypadek gdyby robotnicy nie zgodzili sie pracowac wystarczajacej liczby godzin. Koreanczycy sa przywozeni do i z pracy, sa zmuszani do pracy po 16 godzin dziennie oraz, zgodnie z niektorymi raportami, wykonuja prace pieciu polskich pracownikow.

(...) Po wewnetrznej stronie muru, na wysokiej fasadzie magazynu stoczni, zbudowanej z czerwonej cegly, mozna przeczytac duze, recznie napisane haslo, ktore spoglada na miasto. "NIE ODDAMY STOCZNI" brzmi napis z bialych wielkich liter. Namalowane jako wyraz buntu 30 lat temu, to haslo jest symbolicznym przypomnieniem waznosci tego miejsca. Ale teraz dla robotnikow opuszczajacych swoje stanowiska i wyjezdzajacych za granice, to przeslanie znaczy niewiele. Zapewne znaczy ono jeszcze mniej dla nowych robotnikow Gdanska i ich rodzin."
--------------------------------------------

Powyzszym tekstem Irish Examiner zakonczyl na razie mini cykl artykulow o Polsce i Polakach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz