niedziela, 29 maja 2011

XX wizyta w Polsce (5): Zakopane

Weekend spędziłem w Zakopanem: wyprawa nad Morskie Oko, wyjazd na Gubałówkę, odwiedziny "domu do góry nogami", spacer po Krupówkach.

/Powyżej: jestem nad Morskim Okiem/

Przy wyprawie nad Morskie Oko pogoda niestety nie dopisała. Padało cały dzień, najczęściej dość intensywnie. Ale, co tam ;-) Bus z Zakopanego do Palenicy Białczańskiej, później 9 km "spacerek" nad Morskie Oko, 2 km wokół jeziora i taki sam spacer z powrotem. W sumie 20 km. Mimo deszczu - piękne widoki.

Z Gubałówką było o tyle lepiej, że nie padało, chociaż gęsta mgła niemal całkowicie zasłoniła to, co było warte zobaczenia. Wyjechałem kolejką, pospacerowałem wśród straganów, zjechałem.

/Powyżej: jestem na Gubałówce/

Z rozrywek - poszedłem m.in. do kina 7D na krótki filmik "Dead House". 7D - czyli film w 3D + kilka dodatkowych efektów (ruszające się fotele, podmuchy powietrza, itp., pisałem o tym TUTAJ). Specjalnie wybrałem horror, licząc na dawkę emocji, ale chyba się starzeję, bo bardziej na śmiech mnie zbierało, niż na strach ;-) Coraz bardziej przekonuję się, że jednak najwięcej emocji jest w starych, czarno - białych, często dość statycznych produkcjach dawnych mistrzów kina, a nie w przereklamowanych kolorowych trójwymiarowych filmach współczesnych rzemieślników. Chociaż, jak już pisałem, myślę że jest to kino przyszłości, ale jeszcze daleka droga przed nim, bowiem technologia - to nie wszystko.

Znacznie ciekawsza była wizyta w "domu do góry nogami". Świetna rzecz - jest to domek stojący nie tylko "do góry nogami", ale i pod pewnym skosem, co powoduje że po wejściu do niego nasz błędnik zaczyna dawać znać o sobie. Niezapomniane uczucie ;-)

/Powyżej: stoję przed wejściem do "domu do góry nogami"/

Na koniec - oczywiście spacer po Krupówkach, zamienionych w jeden wielki bazar, na którym można kupić niemal wszystko: od drewnianej "ciupaski", poprzez oscypki, baranie skóry czy słoiki z grzybami "spod samiuśkich Tater".

/Powyżej: pamiątkowe zdjęcie na Krupówkach/

1 komentarz: