niedziela, 18 grudnia 2022

Idź pod prąd!

Od dłuższego czasu coraz bardziej widoczny staje się trend zadawania pytań przeróżnej maści celebrytom, z dziedzin, o których nie mogą mieć najmniejszego pojęcia. Mało tego, wielu ludzi znanych wyłącznie z tego, że są znani, zakłada swoje konta na mediach społecznościowych, stając się, co prawda internetowymi, ale za to nieomylnymi guru dla swoich wyznawców.

Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie fakt coraz większej powszechności tego zjawiska i związanych z tym zagrożeń. Co prawda, wsiadając do samolotu ciągle oczekujemy, że pokieruje nim pilot z odpowiednim wyszkoleniem i doświadczeniem, ale już zapadając na mniej lub bardziej groźną chorobę, zdarza się, że odrzucamy osiągnięcia zachodniej medycyny, bardziej wierząc, że uleczy nas przysłowiowe włożenie na trzy zdrowaśki do chlebowego pieca, jak to opisywał Prus w "Antku".

Oczywiście to ostatnie najczęściej wynika z bezsilności, kiedy medycyna staje się bezradna. Człowiek wtedy chwyta się wszystkiego, łącznie z kupowaniem nadziei sprzedawanej przez różnej maści szarlatanów oferujących, a to cudowny sok, a to wspaniale urządzenie migające dwiema diodami, które ma za zadanie otworzyć nasze czakry i pobudzić je do walki z chorobą, itp. O dziwo, nie jest to tak do końca pozbawione sensu, pod warunkiem, że się wierzy, że taka „terapia” faktycznie nam pomoże. Wiara, jak wiadomo, czyni cuda a efekt placebo przecież istnieje, i w niektórych przypadkach jest ponoć tak skuteczny, jak zwykła terapia. Słowo klucz: „w niektórych".

Wróćmy do naszych celebryckich guru. Nie mogę zrozumieć, dlaczego dziennikarze przepytują przeróżne gwiazdki sportu czy muzyki na tematy związane ze zdrowiem lub polityką? Czy naprawdę oczekujemy, że facet, który na co dzień żyje z kopania piłki i niemający dostępu do informacji niejawnych, rozumie świat w którym funkcjonuje na tyle, żeby swoje przemyślenia ogłaszać jako prawdy objawione? Jeszcze gorzej z zawodowymi bokserami: po przyjęciu przez lata kariery tysięcy potężnych ciosów na głowę, nie można wypytywać ich o złożone kwestie geopolityczne, bo to zwyczajnie nieludzkie, a zakrawa wręcz o tortury. To samo zresztą dotyczy gwiazdek muzyki. Przecież na miły Bóg to, że ktoś ładnie śpiewa, nie znaczy od razu, że ma rację.

Pomijam już swoistą jakość tych naszych celebrytów. Przez lata mówili tekstem napisanym przez innych, często wybitnych ludzi swoich epok, więc sami uwierzyli, że oni też coś mają do powiedzenia. Do tego dochodzi marna jakość wykształcenia, pomimo że zawsze zarabiali zdecydowanie ponadprzeciętne, a więc na dobre szkoły było ich stać. Stąd mamy takie kwiatki jak aktorzyna, bredzący o Polakach, którzy pod Cedynią mieli używać dzieci jako żywych tarcz. Ten to przynajmniej tylko mówił, pokazując jedynie, jakim jest durniem. Jego znacznie bardziej znany i utytułowany ojciec, pozujący na autorytet moralny a Polskę mający w głębokiej pogardzie, dopuścił się przestępstwa, siadając po pijaku za kierownicę i próbując uciekać z miejsca wypadku. Ot, takie to mamy elity. Zresztą, lista polskojęzycznych gwiazd i gwiazdeczek, przyłapanych na jeździe na podwójnym gazie, jest naprawdę imponująca.

I takich ludzi wypytujemy o kwestie związane z polską racją stanu? Ludzi wręcz, przepraszam za wyrażenie, ujemnych intelektualnie? Klaunów, którzy w średniowieczu mogliby zarabiać jedynie "grając" w obwoźnych cyrkach, gdzieś pomiędzy występem pół baby, pół kozy czy pokazem rzutów karłem?

Jedyną odpowiedzią na takie zachowania może być ekonomiczne prawo, że podaż odpowiada na popyt. Ludzi po prostu, z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, interesuje to, co ma do powiedzenia na temat przyczyn wojny na Ukrainie ta czy inna pani modelka, czy aktorka, pan tancerz czy bokser. Nie interesują ich wykłady historyków, bo całe dzieje Polski wyłoży im w kilku zdaniach pani pisarka, która nawet nagrodę Nobla dostała, a od której ja sam dowiedziałem się, że jesteśmy potomkami kolonizatorów. Nie wiem co prawda gdzie znajdują się te nasze byłe kolonie, bo tego już pani pisarka nie dopowiedziała, ale jak rozumiem, tym samym znaleźliśmy się wreszcie w zaszczytnym gronie zachodnich państw europejskich, które swoje potęgi zbudowały na tychże koloniach.

To, że celebryci często i z ogromną pewnością siebie plotą bzdury, mogłoby być nawet zabawne, ale to, że są ludzie, którzy im wierzą - już nie za bardzo. Bo są to ludzie, którzy mają prawa wyborcze. Tym bardziej przerażające są pomysły obniżenia wieku czynnego prawa wyborczego, do lat 16. Może od razu do 9, bo przecież Pol Pot, ideowy guru ludzi mających takie pomysły, uważał, że to właśnie dzieci, nieskażone błędami „burżuazyjnej” edukacji, najbardziej nadają się na rolę budowniczych nowego, sprawiedliwego społeczeństwa.

Wszystko to wynika z coraz większego lenistwa intelektualnego, w jakie popadamy. Mając w kieszeni uprzedzenie, za pomocą którego mamy dostęp do praktycznie całej wiedzy ludzkości, wybieramy przeglądanie śmiesznych memów. To prędzej czy później musi się zemścić a cenę zapłacą następne pokolenia.

Co robić? Trzeba iść pod prąd. Postępu technologicznego cofnąć się nie da, ale zamiast przeglądać memy, lepiej czytać e-booki. Zamiast oglądać wypakowane reklamami programy w TV, można poświęcić czas na obejrzenie autorskich programów interesujących twórców, nawet na YT. Zamiast słuchać radiowej papki, można posłuchać ciekawych podcastów. Wbrew pozorom, interesujących i wartościowych treści w necie jest mnóstwo.

Internet może być błogosławieństwem i przekleństwem, wszystko zależy od naszych wyborów. W nowym, 2023 roku, samych udanych wyborów Państwu i sobie życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz