środa, 7 lutego 2024

73 wizyta w Polsce /10/: wracam do Cork, przez Londyn

Na kilka dni wracam do Cork. Trzeba podlać kwiatki, odpalić auto i odebrać pocztę, tudzież załatwić jeszcze spraw kilka.

Mogę lecieć z Krakowa do Dublina, a później jechać autobusem z Dublina do Cork, albo lecieć z Krakowa do Londynu, a następnie z Londynu do Cork. Są oczywiście jeszcze inne opcje, ale te dwie zdecydowanie wolę. Obydwie podróże zajmą mi tyle samo czasu, przy czym ta przez Dublin w tym momencie kosztuje 850-900 zł, a ta przez Londyn - niecałe 300 zł. W tej sytuacji wybór jest prosty, tym bardziej że ta druga opcja jest nawet bardziej komfortowa, przynajmniej jak dla mnie. W drugą stronę wygląda to z kolei w tym momencie odwrotnie - zdecydowanie bardziej opłaca się lecieć z Dublina. Czemu tak jest, nie wiem i w sumie chyba nawet nie chcę wiedzieć. Teoretycznie powinno działać prawo popytu i podaży, ale myślę, jak pisał poeta, że "inni szatani byli tam czynni".

Lot przespałem prawie bez przeszkód. Prawie, bo niedługo przed lądowaniem, przechodząca obok mnie pani /pasażerka, nie stewardessa/ wylała mi na plecy z dobre pół kubka lodowatej wody :-) Jak do tego doszło - nie wiem, pani oczywiście przeprosiła, ale dodała jednocześnie: dobrze, że to nie był wrzątek. No pewnie że dobrze, zawsze trzeba się cieszyć z tego, co się dostało, bo mogło być znacznie gorzej.

Z ciekawostek: przy odprawie na lotnisku w Stansted, można już było zostawić płyny w torbie. Jak szeroko informowano, mają tam już odpowiednie maszyny skanujące. Mam nadzieję, że szybko wprowadzą to również na innych lotniskach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz