To juz druga taka procesja z zaznaczonym udzialem Polakow (pierwsza miala miejsce przed rokiem: zobacz moja notka na tym blogu z 29 maja 2005 r.)
Niewielu Polakow - w porownaniu do liczby naszych Rodakow mieszkajacych obecnie w Cork - wzielo udzial w samej procesji. Z pewnoscia mniej niz 1 %. Znacznie wiecej stalo wsrod tlumu gapiow. Byc moze wychodza z zalozenia, ze to nie wstyd byc Polakiem, ale tez i chwalic sie nie ma czym? A moze na naszych oczach wlasnie upada mit Polaka - katolika? Nie mam pojecia...
W centrum miasta prowadzacy uroczystosc przywital wszystkich: good afternoon! czen dobly! :-)) Tym samym bylismy jedyna grupa narodowa, ktora zostala przywitana w swoim wlasnym (choc lamanym :-) narodowym jezyku.
Jedyna, poniewaz Anglikow tam nie widzialem ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz