środa, 7 września 2005

Dublin

Bylem wczoraj po raz pierwszy w stolicy. Stolicy - Irlandii, oczywiscie :-)

Pierwszy autobus z Cork do Dublina wyjezdza o 8.00. Przezornie przyszedlem 10 minut wczesniej. Kolejka. Po chwili wszystkie miejsca siedzace zajete. Pozostalo kilka osob. Czy musieli stac? Czy odeszli z kwitkiem? Nie. Za chwile dla tych paru osob podstawiono drugi autobus... Niby normalna rzecz, ale mnie, "świeżego" przybysza z Polski, ciągle to zaskakuje...

W autobusie 1/3 to nasi Rodacy. Irlandczycy siedza cicho, bezwzglednie dominuje jezyk polski. Podroz autobusem do Dublina ma trwac ok. 4,5 godziny (z 20 minutowa przerwa po drodze). Przyjezdzamy z typowym polgodzinnym poslizgiem. W koncu to Irlandia, nikomu sie nie spieszy.
Sam Dublin - duze miasto. Przy nim Cork (mimo ze piastuje zaszczytne drugie miejsce pod wzgledem wielkosci) wyglada jak prowincjonalna miescina :-(

Na ulicznym stoisku z prasa nabywam droga kupna wychodzaca w Dublinie "Polska Gazete". Na pierwszej stronie artykul pt: "Zloty interes" o naszym rodaku, zreszta bylym mieszkancu Cork, ktory oszukal innych Polakow na pare tysiecy euro i uciekl do Dublina. Wlasnie tu szukaja go pokrzywdzeni. Przykre.

Zrobiłem trochę zdjęć, ale tutaj umieszczam jedno, teoretycznie z dosc waznego miejsca dla czesci Polakow w Dublinie, chociaż nie wiem, jak to wyglada w praktyce...


Na zdjeciu obok stoje wraz z "Polska Gazeta" w reku przed wejsciem do Polskiego Centrum Informacji i Kultury, mieszczacym sie przy Manor Street 74 w Dublinie. Przed wejsciem, ale... tędy nie wejdziemy. Wejście jest z drugiej strony, i prawdę pisząc, jego widok jest opłakany, zupełnie nie pasujący do nazwy. Będę szczery - byłem zawiedziony całym tym "centrum", wybitny przerost nazwy - nad treścią.

Coz jeszcze? Napisze szczerze: czytajac rozne informacje na forach dyskusyjnych, spodziewalem sie ogromnej rzeszy Polakow w Dublinie. Tymczasem - przez kilka godzin napotkalem ledwie kilkanascie osob, co do ktorych nie mialem watpliwosci, ze to Polacy. W tym samym czasie w Cork mozna spotkac co najmniej kilkudziesieciu... To oczywiscie nie znaczy, ze w Dublinie jest mniej naszych Rodakow niz w Cork, na pewno jest ich znacznie wiecej. Ale to oznacza, ze np. na 100 mieszkancow Dublina przypada mniej - moze nawet znacznie mniej - Polakow niz np. na 100 mieszkancow Cork. Oczywiscie - moglem minac sporo naszych Rodakow, o ktorych nie wiedzialem ze sa Rodakami, bo - np. nie rozmawiali. Ale przeciez tak samo jest i w Cork - nie kazdy manifestuje swoja narodowosc...

Takze Drodzy Dublinscy Rodacy - nie narzekajcie ze jest Was "za duzo". Gdzie indziej - statystycznie rzecz biorac - jest nas wiecej. Przynajmniej w obecnej chwili... Taka jest moja opinia wysnuta na podstawie "obserwacji uczestniczacej" :-) Oczywiscie - nie mam monopolu na prawde - i moge sie mylic. Najlepiej - sprawdzic samemu.

Wracajac poczytalem sobie w autobusie wspomniana juz "Polska Gazete" (nr 14). Szczegolnie zapadla mi w pamiec anegdota (?) zamieszczona w artykule "Zbudowali Warszawe" autorstwa Igora Kochajkiewicza, cytuje: "Na pytanie o problemy wsrod polskiej solecznosci Robert odpowiada anegdota: - W czerwcu pojechalem na urlop do kraju, w mojej dzielnicy spotkalem funkcjonariusza policji. Pamietam, ze dawniej chodzil ze zwieszona glowa, smutny i apatyczny. Teraz widze: dzielnicowy usmiechniety, razno spaceruje po chodnikach, wiec pytam, co sie takiego stalo. Co odpowiada dzielnicowy? "Od wejscia do Unii prawie nie ma juz problemow! Wszystkie męty powyjezdzaly!"Przypominam - ze powyzsza "opinia" nie nalezy do mnie, tylko jest cytatem prasowym...

sobota, 27 sierpnia 2005

Palenie zabija!

Irlandia jest pierwszym krajem w Europie ktory w marcu ub.r. wprowadzil calkowity zakaz palenia w miejscach - umownie zwanych - publicznymi. Nie mozna tez palic w restauracjach i pubach. No i dobrze :-)

Ceny za paczke papierosow w Irlandii sa w granicach 6 euro (za 20 sztuk papierosow, sa tez paczki zawierajace 10 sztuk). Mozna tez - skrecac papierosy samemu, co wychodzi znacznie taniej niz za "gotowe". W kazdym sklepie mozna kupic tyton, bibulki i - dla wymagajacych :-) filterki do papierosow.

/Na zdjęciu powyzej widac opisany "komplet": paczka tytoniu, filterkow i bibulek./

wtorek, 23 sierpnia 2005

Polski Wieczorek w Cork

W chwili kiedy pisze te słowa dobiega końca historyczny pierwszy Polski Wieczorek w Cork, który miał miejsce w pubie Loafers Bar.

/Na zdjęciu powyżej demonstruję rzeczone polskie piwo "Żywiec" + zaproszenie./

Polski Wieczorek w Cork został w całości "wymyślony" i zorganizowany przez Panią Monikę Nowakowską. Wszyscy uczestnicy spotkania mogli skosztować m.in. polskiego "Żywca", krokietów, sałatki, sernika, barszczu, itp., oraz posłuchać polskiej muzyki :-)

sobota, 20 sierpnia 2005

Na najwyższą idę górę...

- na najwyższy wchodzę szczyt" - jak śpiewał kiedyś Tadeusz Nalepa. Ogólnie rzecz biorąc - po górach chodzić nie lubię. Jest we mnie coś z człowieka ze znanego dowcipu, który wyszedł na szczyt jakiejś dużej góry, tylko po to, aby usłyszeć od innych, jak tam jest ładnie na dole. No to po co wchodzić na górę, skoro na dole jest tak ładnie? No ale - raz zrobiłem wyjątek. Wyszedłem trochę wyżej - żeby zobaczyć Cork z góry.

/Powyżej: Cork/

Cork jest to drugie pod względem wielkości miasto w Republice Irlandii. Jego historia się VII w., kiedy św. Finbarr wzniósł tutaj pierwszy klasztor. W XII w. Cork stał się ważnym centrum handlowym i otrzymał prawa miejskie. Następny wiek to okres dynamicznego rozwoju miasta, przerwanego w połowie XIV w. epidemią dżumy i pożarem. Zahamowało to rozwój miasta na kolejne dwa stulecia.

Dopiero w XVII w. Cork ponownie wszedł na drogę szybkiego rozwoju i stał się ważnym portem handlowym oraz eksporterem wołowiny i masła, o czym przypomina nawet jedyne w swoim rodzaju Muzeum Masła znajdujące się w mieście. W kolejnym stuleciu, po osuszeniu bagna i zasypaniu kanałów rzecznych powstały tak znane dzisiaj ulice jak St. Patrick's Street i Grand Parade. Wtedy też centrum miasta przybrało kształt jaki bez większych zmian przetrwał do dzisiaj.

W XIX w. powstała pierwsza gazeta - Cork Examiner, zaczęły działać University College Cork, Crawford School of Art i Crawford Gallery, latarnie gazowe rozświetliły miasto, zaczęły kursować tramwaje.

Najgorszym dniem miasta w XX w. to 12 grudnia 1920 r., kiedy brytyjskie oddziały wojskowe wywołały pożar w centrum miasta, w czasie którego spłonęło ponad 300 budynków, w tym miejski ratusz i biblioteka a w niej miejskie archiwa. Jednak po odzyskaniu niepodległości Irlandii, powoli ale systematycznie miasto ponownie zaczęło się rozwijać.

Współczesny Cork to ważny ośrodek akademicki, miasto wielu festiwali oraz dom dla tysięcy naszych Rodaków.

czwartek, 18 sierpnia 2005

Pomysły na biznes

Ponizej zamieszczam kilka pomyslow na "biznes" w Cork (ale takze w innych miastach w Irlandii). Jezeli masz troche wolnej gotowki, mozesz sprobowac. Ci pierwsi beda raczej skazani na sukces :-)

1. Polski sklep
W Cork istnieja juz 3 sklepy oferujace pewna game typowo polskich produktow. Jednak tak naprawde, sa to tzw. "ruskie" sklepy, prowadzone przez osoby rosyjskojezyczne. W sklepach tych mozna kupic lub wypozyczyc rosyjskojezyczne filmy na dvd, kupic rosyjska prase i rosyjskie produkty zywnosciowe. Polskie produkty sa tylko dodatkiem... Tymczasem w Cork mieszka juz co najmnije kilku - kilkunasto-tysieczna rzesza Polakow - potencjalnych klientow...

2. Polska gazeta
Dublin ma juz swoja "Polska Gazeta". Cork jest drugim pod wzgledem wielkosci miastem w Irlandii. Mieszka tu juz kilkunatotysieczna rzesza Polonii - przyszlych czytelnikow. Na poczatek moglaby to byc nawet czarno-biala gazetka formatu A4, powielana na ksero i kosztujaca np. 1 euro. W Cork jest kilka miejsc gdzie gromadza sie Polacy, tam tez moglaby byc kolportowana. Mozna by liczyc na pozyskanie reklam np. od: firm oferujacych tanie loty i przewozy do Polski, firm kurierskich, pubow oferujacych polskie piwo, itp.

3. Polska witryna internetowa
Istnieje juz co prawda kilka witryn adresowanych do Polonii w Irlandii, ale mi osobiscie brakuje witryny skupiajacej sie przede wszystkim na Cork. Porzadnie prowadzonej, z informacjami co, gdzie i kiedy, ze zdjeciami, itp. Witryna powinna byc 2-jezyczna, tak zeby firmy irlandzkie rowniez mogly sie w niej reklamowac. Wplywy jak wyzej: od: firm oferujacych tanie loty i przewozy do Polski, firm kurierskich, pubow oferujacych polskie piwo, itp.

4. Polska agencja pracy
Agencji pracy jest tu mnostwo, w niektorych juz mozna nawet po polsku sie porozumiec (za sprawa pracujacych tam Rodakow :-) ale - wg mnie brakuje typowo polskiej agencji. Problemem wielu Rodakow jest niewystarczajaca znajomosc j. angielskiego. Nie jest to przeszkoda w samej pracy (widzialem juz duety polsko - irlandzkie, gdzie Polak nie znal slowa po angielsku a Irlandczyk po polsku co nie przeszkadzalo w komunikacji pozawerbalnej i wspolnej pracy :-) ale stanowi przeszkode w poszukiwaniu i znalezieniu pracy (w koncu trzeba wydukac ze sie pracy szuka - i zrozumiec odpowiedz...) Na brak klientow taka agencja narzekac z pewnoscia nie bedzie... Dodatkowo moze sluzyc pomoca przy pisaniu i tlumaczeniu cv itp.

5. Polski fryzjer
Jest tutaj sporo "zakladow fryzjerskich" :-) - i ciagle sa do nich kolejki. Dodam, ze ceny sa raczej wysokie... W jednym z ogloszen w tutejszej gazecie widzialem nawet wzmianke po polsku: "Mamy polska fryzjerke" :-) Nie zapominajmy: w Cork mieszka kilkanascie tysiecy Polakow...

6. Polski dentysta
Ceny za uslugi stomatologiczne sa tutaj bardzo wysokie, nawet dla rodowitych Irlandczykow (niektorzy z nich podobno nawet wyjezdzaja na specjalne "wycieczki" do Czech i Wegier - nie wiem dlaczego nie do Polski, aby wyleczyc kilka zebow jednoczesnie lub wstawic proteze). "Tani" - jak na tutejsze warunki dentysta jest po prostu skazany na sukces...

7. Polski bar
W Cork powstal juz polski pub. Mysle ze jest tu miejsce jeszcze na kilka takich pubow :-) Ale ciagle nie ma - polskiego baru. Z barszczem, "ruskimi" pierogami, itp. Czeka kilkanascie tysiecy potencjalnych konsumentow (chociaz mysle ze sporo Irlandczykow tez by sprobowalo egzotycznych dla nich potraw - stajac sie stalymi klientami).

-----------------------

Po 3 latach, - a dokladnie 30.07.2008r. :-) postanowilem uaktualnic ta notke, dopisujac co ponizej:

1. Sklepow juz ci u nas dostatek. Zreszta, polskie produkty sa juz sprzedawana na specjalnych "polskich polkach" w wiekszosci sklepow wiekszych sieci handlowych

2. Mielismy przez pare miesiecy. Niestety - upadla...

3. Juz mamy. Jest to witryna prowadzona przez Stowarzyszenie MyCork.

4. Nie mamy.

5. Mamy juz kilka.

6. Mamy

7. Mamy ;-)

Za czas jakis ponownie uaktualnie ta notke :-)

wtorek, 16 sierpnia 2005

Polskie puby i restauracje w Irlandii: "Biało - Czerwoni" w Cork

Pare dni temu powstal w Cork pierwszy polski pub "Bialo - Czerwoni".
 
Polakow w Cork jest coraz wiecej, wiec wlasciciele pubow odpowiadajac na potrzeby rynku, coraz czesciej w swoich pubach oferuja polskie piwo. Jednak ten pub jest typowo polskim pubem na obczyznie :-) - cokolwiek by przez to rozumiec.

Bylem tam wczoraj wieczorem. Pustki - ale to chyba przez to ze poniedzialek. Wystroj w barwach narodowych, na scianach polskie widoczki + socrealistyczne propagandowe plakaty z minionej ery tzw. komunizmu. W tle slychac polska muzyke popowo - rockowa.

/Obok: stoje przed nowo otwartym pierwszym polskim pubem w Cork/
Barman jest Polakiem, wiec problem komunikacji dla Rodakow nie istnieje, zaproponowal butelkowy Zywiec lub Okocim, bo - jak powiedzial, beczkowe sie chwilowo skonczylo. Niestey, nie przepadam w ogole za jasnym piwem, juz w Polsce preferowalem
piwa ciemne, totez poprosilem o Beamish'a - znane irlandzkie piwo warzone zreszta w Cork, ktore jest moim faworytem. Niestety, nie bylo. Majac do wyboru mocno wg mnie przereklamowany Guinness lub calkiem dobry Murphy's wybralem to ostatnie. Wypilem, wyszedlem.

Ogolnie rzecz biorac - pojsc mozna chocby z ciekawosci. Nie wiem czy bedzie to ciekawe miejsce spotkan dla Polakow w Cork, czy typowa polska "mordownia" - czas pokaze.
---------------------------------------
Dopisek z 10 marca 2006 r.: jak sie dowiedzialem, ww. pub zostal zamkniety na poczatku b.r.

niedziela, 14 sierpnia 2005

Telefony komórkowe znacznie tańsze niż w Polsce

Jedna z rzeczy ktora mnie zaskoczyla w Irlandii bylo to, ze telefony komorkowe sa tutaj znacznie tansze niz w Polsce (przy - nie zapominajmy - ok. 8-10-krotnie wyzszych zarobkach). Ba, to co do Polski dociera jako "nowosc" - tutaj jest juz czesto przeceniane...

Obecnie ponizej 100 euro (wraz z 80 - eurowym kredytem - mowa oczywiscie o telefonach "na karte" - i innymi bonusami zawartymi w tej cenie, czyli rzeczywisty koszt telefonu to czesto... 0 euro :-) kosztuja tutaj telefony za pomoca ktorych mozna krecic filmiki, sluchac mp3, itp., itd., o robieniu zdjec oczywiscie nie wspominajac.

100 euro - to przecietnie 1 dzien pracy na budowie. Minimalna placa w Irlandii to obecnie 7,65 euro na godzine... Czyli: za 1-2 dni pracy kupisz sobie tutaj porzadny telefon "na karte" - w dodatku z wysokim kredytem na rozmowy i sms-y.

czwartek, 11 sierpnia 2005

Hurling

Jedna z typowo irlandzkich gier (i praktycznie poza Irlandia nieznanych) jest Hurling.

Za Wikipedia.pl:
"Hurling to gra zespołowa, do której używa się kijów i piłki. Uważana za najszybszy zespołowy sport świata. Grana głównie w Irlandii, gdzie jest obok futbolu galickiego sportem narodowym i cieszy się ogromnym powodzeniem wśród Irlandczyków. Kobieca odmiana tego sportu nazywa się camogie.
(...)
Każda drużyna składa się z piętnastu graczy: bramkarza, 6 obrońców, 2 pomocników i 6 napastników. Pole ma wymiary 140m na 80-90m. Mecz trwa 70 minut i dzieli się na dwie połowy. Kij robi się z drzewa jesionowego; ma on 64-97 cm. Piłka jest ze skóry i ma średnicę 65 mm.

W czasie meczu gracze atakują bramkę przeciwnika i chronią swoją własną. Piłkę można chwytać w rękę, kopać lub przenosić na kiju. Jednak po czterech sekundach lub czterech wykonanych przez posiadacza piłki krokach, musi być podana dalej."



Irlandczycy sa tak dumni ze swojego narodowego sportu, ze odwołują się do niego m.in. na ulicznych bilbordach. Na zdjeciu powyzej stoje wlasnie przed jednym z nich. Widoczny na pierwszym planie "wojownik" trzyma w dloniach charakterystyczny kij do Hurlinga ;-)

wtorek, 9 sierpnia 2005

Teatr

Bylem wczoraj w teatrze, na sztuce "Art". Wspolczesna szuka o wspolczesnej sztuce. Tresc rozumialem, bardziej skomplikowanych zartow niestety - nie... Moze za rok :-)
  

poniedziałek, 1 sierpnia 2005

Bezdomni w Irlandii

Nawet w tak bogatym kraju jak Irlandia - sa bezdomni... Z reguly sa to osoby z tzw. marginesu spolecznego, ktore po prostu chca tak zyc - to jest ich wybor.

Irlandia otacza swoich obywateli wszechstronna opieka. Irlandzki bezrobotny moze liczyc nie tylko na cotygodniowy zasilek pieniezny, ale takze na pokrycie np. kosztow wynajmu mieszkania (w tym takze depozytu), itp. Czesc Irlandczykow korzysta z tego, pracujac jednoczesnie "na czarno".

Ponadto sa tutaj dla bezrobotnych specjalne tanie hostele (placi sie ok. 40 euro za tydzien, w zamian otrzymuje sie 1-osobowy pokoj + pelne wyzywienie, z tymze dla irlandzkich bezrobotnych taki hostel jest bezplatny, wystarczy im okazac stosowne zaswiadczenie z FAS-u), a takze - bezplatne noclegownie (w irlandzkiej noclegowni pokoje sa rowniez jednoosobowe - ale nie mozna w nich przebywac w ciagu dnia) w ktorych mozna rowniez najesc sie do syta. Jedynym warunkiem korzystania z ww. hostelu i noclegowni jest to - ze trzeba przyjsc trzezwym.

A pijani lub pod wplywem narkotykow? Lub ci, ktorzy wola spac pod chmurka? Ci otrzymuja codziennie czyste koce i koldry - i spia tam, gdzie im pasuje. W ostatecznosci - zawsze mozna pojsc na policje, a ta pomocy nie odmowi.