środa, 15 października 2014

XXX wizyta w Polsce (11): klasyczna maszynka do golenia

Jak to bywa w życiu mężczyzny, w końcu przychodzi taka chwila że trzeba się ogolić. Maszynek ze sobą nie wożę, zawsze kupuję jakąś jednorazówkę na miejscu. Tym razem jednak stało się inaczej, a nawet - spełniłem swoje skryte marzenie ;-)

/Powyżej: klasyczna maszynka Wizamet z żyletkami - jaką udało mi się nabyć ;-)/

W zasadzie jednorazówkami golę się dobre ćwierć wieku, jak tylko komuna spadła na cztery łapy i w sklepach pojawiły się różne plastikowe wynalazki, za to zniknęły stare poczciwe solidne maszynki z wymiennymi żyletkami. Niemniej moje początki golenia sięgają właśnie takich klasycznych modeli Wizamet z żyletkami Polsilver na zmianę z Super Iridium. I, przyznam, nieraz tęskniłem do tej dawnej, choćby i prl-owskiej klasyki.

No i - grzebiąc w starociach na pchlim targu na Placu Nowym krakowskiego Kazimierza - zobaczyłem tenże model z moich nastoletnich lat. Serce zabiło mocniej, chociaż zaraz rozum też się odezwał /już kiedyś kupiłem stary analogowy aparat, tyle - że filmy do niego przestano produkować z 30 lat temu/ i najpierw skierowałem się do stojącego tuż obok kiosku pytając, czy w ogóle są jeszcze dostępne żyletki, bo jak wspomniałem nie kupowałem ich już z ćwierć wieku? Pan schylił się pod ladę, grzebał długo, aż w końcu wyciągnął dwa pudełeczka.
- Gillette czy Polsilver? - zapytał
- Oczywiście że Polsilver - się odpowiedziało /chociaż, o ile się orientuję, obydwie produkuje ta sama firma, czyli - Gillette, która przejęła polski Wizamet/.
Nagle coś mnie tknęło - skoro są żyletki, to pewnie są i maszynki? Zapytałem. Pan szukał jeszcze dłużej, cały kiosk przekopał, aż znalazł. Coś plastikowego, tyle że w tym czymś niby można było używać żyletek. Podziękowałem, kupiłem tylko żyletki i wróciłem do handlarza starociami nabywając rzeczoną solidną, liczącą sobie chyba dobre 30 /lub więcej/ lat maszynkę.

W domu najpierw porządnie ją zdezynfekowałem a potem z niecierpliwością założyłem żyletkę /są teraz dwa razy cieńsze niż kiedyś i gną się jak papier/ - i - po raz pierwszy od ćwierć wieku ogoliłem się porządną tradycyjną klasyczną kilkudziesięcioletnią maszynką.

R-E-W-E-L-A-C-J-A!!!

I już przy niej zostanę. Chyba - że nabędę brzytwę ;-)

1 komentarz:

  1. jak się patrzy z perspektywy czasu to fajnie widać zmianę w technice golenia :) kiedyś były tylko brzytwy, później żyletki, jednorazówki, wreszcie elektryki... które też mega ewoluowały z czasem. ja różnych opcji po kolei próbowałem, ale właśnie po zmianie na elektryka, philipsa stwierdziłem że to jest to i zmieniać raczej nie zamierzam :)

    OdpowiedzUsuń